Pius XII chciał ratować Kościół, przymykając oczy na okrucieństwa Hitlera
Sześćdziesiąt pięć lat temu, 10 lutego 1939 r., zmarł papież Pius XI. 2 marca tego samego roku krótkie konklawe wybrało na papieża kardynała Eugenio Pacellego, ówczesnego sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Przyjął on imię Pius XII. Jego wybór został przyjęty przychylnie przez mocarstwa zachodnie i organizacje żydowskie. Jedynie hitlerowskie Niemcy otwarcie dały wyraz swojemu niezadowoleniu. To dziwne, bo dziś Piusowi XII zarzuca się antysemityzm i sympatię do nazizmu. Papież, który stał się najbardziej kontrowersyjną postacią Kościoła XX wieku, czeka teraz na beatyfikację, mimo że nawet najbardziej umiarkowane organizacje żydowskie domagają się, by "dla przyzwoitości" odłożyć tę decyzję co najmniej o 50 lat.
Miłośnik Niemiec
Głównym powodem kontrowersji jest stosunek Piusa XII do Szoah, zagłady Żydów podczas II wojny światowej. Najłagodniejsi krytycy zarzucają mu milczenie w obliczu hekatomby, najostrzejsi twierdzą wręcz, że jest za nią współodpowiedzialny.
O urodzonym w 1876 r. Eugenio Pacellim mówiono w Watykanie, że "od dziecka przygotowywał się do roli papieża". Punktem zwrotnym w jego karierze była misja mediacyjna, z którą w 1917 r., w ogniu walk I wojny światowej, wysłał go do cesarza Wilhelma II papież Benedykt XV. Pacelli miał pośredniczyć w kontaktach miedzy kaiserem a państwami ententy. Z mediacji niewiele wynikło, ale od tego momentu Pacelli na stałe związał się z Niemcami. Przyszły papież był odpowiedzialny za przygotowanie konkordatów z Bawarią, Prusami, Badenią i wreszcie III Rzeszą. Gdy 30 stycznia 1933 r. Hitler doszedł do władzy, Watykan stał się pierwszym państwem, które formalnie uznało jego rasistowski reżim.
Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że biskup Pacelli miał jakikolwiek wpływ na dojście do władzy narodowych socjalistów, choć historycy skrzętnie odnotowali jego zażyłe stosunki z Ludwigiem Kaasem i Heinrichem Brüningiem, liderami katolickiej partii Centrum, która poparła uchwalenie ustawy przyznającej Hitlerowi nieograniczoną władzę. Bez względu jednak na to, czy Pacelli istotnie namawiał swoich przyjaciół do poparcia Hitlera, czy też nie, nie ulega raczej wątpliwości, że po dwunastu latach spędzonych w Niemczech biskup był zafascynowany tym krajem i święcie przekonany, że III Rzesza jest trwałym elementem na mapie Europy. To wszystko miało - zdaniem wielu badaczy - zdeterminować bierną postawę Piusa XII wobec poczynań Hitlera, z którym - jak sądził - należało znaleźć jakiś modus vivendi.
Czy Pius XII widział w faszyzmie rodzaj bastionu przeciw Stalinowi? To raczej wątp-liwe, choć jego niechęć do komunizmu i Rosji była znana (w opinii niektórych biografów Piusa XII źródła tej niechęci sięgają 1918 r., gdy kilku pijanych żołnierzy rosyjskich wygrażało mu w Monachium pistoletem). Papież utrzymywał wprawdzie bardziej niż poprawne stosunki z reżimem Benito Mussoliniego, ale po wojnie zrobił wszystko, by to nie faszyści, lecz zjednoczona i silna partia chadecka przeciwstawiła się komunistom.
Stosunkowo niedawno opublikowany został też dokument dowodzący, że zaraz po zakończeniu wojny Pius XII entuzjastycznie współpracował przy projekcie powołania do życia teokratycznego państwa katolickiego, które miało się składać z Austrii i południowych landów niemieckich, głównie Bawarii i Saksonii.
