Zbigniew Drzymała - Menedżer Roku 2003
W połowie lat 70., gdy Zbigniew Drzymała (prawnuk słynnego Michała Drzymały, który w pruskim zaborze opierał się germanizacji) zaczynał szyć zagłówki do foteli samochodowych w rodzinnym zakładzie rzemieślniczym w Grodzisku Wielkopolskim, amerykańska sieć marketów Wal-Mart miała już za sobą debiut giełdowy i rosła jak na drożdżach. Mimo to Zbigniewa Drzymałę i Sama Waltona, który w 1962 r. otworzył pierwszy sklep Wal-Mart w miasteczku Rogers w stanie Arkansas, łączy wiele. Obaj stworzyli gospodarcze imperia, trzymając się paru prostych zasad. Sam Walton tak skutecznie sprzedawał Amerykanom towary po najniższych możliwych cenach, że zostawił swojej żonie, córce i trzem synom (zmarł w 1992 r.) największą firmę w USA - imperium handlowe liczące dziś ponad 4000 sklepów, zatrudniające 1,3 mln osób i warte ponad 200 mld USD. Natomiast 54-letni Zbigniew Drzymała sprzedaje poszycia foteli wielkim koncernom motoryzacyjnym świata również po najbardziej konkurencyjnych (czytaj: niskich) cenach. Jego firma Inter Groclin Auto SA zdobyła 5 proc. europejskiego rynku tapicerki samochodowej, zatrudnia 3100 ludzi i warta jest 850 mln zł.
Drzymała swój biznes rozpoczął 30 lat temu od sprzedaży starej rumuńskiej dacii na giełdzie używanych samochodów we Francji, dokąd wyjechał w odwiedziny do krewnych. Jedno z zapewne najgorszych aut wszech czasów znalazło nabywcę już po 10 minutach! Klientowi najbardziej przypadły do gustu... zagłówki foteli, które Drzymała wykonał własnoręcznie. - Zrozumiałem wtedy, że wykończenie wnętrza samochodu jest tak samo ważne jak jego nadwozie oraz silnik. I może być dobrym sposobem zarabiania pieniędzy - mówi "Wprost" Drzymała. Dziś co pięćdziesiąte euro z wszystkich, jakie polskie firmy zarabiają na eksporcie do państw Unii Europejskiej, trafia do Inter Groclin Auto!
Nożyce prezesa
"Klient może zwolnić każdego w firmie - od kasjerki po prezesa. Wystarczy, że gdzie indziej zacznie wydawać swoje pieniądze" - mawiał Sam Walton i regularnie obniżał koszty funkcjonowania sieci Wal-Mart, a więc i ceny oferowanych w niej towarów. Drzymała, syn tapicera, z wykształcenia technik budowlany, również nie marnuje żadnej okazji, by obniżyć koszty i sprzedawać swoje wyroby jak najtaniej. W Grodzisku i Karpicku (Inter Groclin Auto ma tam trzy zakłady) swoim pracownikom Drzymała płaci przeciętnie po 1300 zł miesięcznie. - Wyższe płace, czyli koszty pracy, obniżyłyby naszą konkurencyjność, zaczęlibyśmy tracić kontrakty. W końcu musiałbym zamknąć fabrykę - tłumaczy. W latach 70. i 80. prowadził działalność na preferencyjnych zasadach jako tzw. firma polonijna, potem jako zakład pracy chronionej (do dziś zatrudnia wielu niepełnosprawnych i korzysta z tego tytułu z ulg podatkowych, płaci też mniejsze składki ubezpieczeniowe). Zapytany o największe błędy w karierze, Drzymała długo milczy.
- Może powinniśmy byli otworzyć fabrykę w specjalnej strefie ekonomicznej i uzyskać wieloletnie zwolnienie z podatku - mówi bez ogródek. Przyznaje, że nie przepuścił niemal żadnej okazji, by płacić jak najmniejsze podatki i składki ubezpieczeniowe.
Na początku lat 90., kiedy firma Drzymały podpisała pierwsze kontrakty zagraniczne, sprzedawała różne akcesoria samochodowe, m.in. foteliki dziecięce, zagłówki, całe fotele i ich poszycia. Zyskowność handlu poszczególnymi produktami była różna. - W końcu postawiłem na poszycia foteli samochodowych, bo na jedną ciężarówkę można załadować kilkaset pudeł z takimi wyrobami. Transport jest tańszy, a marża na każdym produkcie korzystna - tłumaczy Drzymała. Trafił w dziesiątkę.
