Leczenie Oleksym
Józef Oleksy ma zastąpić Krzysztofa Janika na stanowisku szefa SLD na grudniowym kongresie partii. Tej operacji patronuje lider mazowieckiego SLD Jacek Zdrojewski. To on organizuje poparcie dla Oleksego wśród wybieranych właśnie delegatów na kongres partii. Ale Krzysztof Janik nie chce odejść. Wystartuje w wyborach na szefa partii, wystąpi też z programem demilleryzacji: osoby związane z byłym premierem, a także sam Leszek Miller, mają dostać zakaz wstępu na listy wyborcze.
SLD zlecił przeprowadzenie badań popularności swych polityków. Okazało się, że tylko cztery osoby cieszą się większą sympatią niż antypatią badanych: wiceszefowa Katarzyna Piekarska, szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, rzecznik klubu Bronisław Cieślak i minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Szefujący ugrupowaniu Krzysztof Janik ma aż o 20 proc. więcej przeciwników niż zwolenników. Fatalnie wypadł Marek Dyduch (za nim znaleźli się już tylko bohaterowie najgłośniejszych afer ostatnich miesięcy: Jerzy Jaskiernia, Aleksandra Jakubowska i Leszek Miller), dlatego niemal na pewno pożegna się ze stanowiskiem sekretarza generalnego. Dyducha ma zastąpić 30-letni Grzegorz Napieralski. (MAD)
Mistrzowie biurokracji
Gdybyśmy we wszystkich dziedzinach nadrabiali zaległości tak gorliwie, jak to robimy w biurokracji, dawno nie mielibyśmy problemów z wizami do USA czy wstąpieniem do strefy euro. Właśnie został pobity rekord III RP w liczbie opublikowanych dzienników ustaw. Dotychczas najwięcej - 241 - wyprodukowano w 2002 r. Jeśli dodamy, że niedawno wyśrubowany został rekord w liczbie pozycji w dziennikach ustaw (w 2003 r. było ich 2343, a obecnie ponad 2400), nie ma wątpliwości, że polscy biurokraci mają co świętować. - Obawiam się, że w następnych latach przepisów będzie jeszcze więcej. Przecież w Unii Europejskiej wydaje się rocznie aż 20 tys. aktów normatywnych - komentuje prof. Witold Kieżun z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. (RP)
CO ZABIŁO ARAFATA?
Czy Jaser Arafat został otruty przez agentów Mossadu? Dyrektor MI6 (wywiadu brytyjskiego) John Scarlett wydał polecenie swym agentom w Izraelu, by szybko znaleźli odpowiedź na to pytanie. Ani osobisty lekarz Arafata dr Aszraf Kurdi, ani lekarze egipscy, jordańscy i francuscy nie byli pewni, co przywódcy Palestyńczyków dolegało w ostatnich dniach życia. Dr Kurdi wyraził obawę, że "otrucie jest bardzo prawdopodobne". Nie wykluczyli tego również inni lekarze arabscy. Pogłoska, że Arafat mógł się stać kolejną ofiarą Mossadu, obiegła bazary Bliskiego Wschodu. Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest ostatni posiłek Arafata w Ramalli. Po kolacji zwykł on pić bezalkoholowy napój leczniczy sporządzony z ziół i dobranych w tajemnicy homeopatycznych lekarstw. Według dr. Aszrafa Kurdiego, napój "tak śmierdział, że ludzie dostawali mdłości. A smakował okropnie". Ale właśnie ten napój, który Arafat wypił ostatniego wieczoru, stał się przedmiotem intensywnych dociekań.
Chemicy z Mossadu mogli uzyskać próbkę mieszanki ziołowej Arafata, a potem dodali do niej jedną ze swych śmiertelnych trucizn. W ostatnich dziesięciu latach otruli kilkunastu arabskich terrorystów za pomocą śmiertelnych środków, które nigdy nie zostały wykryte. Niektóre z nich działały piorunująco, inne z opóźnieniem, tak aby w razie interwencji medycznej było już za późno na pomoc.
