Nie krytykuj posłów LPR, bo możesz trafić do aresztu Aż trudno uwierzyć, że ta ponura historia nie wydarzyła się w średniowieczu, lecz kilkanaście dni temu. Jak podały media, do biesiadującego późnym wieczorem w słupskiej restauracji posła Ligi Polskich Rodzin Roberta Strąka podszedł młody człowiek i skomentował jego publiczną aktywność. Sam Strąk zeznał, że obrażono go słowami: "Panie pośle, pan jest idiotą!". Świadek zdarzenia zapamiętał je zupełnie inaczej. Młodzieniec miał powiedzieć do Strąka: "Kartoflu, uważam, że to, co robisz, jest zwykłą popeliną!".
Eleganckie to nie było, zważywszy na to, że Strąk mile spędzał czas w towarzystwie młodej damy. Ale nie takie rzeczy mówi się w restauracjach, a przedmiotem oceny są tak niestereotypowe działania, jak te podejmowane przez posła Strąka, który zasłynął m.in. z kilkugodzinnej okupacji trybuny sejmowej.
Pan poseł nie był jednak skłonny wpisać tego zachowania w ryzyko obcowania z wyborcami w miejscach, w których panuje większa niż gdzie indziej swoboda wypowiedzi. Wściekły zadzwonił na policję i złożył doniesienie o przestępstwie znieważenia funkcjonariusza publicznego.
I tu dopiero zaczął się prawdziwy horror. Policja potraktowała ów humorystyczny incydent ze śmiertelną powagą. Młody człowiek spędził noc w areszcie, oskarżony - jak życzył sobie poseł - o znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Jeśli za krytyczną ocenę poselskiej działalności będzie się trafiało do aresztu, to trzeba na gwałt rozbudowywać miejsca odosobnienia. Sondaże pokazują, że podobnie krytyczne opinie formułuje prawie 90 proc. Polaków. Może więc lepiej odwrócić role i zamiast całego narodu izolować wybraną grupkę posłów. Na jedno wyjdzie, a będzie znacznie taniej.
Zamiast ironizować, lepiej całą tę ponurą historię skwitować ludową mądrością, mówiącą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przecież dzięki posłowi Strąkowi mogliśmy się przekonać, jak będzie wyglądała Polska, kiedy władzę zdobędzie LPR. Spotkawszy posła ligi w restauracji, trzeba mu się będzie pięknie pokłonić, pochwalić przecudną urodę jego towarzyszki i poddawszy się z własnej inicjatywy próbie alkomatowej, udać się do izby wytrzeźwień, zadeklarowawszy wcześniej głosowanie na listę ligi, gwarantki przyzwoitych obyczajów. Na wszelki wypadek lepiej też będzie nie zamawiać schabowego z kartoflami, bo a nuż jakiś poseł LPR dopatrzy się w tym politycznej aluzji i oskarży o zbrodnię stanu.
Warto podziękować posłowi Strąkowi za tę krótką wycieczkę do przyszłej elpeerowskiej Polski. Dzięki jego popisowi w słupskiej restauracji dowiedzieliśmy się więcej niż ze stu najbardziej żarliwych filipik przewodniczącego Giertycha.
Pan poseł nie był jednak skłonny wpisać tego zachowania w ryzyko obcowania z wyborcami w miejscach, w których panuje większa niż gdzie indziej swoboda wypowiedzi. Wściekły zadzwonił na policję i złożył doniesienie o przestępstwie znieważenia funkcjonariusza publicznego.
I tu dopiero zaczął się prawdziwy horror. Policja potraktowała ów humorystyczny incydent ze śmiertelną powagą. Młody człowiek spędził noc w areszcie, oskarżony - jak życzył sobie poseł - o znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Jeśli za krytyczną ocenę poselskiej działalności będzie się trafiało do aresztu, to trzeba na gwałt rozbudowywać miejsca odosobnienia. Sondaże pokazują, że podobnie krytyczne opinie formułuje prawie 90 proc. Polaków. Może więc lepiej odwrócić role i zamiast całego narodu izolować wybraną grupkę posłów. Na jedno wyjdzie, a będzie znacznie taniej.
Zamiast ironizować, lepiej całą tę ponurą historię skwitować ludową mądrością, mówiącą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przecież dzięki posłowi Strąkowi mogliśmy się przekonać, jak będzie wyglądała Polska, kiedy władzę zdobędzie LPR. Spotkawszy posła ligi w restauracji, trzeba mu się będzie pięknie pokłonić, pochwalić przecudną urodę jego towarzyszki i poddawszy się z własnej inicjatywy próbie alkomatowej, udać się do izby wytrzeźwień, zadeklarowawszy wcześniej głosowanie na listę ligi, gwarantki przyzwoitych obyczajów. Na wszelki wypadek lepiej też będzie nie zamawiać schabowego z kartoflami, bo a nuż jakiś poseł LPR dopatrzy się w tym politycznej aluzji i oskarży o zbrodnię stanu.
Warto podziękować posłowi Strąkowi za tę krótką wycieczkę do przyszłej elpeerowskiej Polski. Dzięki jego popisowi w słupskiej restauracji dowiedzieliśmy się więcej niż ze stu najbardziej żarliwych filipik przewodniczącego Giertycha.
Więcej możesz przeczytać w 44/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.