Czy heteroseksualny katolik ma prawo do moralnej oceny katolika homoseksualisty? Zaczęło się od Rocco Buttiglione, a właściwie powróciło jak echo wraz z wypowiedzianym przez włoskiego profesora przekonaniem, że homoseksualizm jest grzechem. Co się stało z profesorem, kandydatem na szefa europejskiej Komisji Swobód Obywatelskich, wiemy. Także to, że u jednych jego słowa nie zyskały aplauzu, a według drugich - został on niesłusznie ukarany za swoje poglądy. Za sumienie. Co jednak z próbą odpowiedzi na pytanie o sam grzech? Zwłaszcza że gdy idzie o geja, to kategoria ta wydaje się bardzo pojemna. Bo czy homoseksualizm to przewinienie wobec Boga, nas, heteroseksualnych, natury czy też przede wszystkim wobec tradycji i przyzwoitości społecznej?
Ta wielowątkowość w definiowaniu homoseksualnego grzechu to jeden z powodów, dla których tak mocno trzyma się ten chyba jeden z ostatnich obyczajowych bastionów - homofobia. Nie chcę mieć za sąsiada homoseksualisty. Określenie to po raz pierwszy zostało użyte w 1868 r. i - według francuskiego filozofa Michela Foucaulta - mniej więcej w tym samym czasie przydano mu kategorię seksuologiczną i prawną. Kobiecość i homoseksualizm to plemienne tabu Polaków - pisze Tomasz Kitliński w jednym z rozdziałów wydanej właśnie książki "Homofobia po polsku". "Skąd w nas nienawiść do kobiet i gejów? Skąd zło? Jak pisał wychodzący poza obowiązujący heteroseksualizm Witold Gombrowicz: >>w tym sęk, że ja wywodzę się z waszego śmietnika. We mnie odzywa się to, co w ciągu wieków wyrzucaliście jako odpadki<<. Geje w Polsce to ciągle odpadki" - konstatuje autor. Czy przesadza? Nie ma racji, gdy pisze, że w Polsce nadal obowiązuje podział na "obcych" (Żydzi, Romowie, kobiety, geje, bezrobotni i bezdomni) i na "swoich"? Wszystkowiedzących, sprawiedliwych i bezgrzesznych. Co więcej, nazwanie kogoś homoseksualistą nadal nie jest etycznie neutralne. Gej - grzesznik. Wychodząc z założenia, że kobiety to słaba płeć, a geje to rozpustnicy, dla homofobów wszystko staje się proste. Ksenofobia doskonale daje sobie radę z odrzuceniem innych. Przy okazji warto uzmysłowić sobie, z iloma to homoseksualnymi grzesznikami mamy do czynienia w Polsce. Otóż, stanowią oni cztery procent społeczeństwa. Niewiele. Czy dlatego, gdy mówimy o posiadanych przez nich prawach obywatelskich, to do głowy nie przychodzi nam porównanie z kimś, kto nie może siedzieć w szpitalu przy łóżku śmiertelnie chorego? Gej nie uzyska nawet informacji o stanie zdrowia swego partnera, bo uważany jest za obcego. Prawa do dziedziczenia w zgodzie z prawem wobec par żyjących w konkubinacie - też nie ma.
Ale przecież grzesznikowi, którego życie społeczne zbudowane jest z misternie utkanej pajęczyny obyczajowych stereotypów, łatwiej się odmawia. Homoseksualista jest grzeszny, bo jego seksualne inklinacje nie są uwarunkowane genetycznie, bo w jego miłości chodzi tylko o seks, bo jego orientacja to swego rodzaju moda na rozpustę i wreszcie, jak mało kto, gej profanuje uświęconą tradycją tradycję. Gej chce władzy. Jest samym złem. Mary McIntosh, brytyjska socjolog, uznała etykietę homoseksualisty za narzędzie kontroli społecznej umożliwiające oddzielenie skażonych "dewiantów" od nieskażonej większości. I dlatego - według socjologów, ale i samych zainteresowanych - jedynym remedium na homofobię jest wyjście z ukrycia "obcych" i rozpoczęcie przez nich życia u boku "swoich". Być może wówczas łatwiej będzie nam, heteroseksualnym, odpowiedzieć na pytanie, czy homoseksualista może być nauczycielem, czy powinien adoptować dzieci? Burmistrz Berlina jest gejem, nigdy tego nie ukrywał i dziś podczas ostatniej wizyty królowej Elżbiety II oprowadza ją po "swoim" mieście. W stacjach telewizyjnych renomowane programy publicystyczne prowadzą zadeklarowani homoseksualiści dziennikarze i nikomu to nie przeszkadza. W czasie mszy żałobnej na cześć Lady Di przejmująco śpiewał Elton John, o którym cały świat wie, że jest gejem. Także Włosi kochają swoich artystów i nie przeszkadza im w tym uczuciu, że Pier Paolo Pasolini, Luchino Visconti, Versace, Dolce i Gabbana oraz wielu innych byli