Trucizny powstają w supertajnym izraelskim Instytucie Badań Biologicznych na przedmieściu Tel Awiwu. Na obszarze ponad sześciu hektarów rozlokowano tam podziemne laboratoria chronione najnowocześniejszymi metodami techniki. Po upadku Związku Sowieckiego do chemików z tego instytutu dołączyli specjaliści, którzy wcześniej pracowali dla KGB lub Stasi.
Gordon Thomas
Karp wart Giedroycia
Za budowanie mostów między Polską a jej wschodnimi sąsiadami Nagrodę "Rzeczpospolitej" im. Jerzego Giedroycia otrzymał Marek Karp i stworzony przez niego w 1990 r. Ośrodek Studiów Wschodnich. Tragicznie zmarłego Karpia (wyróżnienie odebrał jego siostrzeniec Adam Mroczek) i OSW wybrano spośród trzynastu nominowanych. Wśród nich znaleźli się m.in. Leon Kieres, Tadeusz Mazowiecki, Janina Ochojska, Jerzy Pomianowski, Bohdan Osadczuk, Norman Davies, Bronisław Geremek i Andrzej Zoll. Podczas uroczystości, która odbyła się w Teatrze Stanisławowskim w Warszawie, prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Macieja Łukasiewicza, byłego redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" i członka kapituły nagrody, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia dziennikarskie. (AB)
TRZECIA PRAWDA
Jacek Żakowski wymyślił sobie, o co tygodnik "Wprost" go podejrzewa, i dał odpór temu swojemu wymysłowi ("Polityka" nr 46). Wymyślił, że tygodnik "Wprost" podejrzewa go o bycie rosyjskim agentem (na marginesie, tytuł naszego tygodnika to przysłówek, a jak wiadomo przysłówki są nieodmienne, Żakowski popełnia więc elementarny błąd, pisząc o "Wproście"). Wymysły te nie są łatwe do udowodnienia, więc Żakowski zarzucił nam kłamstwa. Jakie kłamstwa? Czy publicysta "Polityki" nie przeprowadził dwuczęściowej rozmowy-rzeki ze Sławomirem Smołokowskim, współwłaścicielem firmy J&S, która była jedną wielką promocją? Przeprowadził! Czy wkrótce po ukazaniu się rozmowy Żakowski nie był w hotelu Rialto należącym do żony Smołokowskiego? Był! Czy reklamy "Zwierciadła" (należącego do żony Grzegorza Jankilewicza, innego współwłaściciela J&S) nie ukazują się w "Polityce"? Ukazują!
Czy fundacja J&S Pro Bono Poloniae nie należy do fundatorów stypendiów "Polityki"? Należy!
Trudno polemizować z oszczercą owładniętym manią prześladowczą. Każdy racjonalny argument wywoła jego furię i umocni w przekonaniu o prawdziwości spisku dziennikarzy przeciwko niemu. Redakcja "Polityki" powinna o tym wiedzieć, zamieszczając w numerze 46. artykuł "Śledztwo we własnej sprawie, czyli jak zostałem agentem". Jest nam po prostu wstyd, że tak zacna redakcja opublikowała artykuł, którego celem było poniżenie konkurencyjnego tygodnika.
Są trzy prawdy - mawiał ks. prof. Józef Tischner: prawda, święta prawda i gówno prawda. Z zestawienia przypisywanych nam kłamstw jasno wynika, że postawione nam zarzuty to trzeci rodzaj prawdy. Nie upoważnia to jednak "Polityki" do rzucania ordynarnych oszczerstw. I w tej ostatniej sprawie będziemy się musieli spotkać w sądzie.