Od fiata 126p do porsche
Jest realistą. Jego firma, ulokowana w małym polskim mieście, miałaby niewielkie szanse na zdobycie zamówień od Renault czy Toyoty, gdyby od początku zabiegała o nie pod własnym logo. IGA pozostaje więc poddostawcą renomowanych kooperantów wielkich koncernów. Głównymi odbiorcami poszyć foteli z Grodziska, które ostatecznie trafiają do fabryk samochodów w Szwecji, Belgii, Holandii, Francji, Portugalii lub Niemczech, są zachodni potentaci w produkcji tapicerki samochodowej, tacy jak amerykańskie Johnson Controls i Lear Corp. czy francuska Faurecia. Dostarczają oni produkty IGA koncernom motoryzacyjnym pod własnymi markami. Mimo to o firmie Drzymały jest w branży coraz głośniej i systematycznie buduje ona własną markę. Czasem jest już nawet bezpośrednim dostawcą (m.in. dla Volvo i zakładów Volkswagena w Bratysławie).
Co roku IGA bierze udział w około 30 dużych przetargach motoryzacyjnych w Europie. Wygrywa dwa, trzy rocznie. Każdy podpisany kontrakt to przeciętnie 100 tys. kompletów poszyć foteli do wyprodukowania i zajęcie na sześć lat (tyle średnio trwa okres produkcji jednego modelu auta). Jedna umowa oznacza też zwykle pracę dla kilkuset osób. W PRL pierwszym dużym biznesem Drzymały była współpraca z fabryką Fiata w Bielsku-Białej (robił fotele do fiata 126p), później z żerańską FSO. By zdobyć zamówienia, cierpliwie "wycierał korytarze" przed gabinetami dyrektorów państwowych zakładów. Wyrzucali go drzwiami, wchodził oknem. Opłaciło się, bo u schyłku lat 80. w wyprodukowane przez jego firmę fotele lub zagłówki wyposażony był już co szósty maluch i polonez.
Fiat zapamiętał Drzymałę i po rynkowej rewolucji w 1989 r. zamawiał u niego pokrycia foteli do uno i punto produkowanych we Włoszech. Dziś 99 proc. elementów tapicerki z firmy Drzymały trafia za granicę: montowane są w autach Volvo, Toyoty, Porsche, Renault, Mitsubishi, w smartach.
Odjazd na Ukrainę
W drobne, bieżące sprawy dotyczące funkcjonowania firmy Drzymała dziś się nie wtrąca, bo skala jej działalności dawno przerosła niegdysiejszy biznes rodzinny (jego starsza córka Monika pracuje w radzie nadzorczej IGA, a młodsza jest menedżerem drużyny piłkarskiej należącej do Drzymały). W 1998 r. wprowadził spółkę na giełdę (zachował niemal 70 proc. jej akcji), zyskując zastrzyk kapitału na nowe inwestycje. Teraz lubi podkreślać, że zajmuje się "czytaniem rynku", czyli prognozowaniem trendów na rynku motoryzacyjnym.
- Naprawdę nie konkuruję z Amerykanami, Francuzami czy Niemcami, tylko z Czechami, Słowakami, Rumunami. Do tych krajów, ze względu na niższe koszty pracy, przenieśli swoją produkcję wszyscy liczący się w mojej branży gracze - wyjaśnia Drzymała. Szef IGA nie zamierza tracić jednego ze swych atutów, czyli niższych cen, więc przenosi produkcję jeszcze dalej na wschód. W końcu 2003 r. utworzona przez Drzymałę spółka Groclin Karpaty postawiła w Użhorodzie na Ukrainie halę produkcyjną o powierzchni 10 tys. m2. Pracę przy produkcji poszyć foteli znajdzie tam do 2000 osób (wartość inwestycji - 100 mln zł). Użhorod leży ledwie 5 km od polskiej granicy, ale godzina pracy robotnika na Ukrainie kosztuje 30 proc. mniej niż w Polsce. - To recepta na unię, bo po przystąpieniu do niej koszty pracy u nas będą rosły - wyjaśnia Drzymała. Prezes liczy, że dzięki wyprawie na wschód jego produkty pozostaną tańsze niż konkurentów. Z Użhorodu bliżej będzie mu też na Słowację i do Czech, gdzie powstają właśnie nowe zakłady jego potencjalnych klientów - Toyoty i PSA. O pogorszenie jakości wyrobów się nie boi. - Przeszkoliliśmy u nas część ukraińskiej załogi i wiem, że ci ludzie pracują równie wydajnie i rzetelnie jak nasi pracownicy w Polsce - mówi Drzymała.
