W Ziomkostwie Wschodniopruskim wybiera się władze na uchodźstwie byłych pruskich, a obecnie polskich miast Będąc w Rzymie, czyń jak Rzymianie" - wedle tej maksymy postępują niemieckie ziomkostwa w Polsce. Przyjeżdżając do naszego kraju, mówią o zrozumieniu, przebaczeniu, znaczeniu pielęgnowania tradycji czy inicjatywach kulturalnych. Zdecydowanie odcinają się od działalności Pruskiego Powiernictwa czy Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. - Jakiekolwiek żądania Niemców wobec Polski co do zwrotu majątków czy zadośćuczynienia są nieporozumieniem - mówił Wilhelm von Gottberg na IV kongresie Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie. Jednocześnie ziomkostwa rozpoczęły trzecią falę Drang nach Osten - po bismarckowskiej i hitlerowskiej. Wielu przedstawicieli ziomkostw deklaruje, że niczego od Polaków nie chce, bo może od nich kupić ziemię i nieruchomości. W tej wspaniałomyślności nie zauważają ani legalnych polskich właścicieli na dawnych ziemiach niemieckich, ani polskich nazw miejscowości. Przede wszystkim nie zauważają jednak tego, że ich świat skończył się w 1945 r. Skończył się, bo - popierając Hitlera - sami uczestniczyli w jego zniszczeniu.
Prusacy w Allenstein
Niedawny kongres Ziomkostwa Wschodniopruskiego w Olsztynie to niebezpieczny precedens. Wkrótce także inne ziomkostwa planują urządzanie takich imprez w Polsce. Organizatorzy kongresu w Olsztynie potraktowali polskie władze samorządowe jak tymczasowy zarząd, który kurtuazyjnie warto zaprosić. Zaproszeni na kongres polscy samorządowcy byli zszokowani, że dla szefów ziomkostwa Warmia i Mazury w ogóle nie istnieją, podobnie jak polskie nazwy miejscowości. Tak więc Olsztyn to Allenstein, Pasłęk to Pr. Holland, Elbląg - Elbing, a Mrągowo - Sensburg. Szkoda, że widząc tak ewidentne przejawy buty, żaden z samorządowców nie opuścił kongresu.
- Uczestnictwo polskich władz samorządowych w zjeździe ziomkostwa jest legitymizacją innych działań ziomkostw. Teraz będą oni twierdzić, że Polacy akceptują ich sposób postępowania, czyli także traktowanie Warmii i Mazur tak, jakby wszyscy cofnęli się do roku 1938. Poza tym samorządy nie mogą na własną rękę prowadzić polityki zagranicznej - oburza się olsztyński eurodeputowany Bogusław Rogalski.
Tylko prezydent Olsztyna Jerzy Małkowski zauważył, że członkowie władz Ziomkostwa Wschodniopruskiego są jednocześnie współzałożycielami Pruskiego Powiernictwa, które występuje z roszczeniami wobec Polski, i działaczami Związku Wypędzonych. Wprawdzie przedstawiciele Ziomkostwa Wschodniopruskiego zdystansowali się wobec Pruskiego Powiernictwa, ale to tylko słowa, bo na co dzień ściśle współpracują. - W dziecinny sposób pozwalamy się podchodzić i oni to wykorzystują. Naiwnie wierzymy w ich zapewnienia, że z roszczeniami nie mają nic wspólnego, choć jest to ewidentne kłamstwo - mówi "Wprost" Jerzy Małkowski.
Prusy Wschodnie żyją!
Przy okazji dorocznych zjazdów ziomkostwa żądają uznania za nieważne czeskich dekretów Beneśa i tzw. dekretów Bieruta, wydanych po wojnie w Polsce. "Tak długo, jak długo te dekrety są ważne, rany pozostają otwarte" - mówił dwa lata temu do uczestników zjazdu Ziomkostwa Prus Wschodnich Edmund Stoiber, ówczesny kandydat na kanclerza Niemiec. Na retorykę ziomkostw dał się nabrać przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox, który poparł śląskich przesiedleńców domagających się uznania przesiedleń za nielegalne. Gdy się zorientował, w co został wmanewrowany, wycofał swoje poparcie.