Redakcja
Język Kisiela
Stefan Kisielewski pokazywał język. Krytykował swoich laureatów. Wcale ich nie oszczędzał - opowiada Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", w filmie "Bohaterowie romansu Kisiela". Dokument poświęcony Nagrodzie Kisiela nada telewizja Puls w niedzielę 21 listopada o godz. 15.20 i powtórzy w poniedziałek 22 listopada o godz. 1.30. Przedstawione zostaną w nim sylwetki laureatów z roku 2001: Stanisława Ciupińskiego, Jana Kułakowskiego i Rafała Ziemkiewicza. (RP)
Smakosze procentów
To geny decydują o tym, czy komuś smakuje alkohol i czy w związku z tym jest podatny na alkoholizm - twierdzą uczeni z University of Connecticut. Odkryli oni, że część ludzi słabiej odczuwa gorzkie smaki, za co odpowiada zmutowana forma genu zwanego TAS2R38. Dla takich osób napoje alkoholowe mają łagodniejszy, przyjemniejszy smak niż dla innych i dlatego częściej zaglądają one do kieliszka. "Za pomocą prostego testu można ustalić już w dzieciństwie, czy dana osoba może mieć skłonność do alkoholu i odpowiednio wcześnie zapobiegać problemom" - komentuje dr Julie Mennella z Monell Chemical Senses Center. Na pocieszenie uczeni dodają, że ludzie ze zmutowanym genem TAS2R38 jedzą więcej owoców i warzyw, co chroni ich przed zawałem serca i rakiem. (JAS)
BŁĄD LEPPERA?
Zabieg wszczepiania tzw. stentów u osób chorych na serce nie przedłuża im życia - ogłosili specjaliści na zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Nowym Orleanie. Stenty to niewielkie rurki wykonane z metalowej siatki, które lekarze umieszczają w tętnicach osób cierpiących na chorobę wieńcową, aby zapobiec zwężaniu się naczyń krwionośnych. Badania wykazały, że zabieg nie ma wpływu na to, ile lat pacjent będzie żył po operacji. Kardiolodzy uważają nawet, że w wielu wypadkach pacjent może być zdrowszy po wszczepieniu bypassów. Stenty zastosowano niedawno u Andrzeja Leppera, bypassy wykonano zaś u Billa Clintona. (JAS)
Józef Oleksy ma zastąpić Krzysztofa Janika na stanowisku szefa SLD na grudniowym kongresie partii. Tej operacji patronuje lider mazowieckiego SLD Jacek Zdrojewski. To on organizuje poparcie dla Oleksego wśród wybieranych właśnie delegatów na kongres partii. Ale Krzysztof Janik nie chce odejść. Wystartuje w wyborach na szefa partii, wystąpi też z programem demilleryzacji: osoby związane z byłym premierem, a także sam Leszek Miller, mają dostać zakaz wstępu na listy wyborcze.
SLD zlecił przeprowadzenie badań popularności swych polityków. Okazało się, że tylko cztery osoby cieszą się większą sympatią niż antypatią badanych: wiceszefowa Katarzyna Piekarska, szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, rzecznik klubu Bronisław Cieślak i minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Szefujący ugrupowaniu Krzysztof Janik ma aż o 20 proc. więcej przeciwników niż zwolenników. Fatalnie wypadł Marek Dyduch (za nim znaleźli się już tylko bohaterowie najgłośniejszych afer ostatnich miesięcy: Jerzy Jaskiernia, Aleksandra Jakubowska i Leszek Miller), dlatego niemal na pewno pożegna się ze stanowiskiem sekretarza generalnego. Dyducha ma zastąpić 30-letni Grzegorz Napieralski. (MAD)
TRZY SZYBKIE Pola nie mam Rozmowa z MARKIEM POLEM, liderem Unii Pracy |
---|
- Inwestuje pan w ziemię, ma pan jakieś pole? - Mam tylko działkę (2000 m), na którą jeżdżę i leżę na leżaku. - Zimą też? - Zimą nie. - To może chociaż w drogi pan inwestuje? - Nie inwestuję, bo nie mam tyle pieniędzy. Ale za to w drogi zainwestowałem coś bardzo drogiego: moją twarz, mój honor i wysiłek. Rozmawiał Robert Mazurek |
Mistrzowie biurokracji
Gdybyśmy we wszystkich dziedzinach nadrabiali zaległości tak gorliwie, jak to robimy w biurokracji, dawno nie mielibyśmy problemów z wizami do USA czy wstąpieniem do strefy euro. Właśnie został pobity rekord III RP w liczbie opublikowanych dzienników ustaw. Dotychczas najwięcej - 241 - wyprodukowano w 2002 r. Jeśli dodamy, że niedawno wyśrubowany został rekord w liczbie pozycji w dziennikach ustaw (w 2003 r. było ich 2343, a obecnie ponad 2400), nie ma wątpliwości, że polscy biurokraci mają co świętować. - Obawiam się, że w następnych latach przepisów będzie jeszcze więcej. Przecież w Unii Europejskiej wydaje się rocznie aż 20 tys. aktów normatywnych - komentuje prof. Witold Kieżun z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. (RP)
CO ZABIŁO ARAFATA?