Pytania bez odpowiedzi
W 1999 r. kardynał Edward Cassidy, ówczesny prefekt Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan i członek Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, powołał do życia katolicko-żydowską komisję naukową, mającą za zadanie wyjaśnienie zarzutów stawianych "papieżowi Hitlera", jak nazwał Piusa XII w swojej książce angielski dziennikarz i historyk John Cornwell. Niestety, komisja nie tylko niczego nie wyjaśniła, ale w raporcie wstępnym przedstawiła aż 47 kwestii wątpliwych. "Przecieki" raportu zostały opublikowane w dzienniku "Le Monde". Ich lektura mrozi krew w żyłach: dlaczego watykański sekretarz stanu Eugenio Pacelli nie potępił "kryształowej nocy", pogromu Żydów niemieckich w 1938 r.? Dlaczego już jako Pius XII milczał w sprawie zagłady Żydów podczas II wojny światowej? Dlaczego nie potępił hitlerowsko-bolszewickiej inwazji na Polskę, ograniczając się do wyrażenia naszemu krajowi sympatii? Dlaczego fundusze amerykańskiej organizacji żydowskiej, przesłane Watykanowi na pomoc dla prześladowanych Żydów, przekazane zostały wyłącznie przechrztom? Dlaczego Stolica Apostolska - tak oględnie traktująca reżim hitlerowski - ostro przeciwstawiała się emigracji Żydów do Palestyny? Dlaczego wyklęła komunizm, a nigdy nie wyklęła faszyzmu? Dlaczego wydawane w Watykanie jezuickie pismo "La Civiltá Cattolica" przez całą wojnę nie ustawało w atakach na Żydów? Dlaczego wreszcie Pius XII nie poparł biskupów holenderskich, którzy oficjalnie zaangażowali się w obronę Żydów? Takich pytań jest mnóstwo. Przekonywającej odpowiedzi na nie dotychczas nikt nie udzielił, choć starało się o to wielu historyków katolickich.
Gdzie jest prawda?
Najżarliwszym obrońcą dzieła Piusa XII jest niemiecki jezuita Peter Gumpel, sędzia w jego procesie beatyfikacyjnym (wywodzący się z rodziny o silnych tradycjach antyfaszystowskich). W obronie papieża Gumpel przytacza powojenne wypowiedzi licznych przedstawicieli światowej wspólnoty żydowskiej, od Goldy Meir do Alberta Einsteina, którzy dziękowali Piusowi XII za jego przykładną postawę podczas II wojny światowej w obronie Żydów. Przypomina, że dzięki interwencjom Kościoła zostało uratowanych podczas wojny co najmniej 850 tys. Żydów. Pozytywne światło na postawę Piusa XII rzucają słowa Joachima von Ribbentropa podczas procesu w Norymberdze: "Na nasze biurka napływała niezliczona liczba watykańskich protestów: wielu nawet nie czytaliśmy, na wiele innych nie odpowiadaliśmy". Śladów owych protestów na razie nie udało się odszukać; może tkwią gdzieś w utajnionych aktach watykańskich. Jest jednak faktem, że gdy reżim Mussoliniego wydał w 1938 r. ustawy rasowe, w Watykanie zaangażowano wielu profesorów pochodzenia żydowskiego, wyrzuconych z uniwersytetów świeckich. Kiedy Niemcy rozpoczęli okupację Rzymu i północnych Włoch, co najmniej tysiąc Żydów znalazło schronienie w Watykanie za przyzwoleniem - a nieraz i zachętą - urzędującego papieża; podobnie działo się w setkach innych kościołów włoskich.