Za przyjazną retoryką ziomkostw kryją się upiory. Podczas ubiegłorocznego zjazdu Ziomkostwa Śląskiego w Norymberdze można było kupić książki informujące o polskich rzeziach na niewinnych Niemcach oraz płyty z marszami Waffen-SS. Można się było zapisać do Pruskiego Towarzystwa Powierniczego, obiecującego "zabezpieczenie niemieckiej własności na wschód od Odry i Nysy oraz w Sudetach". W lipcu 2002 r. w Olsztynie Ziomkostwo Wschodniopruskie i Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowały Ostpreussische Sommer Fest. Wśród uczestników kolportowano ulotki, na których zaznaczony na mapie obszar byłych Prus Wschodnich był otoczony barwami narodowymi Niemiec. Na jednej z ulotek można było przeczytać: "Prusy Wschodnie żyją nadal z nami".
W statucie Ziomkostwa Wschodniopruskiego figuruje żądanie odebrania Polsce części jej terytorium. Żądania te stały się powodem procesu ziomkostwa z deputowaną PDS UUą Jelpke. Jelpke zarzuciła ziomkostwu nawoływanie do wojny. Ziomkostwo pozwało ją do sądu, argumentując,że chodzi im o pokojowe anektowanie polskich ziem. Mimo że deputowana Jelpke wygrała proces, sporne zapisy nie zostały ze statutu usunięte.
Wchodzenie od kuchni
W Ziomkostwie Wschodniopruskim wybiera się władze byłych pruskich miast na uchodźstwie. Szefowie ziomkostwa twierdzą, że te emigracyjne władze są uzupełnieniem legalnych przedstawicieli państwa polskiego i jako takie mają prawo do reprezentowania poprzednich i obecnych mieszkańców. - To, co zobaczyłem w Muzeum Wschodniopruskim w Lüneburgu, to przykład wyjątkowej jednostronności i manipulowania przeszłością. Tego nie powstydziliby się najwięksi propagatorzy wszelkiej maści totalitaryzmów - mówi prof. Andrzej Sakson, dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jego zdaniem, ziomkostwa od lat prowadzą wobec Polski dwutorową politykę. - Domagają się od nas przeprosin, odszkodowań i prawa do osiedlania się. Głośno mówią o tym w Niemczech, natomiast w Polsce stają się potulni jak baranki. Mówią nam to, co chcemy usłyszeć. I choć nie mamy stuprocentowych dowodów, możemy domniemywać, że kryje się za tym dobrze przemyślana taktyka wchodzenia do Polski kuchennymi drzwiami - zauważa prof. Sakson. Każdy, kto dostrzega ich prawdziwe intencje, natychmiast zostaje okrzyknięty polskim nacjonalistą. Do tego grona zaliczono byłego szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego, prof. Władysława Bartoszewskiego oraz prof. Andrzeja Saksona.
Ziomkostwa sprytnie wciągają polską stronę w różne wspólne przedsięwzięcia. Ziomkostwa Wschodniopruskie i Niemców Sudeckich korzystają ze wsparcia finansowego rządu Bawarii. Z tych pieniędzy Niemiecka Fundacja Ochrony Zabytków remontuje na Warmii i Mazurach dawne posiadłości niemieckich arystokratów, o które później chce się upomnieć. Ziomkostwa oferują miastom i gminom na tzw. ziemiach odzyskanych szeroką pomoc i współpracę. Ostróda od dziesięciu lat współpracuje na przykład z Ziomkostwem Mieszkańców Powiatu Ostródzkiego w Prusach Wschodnich. Mrągowo współpracuje z kolei z miastem Remscheid, gdzie siedzibę ma ziomkostwo mrągowskie.
Metoda małych kroków
Roszczenia ziomkostw nie ustaną wraz ze śmiercią ostatniego wypędzonego. W Niemczech status wypędzonego jest bowiem dziedziczny.
Polskie władze samorządowe popełniają błąd, biorąc udział w kongresach. Z jednej strony, polski parlament zajmuje twarde stanowisko w sprawie wojennych reparacji, z drugiej - władze lokalne pozwalają na miękkie wchodzenie ziomkostw na swój teren. Warto im polecić słowa Klausa Töpfera, które wypowiedział przed sześciu laty na zjeździe Ślązaków w Norymberdze: "Kto chce od razu wszystko wywalczyć, ten niczego nie osiągnie. Tę drogę musimy pokonywać stopniowo".
Niedawny kongres Ziomkostwa Wschodniopruskiego w Olsztynie to niebezpieczny precedens. Wkrótce także inne ziomkostwa planują urządzanie takich imprez w Polsce. Organizatorzy kongresu w Olsztynie potraktowali polskie władze samorządowe jak tymczasowy zarząd, który kurtuazyjnie warto zaprosić. Zaproszeni na kongres polscy samorządowcy byli zszokowani, że dla szefów ziomkostwa Warmia i Mazury w ogóle nie istnieją, podobnie jak polskie nazwy miejscowości. Tak więc Olsztyn to Allenstein, Pasłęk to Pr. Holland, Elbląg - Elbing, a Mrągowo - Sensburg. Szkoda, że widząc tak ewidentne przejawy buty, żaden z samorządowców nie opuścił kongresu.
