Socjaliści duszą Hiszpanów Filip V król Hiszpanii, miał marzenie: zbudować w Madrycie najwspanialszy pałac na świecie. W 1738 r. zlecił architektowi Juanowi Sachettiemu przygotowanie projektu mającego przyćmić Wersal, ukochane dziecko jego dziadka Ludwika XIV. Palacio Real budowano przez 26 lat. Powstał gmach o 2800 pokojach, 870 oknach, 240 balkonach i 44 rzędach schodów. Dziś hiszpańska rodzina królewska mieszka w dawnym pałacyku myśliwskim poza miastem. Imponujący gmach z białego kamienia poszarzał, otaczający go ogród skurczył się i przyblakł. Obecny premier Hiszpanii José Luis Rodriguez Zapatero stara się naśladować króla Filipa - wymyślił sobie, że stworzy nowy socjalistyczny raj: kraj równych szans dla kobiet i mężczyzn, homoseksualistów i heteroseksualistów, czarnych i białych, wierzących i ateistów. Jego gabinet chlubi się tym, że nie rządzi, lecz realizuje wolę obywateli, nie prowadzi wojen i żyje w zgodzie z sąsiednimi państwami. Raj na ziemi? - Rząd Zapatero na razie tylko podlizuje się wyborcom, realizując wszystkie ich zachcianki. Dla Hiszpanii może się to skończyć jak najgorzej - twierdzi kategorycznie prof. Jan Kieniewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, były ambasador Polski w Madrycie.
Niemożliwe - do realizacji!
Zwycięstwo Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) w ostatnich wyborach było niespodzianką. Sondaże wskazywały, że wygra rządząca od ośmiu lat centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która odnosiła kolejne sukcesy gospodarcze i doprowadziła do odbudowy międzynarodowej pozycji Hiszpanii. Sytuacja gwałtownie zmieniła się 11 marca, trzy dni przed wyborami. Zamachy Al-Kaidy na pociągi dowożące ludzi do pracy w Madrycie (zginęło w nich prawie 200 osób) sprawiły, że Hiszpanie zagłosowali na socjalistów opowiadających się za natychmiastowym wycofaniem hiszpańskich wojsk z Iraku.
Zapatero doszedł do władzy, wyczuwając chwilową zmianę nastrojów społecznych i niecchęć Hiszpanów do autorytatywnego tonu wypowiedzi Aznara. Po objęciu rządu Zapatero odszedł od dotychczasowych priorytetów w polityce zagranicznej: poparcia USA w Iraku oraz twardej postawy wobec zakusów Francji i Niemiec na stworzenie dyrektoriatu wielkich w Unii Europejskiej. Dokonał rewolucji obyczajowej: zezwolił na małżeństwa homoseksualne, uprościł procedury rozwodowe (od przyszłego roku na rozwiązanie małżeństwa wystarczy dziesięć dni), wycofał religię ze szkół i zabrał dotacje dla Kościoła katolickiego. Dalsze plany zakładają ułatwienia aborcji, zgodę na badania na embrionach oraz eutanazję. Socjalistyczny premier chce większej autonomii dla poszczególnych regionów kraju (Aznar był zwolennikiem centralizacji). "Socjaliści poszli do wyborów z programem, którego nigdy nie mieli wcielać w życie. Wyborcy by im wybaczyli, gdyby im wytłumaczono, że jego realizacja jest nierealna. Ale Zapatero uparł się, aby go wcielić w życie" - napisał "The Economist".
