"Pigułki inteligencji" podkręcają szare komórki Amfetaminę w czasie II wojny światowej podawano amerykańskim pilotom odbywającym długie loty, w latach 60. zaś mógł ją kupić w aptece każdy, kto potrzebował leku pobudzającego. Teraz amfetaminy nie można nabyć legalnie, a z każdym rokiem przybywa ludzi wykonujących zawody wymagające niezwykłej koncentracji, i to często przez długi czas. Aż 60 proc. pracujących (czyli o 10 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty) deklaruje też, że stara się pracować coraz szybciej i wydajniej - wykazały badania Europejskiej Fundacji Poprawy Warunków Życia i Pracy.
Amfetaminę w czasie II wojny światowej podawano amerykańskim pilotom odbywającym długie loty, w latach 60. zaś mógł ją kupić w aptece każdy, kto potrzebował leku pobudzającego. Teraz amfetaminy nie można nabyć legalnie, a z każdym rokiem przybywa ludzi wykonujących zawody wymagające niezwykłej koncentracji, i to często przez długi czas. Aż 60 proc. pracujących (czyli o 10 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty) deklaruje też, że stara się pracować coraz szybciej i wydajniej - wykazały badania Europejskiej Fundacji Poprawy Warunków Życia i Pracy.
W odpowiedzi na potrzeby finansistów zarządzających funduszami inwestycyjnymi, dziennikarzy pracujących pod presją czasu czy zestresowanych menedżerów, którzy coraz częściej sięgają po środki dopingujące, na rynku pojawia się coraz więcej pigułek umożliwiających podkręcenie szarych komórek. W USA wielką karierę robi na przykład metylofenidat (ritalin), stosowany w leczeniu chorych na ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (za kilka miesięcy trafi na polski rynek pod nazwą Concerta). - Podanie metylofenidatu zwiększa możliwości uczenia się także u ludzi zdrowych, zarówno u dzieci, jak i dorosłych - mówi dr Tomasz Wolańczyk, kierownik Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Ten farmaceutyk stał się jednym z ulubionych środków pobudzających amery-kańskich studentów, którzy zażywają go w czasie sesji tak jak amfetaminę - wdychając sproszkowane tabletki przez nos.
"Niedługo przed ważnymi egzaminami będą potrzebne testy antydopingowe podobne do tych, które wykonuje się dziś u sportowców!" - mówi prof. Martha Farah z University of Pennsylvania. W USA i Europie wiele osób po to, by zwiększyć zdolność koncentracji uwagi i zapamiętywania oraz pokonać zmęczenie coraz częściej sięga po dostępne na receptę tzw. pigułki inteligencji.
Za kilka miesięcy te środki trafią do polskich aptek. Są to nowej generacji leki neurologiczne i psychiatryczne, które u ludzi zdrowych poprawiają funkcjonowanie mózgu, nie powodując, jak się wydaje, poważniejszych objawów ubocznych. Takie preparaty będą coraz częściej stosowane, ponieważ rozwój cywilizacyjny wymaga od nas coraz dłuższej i intensywniejszej aktywności intelektualnej. Firmy starają się podnosić wydajność pracy, zwiększając pracownikom zakres obowiązków i wymagania. Jednocześnie coraz większa część gospodarki nastawiona jest na wytwarzanie produktów niematerialnych, takich jak informacja, rozrywka czy programy komputerowe. "Neurolodzy wkrótce będą pełnić podobne funkcje jak chirurdzy plastyczni, poprawiając na życzenie funkcjonowanie mózgu u osób zdrowych. Staną się doradcami do spraw jakości życia i osiągania większych sukcesów" - prognozuje dr Anjan Chatterjee z University of Pennsylvania.