- Uczestnictwo polskich władz samorządowych w zjeździe ziomkostwa jest legitymizacją innych działań ziomkostw. Teraz będą oni twierdzić, że Polacy akceptują ich sposób postępowania, czyli także traktowanie Warmii i Mazur tak, jakby wszyscy cofnęli się do roku 1938. Poza tym samorządy nie mogą na własną rękę prowadzić polityki zagranicznej - oburza się olsztyński eurodeputowany Bogusław Rogalski.
Tylko prezydent Olsztyna Jerzy Małkowski zauważył, że członkowie władz Ziomkostwa Wschodniopruskiego są jednocześnie współzałożycielami Pruskiego Powiernictwa, które występuje z roszczeniami wobec Polski, i działaczami Związku Wypędzonych. Wprawdzie przedstawiciele Ziomkostwa Wschodniopruskiego zdystansowali się wobec Pruskiego Powiernictwa, ale to tylko słowa, bo na co dzień ściśle współpracują. - W dziecinny sposób pozwalamy się podchodzić i oni to wykorzystują. Naiwnie wierzymy w ich zapewnienia, że z roszczeniami nie mają nic wspólnego, choć jest to ewidentne kłamstwo - mówi "Wprost" Jerzy Małkowski.
Prusy Wschodnie żyją!
Przy okazji dorocznych zjazdów ziomkostwa żądają uznania za nieważne czeskich dekretów Beneśa i tzw. dekretów Bieruta, wydanych po wojnie w Polsce. "Tak długo, jak długo te dekrety są ważne, rany pozostają otwarte" - mówił dwa lata temu do uczestników zjazdu Ziomkostwa Prus Wschodnich Edmund Stoiber, ówczesny kandydat na kanclerza Niemiec. Na retorykę ziomkostw dał się nabrać przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox, który poparł śląskich przesiedleńców domagających się uznania przesiedleń za nielegalne. Gdy się zorientował, w co został wmanewrowany, wycofał swoje poparcie.
Za przyjazną retoryką ziomkostw kryją się upiory. Podczas ubiegłorocznego zjazdu Ziomkostwa Śląskiego w Norymberdze można było kupić książki informujące o polskich rzeziach na niewinnych Niemcach oraz płyty z marszami Waffen-SS. Można się było zapisać do Pruskiego Towarzystwa Powierniczego, obiecującego "zabezpieczenie niemieckiej własności na wschód od Odry i Nysy oraz w Sudetach". W lipcu 2002 r. w Olsztynie Ziomkostwo Wschodniopruskie i Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowały Ostpreussische Sommer Fest. Wśród uczestników kolportowano ulotki, na których zaznaczony na mapie obszar byłych Prus Wschodnich był otoczony barwami narodowymi Niemiec. Na jednej z ulotek można było przeczytać: "Prusy Wschodnie żyją nadal z nami".
W statucie Ziomkostwa Wschodniopruskiego figuruje żądanie odebrania Polsce części jej terytorium. Żądania te stały się powodem procesu ziomkostwa z deputowaną PDS UUą Jelpke. Jelpke zarzuciła ziomkostwu nawoływanie do wojny. Ziomkostwo pozwało ją do sądu, argumentując,że chodzi im o pokojowe anektowanie polskich ziem. Mimo że deputowana Jelpke wygrała proces, sporne zapisy nie zostały ze statutu usunięte.
Wchodzenie od kuchni
W Ziomkostwie Wschodniopruskim wybiera się władze byłych pruskich miast na uchodźstwie. Szefowie ziomkostwa twierdzą, że te emigracyjne władze są uzupełnieniem legalnych przedstawicieli państwa polskiego i jako takie mają prawo do reprezentowania poprzednich i obecnych mieszkańców. - To, co zobaczyłem w Muzeum Wschodniopruskim w Lüneburgu, to przykład wyjątkowej jednostronności i manipulowania przeszłością. Tego nie powstydziliby się najwięksi propagatorzy wszelkiej maści totalitaryzmów - mówi prof. Andrzej Sakson, dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jego zdaniem, ziomkostwa od lat prowadzą wobec Polski dwutorową politykę. - Domagają się od nas przeprosin, odszkodowań i prawa do osiedlania się. Głośno mówią o tym w Niemczech, natomiast w Polsce stają się potulni jak baranki. Mówią nam to, co chcemy usłyszeć. I choć nie mamy stuprocentowych dowodów, możemy domniemywać, że kryje się za tym dobrze przemyślana taktyka wchodzenia do Polski kuchennymi drzwiami - zauważa prof. Sakson. Każdy, kto dostrzega ich prawdziwe intencje, natychmiast zostaje okrzyknięty polskim nacjonalistą. Do tego grona zaliczono byłego szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego, prof. Władysława Bartoszewskiego oraz prof. Andrzeja Saksona.