Spór o metodę
- Rząd Aznara reformował Hiszpanię wbrew opinii wielu Hiszpanów - Marisa Rodriguez Mojon, politolog z madryckiego oddziału Suffolk University, wyjaśnia dla "Wprost" przyczyny porażki wyborczej poprzedniej ekipy. Partia Ludowa Aznara wygrała wybory w 1996 r., bo rządzący przez trzynaście lat socjaliści skompromitowali się aferami korupcyjnymi i skandalem, który wybuchł po wykryciu podsłuchu w gabinecie króla Juana Carlosa. Hiszpanie zapragnęli zmiany, a jedyną alternatywą dla ówczesnego gabinetu Felipe Gon-zaleza był właśnie Aznar. Osiem lat jego rządów okazało się sukcesem. Biedna Hiszpania zaczęła się rozwijać gospodarczo (przez cały okres rządów ludowców PKB rósł średnio o 3,2 proc. rocznie), o połowę zmniejszyło się bezrobocie, zmalała inflacja. Ku zaskoczeniu wszystkich w 1999 r. Madryt znalazł się w strefie euro, mimo że nikt nie dawał mu na to szans. Udało się też rozbić separatystów baskijskich z ETA. Wszystko to było możliwe dzięki konsekwentnej polityce Aznara nie bojącego się niepopularnych decyzji.
Premier nie był jednak ulubieńcem mediów. - Aznar nie uznawał kompromisów, nie próbował negocjować. Jego arogancja podzieliła Hiszpanów - mówi "Wprost" William Chislett, analityk współpracujący z Elcano Royal Institute. Poważną wpadką było zlekceważenie katastrofy ekologicznej w 2002 r., gdy ropa z uszkodzonego tankowca "Prestige" zalała plaże Galicji. Po lepkim od ropy piasku chodziła nawet rodzina królewska, tysiące Hiszpanów spontanicznie jechało tam, aby ratować zatrute zwierzęta i czyścić plaże. Aznar natomiast zbagatelizował całą sprawę. Drugi brzemienny w skutki błąd premier popełnił trzy dni przed wyborami, gdy starał się przekonać Hiszpanów, że za zamachami na pociągi w Madrycie stoi ETA.
Faworyt wszystkich
Zapatero poważne błędy popełnia od chwili objęcia urzędu premiera. Już jego kampania wyborcza przed marcowymi wyborami wzbudziła niesmak. Wiece solidarności z ofiarami madryckiej masakry, które przesądziły o zwycięstwie socjalistów,
odbywały się, gdy obowiązywała cisza wyborcza. Kompromitacją zakończyła się próba negocjacji Hiszpanów z reżimem Fidela Castro. Hiszpanie wysłali do Hawany delegację, która miała załagodzić spór między Kubą a UE. Castro nie pozwolił im nawet wysiąść z samolotu.
Natychmiast po zwycięstwie socjalistyczny rząd wycofał hiszpańskie wojska z Iraku, czym rozbił solidarność sojuszu antyirackiego. Jeśli jednak realizację tej obietnicy można zrozumieć, bo dzięki niej PSOE wygrała wybory, to rezygnacja z obrony ustaleń nicejskich jest co najmniej dziwna. Premier ustąpił, nie zyskując nic w zamian. - Zapatero chce, by wszyscy go lubili. Jeśli do pozyskania sympatii Niemiec i Francji potrzebna była zgoda na ustalenia zapisane w eurokonstytucji, premier na to przystał - nie ma wątpliwości Kieniewicz.
Teraz Zapatero stoi przed prawdziwymi wyzwaniami. Jego rząd musi skonstruować budżet na 2005 r. Jest w komfortowej sytuacji, bo hiszpańska gospodarka - po ośmiu latach rządów prawicy - kwitnie. Tuż po wyborczym zwycięstwie premier podniósł jednak najniższe pensje i emerytury, na co rynek natychmiast odpowiedział wzrostem inflacji. Madryt nie może już liczyć na pomoc z unijnych funduszy (przez ostania dekadę dostawał średnio 6 mld euro rocznie), bo te pieniądze trafią do nowych państw UE. Na razie Hiszpanie cieszą się z ideologicznych eksperymentów i rosnącego socjalu. Jak pokazało doświadczenie rządów socjalistycznych we Francji podczas pierwszej kadencji Francois Mitterranda, bardzo szybko zatęsknią jednak za pragmatyzmem Aznara. Zapatero, choć równie młody i popularny jak Tony Blair, jest jego przeciwieństwem - zamiast gospodarczego realizmu i ideologicznego umiarkowania funduje Hiszpanom socjalistyczne igrzyska. Za rok czy dwa ideowego permisywizmu i budżetowych luzów obywatele będą płacić przez długie lata. I nie będą to już czasy rządów Zapatero.