Ksiądz Gumpel uważa, że ataki na Piusa XII są wynikiem opublikowania w 1963 r. sztuki "Namiestnik" niemieckiego dramaturga Rolfa Hochhutha. Papież został tam przedstawiony jako tchórz, sympatyk nazistów, bardziej interesujący się własnymi i kościelnymi inwestycjami w Niemczech niż losem milionów ofiar. Naukowcy zgadzają się dziś, że sztuka jest pełna historycznych przekłamań, ale mimo protestów, m.in. przedstawicieli organizacji żydowskich, tę sugestywną wizję literacką powszechnie utożsamiono z prawdą historyczną.
Milczał z dobrych pobudek
Obrońcy Piusa XII twierdzą, że podjął on jedynie słuszną decyzję, postanawiając milczeć o Szoah, by nie drażnić Hitlera. "Nie wypowiadając mu konkordatu, miał do końca pewien wpływ na jego decyzje i gdzie mógł, tam łagodził rygory wojny i rasizmu" - pisze historyk Alessandro Frigerio. "Znał doskonale hitlerowskie Niemcy i wiedział, że jego nieprzejednana postawa mogła doprowadzić do zniszczenia tysięcy kościołów w Niemczech i całej okupowanej Europie, do wymordowania kleru, innymi słowy do zniszczenia dwutysiącletniej substancji Kościoła" - dodaje inny historyk Francesco Martino. Przytacza się źródła, według których Pius XII zamierzał potępić hitlerowskie zbrodnie w Polsce, jakoby jednak uległ prośbom prymasa księcia kardynała Adama Sapiehy, który - jak pisał sir Alec Randall, były ambasador brytyjski przy Watykanie - "uważał, że mogłoby to wyłącznie zwiększyć prześladowania jego narodu".
Prawdopodobnie w tych i podobnych tezach tkwi klucz do zrozumienia i historycznej krytyki Piusa XII. Obrońcy papieża nie mogą zaprzeczyć, że w czasie wojny milczał w sprawie zbrodni ludobójstwa. Dlatego usprawiedliwiają jego milczenie chęcią uchronienia narodów europejskich przed jeszcze tragiczniejszymi konsekwencjami hitlerowskiego szaleństwa. Mają nie lada argumenty: w latach 30. i 40. ubiegłego wieku nikt w Watykanie nie mógł lekceważyć tego, co się stało z Cerkwią w komunistycznej Rosji. Zburzenie dziesiątek tysięcy świątyń, szydercze przerobienie niewielu pozostałych na magazyny czy "muzea ateizmu", wymordowanie niemal wszystkich kapłanów i przymusowa laicyzacja setek milionów ludzi były bolesną rzeczywistością, która mogła się powtórzyć również w zachodniej, katolickiej Europie. Hitler ze swoim zamiłowaniem do mitologii pogańskiej nie oszczędzał wszak struktur wspólnot protestanckich, które odcięły się od niego bardziej stanowczo niż katolicy. Pius XII wierzył w dyplomację, uważał, że zawsze należy pozostawić otwarty kanał komunikacyjny, by zachować zdolność choćby minimalnego wpływu na bieg wydarzeń.
Nie ulega wątpliwości, że priorytetem Piusa XII było ratowanie Kościoła i wiary katolickiej przed realną groźbą zniszczenia przez reżimy totalitarne. Nie ma też jednak wątpliwości, że Pius XII pomylił się w ocenie szans III Rzeszy i nie do końca wierzył w skalę ludobójstwa. Ta niewiara spowodowała głęboką skazę na jego wizerunku. Skazę, która każe się zastanowić, czy nie warto poczekać z wyniesieniem Piusa XII na ołtarze do czasu, gdy pytania, które namnożyły się wokół jego osoby, znajdą wreszcie jednoznaczną odpowiedź.
Jacek Pałasiński
Miłośnik Niemiec
Głównym powodem kontrowersji jest stosunek Piusa XII do Szoah, zagłady Żydów podczas II wojny światowej. Najłagodniejsi krytycy zarzucają mu milczenie w obliczu hekatomby, najostrzejsi twierdzą wręcz, że jest za nią współodpowiedzialny.