Ziomkostwa sprytnie wciągają polską stronę w różne wspólne przedsięwzięcia. Ziomkostwa Wschodniopruskie i Niemców Sudeckich korzystają ze wsparcia finansowego rządu Bawarii. Z tych pieniędzy Niemiecka Fundacja Ochrony Zabytków remontuje na Warmii i Mazurach dawne posiadłości niemieckich arystokratów, o które później chce się upomnieć. Ziomkostwa oferują miastom i gminom na tzw. ziemiach odzyskanych szeroką pomoc i współpracę. Ostróda od dziesięciu lat współpracuje na przykład z Ziomkostwem Mieszkańców Powiatu Ostródzkiego w Prusach Wschodnich. Mrągowo współpracuje z kolei z miastem Remscheid, gdzie siedzibę ma ziomkostwo mrągowskie.
Metoda małych kroków
Roszczenia ziomkostw nie ustaną wraz ze śmiercią ostatniego wypędzonego. W Niemczech status wypędzonego jest bowiem dziedziczny.
Polskie władze samorządowe popełniają błąd, biorąc udział w kongresach. Z jednej strony, polski parlament zajmuje twarde stanowisko w sprawie wojennych reparacji, z drugiej - władze lokalne pozwalają na miękkie wchodzenie ziomkostw na swój teren. Warto im polecić słowa Klausa Töpfera, które wypowiedział przed sześciu laty na zjeździe Ślązaków w Norymberdze: "Kto chce od razu wszystko wywalczyć, ten niczego nie osiągnie. Tę drogę musimy pokonywać stopniowo".
Związek Wypędzonych |
---|
W Niemczech działa 21 organizacji ziomkow-skich. Największe są: ziomkostwa sudeckie, śląskie, pomorskie i wschodniopruskie. Wszystkie wchodzą w skład Związku Wypędzonych (BdV) kierowanego przez Erikę Steinbach. Według ustawy z 1953 r., wypędzonym jest każdy Niemiec eksmitowany z terenów należących przed 1914 r. do Rzeszy lub monarchii habsburskiej. Status wypędzonego jest dziedziczny. Po wojnie działalność ziomkostw była zakazana. Wysiedleńcy organizowali się w komitetach pomocy społecznej i instytucjach kościelnych. Mieli własny program polityczny, którego głównym założeniem było odzyskanie utraconych nieruchomości. W latach 50. powstały Centralne Zrzeszenie Wypędzonych i Związek Wypędzonych, które w 1957 r. połączyły się w jedną organizację. 5 sierpnia 1950 r. ziomkostwa podpisały w Stuttgarcie kartę wypędzonych. Deklarowano w niej zrzeczenie się zemsty i odwetu, ale żądano prawa do odzyskania ziem ojczystych i do odszkodowań. W 1953 r. Blok Wypędzonych z Ojczyzn i Pozbawionych Praw zdobył w wyborach do Bundestagu 6 proc. głosów i współtworzył rząd. W 1965 r. oceniano, że do Związku Wypędzonych należy 10 mln osób. Dziś organizacja liczy 2,5 mln członków. |
Kto kieruje ziomkostwami |
---|
Ziomkostwo Śląskie - Rudi Pawelka (na zdjęciu) Ziomkostwo Wschodniopruskie - Wilhelm von Gottberg Ziomkostwo Pomorskie - Ilse Gudden-Lüddeke Ziomkostwo Zachodniopruskie - Siegfried Sieg Ziomkostwo Kraju Wisły-Warty - Karl Bauer Ziomkostwo Górnośląskie - Klaus Plaszczek Ziomkostwo Niemiecko-Bałtyckie - Heinz-Adolf Treu Związek Gdańszczan - Werner Hewelt Ziomkostwo Niemców z Rosji - Adolf Fetsch Ziomkostwo Niemców Sudeckich - Johann Böhm |
Więcej możesz przeczytać w 44/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.