Hiszpański premier jest reprezentantem trzeciej generacji europejskich socjalistów. Pierwsza wierzyła w socjalizm z ludzką twarzą (Brandt, Mitterrand), druga - jak Blair i Schröder - chciała kapitalizmu z czerwonymi ornamentami socjalnymi, trzecia porzuciła miraże Marksa na rzecz ideologii wolności seksualnej i państwa opiekuńczego. Zapatero to socjalista w jedwabnym garniturze, który jest zideologizowany zdecydowanie bardziej od poprzedniego pokolenia, tyle że zamienił sztandar czerwony na tęczowy.
Zwycięstwo Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) w ostatnich wyborach było niespodzianką. Sondaże wskazywały, że wygra rządząca od ośmiu lat centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która odnosiła kolejne sukcesy gospodarcze i doprowadziła do odbudowy międzynarodowej pozycji Hiszpanii. Sytuacja gwałtownie zmieniła się 11 marca, trzy dni przed wyborami. Zamachy Al-Kaidy na pociągi dowożące ludzi do pracy w Madrycie (zginęło w nich prawie 200 osób) sprawiły, że Hiszpanie zagłosowali na socjalistów opowiadających się za natychmiastowym wycofaniem hiszpańskich wojsk z Iraku.
Zapatero doszedł do władzy, wyczuwając chwilową zmianę nastrojów społecznych i niecchęć Hiszpanów do autorytatywnego tonu wypowiedzi Aznara. Po objęciu rządu Zapatero odszedł od dotychczasowych priorytetów w polityce zagranicznej: poparcia USA w Iraku oraz twardej postawy wobec zakusów Francji i Niemiec na stworzenie dyrektoriatu wielkich w Unii Europejskiej. Dokonał rewolucji obyczajowej: zezwolił na małżeństwa homoseksualne, uprościł procedury rozwodowe (od przyszłego roku na rozwiązanie małżeństwa wystarczy dziesięć dni), wycofał religię ze szkół i zabrał dotacje dla Kościoła katolickiego. Dalsze plany zakładają ułatwienia aborcji, zgodę na badania na embrionach oraz eutanazję. Socjalistyczny premier chce większej autonomii dla poszczególnych regionów kraju (Aznar był zwolennikiem centralizacji). "Socjaliści poszli do wyborów z programem, którego nigdy nie mieli wcielać w życie. Wyborcy by im wybaczyli, gdyby im wytłumaczono, że jego realizacja jest nierealna. Ale Zapatero uparł się, aby go wcielić w życie" - napisał "The Economist".
Spór o metodę
- Rząd Aznara reformował Hiszpanię wbrew opinii wielu Hiszpanów - Marisa Rodriguez Mojon, politolog z madryckiego oddziału Suffolk University, wyjaśnia dla "Wprost" przyczyny porażki wyborczej poprzedniej ekipy. Partia Ludowa Aznara wygrała wybory w 1996 r., bo rządzący przez trzynaście lat socjaliści skompromitowali się aferami korupcyjnymi i skandalem, który wybuchł po wykryciu podsłuchu w gabinecie króla Juana Carlosa. Hiszpanie zapragnęli zmiany, a jedyną alternatywą dla ówczesnego gabinetu Felipe Gon-zaleza był właśnie Aznar. Osiem lat jego rządów okazało się sukcesem. Biedna Hiszpania zaczęła się rozwijać gospodarczo (przez cały okres rządów ludowców PKB rósł średnio o 3,2 proc. rocznie), o połowę zmniejszyło się bezrobocie, zmalała inflacja. Ku zaskoczeniu wszystkich w 1999 r. Madryt znalazł się w strefie euro, mimo że nikt nie dawał mu na to szans. Udało się też rozbić separatystów baskijskich z ETA. Wszystko to było możliwe dzięki konsekwentnej polityce Aznara nie bojącego się niepopularnych decyzji.
