Polski "Folwark zwierzęcy" ćwierć wieku przed Orwellem napisał Władysław Reymont
Wypędzony ze wsi pies Rex namawia swych braci do buntu przeciw ludziom. "Prowadź! Zerwij nasze łańcuchy! Dosyć mamy obór, jarzma i człowieka! Prowadź, stada pójdą za nami. A kto nam stanie na drodze, tego na rogi i pod kopyta"! To nie fragment "Folwarku zwierzęcego" George'a Orwella. Antyutopię o buncie zwierząt, czyli alegoryczną opowieść o narodzinach i funkcjonowaniu totalitarnego zamordyzmu ćwierć wieku przed Orwellem stworzył Władysław Reymont. Jest bardzo prawdopodobne, że autor "Folwarku zwierzęcego" czytał "Bunt" Reymonta. Książka polskiego noblisty została przetłumaczona na znany Orwellowi niemiecki i zyskała na Zachodzie pewną popularność. W czasie gdy się ukazała, brytyjski pisarz interesował się Polską, więc mógł sięgnąć po "Bunt". Pewne jest to, że i Reymont, i Orwell czerpali inspirację z bajek La Fontaine'a. Obu też łączyła negatywna ocena bolszewickiej rewolucji.
W "Buncie" Reymonta zwierzęca rewolta jest znacznie bardziej przerażająca niż u Orwella. Gdy do zwierząt domowych dołączają dzicy mieszkańcy puszczy, razem napadają na ludzi i urządzają im krwawą łaźnię. Ostatecznie zwierzęta widząc bezsens swej krucjaty, buntują się przeciw przywódcy - Rexowi. "Styranizowałeś nas głupimi majakami. Bo to nieprawda, że tam za górami leży ta twoja obiecana ziemia wolności i szczęścia" - wykrzykują w końcówce powieści zawiedzione czworonogi. Rex, teraz "tyran i morderca", zostaje zamordowany, a rewolucyjna tłuszcza, tęskniąca za "jarzmem, niewolą i batami", wyrusza na poszukiwanie swych dawnych nadzorców. Po drodze spotykają małpią rodzinę i przekonani, że goryl jest ich byłym panem, poddają się dyktatowi małp.
Polscy prekursorzy sowietologii
Reymont napisał "Bunt" w 1924 r., rok przed śmiercią. Ta książka, podobnie jak będąca bestsellerem na początku XX wieku powieść "Wampir" (wyd. 1911), jest współczesnemu czytelnikowi praktycznie nieznana. Po osiemdziesięciu latach "Bunt" wydaje Fronda. Krytycy już przed wojną uznali późne dzieła Reymonta za niegodne uwagi czytadła. Tymczasem te powieści dowodzą, że pisarz w ostatnich latach życia doskonale rozumiał wymagania rynku, przewidział też wielki boom na literaturę popularną. Można się zgodzić, że "Buntowi" brakuje precyzyjnej konstrukcji "Ziemi obiecanej", lecz może nawet bardziej niż powieść sfilmowana przez Wajdę poraża wizją. "Bunt" dowodzi, że Polacy znacznie wcześniej niż zachodni pisarze i intelektualiści rozumieli straszne dobrodziejstwa najlepszego z ustrojów.
Ta zapomniana powieść to nie jedyne dzieło polskiego autora antycypujące zbrodnie komunistycznej dyktatury i analizujące ten typ tyranii. Przestrogą przed rewolucją są "Płomienie" Stanisława Brzozowskiego. Prorocze wydają się obecnie zapomniane "Dzieci" Bolesława Prusa czy "Wiry" Henryka Sienkiewicza. Przed komunistyczną utopią przestrzegali także tacy pisarze, jak Andrzej Strug, Józef Weyssenhoff, Stefan Żeromski oraz Witkacy, który obserwował rewolucję 1917 r. jako oficer carskiej armii (stacjonował w Petersburgu).