Amerykanie wydają rocznie miliard dolarów na pigułki z wyciągiem z miłorzębu japońskiego, które mają poprawiać pamięć. 4-8 proc. polskich studentów regularnie stosuje amfetaminę i ecstasy, a 10 proc. przyznaje się do palenia marihuany. "Dlaczego więc mielibyśmy zabraniać zażywania dostępnych na receptę leków, które są skuteczniejsze i nie uzależniają?" - pyta prof. Jonathan Moreno, bioetyk z University of Virginia. Kosmetyka umysłu pod nadzorem specjalisty może być bezpieczniejsza i skuteczniejsza niż samodzielne próby podkręcania szarych komórek za pomocą dostępnych w Internecie tzw. designer drugs, pigułek o nieznanym składzie chemicznym, najczęściej pochodnych amfetaminy. - Gdybym miał pewność, że taki lek nie ma skutków ubocznych, to oczywiście bym z niego skorzystał - mówi Zbigniew Niemczycki, prezes Curtis Group. - To kwestia zaufania do tych, którzy wprowadzają środek na rynek. Zawsze, kiedy wchodzi jakiś nowy preparat, ludzie obawiają się, czy nie jest szkodliwy. Podobnie było z melatoniną. Teraz prawie każdy pilot ją zażywa - dodaje biznesmen. Podobnego zdania jest Zbigniew Zamachowski. - Jeśli lek byłby bezpieczny, to w ostateczności, np. przed ważnym występem po męczącej podróży sięgnąłbym po niego, choć staram się nie stosować takich środków - mówi aktor.
Trening farmakologiczny
- Można poprawiać pracę umysłu treningami pamięci, ale w drugiej kolejności są środki farmakologiczne. Korzystanie z nich jest jak najbardziej usprawiedliwione - mówi prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Ludzie w średnim wieku często zażywają środki farmakologiczne, bo odczuwają spadek wydolności fizycznej i umysłowej. Osoby młode sięgają po preparaty wspomagające, gdy muszą dłużej pracować, efektywniej się uczyć i więcej zapamiętywać.
"Poprosiłem lekarza o likwidujący senność modafinil przed wyjazdem na kongres do Indii. Gdyby nie ten lek, nie byłbym w stanie wygłosić wykładu" - mówi prof. Mark Bear z Massachusetts Institute of Technology. Modafinil (vigil), który w połowie przyszłego roku będzie dostępny w polskich aptekach, początkowo był stosowany w leczeniu narkolepsji. Lekarze podają go także chorym na ADHD, stwardnienie rozsiane, depresję, a nawet jako środek hamujący apetyt u osób otyłych. Największą sławę zyskał jednak jako "drzemka w pigułce" - preparat zwalczający senność u osób, które cierpią na jet-lag (zmęczenie po długiej podróży, zwłaszcza między strefami czasowymi). Testy z udziałem zawodowych pilotów wykazały, że dzięki modafinilowi mogli oni nie spać przez dwie doby i bez problemu wykonywać nawet skomplikowane zadania. Pracoholicy twierdzą, że ten lek pozwala im pracować przez trzy doby bez przerwy. - Ci, którzy potrzebują stymulacji, i tak będą stosować środki pobudzające, takie jak kofeina czy amfetamina. Modafinil może być dla nich mniejszym złem - przyznaje dr Michał Skalski, kierownik Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Kliniki Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Warszawie. Ten środek jest jednym z najbezpieczniejszych dotychczas wymyślonych preparatów pobudzających. Prawdopodobnie działa tylko na słabo zbadaną część mózgu, która jest związana z utrzymywaniem stanu czuwania. Objawy uboczne, takie jak nerwowość, lekki ból głowy i mdłości, występują zaledwie u co setnego pacjenta. Najbardziej zdumiewające są wyniki skanowania mózgu osób zażywających lek - praktycznie nie widać zmian!