Premier nie był jednak ulubieńcem mediów. - Aznar nie uznawał kompromisów, nie próbował negocjować. Jego arogancja podzieliła Hiszpanów - mówi "Wprost" William Chislett, analityk współpracujący z Elcano Royal Institute. Poważną wpadką było zlekceważenie katastrofy ekologicznej w 2002 r., gdy ropa z uszkodzonego tankowca "Prestige" zalała plaże Galicji. Po lepkim od ropy piasku chodziła nawet rodzina królewska, tysiące Hiszpanów spontanicznie jechało tam, aby ratować zatrute zwierzęta i czyścić plaże. Aznar natomiast zbagatelizował całą sprawę. Drugi brzemienny w skutki błąd premier popełnił trzy dni przed wyborami, gdy starał się przekonać Hiszpanów, że za zamachami na pociągi w Madrycie stoi ETA.
Faworyt wszystkich
Zapatero poważne błędy popełnia od chwili objęcia urzędu premiera. Już jego kampania wyborcza przed marcowymi wyborami wzbudziła niesmak. Wiece solidarności z ofiarami madryckiej masakry, które przesądziły o zwycięstwie socjalistów,
odbywały się, gdy obowiązywała cisza wyborcza. Kompromitacją zakończyła się próba negocjacji Hiszpanów z reżimem Fidela Castro. Hiszpanie wysłali do Hawany delegację, która miała załagodzić spór między Kubą a UE. Castro nie pozwolił im nawet wysiąść z samolotu.
Natychmiast po zwycięstwie socjalistyczny rząd wycofał hiszpańskie wojska z Iraku, czym rozbił solidarność sojuszu antyirackiego. Jeśli jednak realizację tej obietnicy można zrozumieć, bo dzięki niej PSOE wygrała wybory, to rezygnacja z obrony ustaleń nicejskich jest co najmniej dziwna. Premier ustąpił, nie zyskując nic w zamian. - Zapatero chce, by wszyscy go lubili. Jeśli do pozyskania sympatii Niemiec i Francji potrzebna była zgoda na ustalenia zapisane w eurokonstytucji, premier na to przystał - nie ma wątpliwości Kieniewicz.
Teraz Zapatero stoi przed prawdziwymi wyzwaniami. Jego rząd musi skonstruować budżet na 2005 r. Jest w komfortowej sytuacji, bo hiszpańska gospodarka - po ośmiu latach rządów prawicy - kwitnie. Tuż po wyborczym zwycięstwie premier podniósł jednak najniższe pensje i emerytury, na co rynek natychmiast odpowiedział wzrostem inflacji. Madryt nie może już liczyć na pomoc z unijnych funduszy (przez ostania dekadę dostawał średnio 6 mld euro rocznie), bo te pieniądze trafią do nowych państw UE. Na razie Hiszpanie cieszą się z ideologicznych eksperymentów i rosnącego socjalu. Jak pokazało doświadczenie rządów socjalistycznych we Francji podczas pierwszej kadencji Francois Mitterranda, bardzo szybko zatęsknią jednak za pragmatyzmem Aznara. Zapatero, choć równie młody i popularny jak Tony Blair, jest jego przeciwieństwem - zamiast gospodarczego realizmu i ideologicznego umiarkowania funduje Hiszpanom socjalistyczne igrzyska. Za rok czy dwa ideowego permisywizmu i budżetowych luzów obywatele będą płacić przez długie lata. I nie będą to już czasy rządów Zapatero.
Hiszpański premier jest reprezentantem trzeciej generacji europejskich socjalistów. Pierwsza wierzyła w socjalizm z ludzką twarzą (Brandt, Mitterrand), druga - jak Blair i Schröder - chciała kapitalizmu z czerwonymi ornamentami socjalnymi, trzecia porzuciła miraże Marksa na rzecz ideologii wolności seksualnej i państwa opiekuńczego. Zapatero to socjalista w jedwabnym garniturze, który jest zideologizowany zdecydowanie bardziej od poprzedniego pokolenia, tyle że zamienił sztandar czerwony na tęczowy.
Więcej możesz przeczytać w 44/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.