O urodzonym w 1876 r. Eugenio Pacellim mówiono w Watykanie, że "od dziecka przygotowywał się do roli papieża". Punktem zwrotnym w jego karierze była misja mediacyjna, z którą w 1917 r., w ogniu walk I wojny światowej, wysłał go do cesarza Wilhelma II papież Benedykt XV. Pacelli miał pośredniczyć w kontaktach miedzy kaiserem a państwami ententy. Z mediacji niewiele wynikło, ale od tego momentu Pacelli na stałe związał się z Niemcami. Przyszły papież był odpowiedzialny za przygotowanie konkordatów z Bawarią, Prusami, Badenią i wreszcie III Rzeszą. Gdy 30 stycznia 1933 r. Hitler doszedł do władzy, Watykan stał się pierwszym państwem, które formalnie uznało jego rasistowski reżim.
Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że biskup Pacelli miał jakikolwiek wpływ na dojście do władzy narodowych socjalistów, choć historycy skrzętnie odnotowali jego zażyłe stosunki z Ludwigiem Kaasem i Heinrichem Brüningiem, liderami katolickiej partii Centrum, która poparła uchwalenie ustawy przyznającej Hitlerowi nieograniczoną władzę. Bez względu jednak na to, czy Pacelli istotnie namawiał swoich przyjaciół do poparcia Hitlera, czy też nie, nie ulega raczej wątpliwości, że po dwunastu latach spędzonych w Niemczech biskup był zafascynowany tym krajem i święcie przekonany, że III Rzesza jest trwałym elementem na mapie Europy. To wszystko miało - zdaniem wielu badaczy - zdeterminować bierną postawę Piusa XII wobec poczynań Hitlera, z którym - jak sądził - należało znaleźć jakiś modus vivendi.
Czy Pius XII widział w faszyzmie rodzaj bastionu przeciw Stalinowi? To raczej wątp-liwe, choć jego niechęć do komunizmu i Rosji była znana (w opinii niektórych biografów Piusa XII źródła tej niechęci sięgają 1918 r., gdy kilku pijanych żołnierzy rosyjskich wygrażało mu w Monachium pistoletem). Papież utrzymywał wprawdzie bardziej niż poprawne stosunki z reżimem Benito Mussoliniego, ale po wojnie zrobił wszystko, by to nie faszyści, lecz zjednoczona i silna partia chadecka przeciwstawiła się komunistom.
Stosunkowo niedawno opublikowany został też dokument dowodzący, że zaraz po zakończeniu wojny Pius XII entuzjastycznie współpracował przy projekcie powołania do życia teokratycznego państwa katolickiego, które miało się składać z Austrii i południowych landów niemieckich, głównie Bawarii i Saksonii.
Pytania bez odpowiedzi
W 1999 r. kardynał Edward Cassidy, ówczesny prefekt Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan i członek Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, powołał do życia katolicko-żydowską komisję naukową, mającą za zadanie wyjaśnienie zarzutów stawianych "papieżowi Hitlera", jak nazwał Piusa XII w swojej książce angielski dziennikarz i historyk John Cornwell. Niestety, komisja nie tylko niczego nie wyjaśniła, ale w raporcie wstępnym przedstawiła aż 47 kwestii wątpliwych. "Przecieki" raportu zostały opublikowane w dzienniku "Le Monde". Ich lektura mrozi krew w żyłach: dlaczego watykański sekretarz stanu Eugenio Pacelli nie potępił "kryształowej nocy", pogromu Żydów niemieckich w 1938 r.? Dlaczego już jako Pius XII milczał w sprawie zagłady Żydów podczas II wojny światowej? Dlaczego nie potępił hitlerowsko-bolszewickiej inwazji na Polskę, ograniczając się do wyrażenia naszemu krajowi sympatii? Dlaczego fundusze amerykańskiej organizacji żydowskiej, przesłane Watykanowi na pomoc dla prześladowanych Żydów, przekazane zostały wyłącznie przechrztom? Dlaczego Stolica Apostolska - tak oględnie traktująca reżim hitlerowski - ostro przeciwstawiała się emigracji Żydów do Palestyny? Dlaczego wyklęła komunizm, a nigdy nie wyklęła faszyzmu? Dlaczego wydawane w Watykanie jezuickie pismo "La Civiltá Cattolica" przez całą wojnę nie ustawało w atakach na Żydów? Dlaczego wreszcie Pius XII nie poparł biskupów holenderskich, którzy oficjalnie zaangażowali się w obronę Żydów? Takich pytań jest mnóstwo. Przekonywającej odpowiedzi na nie dotychczas nikt nie udzielił, choć starało się o to wielu historyków katolickich.