Wspomaganie pamięci
Prawdziwą viagrą dla mózgu mają być leki poprawiające pamięć, nad którymi pracują renomowane firmy farmaceutyczne. Tego rodzaju środki nie zwiększają pojemności pamięci, lecz ułatwiają przechodzenie informacji z pamięci krótkotrwałej do długoterminowej. Jednym z nich jest testowany u pierwszych ochotników lek oznaczony symbolem CX516, opracowywany przez firmę Cortex Pharmaceuticals. Głównym celem tych badań jest uzyskanie skutecznego leku na chorobę Alzheimera, na którą choruje 37 mln osób na całym świecie. Koncerny farmaceutyczne liczą jednak na to, że nowe preparaty będą poprawiać pamięć także ludzi zdrowych. Przykładem jest donepezil, środek stosowany u chorych na demencję, wpływający na poziom acetylocholiny w mózgu. Wprawdzie nie ma pewności, czy ten lek faktycznie opóźnia objawy choroby Alzheimera, ale badania na pilotach amerykańskich sugerują, że u ludzi zdrowych może poprawiać zdolności zapamiętywania. "Prowadzimy zaawansowane testy dwóch bezpiecznych w użyciu i obiecujących substancji nowej generacji pobudzających neurony w hipokampie, części mózgu związanej z formowaniem wspomnień" - przekonuje prof. Eric Kandel, wyróżniony Nagrodą Nobla za badania nad pamięcią, założyciel firmy Memory Pharmaceuticals. Dotychczasowe eksperymenty z udziałem muszek owocowych i myszy wypadły rewelacyjnie - zwierzęta zyskały fotograficzną pamięć, ucząc się błyskawicznie nowych umiejętności. Te badania również weszły w fazę testów na ludziach, co oznacza, że leki mogą się pojawić w aptekach już za trzy lata.
Stosowanie "inteligentnych pigułek" ostro krytykuje część uczonych, na czele z Francisem Fukuyamą, który w książce "Koniec człowieka" apeluje o wprowadzenie prawnego zakazu stosowania leków neurologicznych u zdrowych ludzi. Jego zdaniem, mogą one doprowadzić do nieprzewidzianych zmian w psychice, do erozji ludzkiego charakteru i pogłębienia nierówności w społeczeństwie. Nie zgadza się z tym prof. Jonathan Moreno. Uważa on, że tego rodzaju leki raczej wyrównują szanse, na przykład w wypadku osób, którym natura poskąpiła wybitnej pamięci. Podobne dyskusje przed kilkoma laty wywołało wprowadzenie prozacu i viagry. Dziś po wielkim sukcesie rynkowym obu środków nikt już się nie łudzi, że zdrowi ludzie nie będą stosować leków przeznaczonych dla chorych, jeśli tylko będą bezpiecznie zwiększać wydolność organizmu i poprawiać zdolności umysłowe.
Krzysztof Hołowczyc nie zamierza stosować takich środków i obawia się, że stan nimi wywołany nie trwa długo. - Po jakimś czasie preparat pobudzający przestaje działać i koncentracja spada - mówi kierowca rajdowy. Stosowanie farmakologii niewiele jednak różni się od "naturalnych" metod zwiększania możliwości umysłowych, takich jak korepetycje, biofeedback czy techniki nauki szybkiego czytania - w obu wypadkach pobudza się te same struktury w układzie nerwowym. Wiele osób zażywających prozac czy ritalin twierdzi nawet, że dopiero dzięki tym lekom czuje się naprawdę sobą. "Niektórzy uważają, że ci ludzie mają sztuczną osobowość ukształtowaną przez leki, ale może jest odwrotnie - może dzięki stymulacji do głosu dochodzi ich prawdziwa natura i ujawniają się prawdziwe możliwości?" - przekonuje prof. Paul Wolpe z University of Pennsylvania.
Pobudzanie neuronów
W niedalekiej przyszłości leki stymulujące mózg będą jeszcze doskonalsze. "Doping mózgu" trudno będzie wykryć nawet wyrywkowymi testami, na przykład u maturzystów czy kandydatów na studia. Na razie jedynie modafinil znalazł się na liście niedozwolonych środków Światowej Agencji Antydopingowej - wykryto go w organizmie sprinterki Kelli White i pięciu innych lekkoatletów. Są jednak metody niewykrywalne w badaniu krwi, na przykład tzw. przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (TMS), czyli pobudzanie aktywności neuronów za pomocą urządzenia wytwarzającego szybko zmieniające się pole magnetyczne - 40 tys. razy silniejsze od ziemskiego. Zastosowanie TMS nad lewą korą przedczołową poprawia nastrój zarówno u chorych na depresję, jak i u zdrowych osób. Odpowiednio dobrana stymulacja magnetyczna zwiększa również możliwości reorganizacji komórek nerwowych w całej korze mózgowej. "Efekty przypominają to, co dzieje się w naszej głowie podczas uczenia się" - mówi prowadzący badania dr Leonardo Cohen.