Przed rewolucją żądnego krwi motłochu na długo przed swoimi zachodnimi kolegami ostrzegali polscy intelektualiści, m.in. filozof i prawnik prof. Bogumił Jasinowski ( "Wschodnie chrześcijaństwo a Rosja"), historyk kultury prof. Marian Zdziechowski (autor takich pionierskich prac sowietologicznych, jak "Wpływy rosyjskie na duszę polską", "Europa, Rosja, Azja", "Widmo przyszłości" czy "W obliczu końca") czy historyk Jan Kucharzewski, autor fundamentalnej pracy "Od białego do czerwonego caratu". O genezie i skutkach bolszewizmu pisali też prof. Stanisław Swianiewicz ("Lenin jako ekonomista"), prof. Wiktor Sukiennicki ("Ewolucja ustroju ZSRR 1917-1936", "Konstytucja stalinowska a ustrój radziecki") czy prof. Franciszek Ancewicz ("Stalinowska koncepcja państwa").
Reymont reakcjonista
Reymont w wielu publicznych wystąpieniach nie ukrywał swojej niechęci do bolszewików i sowieckiego ustroju. Już podczas rewolucji 1905 r. pisał reportaże odkrywające drugie dno tamtych wydarzeń, odzierające je z romantyczno-rewolucyjnej mitologii. W podobny sposób ponad 30 lat później Orwell demaskował republikańskich uczestników wojny domowej w Hiszpanii. Nic więc dziwnego, że gdy ukazał się "Bunt", lewicowi krytycy rzucili się na Reymonta, nazywając go reakcjonistą. Pisarza uznano za oderwanego od rzeczywistości starca, który nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Czas pokazał, kto rzeczywiście się mylił.
W czasach PRL "Bunt" Reymonta nie miał żadnych szans na druk. Zastanawiające jednak jest to, dlaczego książka nie pojawiła się drugim obiegu? Czyżby sugerowano się przedwojennymi recenzjami lewicowych krytyków? Wprawdzie Reymonta najbardziej inspirowała rewolucja bolszewicka, jednak "Bunt" ma uniwersalną wartość. - Reymont, jak inni pisarze Młodej Polski, ucieka od konkretu historycznego ku uniwersalności. Kanwą "Buntu" są rzeczywiste wydarzenia, ale przesłania tej książki nie można zawężać jedynie do komunistycznego przewrotu - mówi prof. Andrzej Z. Makowiecki, literaturoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Bunt", podobnie jak "Folwark zwierzęcy", to parabola i symboliczna wizja rewolucji w ogóle, przestroga przed dyktaturą, która zamienia się w krwawą tyranię niezależnie od czasów i krajów. Historyk literatury prof. Julian Krzyżanowski już przed wojną wywodził "Bunt" od "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego. Przywódcę buntowników Rexa nazwał "czworonogim Pankracym nie-ludzkiej komedii". Bo każda rewolucja z czasem zamienia się w krwawą nieludzką farsę. Reymont, a także inni polscy pisarze i intelektualiści, odkryli to na długo przed Orwellem i zachodnimi sowietologami.
W "Buncie" Reymonta zwierzęca rewolta jest znacznie bardziej przerażająca niż u Orwella. Gdy do zwierząt domowych dołączają dzicy mieszkańcy puszczy, razem napadają na ludzi i urządzają im krwawą łaźnię. Ostatecznie zwierzęta widząc bezsens swej krucjaty, buntują się przeciw przywódcy - Rexowi. "Styranizowałeś nas głupimi majakami. Bo to nieprawda, że tam za górami leży ta twoja obiecana ziemia wolności i szczęścia" - wykrzykują w końcówce powieści zawiedzione czworonogi. Rex, teraz "tyran i morderca", zostaje zamordowany, a rewolucyjna tłuszcza, tęskniąca za "jarzmem, niewolą i batami", wyrusza na poszukiwanie swych dawnych nadzorców. Po drodze spotykają małpią rodzinę i przekonani, że goryl jest ich byłym panem, poddają się dyktatowi małp.
Polscy prekursorzy sowietologii
Reymont napisał "Bunt" w 1924 r., rok przed śmiercią. Ta książka, podobnie jak będąca bestsellerem na początku XX wieku powieść "Wampir" (wyd. 1911), jest współczesnemu czytelnikowi praktycznie nieznana. Po osiemdziesięciu latach "Bunt" wydaje Fronda. Krytycy już przed wojną uznali późne dzieła Reymonta za niegodne uwagi czytadła. Tymczasem te powieści dowodzą, że pisarz w ostatnich latach życia doskonale rozumiał wymagania rynku, przewidział też wielki boom na literaturę popularną. Można się zgodzić, że "Buntowi" brakuje precyzyjnej konstrukcji "Ziemi obiecanej", lecz może nawet bardziej niż powieść sfilmowana przez Wajdę poraża wizją. "Bunt" dowodzi, że Polacy znacznie wcześniej niż zachodni pisarze i intelektualiści rozumieli straszne dobrodziejstwa najlepszego z ustrojów.