Czy Jaser Arafat został otruty przez agentów Mossadu? Dyrektor MI6 (wywiadu brytyjskiego) John Scarlett wydał polecenie swym agentom w Izraelu, by szybko znaleźli odpowiedź na to pytanie. Ani osobisty lekarz Arafata dr Aszraf Kurdi, ani lekarze egipscy, jordańscy i francuscy nie byli pewni, co przywódcy Palestyńczyków dolegało w ostatnich dniach życia. Dr Kurdi wyraził obawę, że "otrucie jest bardzo prawdopodobne". Nie wykluczyli tego również inni lekarze arabscy. Pogłoska, że Arafat mógł się stać kolejną ofiarą Mossadu, obiegła bazary Bliskiego Wschodu. Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest ostatni posiłek Arafata w Ramalli. Po kolacji zwykł on pić bezalkoholowy napój leczniczy sporządzony z ziół i dobranych w tajemnicy homeopatycznych lekarstw. Według dr. Aszrafa Kurdiego, napój "tak śmierdział, że ludzie dostawali mdłości. A smakował okropnie". Ale właśnie ten napój, który Arafat wypił ostatniego wieczoru, stał się przedmiotem intensywnych dociekań.
Chemicy z Mossadu mogli uzyskać próbkę mieszanki ziołowej Arafata, a potem dodali do niej jedną ze swych śmiertelnych trucizn. W ostatnich dziesięciu latach otruli kilkunastu arabskich terrorystów za pomocą śmiertelnych środków, które nigdy nie zostały wykryte. Niektóre z nich działały piorunująco, inne z opóźnieniem, tak aby w razie interwencji medycznej było już za późno na pomoc.
Trucizny powstają w supertajnym izraelskim Instytucie Badań Biologicznych na przedmieściu Tel Awiwu. Na obszarze ponad sześciu hektarów rozlokowano tam podziemne laboratoria chronione najnowocześniejszymi metodami techniki. Po upadku Związku Sowieckiego do chemików z tego instytutu dołączyli specjaliści, którzy wcześniej pracowali dla KGB lub Stasi.
Gordon Thomas
Karp wart Giedroycia
Za budowanie mostów między Polską a jej wschodnimi sąsiadami Nagrodę "Rzeczpospolitej" im. Jerzego Giedroycia otrzymał Marek Karp i stworzony przez niego w 1990 r. Ośrodek Studiów Wschodnich. Tragicznie zmarłego Karpia (wyróżnienie odebrał jego siostrzeniec Adam Mroczek) i OSW wybrano spośród trzynastu nominowanych. Wśród nich znaleźli się m.in. Leon Kieres, Tadeusz Mazowiecki, Janina Ochojska, Jerzy Pomianowski, Bohdan Osadczuk, Norman Davies, Bronisław Geremek i Andrzej Zoll. Podczas uroczystości, która odbyła się w Teatrze Stanisławowskim w Warszawie, prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Macieja Łukasiewicza, byłego redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" i członka kapituły nagrody, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia dziennikarskie. (AB)
TRZECIA PRAWDA
Jacek Żakowski wymyślił sobie, o co tygodnik "Wprost" go podejrzewa, i dał odpór temu swojemu wymysłowi ("Polityka" nr 46). Wymyślił, że tygodnik "Wprost" podejrzewa go o bycie rosyjskim agentem (na marginesie, tytuł naszego tygodnika to przysłówek, a jak wiadomo przysłówki są nieodmienne, Żakowski popełnia więc elementarny błąd, pisząc o "Wproście"). Wymysły te nie są łatwe do udowodnienia, więc Żakowski zarzucił nam kłamstwa. Jakie kłamstwa? Czy publicysta "Polityki" nie przeprowadził dwuczęściowej rozmowy-rzeki ze Sławomirem Smołokowskim, współwłaścicielem firmy J&S, która była jedną wielką promocją? Przeprowadził! Czy wkrótce po ukazaniu się rozmowy Żakowski nie był w hotelu Rialto należącym do żony Smołokowskiego? Był! Czy reklamy "Zwierciadła" (należącego do żony Grzegorza Jankilewicza, innego współwłaściciela J&S) nie ukazują się w "Polityce"? Ukazują!