Na razie nadejście zapowiadanej przez Fukuyamę ery dopingu mózgowego opóźniają wysokie ceny nowych leków. Nawet modafinil, który został wyprodukowany pod koniec lat 70. XX wieku, nadal jest zbyt drogi, aby stosowano go powszechnie - za opakowanie wystarczające na miesiąc w USA trzeba zapłacić około 120 dolarów, w Polsce będzie kosztować 600 zł. Ceny jednak spadną, gdy na rynku pojawią się tańsze wersje tego preparatu (tzw. generyki). Wówczas zażycie "inteligentnej pigułki" może się stać równie oczywiste jak wypicie porannej filiżanki kawy.
W odpowiedzi na potrzeby finansistów zarządzających funduszami inwestycyjnymi, dziennikarzy pracujących pod presją czasu czy zestresowanych menedżerów, którzy coraz częściej sięgają po środki dopingujące, na rynku pojawia się coraz więcej pigułek umożliwiających podkręcenie szarych komórek. W USA wielką karierę robi na przykład metylofenidat (ritalin), stosowany w leczeniu chorych na ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (za kilka miesięcy trafi na polski rynek pod nazwą Concerta). - Podanie metylofenidatu zwiększa możliwości uczenia się także u ludzi zdrowych, zarówno u dzieci, jak i dorosłych - mówi dr Tomasz Wolańczyk, kierownik Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Ten farmaceutyk stał się jednym z ulubionych środków pobudzających amery-kańskich studentów, którzy zażywają go w czasie sesji tak jak amfetaminę - wdychając sproszkowane tabletki przez nos.
"Niedługo przed ważnymi egzaminami będą potrzebne testy antydopingowe podobne do tych, które wykonuje się dziś u sportowców!" - mówi prof. Martha Farah z University of Pennsylvania. W USA i Europie wiele osób po to, by zwiększyć zdolność koncentracji uwagi i zapamiętywania oraz pokonać zmęczenie coraz częściej sięga po dostępne na receptę tzw. pigułki inteligencji.
Za kilka miesięcy te środki trafią do polskich aptek. Są to nowej generacji leki neurologiczne i psychiatryczne, które u ludzi zdrowych poprawiają funkcjonowanie mózgu, nie powodując, jak się wydaje, poważniejszych objawów ubocznych. Takie preparaty będą coraz częściej stosowane, ponieważ rozwój cywilizacyjny wymaga od nas coraz dłuższej i intensywniejszej aktywności intelektualnej. Firmy starają się podnosić wydajność pracy, zwiększając pracownikom zakres obowiązków i wymagania. Jednocześnie coraz większa część gospodarki nastawiona jest na wytwarzanie produktów niematerialnych, takich jak informacja, rozrywka czy programy komputerowe. "Neurolodzy wkrótce będą pełnić podobne funkcje jak chirurdzy plastyczni, poprawiając na życzenie funkcjonowanie mózgu u osób zdrowych. Staną się doradcami do spraw jakości życia i osiągania większych sukcesów" - prognozuje dr Anjan Chatterjee z University of Pennsylvania.
Amerykanie wydają rocznie miliard dolarów na pigułki z wyciągiem z miłorzębu japońskiego, które mają poprawiać pamięć. 4-8 proc. polskich studentów regularnie stosuje amfetaminę i ecstasy, a 10 proc. przyznaje się do palenia marihuany. "Dlaczego więc mielibyśmy zabraniać zażywania dostępnych na receptę leków, które są skuteczniejsze i nie uzależniają?" - pyta prof. Jonathan Moreno, bioetyk z University of Virginia. Kosmetyka umysłu pod nadzorem specjalisty może być bezpieczniejsza i skuteczniejsza niż samodzielne próby podkręcania szarych komórek za pomocą dostępnych w Internecie tzw. designer drugs, pigułek o nieznanym składzie chemicznym, najczęściej pochodnych amfetaminy. - Gdybym miał pewność, że taki lek nie ma skutków ubocznych, to oczywiście bym z niego skorzystał - mówi Zbigniew Niemczycki, prezes Curtis Group. - To kwestia zaufania do tych, którzy wprowadzają środek na rynek. Zawsze, kiedy wchodzi jakiś nowy preparat, ludzie obawiają się, czy nie jest szkodliwy. Podobnie było z melatoniną. Teraz prawie każdy pilot ją zażywa - dodaje biznesmen. Podobnego zdania jest Zbigniew Zamachowski. - Jeśli lek byłby bezpieczny, to w ostateczności, np. przed ważnym występem po męczącej podróży sięgnąłbym po niego, choć staram się nie stosować takich środków - mówi aktor.