Gdzie jest prawda?
Najżarliwszym obrońcą dzieła Piusa XII jest niemiecki jezuita Peter Gumpel, sędzia w jego procesie beatyfikacyjnym (wywodzący się z rodziny o silnych tradycjach antyfaszystowskich). W obronie papieża Gumpel przytacza powojenne wypowiedzi licznych przedstawicieli światowej wspólnoty żydowskiej, od Goldy Meir do Alberta Einsteina, którzy dziękowali Piusowi XII za jego przykładną postawę podczas II wojny światowej w obronie Żydów. Przypomina, że dzięki interwencjom Kościoła zostało uratowanych podczas wojny co najmniej 850 tys. Żydów. Pozytywne światło na postawę Piusa XII rzucają słowa Joachima von Ribbentropa podczas procesu w Norymberdze: "Na nasze biurka napływała niezliczona liczba watykańskich protestów: wielu nawet nie czytaliśmy, na wiele innych nie odpowiadaliśmy". Śladów owych protestów na razie nie udało się odszukać; może tkwią gdzieś w utajnionych aktach watykańskich. Jest jednak faktem, że gdy reżim Mussoliniego wydał w 1938 r. ustawy rasowe, w Watykanie zaangażowano wielu profesorów pochodzenia żydowskiego, wyrzuconych z uniwersytetów świeckich. Kiedy Niemcy rozpoczęli okupację Rzymu i północnych Włoch, co najmniej tysiąc Żydów znalazło schronienie w Watykanie za przyzwoleniem - a nieraz i zachętą - urzędującego papieża; podobnie działo się w setkach innych kościołów włoskich.
Ksiądz Gumpel uważa, że ataki na Piusa XII są wynikiem opublikowania w 1963 r. sztuki "Namiestnik" niemieckiego dramaturga Rolfa Hochhutha. Papież został tam przedstawiony jako tchórz, sympatyk nazistów, bardziej interesujący się własnymi i kościelnymi inwestycjami w Niemczech niż losem milionów ofiar. Naukowcy zgadzają się dziś, że sztuka jest pełna historycznych przekłamań, ale mimo protestów, m.in. przedstawicieli organizacji żydowskich, tę sugestywną wizję literacką powszechnie utożsamiono z prawdą historyczną.
Milczał z dobrych pobudek
Obrońcy Piusa XII twierdzą, że podjął on jedynie słuszną decyzję, postanawiając milczeć o Szoah, by nie drażnić Hitlera. "Nie wypowiadając mu konkordatu, miał do końca pewien wpływ na jego decyzje i gdzie mógł, tam łagodził rygory wojny i rasizmu" - pisze historyk Alessandro Frigerio. "Znał doskonale hitlerowskie Niemcy i wiedział, że jego nieprzejednana postawa mogła doprowadzić do zniszczenia tysięcy kościołów w Niemczech i całej okupowanej Europie, do wymordowania kleru, innymi słowy do zniszczenia dwutysiącletniej substancji Kościoła" - dodaje inny historyk Francesco Martino. Przytacza się źródła, według których Pius XII zamierzał potępić hitlerowskie zbrodnie w Polsce, jakoby jednak uległ prośbom prymasa księcia kardynała Adama Sapiehy, który - jak pisał sir Alec Randall, były ambasador brytyjski przy Watykanie - "uważał, że mogłoby to wyłącznie zwiększyć prześladowania jego narodu".
