Ósma plaga Największa od kilku dziesięcioleci plaga szarańczy zaatakowała zachodnią Afrykę. Na wojnę z owadami w Mauretanii, Mali i Burkina Faso wysyła się wojsko i policję. Bez skutku. Szarańcza pochłonęła już całe tegoroczne zbiory. Co gorsza, według ekspertów, plaga będzie trapić region jeszcze przez kilka lat. Chmary szarańczy, które pustoszą kraje położone na południe od Sahary, wędrują później na północ - w stronę Maroka, Algierii i Libii. Po drodze rozmnażają się i kolejne chmary wracają na południe. Szarańcza, która według Biblii jest wcieleniem demonów wypuszczonych na ziemię przez diabła, aby dręczyć ludzi, ma rzeczywiście diabelskie moce. Maleńkie larwy szarańczy - wielkości ziarenka pszenicy - w pięć tygodni rosną dziesięciokrotnie. Na jednym kilometrze kwadratowym może się znaleźć nawet 40 mln dorosłych owadów, które są w stanie pożreć 10 ton zboża w ciągu doby. (greg)
- Mąż wanted!
Znalezienie dobrego męża nie jest łatwe. Australijka Helen Zou stwierdziła, że najprościej będzie, jeśli do tego celu wykorzysta billboard reklamowy. 40-letnia panna wynajęła na przedmieściach Sydney plakat i umieściła na nim ofertę matrymonialną. Pod napisem "Mąż poszukiwany" wyliczyła niezbędne walory kandydata do jej ręki. W celu stworzenia "idealnej rodziny" powinien on być rasy białej, w doskonałej kondycji fizycznej i - co ważne -w ustabilizowanej sytuacji finansowej. Inwestycja w miłość (3700 USD) się opłaciła - pojawiło się już kilka poważnych ofert. Podobne przedsięwzięcie opłaciło się też mieszkańcowi Gdyni, który w styczniu tego roku na budynku supersamu umieścił billboard z napisem: "Doktorant szuka pracy". Młody ekonomista został zasypany propozycjami zatrudnienia. (JK)
- Niemcy nie gęsi
Relacje między rządami Wielkiej Brytanii i Niemiec są doskonałe, ale kontakty między obywatelami obu krajów to prawdziwy problem" - ubolewa Joschka Fischer, minister spraw zagranicznych Niemiec. Według szefa niemieckiej dyplomacji, młodzi Brytyjczycy nie zdają sobie sprawy, że po II wojnie światowej zaszły zmiany i że Niemcy są dziś "prawdziwymi demokratami". Winą za nieaktualną opinię o niemieckich braciach Fischer oskarżył brytyjskie media, które utrwalają wśród młodego pokolenia stereotyp Niemiec jako "krainy pruskiego gęsiego kroku". "Nikt dziś nie umie się w ten sposób poruszać" - przekonuje niemiecki minister spraw zagranicznych. Fischer namawia Brytyjczyków, by odwiedzali niemieckie miasta, a wówczas podobnie jak Francuzi zrozumieją, że Brytyjczycy "grają z Niemcami w jednej lidze". (MK)
- Życzenia dla Fidela
Wszyscy mamy nadzieję, że jak najszybciej umrze. Nie mówię, że powinno się go zabić, mówię, że powinien umrzeć. I mam nadzieję, że go przeżyję" - oświadczyła Loyola de Palacio, ustępująca unijna komisarz ds. transportu, po tym jak kubański dyktator Fidel Castro spadł ze schodów. Hiszpanka, która obejmuje właśnie stanowisko eksperta ds. stosunków międzynarodowych w prawicowej Partii Ludowej, zarzuca rządzącej lewicy, że toleruje tortury na Kubie. "Gdyby to była dyktatura faszystowska, a nie komunistyczna, rząd działałby inaczej" - rzuciła. (greg)
- Ziemia niczyja
Niepodległość, miejsca pracy i powszechny dobrobyt były kiełbasą wyborczą serwowaną przed wyborami do parlamentu w Kosowie. Nowy parlament będzie musiał wspólnie z ONZ i NATO podjąć decyzje dotyczące przyszłości prowincji. Populistyczne hasła nie przywiodły jednak do urn wyborczych tłumów Albańczyków, a nieliczni pozostali w Kosowie Serbowie, słuchając polityków belgradzkich, zbojkotowali wybory.
Mimo że interwencja NATO w Jugosławii zakończyła się ponad pięć lat temu, status Kosowa nadal nie jest rozstrzygnięty. Prowincja, wciąż formalnie przynależąca do Serbii i Czarnogóry, jest administrowana przez ONZ. Albańczycy dążą do pełnej niezależności, na co absolutnie nie zgadzają się Serbowie. Wyrazem poparcia dla aspiracji niepodległościowych był wynik głosowania - najpopularniejsze okazały się partie skupione wokół prominentnych polityków obiecujących szklane domy i Republikę Kosowo. Ibrahim Rugova, prezydent prowincji, lider Demokratycznego Związku Kosowa, zradykalizował swoje stanowisko i nie mówi już o "szerokiej autonomii", lecz o niezależności. Hashim Thaci, były watażka Wyzwoleńczej Armii Kosowa, wraz ze swoją Demokratyczną Partią Kosowa od dawna żądał niepodległości. I to oni właśnie, a nie na przykład partia liberalnego demokraty Vettona Surroi, zdobyli największe poparcie. Niezależne Kosowo mogłoby wprowadzić duże zamieszanie na mapie Bałkanów, coraz częściej mówi się więc o podziale regionu na część serbską i albańską. Ale gdzie miałaby przebiegać linia demarkacyjna? I co z przyszłością części albańskiej? Na te pytania jeszcze nie znaleziono odpowiedzi. Kosowo pozostaje ziemią niczyją i rajem dla mafii, przemytników i kryminalistów. (DC)
Więcej możesz przeczytać w 44/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.