i są homoseksualistami. Zresztą sam Buttiglione przyznaje, że homoseksualiści są tylko nieco gorszymi grzesznikami niż my, heteroseksualni. I dając świadectwo otwartości na świat "obcych", powołuje się na swoją przyjaźń z artystą homoseksualistą. Czy jednak jeden grzesznik ma prawo do moralnej oceny drugiego grzesznika? Czy heteroseksualny katolik ma prawo do moralnej oceny katolika homoseksualisty? Nie sposób pominąć w tej kwestii poglądu profesor Barbary Stanosz wskazującego na pewien typ religijności, który wyklucza pełnienie funkcji publicznych. Nie mówiąc o tym, że to, z kim śpi, to sprawy moralnie neutralne, a wtrącanie się do nich jest niemoralne. Ostatnio poseł Marek Jurek, nakłaniając do walki z morderstwami prenatalnymi, powoływał się na prezydenta Lincolna, który miał odwagę zerwać z niewolnictwem. Sic! A może wystarczyłoby w imię zwyczajnej przyzwoitości pochylić się nad słowami Leszka Kołakowskiego, który powiada, że "marsz ku społeczeństwu otwartemu, gdzie w każdym widzi się człowieczeństwo i gdzie wszyscy są równi w moralnych powinnościach i roszczeniach, zapoczątkowały różne cywilizacje: mędrcy greccy, prorocy żydowscy, święci buddyjscy i chrześcijańscy torowali drogę ku moralności uniwersalnie ludzkiej". Tam też byli "obcy".
Ale przecież grzesznikowi, którego życie społeczne zbudowane jest z misternie utkanej pajęczyny obyczajowych stereotypów, łatwiej się odmawia. Homoseksualista jest grzeszny, bo jego seksualne inklinacje nie są uwarunkowane genetycznie, bo w jego miłości chodzi tylko o seks, bo jego orientacja to swego rodzaju moda na rozpustę i wreszcie, jak mało kto, gej profanuje uświęconą tradycją tradycję. Gej chce władzy. Jest samym złem. Mary McIntosh, brytyjska socjolog, uznała etykietę homoseksualisty za narzędzie kontroli społecznej umożliwiające oddzielenie skażonych "dewiantów" od nieskażonej większości. I dlatego - według socjologów, ale i samych zainteresowanych - jedynym remedium na homofobię jest wyjście z ukrycia "obcych" i rozpoczęcie przez nich życia u boku "swoich". Być może wówczas łatwiej będzie nam, heteroseksualnym, odpowiedzieć na pytanie, czy homoseksualista może być nauczycielem, czy powinien adoptować dzieci? Burmistrz Berlina jest gejem, nigdy tego nie ukrywał i dziś podczas ostatniej wizyty królowej Elżbiety II oprowadza ją po "swoim" mieście. W stacjach telewizyjnych renomowane programy publicystyczne prowadzą zadeklarowani homoseksualiści dziennikarze i nikomu to nie przeszkadza. W czasie mszy żałobnej na cześć Lady Di przejmująco śpiewał Elton John, o którym cały świat wie, że jest gejem. Także Włosi kochają swoich artystów i nie przeszkadza im w tym uczuciu, że Pier Paolo Pasolini, Luchino Visconti, Versace, Dolce i Gabbana oraz wielu innych byli i są homoseksualistami. Zresztą sam Buttiglione przyznaje, że homoseksualiści są tylko nieco gorszymi grzesznikami niż my, heteroseksualni. I dając świadectwo otwartości na świat "obcych", powołuje się na swoją przyjaźń z artystą homoseksualistą. Czy jednak jeden grzesznik ma prawo do moralnej oceny drugiego grzesznika? Czy heteroseksualny katolik ma prawo do moralnej oceny katolika homoseksualisty? Nie sposób pominąć w tej kwestii poglądu profesor Barbary Stanosz wskazującego na pewien typ religijności, który wyklucza pełnienie funkcji publicznych. Nie mówiąc o tym, że to, z kim śpi, to sprawy moralnie neutralne, a wtrącanie się do nich jest niemoralne. Ostatnio poseł Marek Jurek, nakłaniając do walki z morderstwami prenatalnymi, powoływał się na prezydenta Lincolna, który miał odwagę zerwać z niewolnictwem. Sic! A może wystarczyłoby w imię zwyczajnej przyzwoitości pochylić się nad słowami Leszka Kołakowskiego, który powiada, że "marsz ku społeczeństwu otwartemu, gdzie w każdym widzi się człowieczeństwo i gdzie wszyscy są równi w moralnych powinnościach i roszczeniach, zapoczątkowały różne cywilizacje: mędrcy greccy, prorocy żydowscy, święci buddyjscy i chrześcijańscy torowali drogę ku moralności uniwersalnie ludzkiej". Tam też byli "obcy".
Więcej możesz przeczytać w 47/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.