- Główny specjalista od politycznej nawalanki Jan Maria Rokita poboksował się tym razem z Andrzejem Olechowskim. Panowie pokłócili się o Niceę. Pierwszy uważa, że trzeba twardo, drugi - że miękko. Wspomniano coś o anachroniczności, niegodziwości, Lepperze i Gomułce. Po tej wymianie ciosów Olechowski sobie poszedł. Niby ma lepsze warunki fizyczne i większy zasięg ramion, ale przed Rokitą czmychnął jak Gołota przed Tysonem.
- Jak platforma zapowiadała, tak zrobiła. Na jej listach do europarlamentu dominują ludzie młodzi, dopiero zaczynający karierę: premier Buzek, tenor Torzewski, rajdowiec Hołowczyc. Helena Modrzejewska się nie załapała.
- Załapał się natomiast telewizyjny prezenter Tadeusz Zwiefka, dawno temu, w czasach swej świetności prowadzący "Wiadomości". Symptomatyczne dla ewolucji PO - miał być Lis, jest Zwiefka.
- "Gazeta Wyborcza" spuściła bombę atomową na Ryszarda Bugaja. Chłopina siedzi sobie spokojnie w Podkowie Leśnej i głównie zajmuje się stolarką, ale nieroztropnie bąknął coś krytycznie o Agorze. Kara była straszliwa. Dwóch smutnych facetów, Bereś i Skoczylas, pastwiło się nad nim przez dwie kolumny. Michtrix i jego agenci są wciąż groźni.
- Aleksander Hall (może nie pamięta, więc mu przypominamy - członek SKL-Coś Tam Jeszcze) obronił doktorat. O dziwo, nie był poświęcony Arturowi Balazsowi, lecz Charles'owi de Gaulle'owi. Szkoda.
- Elegant Jan Maria Jackowski został wreszcie przewodniczącym Rady Warszawy. Znaczy to, że w stolicy narodziła się w końcu koalicja PiS i LPR. Stawiamy dolary przeciwko orzechom, że z takim sojusznikiem najdalej za pół roku Lechowi Kaczyńskiemu odechce się być prezydentem czegokolwiek.
- Znajomy naszego znajomego słuchał radia TOK FM (my jesteśmy na to jeszcze za młodzi), a tam niejaki Jacek Żakowski przejechał się po Macieju Rybińskim. Że to propagandysta zażywający niezasłużonej sławy. Z tą sławą to prawda - Rybińskiego kojarzymy. Z Żakowskim znacznie gorzej. Czy to taki gość z Papa Dance?
- Platforma Obywatelska domaga się samorozwiązania Sejmu. Wcześniej z identyczną inicjatywą wystąpiły Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin. To może rozwiązać jeszcze Sejm litewski (prezydent Paksas byłby nam wdzięczny). Jest gdzieś jakiś trzeci?
- Nie będzie przymierza ludu z narodem, Liga Polskich Rodzin wypięła się na Polskie Stronnictwo Ludowe. Ale może będzie przymierze ludu z Płażyńskim. A nawet z całą jego formacją, która zwie się Narodowy Komitet Wyborczy Wyborców. Ten komitet to naszym zdaniem sprytna akcja marketingowa Polmosu. Głosujcie na wyborczych wyborców, a dostaniecie pół litra wyborowej!
- Europa nie lubi zapasów i nie o sport chodzi, tylko o te zapasy, co to sobie polskie firmy porobiły przed wejściem do unii. I chciała, żebyśmy je polikwidowali. A u nas wszyscy, że nie, że nie polikwidujemy. Sprawą zajął się Sejm, ale głupio byłoby, żeby przeciw UE występował jakiś Europejczyk. Więc wystąpił Piotr Krutul (LPR), znany głównie z tego, że w nogę nieźle gra w reprezentacji Sejmu. No i tego Krutula poparli wszyscy. Rząd się cieszy, opozycja się cieszy, chłopy się cieszą, kapitaliści się cieszą, zapasy uratowane! Wiktoria! Patrzcie państwo, taki mały Krutul, a tyle radochy.
- Władysław Frasyniuk ma problem. Dlaczego w partii Borowskiego nie ma Cimoszewicza i Kaczmarka?! "Dla mojego środowiska to teraz największe pytanie" - ujawnił. Do czego to doszło: partia Geremka i Kuronia (obojga czystych Wujców nie licząc) zastanawia się, co porabia jakiś tam Kaczmarek!
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.