Zapewnia, że uruchomienie fabryki na Ukrainie nie oznacza, iż zamknie tę w Grodzisku. Dziś Drzymała jest "królem" tego wielkopolskiego miasteczka. IGA jest największym pracodawcą w zachodniej Wielkopolsce, swoich pracowników dowozi nawet z miejscowości odległych od Grodziska o 50 km. Żona biznesmena Maria prowadzi w mieście hotel i bar (wraz z klubem piłkarskim jest on częścią grupy kapitałowej IGA). Sukcesy miejscowej Dyskobolii Groclin, którą Drzymała kupił i z piątej ligi wprowadził do ekstraklasy (w tegorocznym Pucharze UEFA wyeliminowała m.in. Herthę Berlin i Manchester City), zapewniły miastu rozgłos, jakiego nie miało nigdy w historii. Niektórzy mieszkańcy boją się, że rosnące koszty prowadzenia biznesu skłonią kiedyś Drzymałę do opuszczenia Grodziska, a może kraju. Takie są jednak nieubłagane prawa globalizacji.
Drzymała swój biznes rozpoczął 30 lat temu od sprzedaży starej rumuńskiej dacii na giełdzie używanych samochodów we Francji, dokąd wyjechał w odwiedziny do krewnych. Jedno z zapewne najgorszych aut wszech czasów znalazło nabywcę już po 10 minutach! Klientowi najbardziej przypadły do gustu... zagłówki foteli, które Drzymała wykonał własnoręcznie. - Zrozumiałem wtedy, że wykończenie wnętrza samochodu jest tak samo ważne jak jego nadwozie oraz silnik. I może być dobrym sposobem zarabiania pieniędzy - mówi "Wprost" Drzymała. Dziś co pięćdziesiąte euro z wszystkich, jakie polskie firmy zarabiają na eksporcie do państw Unii Europejskiej, trafia do Inter Groclin Auto!
Nożyce prezesa
"Klient może zwolnić każdego w firmie - od kasjerki po prezesa. Wystarczy, że gdzie indziej zacznie wydawać swoje pieniądze" - mawiał Sam Walton i regularnie obniżał koszty funkcjonowania sieci Wal-Mart, a więc i ceny oferowanych w niej towarów. Drzymała, syn tapicera, z wykształcenia technik budowlany, również nie marnuje żadnej okazji, by obniżyć koszty i sprzedawać swoje wyroby jak najtaniej. W Grodzisku i Karpicku (Inter Groclin Auto ma tam trzy zakłady) swoim pracownikom Drzymała płaci przeciętnie po 1300 zł miesięcznie. - Wyższe płace, czyli koszty pracy, obniżyłyby naszą konkurencyjność, zaczęlibyśmy tracić kontrakty. W końcu musiałbym zamknąć fabrykę - tłumaczy. W latach 70. i 80. prowadził działalność na preferencyjnych zasadach jako tzw. firma polonijna, potem jako zakład pracy chronionej (do dziś zatrudnia wielu niepełnosprawnych i korzysta z tego tytułu z ulg podatkowych, płaci też mniejsze składki ubezpieczeniowe). Zapytany o największe błędy w karierze, Drzymała długo milczy.
- Może powinniśmy byli otworzyć fabrykę w specjalnej strefie ekonomicznej i uzyskać wieloletnie zwolnienie z podatku - mówi bez ogródek. Przyznaje, że nie przepuścił niemal żadnej okazji, by płacić jak najmniejsze podatki i składki ubezpieczeniowe.
Na początku lat 90., kiedy firma Drzymały podpisała pierwsze kontrakty zagraniczne, sprzedawała różne akcesoria samochodowe, m.in. foteliki dziecięce, zagłówki, całe fotele i ich poszycia. Zyskowność handlu poszczególnymi produktami była różna. - W końcu postawiłem na poszycia foteli samochodowych, bo na jedną ciężarówkę można załadować kilkaset pudeł z takimi wyrobami. Transport jest tańszy, a marża na każdym produkcie korzystna - tłumaczy Drzymała. Trafił w dziesiątkę.
Od fiata 126p do porsche
Jest realistą. Jego firma, ulokowana w małym polskim mieście, miałaby niewielkie szanse na zdobycie zamówień od Renault czy Toyoty, gdyby od początku zabiegała o nie pod własnym logo. IGA pozostaje więc poddostawcą renomowanych kooperantów wielkich koncernów. Głównymi odbiorcami poszyć foteli z Grodziska, które ostatecznie trafiają do fabryk samochodów w Szwecji, Belgii, Holandii, Francji, Portugalii lub Niemczech, są zachodni potentaci w produkcji tapicerki samochodowej, tacy jak amerykańskie Johnson Controls i Lear Corp. czy francuska Faurecia. Dostarczają oni produkty IGA koncernom motoryzacyjnym pod własnymi markami. Mimo to o firmie Drzymały jest w branży coraz głośniej i systematycznie buduje ona własną markę. Czasem jest już nawet bezpośrednim dostawcą (m.in. dla Volvo i zakładów Volkswagena w Bratysławie).