Trening farmakologiczny
- Można poprawiać pracę umysłu treningami pamięci, ale w drugiej kolejności są środki farmakologiczne. Korzystanie z nich jest jak najbardziej usprawiedliwione - mówi prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Ludzie w średnim wieku często zażywają środki farmakologiczne, bo odczuwają spadek wydolności fizycznej i umysłowej. Osoby młode sięgają po preparaty wspomagające, gdy muszą dłużej pracować, efektywniej się uczyć i więcej zapamiętywać.
"Poprosiłem lekarza o likwidujący senność modafinil przed wyjazdem na kongres do Indii. Gdyby nie ten lek, nie byłbym w stanie wygłosić wykładu" - mówi prof. Mark Bear z Massachusetts Institute of Technology. Modafinil (vigil), który w połowie przyszłego roku będzie dostępny w polskich aptekach, początkowo był stosowany w leczeniu narkolepsji. Lekarze podają go także chorym na ADHD, stwardnienie rozsiane, depresję, a nawet jako środek hamujący apetyt u osób otyłych. Największą sławę zyskał jednak jako "drzemka w pigułce" - preparat zwalczający senność u osób, które cierpią na jet-lag (zmęczenie po długiej podróży, zwłaszcza między strefami czasowymi). Testy z udziałem zawodowych pilotów wykazały, że dzięki modafinilowi mogli oni nie spać przez dwie doby i bez problemu wykonywać nawet skomplikowane zadania. Pracoholicy twierdzą, że ten lek pozwala im pracować przez trzy doby bez przerwy. - Ci, którzy potrzebują stymulacji, i tak będą stosować środki pobudzające, takie jak kofeina czy amfetamina. Modafinil może być dla nich mniejszym złem - przyznaje dr Michał Skalski, kierownik Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Kliniki Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Warszawie. Ten środek jest jednym z najbezpieczniejszych dotychczas wymyślonych preparatów pobudzających. Prawdopodobnie działa tylko na słabo zbadaną część mózgu, która jest związana z utrzymywaniem stanu czuwania. Objawy uboczne, takie jak nerwowość, lekki ból głowy i mdłości, występują zaledwie u co setnego pacjenta. Najbardziej zdumiewające są wyniki skanowania mózgu osób zażywających lek - praktycznie nie widać zmian!
Wspomaganie pamięci
Prawdziwą viagrą dla mózgu mają być leki poprawiające pamięć, nad którymi pracują renomowane firmy farmaceutyczne. Tego rodzaju środki nie zwiększają pojemności pamięci, lecz ułatwiają przechodzenie informacji z pamięci krótkotrwałej do długoterminowej. Jednym z nich jest testowany u pierwszych ochotników lek oznaczony symbolem CX516, opracowywany przez firmę Cortex Pharmaceuticals. Głównym celem tych badań jest uzyskanie skutecznego leku na chorobę Alzheimera, na którą choruje 37 mln osób na całym świecie. Koncerny farmaceutyczne liczą jednak na to, że nowe preparaty będą poprawiać pamięć także ludzi zdrowych. Przykładem jest donepezil, środek stosowany u chorych na demencję, wpływający na poziom acetylocholiny w mózgu. Wprawdzie nie ma pewności, czy ten lek faktycznie opóźnia objawy choroby Alzheimera, ale badania na pilotach amerykańskich sugerują, że u ludzi zdrowych może poprawiać zdolności zapamiętywania. "Prowadzimy zaawansowane testy dwóch bezpiecznych w użyciu i obiecujących substancji nowej generacji pobudzających neurony w hipokampie, części mózgu związanej z formowaniem wspomnień" - przekonuje prof. Eric Kandel, wyróżniony Nagrodą Nobla za badania nad pamięcią, założyciel firmy Memory Pharmaceuticals. Dotychczasowe eksperymenty z udziałem muszek owocowych i myszy wypadły rewelacyjnie - zwierzęta zyskały fotograficzną pamięć, ucząc się błyskawicznie nowych umiejętności. Te badania również weszły w fazę testów na ludziach, co oznacza, że leki mogą się pojawić w aptekach już za trzy lata.