Ta zapomniana powieść to nie jedyne dzieło polskiego autora antycypujące zbrodnie komunistycznej dyktatury i analizujące ten typ tyranii. Przestrogą przed rewolucją są "Płomienie" Stanisława Brzozowskiego. Prorocze wydają się obecnie zapomniane "Dzieci" Bolesława Prusa czy "Wiry" Henryka Sienkiewicza. Przed komunistyczną utopią przestrzegali także tacy pisarze, jak Andrzej Strug, Józef Weyssenhoff, Stefan Żeromski oraz Witkacy, który obserwował rewolucję 1917 r. jako oficer carskiej armii (stacjonował w Petersburgu).
Przed rewolucją żądnego krwi motłochu na długo przed swoimi zachodnimi kolegami ostrzegali polscy intelektualiści, m.in. filozof i prawnik prof. Bogumił Jasinowski ( "Wschodnie chrześcijaństwo a Rosja"), historyk kultury prof. Marian Zdziechowski (autor takich pionierskich prac sowietologicznych, jak "Wpływy rosyjskie na duszę polską", "Europa, Rosja, Azja", "Widmo przyszłości" czy "W obliczu końca") czy historyk Jan Kucharzewski, autor fundamentalnej pracy "Od białego do czerwonego caratu". O genezie i skutkach bolszewizmu pisali też prof. Stanisław Swianiewicz ("Lenin jako ekonomista"), prof. Wiktor Sukiennicki ("Ewolucja ustroju ZSRR 1917-1936", "Konstytucja stalinowska a ustrój radziecki") czy prof. Franciszek Ancewicz ("Stalinowska koncepcja państwa").
Reymont reakcjonista
Reymont w wielu publicznych wystąpieniach nie ukrywał swojej niechęci do bolszewików i sowieckiego ustroju. Już podczas rewolucji 1905 r. pisał reportaże odkrywające drugie dno tamtych wydarzeń, odzierające je z romantyczno-rewolucyjnej mitologii. W podobny sposób ponad 30 lat później Orwell demaskował republikańskich uczestników wojny domowej w Hiszpanii. Nic więc dziwnego, że gdy ukazał się "Bunt", lewicowi krytycy rzucili się na Reymonta, nazywając go reakcjonistą. Pisarza uznano za oderwanego od rzeczywistości starca, który nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Czas pokazał, kto rzeczywiście się mylił.
W czasach PRL "Bunt" Reymonta nie miał żadnych szans na druk. Zastanawiające jednak jest to, dlaczego książka nie pojawiła się drugim obiegu? Czyżby sugerowano się przedwojennymi recenzjami lewicowych krytyków? Wprawdzie Reymonta najbardziej inspirowała rewolucja bolszewicka, jednak "Bunt" ma uniwersalną wartość. - Reymont, jak inni pisarze Młodej Polski, ucieka od konkretu historycznego ku uniwersalności. Kanwą "Buntu" są rzeczywiste wydarzenia, ale przesłania tej książki nie można zawężać jedynie do komunistycznego przewrotu - mówi prof. Andrzej Z. Makowiecki, literaturoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Bunt", podobnie jak "Folwark zwierzęcy", to parabola i symboliczna wizja rewolucji w ogóle, przestroga przed dyktaturą, która zamienia się w krwawą tyranię niezależnie od czasów i krajów. Historyk literatury prof. Julian Krzyżanowski już przed wojną wywodził "Bunt" od "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego. Przywódcę buntowników Rexa nazwał "czworonogim Pankracym nie-ludzkiej komedii". Bo każda rewolucja z czasem zamienia się w krwawą nieludzką farsę. Reymont, a także inni polscy pisarze i intelektualiści, odkryli to na długo przed Orwellem i zachodnimi sowietologami.
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.