Co roku IGA bierze udział w około 30 dużych przetargach motoryzacyjnych w Europie. Wygrywa dwa, trzy rocznie. Każdy podpisany kontrakt to przeciętnie 100 tys. kompletów poszyć foteli do wyprodukowania i zajęcie na sześć lat (tyle średnio trwa okres produkcji jednego modelu auta). Jedna umowa oznacza też zwykle pracę dla kilkuset osób. W PRL pierwszym dużym biznesem Drzymały była współpraca z fabryką Fiata w Bielsku-Białej (robił fotele do fiata 126p), później z żerańską FSO. By zdobyć zamówienia, cierpliwie "wycierał korytarze" przed gabinetami dyrektorów państwowych zakładów. Wyrzucali go drzwiami, wchodził oknem. Opłaciło się, bo u schyłku lat 80. w wyprodukowane przez jego firmę fotele lub zagłówki wyposażony był już co szósty maluch i polonez.
Fiat zapamiętał Drzymałę i po rynkowej rewolucji w 1989 r. zamawiał u niego pokrycia foteli do uno i punto produkowanych we Włoszech. Dziś 99 proc. elementów tapicerki z firmy Drzymały trafia za granicę: montowane są w autach Volvo, Toyoty, Porsche, Renault, Mitsubishi, w smartach.
Odjazd na Ukrainę
W drobne, bieżące sprawy dotyczące funkcjonowania firmy Drzymała dziś się nie wtrąca, bo skala jej działalności dawno przerosła niegdysiejszy biznes rodzinny (jego starsza córka Monika pracuje w radzie nadzorczej IGA, a młodsza jest menedżerem drużyny piłkarskiej należącej do Drzymały). W 1998 r. wprowadził spółkę na giełdę (zachował niemal 70 proc. jej akcji), zyskując zastrzyk kapitału na nowe inwestycje. Teraz lubi podkreślać, że zajmuje się "czytaniem rynku", czyli prognozowaniem trendów na rynku motoryzacyjnym.
- Naprawdę nie konkuruję z Amerykanami, Francuzami czy Niemcami, tylko z Czechami, Słowakami, Rumunami. Do tych krajów, ze względu na niższe koszty pracy, przenieśli swoją produkcję wszyscy liczący się w mojej branży gracze - wyjaśnia Drzymała. Szef IGA nie zamierza tracić jednego ze swych atutów, czyli niższych cen, więc przenosi produkcję jeszcze dalej na wschód. W końcu 2003 r. utworzona przez Drzymałę spółka Groclin Karpaty postawiła w Użhorodzie na Ukrainie halę produkcyjną o powierzchni 10 tys. m2. Pracę przy produkcji poszyć foteli znajdzie tam do 2000 osób (wartość inwestycji - 100 mln zł). Użhorod leży ledwie 5 km od polskiej granicy, ale godzina pracy robotnika na Ukrainie kosztuje 30 proc. mniej niż w Polsce. - To recepta na unię, bo po przystąpieniu do niej koszty pracy u nas będą rosły - wyjaśnia Drzymała. Prezes liczy, że dzięki wyprawie na wschód jego produkty pozostaną tańsze niż konkurentów. Z Użhorodu bliżej będzie mu też na Słowację i do Czech, gdzie powstają właśnie nowe zakłady jego potencjalnych klientów - Toyoty i PSA. O pogorszenie jakości wyrobów się nie boi. - Przeszkoliliśmy u nas część ukraińskiej załogi i wiem, że ci ludzie pracują równie wydajnie i rzetelnie jak nasi pracownicy w Polsce - mówi Drzymała.
Zapewnia, że uruchomienie fabryki na Ukrainie nie oznacza, iż zamknie tę w Grodzisku. Dziś Drzymała jest "królem" tego wielkopolskiego miasteczka. IGA jest największym pracodawcą w zachodniej Wielkopolsce, swoich pracowników dowozi nawet z miejscowości odległych od Grodziska o 50 km. Żona biznesmena Maria prowadzi w mieście hotel i bar (wraz z klubem piłkarskim jest on częścią grupy kapitałowej IGA). Sukcesy miejscowej Dyskobolii Groclin, którą Drzymała kupił i z piątej ligi wprowadził do ekstraklasy (w tegorocznym Pucharze UEFA wyeliminowała m.in. Herthę Berlin i Manchester City), zapewniły miastu rozgłos, jakiego nie miało nigdy w historii. Niektórzy mieszkańcy boją się, że rosnące koszty prowadzenia biznesu skłonią kiedyś Drzymałę do opuszczenia Grodziska, a może kraju. Takie są jednak nieubłagane prawa globalizacji.
Menedżerowie Roku |
---|
Konkurs o tytuł Menedżer Roku po raz ósmy zorganizowało Stowarzyszenie Menedżerów w Polsce (SMP). W jury tegorocznej edycji konkursu zasiadali:
|
Finaliści konkursu Menedżer Roku 2003 |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.