Stosowanie "inteligentnych pigułek" ostro krytykuje część uczonych, na czele z Francisem Fukuyamą, który w książce "Koniec człowieka" apeluje o wprowadzenie prawnego zakazu stosowania leków neurologicznych u zdrowych ludzi. Jego zdaniem, mogą one doprowadzić do nieprzewidzianych zmian w psychice, do erozji ludzkiego charakteru i pogłębienia nierówności w społeczeństwie. Nie zgadza się z tym prof. Jonathan Moreno. Uważa on, że tego rodzaju leki raczej wyrównują szanse, na przykład w wypadku osób, którym natura poskąpiła wybitnej pamięci. Podobne dyskusje przed kilkoma laty wywołało wprowadzenie prozacu i viagry. Dziś po wielkim sukcesie rynkowym obu środków nikt już się nie łudzi, że zdrowi ludzie nie będą stosować leków przeznaczonych dla chorych, jeśli tylko będą bezpiecznie zwiększać wydolność organizmu i poprawiać zdolności umysłowe.
Krzysztof Hołowczyc nie zamierza stosować takich środków i obawia się, że stan nimi wywołany nie trwa długo. - Po jakimś czasie preparat pobudzający przestaje działać i koncentracja spada - mówi kierowca rajdowy. Stosowanie farmakologii niewiele jednak różni się od "naturalnych" metod zwiększania możliwości umysłowych, takich jak korepetycje, biofeedback czy techniki nauki szybkiego czytania - w obu wypadkach pobudza się te same struktury w układzie nerwowym. Wiele osób zażywających prozac czy ritalin twierdzi nawet, że dopiero dzięki tym lekom czuje się naprawdę sobą. "Niektórzy uważają, że ci ludzie mają sztuczną osobowość ukształtowaną przez leki, ale może jest odwrotnie - może dzięki stymulacji do głosu dochodzi ich prawdziwa natura i ujawniają się prawdziwe możliwości?" - przekonuje prof. Paul Wolpe z University of Pennsylvania.
Pobudzanie neuronów
W niedalekiej przyszłości leki stymulujące mózg będą jeszcze doskonalsze. "Doping mózgu" trudno będzie wykryć nawet wyrywkowymi testami, na przykład u maturzystów czy kandydatów na studia. Na razie jedynie modafinil znalazł się na liście niedozwolonych środków Światowej Agencji Antydopingowej - wykryto go w organizmie sprinterki Kelli White i pięciu innych lekkoatletów. Są jednak metody niewykrywalne w badaniu krwi, na przykład tzw. przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (TMS), czyli pobudzanie aktywności neuronów za pomocą urządzenia wytwarzającego szybko zmieniające się pole magnetyczne - 40 tys. razy silniejsze od ziemskiego. Zastosowanie TMS nad lewą korą przedczołową poprawia nastrój zarówno u chorych na depresję, jak i u zdrowych osób. Odpowiednio dobrana stymulacja magnetyczna zwiększa również możliwości reorganizacji komórek nerwowych w całej korze mózgowej. "Efekty przypominają to, co dzieje się w naszej głowie podczas uczenia się" - mówi prowadzący badania dr Leonardo Cohen.
Na razie nadejście zapowiadanej przez Fukuyamę ery dopingu mózgowego opóźniają wysokie ceny nowych leków. Nawet modafinil, który został wyprodukowany pod koniec lat 70. XX wieku, nadal jest zbyt drogi, aby stosowano go powszechnie - za opakowanie wystarczające na miesiąc w USA trzeba zapłacić około 120 dolarów, w Polsce będzie kosztować 600 zł. Ceny jednak spadną, gdy na rynku pojawią się tańsze wersje tego preparatu (tzw. generyki). Wówczas zażycie "inteligentnej pigułki" może się stać równie oczywiste jak wypicie porannej filiżanki kawy.
Więcej możesz przeczytać w 44/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.