Atakują nas świnka, różyczka i gruźlica Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika" - pisał Albert Camus w powieści "Dżuma". Podobnie jest z innymi chorobami zakaźnymi - nawet tymi, którym można skutecznie zapobiegać szczepieniami. Od początku roku ponad 110 tys. Polaków zachorowało na świnkę, na którą od ponad 20 lat dostępna jest szczepionka. Do końca roku liczba chorych może sięgnąć 200 tys. Tak dużo zachorowań na świnkę, czyli nagminne zapalenie ślinianek przyusznych, odnotowano jedynie w Stanach Zjednoczonych w latach 60. ubiegłego wieku, kiedy szczepionka nie była jeszcze stosowana.
- W Polsce, podobnie jak dawniej w USA, głównym powodem gwałtownego wzrostu zakażeń świnką jest małe zainteresowanie szczepieniami ochronnymi - mówi dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Epidemia najbardziej rozprzestrzenia się na Pomorzu i Kujawach, gdzie liczba chorych na świnkę jest niemal dwa razy wyższa niż średnio w kraju. W powiecie toruńskim zanotowano aż 2,5 tys. przypadków, w bydgoskim 1,8 tys. - Od 2002 r. chorują głównie osoby nieodporne, które wcześniej nie miały kontaktu ze świnką i nie zostały zaszczepione - mówi dr Elżbieta Narolska-Wierczewska, kierownik Oddziału Nadzoru Przeciwepidemicznego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy.
Porażenie kropelkowe
We wszystkich krajach, w których szczepienia nie są obowiązkowe, co 3-5 lat wzrasta liczba chorych na świnkę. Nigdzie zainteresowanie szczepionkami nie było jednak tak małe jak w Polsce (dopiero w tym roku szczepienie stało się obowiązkowe dla dzieci między 13. a 14. miesiącem życia). W Wielkiej Brytanii w 2003 r. zaszczepionych było 82 proc. mieszkańców i odnotowano 1500 przypadków świnki. W tym roku odsetek zaszczepionych spadł do 80 proc., a liczba chorych wzrosła do 3700, co dla Brytyjczyków jest już stanem epidemii. Choroba zaatakowała szkoły wyższe - uniwersytety w Birmingham, Kent, Leeds, Manchesterze, Nottingham i Oksfordzie wprowadziły programy szczepień dopiero wtedy, gdy sytuacja zaczęła się dramatycznie pogarszać.
Świnka, charakteryzująca się opuchlizną okolicy ślinianek, nie jest tylko jednym ze schorzeń wieku dziecięcego. To groźna infekcja wirusowa, która może doprowadzić do poważnych powikłań, m.in. zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, zapalenia jąder (prowadzącego nawet do bezpłodności) oraz utraty słuchu. Chorobą łatwo się zarazić, gdyż przenosi się drogą kropelkową lub przez kontakt z przedmiotami, z którymi stykał się chory. Jest szczególnie niebezpieczna dla dorosłych.
Mutanty kontratakują
- Paradoksalnie, odwrót od szczepień jest spowodowany ich upowszechnieniem, dzięki czemu wyeliminowano lub przynajmniej opanowano wiele groźnych chorób zakaźnych - podkreśla dr Grzesiowski. Tak było z krztuścem w Niemczech i Japonii. Kiedy w latach 70. zrezygnowano tam ze szczepień, liczba chorych wzrosła do poziomu z lat 50., kiedy szczepionka nie była jeszcze stosowana. Po upadku ZSRR i otwarciu granic choroba zaatakowała ponad 2 tys. Europejczyków (w Polsce w 2003 r. zachorowało 1,5 tys. osób, w tym roku już 2 tys.). Podobnie jest z zakażeniem wywołanym przez bakterie Haemophilus influenzae typu B, które powodują m.in. zapalenie opon mózgowych. Po wprowadzeniu szczepień dla dzieci w 1992 r. liczba chorych gwałtownie spadła. Kiedy zaprzestano szczepień, choroba na nie spotykaną dotychczas skalę zaatakowała nie tylko dzieci, ale i dorosłych.
Jedynie zaszczepienie 90 proc. populacji prowadzi do tzw. odporności grupowej, dzięki której choroba przestaje się rozprzestrzeniać. Zaniechanie szczepień przez pojedyncze osoby w niewielkim stopniu wpływa na stan zdrowia społeczeństwa. Dopiero gdy zbyt wielu ludzi z nich zrezygnuje, wracają wcześniej opanowane choroby zakaźne. Sprzyja temu nadużywanie antybiotyków i preparatów bakteriobójczych. Najsilniejsze bakterie mutują i mogą wywołać jeszcze groźniejsze choroby, przeciw którym szczepionki nie działają.
