Rozmowa z Linusem Torvaldsem, twórcą systemu operacyjnego Linux
Krzysztof Trębski: Warto było udostępnić kod Linuksa wszystkim chętnym za darmo? Nawet drobne zyski ze sprzedaży uczyniłyby z pana miliardera.
Linus Torvalds: Kiedy rozpoczynałem pracę nad Linuksem, miał to być program na własny użytek. Nie przypuszczałem, że może się stać tak popularny. Upowszechnił się właśnie dzięki temu, że pozwoliłem innym korzystać z niego do woli i go ulepszać. Dlatego nigdy nie żałowałem tej decyzji.
- Czy Linux odmieni biznes informatyczny, któremu ton nadaje od lat Microsoft?
- Komercyjne oprogramowanie w żadnym razie nie zniknie. Po prostu będzie inaczej sprzedawane. Nie sądzę, by ktoś dalej mógł narzucać marże w wysokości 90 proc. na sprzedaż samego programu. Zarabiać będzie się na serwisie, obsłudze klienta i dostosowywaniu programów do jego osobistych potrzeb.
- Firma SCO Group pozywa największe koncerny świata, żądając opłat za używanie Linuksa. Twierdzi, że ma prawa do części jego kodu. Rzekomo wspiera ją Microsoft. Decydujące starcie światów Gatesa i Torvaldsa?
- Roszczenia SCO to mieszanka dezinformacji i oczywistych kłamstw, które nie mają nic wspólnego z biznesem informatycznym. Są desperacką próbą zwrócenia na siebie uwagi ze strony upadającej firmy. To tylko starcie między środowiskiem open source a jedną nierzetelną i sprzedajną spółką. W tej sprawie najciekawsza i najbardziej inspirująca jest dla mnie debata o wolnym oprogramowaniu, która rozgorzała przy okazji procesów.
- Linux stanie się najpopularniejszym systemem operacyjnym na świecie czy raczej pozostanie produktem niszowym?
- Swego czasu żartowałem, że naszym celem jest światowa dominacja, ale musiałem przestać, bo ludzie zaczęli traktować to trochę zbyt serio. Linux ma potencjał, by się stać jednym z głównych systemów - może głównym - także na domowych pecetach. Nie wierzę jednak w monopole i nie chcę żadnej dominacji na rynku. Popularność wolnego oprogramowania będzie rosła, ale to wymaga czasu. Pracuję nad Linuksem od ponad dekady i sądzę, że będę to robił jeszcze bardzo długo.
Rozmawiał Krzysztof Trębski
Linus Torvalds: Kiedy rozpoczynałem pracę nad Linuksem, miał to być program na własny użytek. Nie przypuszczałem, że może się stać tak popularny. Upowszechnił się właśnie dzięki temu, że pozwoliłem innym korzystać z niego do woli i go ulepszać. Dlatego nigdy nie żałowałem tej decyzji.
- Czy Linux odmieni biznes informatyczny, któremu ton nadaje od lat Microsoft?
- Komercyjne oprogramowanie w żadnym razie nie zniknie. Po prostu będzie inaczej sprzedawane. Nie sądzę, by ktoś dalej mógł narzucać marże w wysokości 90 proc. na sprzedaż samego programu. Zarabiać będzie się na serwisie, obsłudze klienta i dostosowywaniu programów do jego osobistych potrzeb.
- Firma SCO Group pozywa największe koncerny świata, żądając opłat za używanie Linuksa. Twierdzi, że ma prawa do części jego kodu. Rzekomo wspiera ją Microsoft. Decydujące starcie światów Gatesa i Torvaldsa?
- Roszczenia SCO to mieszanka dezinformacji i oczywistych kłamstw, które nie mają nic wspólnego z biznesem informatycznym. Są desperacką próbą zwrócenia na siebie uwagi ze strony upadającej firmy. To tylko starcie między środowiskiem open source a jedną nierzetelną i sprzedajną spółką. W tej sprawie najciekawsza i najbardziej inspirująca jest dla mnie debata o wolnym oprogramowaniu, która rozgorzała przy okazji procesów.
- Linux stanie się najpopularniejszym systemem operacyjnym na świecie czy raczej pozostanie produktem niszowym?
- Swego czasu żartowałem, że naszym celem jest światowa dominacja, ale musiałem przestać, bo ludzie zaczęli traktować to trochę zbyt serio. Linux ma potencjał, by się stać jednym z głównych systemów - może głównym - także na domowych pecetach. Nie wierzę jednak w monopole i nie chcę żadnej dominacji na rynku. Popularność wolnego oprogramowania będzie rosła, ale to wymaga czasu. Pracuję nad Linuksem od ponad dekady i sądzę, że będę to robił jeszcze bardzo długo.
Rozmawiał Krzysztof Trębski
Linus Torvalds Urodził się w Helsinkach 28 grudnia 1968 r. Jego rodzice się rozwiedli, wychowywał go dziadek (był wykładowcą statystyki na uniwersytecie w Helsinkach). Pierwszy komputer odziedziczył właśnie po nim. Po studiach pracował jako programista dla firm informatycznych. W 1997 r. wyjechał do USA. Mieszka w Santa Clara w Kalifornii z żoną Tove i dwiema córkami Patricią Mirandą i Danielą. W Krzemowej Dolinie pracuje nad ulepszaniem kodu Linuksa (pracował m.in. dla Transmeta Corp., obecnie dla OSDL). W wolnym czasie jeździ BMW, pije piwo i bywa na strzelnicy. Napisaną wspólnie z Davidem Diamondem książkę o powstaniu Linuksa zatytułował: "Po prostu dla zabawy: Historia przypadkowej rewolucji". |
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.