Czy fundacja J&S Pro Bono Poloniae nie należy do fundatorów stypendiów "Polityki"? Należy!
Trudno polemizować z oszczercą owładniętym manią prześladowczą. Każdy racjonalny argument wywoła jego furię i umocni w przekonaniu o prawdziwości spisku dziennikarzy przeciwko niemu. Redakcja "Polityki" powinna o tym wiedzieć, zamieszczając w numerze 46. artykuł "Śledztwo we własnej sprawie, czyli jak zostałem agentem". Jest nam po prostu wstyd, że tak zacna redakcja opublikowała artykuł, którego celem było poniżenie konkurencyjnego tygodnika.
Są trzy prawdy - mawiał ks. prof. Józef Tischner: prawda, święta prawda i gówno prawda. Z zestawienia przypisywanych nam kłamstw jasno wynika, że postawione nam zarzuty to trzeci rodzaj prawdy. Nie upoważnia to jednak "Polityki" do rzucania ordynarnych oszczerstw. I w tej ostatniej sprawie będziemy się musieli spotkać w sądzie.
Redakcja
Język Kisiela
Stefan Kisielewski pokazywał język. Krytykował swoich laureatów. Wcale ich nie oszczędzał - opowiada Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", w filmie "Bohaterowie romansu Kisiela". Dokument poświęcony Nagrodzie Kisiela nada telewizja Puls w niedzielę 21 listopada o godz. 15.20 i powtórzy w poniedziałek 22 listopada o godz. 1.30. Przedstawione zostaną w nim sylwetki laureatów z roku 2001: Stanisława Ciupińskiego, Jana Kułakowskiego i Rafała Ziemkiewicza. (RP)
LICZNIK |
---|
|
Smakosze procentów
To geny decydują o tym, czy komuś smakuje alkohol i czy w związku z tym jest podatny na alkoholizm - twierdzą uczeni z University of Connecticut. Odkryli oni, że część ludzi słabiej odczuwa gorzkie smaki, za co odpowiada zmutowana forma genu zwanego TAS2R38. Dla takich osób napoje alkoholowe mają łagodniejszy, przyjemniejszy smak niż dla innych i dlatego częściej zaglądają one do kieliszka. "Za pomocą prostego testu można ustalić już w dzieciństwie, czy dana osoba może mieć skłonność do alkoholu i odpowiednio wcześnie zapobiegać problemom" - komentuje dr Julie Mennella z Monell Chemical Senses Center. Na pocieszenie uczeni dodają, że ludzie ze zmutowanym genem TAS2R38 jedzą więcej owoców i warzyw, co chroni ich przed zawałem serca i rakiem. (JAS)
BŁĄD LEPPERA?
Zabieg wszczepiania tzw. stentów u osób chorych na serce nie przedłuża im życia - ogłosili specjaliści na zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Nowym Orleanie. Stenty to niewielkie rurki wykonane z metalowej siatki, które lekarze umieszczają w tętnicach osób cierpiących na chorobę wieńcową, aby zapobiec zwężaniu się naczyń krwionośnych. Badania wykazały, że zabieg nie ma wpływu na to, ile lat pacjent będzie żył po operacji. Kardiolodzy uważają nawet, że w wielu wypadkach pacjent może być zdrowszy po wszczepieniu bypassów. Stenty zastosowano niedawno u Andrzeja Leppera, bypassy wykonano zaś u Billa Clintona. (JAS)
Więcej możesz przeczytać w 47/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.