Prawdopodobnie w tych i podobnych tezach tkwi klucz do zrozumienia i historycznej krytyki Piusa XII. Obrońcy papieża nie mogą zaprzeczyć, że w czasie wojny milczał w sprawie zbrodni ludobójstwa. Dlatego usprawiedliwiają jego milczenie chęcią uchronienia narodów europejskich przed jeszcze tragiczniejszymi konsekwencjami hitlerowskiego szaleństwa. Mają nie lada argumenty: w latach 30. i 40. ubiegłego wieku nikt w Watykanie nie mógł lekceważyć tego, co się stało z Cerkwią w komunistycznej Rosji. Zburzenie dziesiątek tysięcy świątyń, szydercze przerobienie niewielu pozostałych na magazyny czy "muzea ateizmu", wymordowanie niemal wszystkich kapłanów i przymusowa laicyzacja setek milionów ludzi były bolesną rzeczywistością, która mogła się powtórzyć również w zachodniej, katolickiej Europie. Hitler ze swoim zamiłowaniem do mitologii pogańskiej nie oszczędzał wszak struktur wspólnot protestanckich, które odcięły się od niego bardziej stanowczo niż katolicy. Pius XII wierzył w dyplomację, uważał, że zawsze należy pozostawić otwarty kanał komunikacyjny, by zachować zdolność choćby minimalnego wpływu na bieg wydarzeń.
Nie ulega wątpliwości, że priorytetem Piusa XII było ratowanie Kościoła i wiary katolickiej przed realną groźbą zniszczenia przez reżimy totalitarne. Nie ma też jednak wątpliwości, że Pius XII pomylił się w ocenie szans III Rzeszy i nie do końca wierzył w skalę ludobójstwa. Ta niewiara spowodowała głęboką skazę na jego wizerunku. Skazę, która każe się zastanowić, czy nie warto poczekać z wyniesieniem Piusa XII na ołtarze do czasu, gdy pytania, które namnożyły się wokół jego osoby, znajdą wreszcie jednoznaczną odpowiedź.
Jacek Pałasiński
Pius XII do walczących Polaków |
---|
Czyż trzeba was zapewniać, że nasze ojcowskie serce jest bliskie we współczującej miłości dla wszystkich swoich dzieci, a szczególnie dla cierpiących, represjonowanych, prześladowanych? Narody wciągnięte w tragiczny wir wojny są może dopiero na początku cierpień, ale już w tysiącach rodzin króluje śmierć i rozpacz, lament i nędza. Krew niezliczonych istot ludzkich, również nie walczących, wznosi przejmujący lament, zwłaszcza nad ukochanym krajem, jakim jest Polska, która za swoją wierność wobec Kościoła, za swoje zasługi dla obrony cywilizacji chrześcijańskiej, zapisanej niezmywalnymi zgłoskami w historii, ma prawo do ludzkiej i braterskiej sympatii świata i czeka ufna we wstawiennictwo Marii "od pomocy chrześcijanom" na godzinę zmartwychwstania zgodnego z zasadami sprawiedliwości i prawdziwego pokoju. (Encyklika Summi Pontificatus, 20.10.1939 r.) |
Kiedy papież umiera |
---|
Ostatnie momenty życia Piusa XII były dramatyczne. Fotografie jego agonii zostały sprzedane prasie przez jego osobistego lekarza Giuseppe Galeazziego, któremu za karę zabroniono później uprawiania zawodu. Papież zmarł w Castel Gandolfo 9 października 1958 r. Jego zwłoki zostały pospiesznie i niedokładnie zabalsamowane i wystawione na widok publiczny w bazylice watykańskiej 15 października. Pochowany został najpierw w Bazylice św. Jana Laterańskiego; później jego ciało zostało przeniesione do grot watykańskich. Nagrobek papieża wykonał rzeźbiarz Giuseppe Messina. |
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.