Prawdopodobnie tej zimy w Londynie wybuchnie epidemia odry, podobna do tej z lat 60. - przewiduje brytyjskie pismo medyczne "Pulse". W Polsce rośnie liczba chorych na różyczkę, trzecią z chorób, przed którymi ochronę gwarantuje tzw. trójskładnikowa szczepionka MMR (przeciw śwince, odrze i różyczce). Przeciw różyczce szczepiono dotychczas tylko trzynastoletnie dziewczęta. Teraz czeka nas tzw. epidemia wyrównawcza - na różyczkę zachorują dzieci, które nie były szczepione i do tej pory nie chorowały. Następna może być wyjątkowo groźna oporna na leki gruźlica, która błyskawicznie rozprzestrzenia się już w Rosji i na Ukrainie.
Paweł Górecki
Współpraca: Monika Florek
![](http://www.wprost.pl/G/wprost_gfx/1147/s88w.jpg)
Porażenie kropelkowe
We wszystkich krajach, w których szczepienia nie są obowiązkowe, co 3-5 lat wzrasta liczba chorych na świnkę. Nigdzie zainteresowanie szczepionkami nie było jednak tak małe jak w Polsce (dopiero w tym roku szczepienie stało się obowiązkowe dla dzieci między 13. a 14. miesiącem życia). W Wielkiej Brytanii w 2003 r. zaszczepionych było 82 proc. mieszkańców i odnotowano 1500 przypadków świnki. W tym roku odsetek zaszczepionych spadł do 80 proc., a liczba chorych wzrosła do 3700, co dla Brytyjczyków jest już stanem epidemii. Choroba zaatakowała szkoły wyższe - uniwersytety w Birmingham, Kent, Leeds, Manchesterze, Nottingham i Oksfordzie wprowadziły programy szczepień dopiero wtedy, gdy sytuacja zaczęła się dramatycznie pogarszać.
Świnka, charakteryzująca się opuchlizną okolicy ślinianek, nie jest tylko jednym ze schorzeń wieku dziecięcego. To groźna infekcja wirusowa, która może doprowadzić do poważnych powikłań, m.in. zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, zapalenia jąder (prowadzącego nawet do bezpłodności) oraz utraty słuchu. Chorobą łatwo się zarazić, gdyż przenosi się drogą kropelkową lub przez kontakt z przedmiotami, z którymi stykał się chory. Jest szczególnie niebezpieczna dla dorosłych.
Mutanty kontratakują
- Paradoksalnie, odwrót od szczepień jest spowodowany ich upowszechnieniem, dzięki czemu wyeliminowano lub przynajmniej opanowano wiele groźnych chorób zakaźnych - podkreśla dr Grzesiowski. Tak było z krztuścem w Niemczech i Japonii. Kiedy w latach 70. zrezygnowano tam ze szczepień, liczba chorych wzrosła do poziomu z lat 50., kiedy szczepionka nie była jeszcze stosowana. Po upadku ZSRR i otwarciu granic choroba zaatakowała ponad 2 tys. Europejczyków (w Polsce w 2003 r. zachorowało 1,5 tys. osób, w tym roku już 2 tys.). Podobnie jest z zakażeniem wywołanym przez bakterie Haemophilus influenzae typu B, które powodują m.in. zapalenie opon mózgowych. Po wprowadzeniu szczepień dla dzieci w 1992 r. liczba chorych gwałtownie spadła. Kiedy zaprzestano szczepień, choroba na nie spotykaną dotychczas skalę zaatakowała nie tylko dzieci, ale i dorosłych.
Jedynie zaszczepienie 90 proc. populacji prowadzi do tzw. odporności grupowej, dzięki której choroba przestaje się rozprzestrzeniać. Zaniechanie szczepień przez pojedyncze osoby w niewielkim stopniu wpływa na stan zdrowia społeczeństwa. Dopiero gdy zbyt wielu ludzi z nich zrezygnuje, wracają wcześniej opanowane choroby zakaźne. Sprzyja temu nadużywanie antybiotyków i preparatów bakteriobójczych. Najsilniejsze bakterie mutują i mogą wywołać jeszcze groźniejsze choroby, przeciw którym szczepionki nie działają.
Prawdopodobnie tej zimy w Londynie wybuchnie epidemia odry, podobna do tej z lat 60. - przewiduje brytyjskie pismo medyczne "Pulse". W Polsce rośnie liczba chorych na różyczkę, trzecią z chorób, przed którymi ochronę gwarantuje tzw. trójskładnikowa szczepionka MMR (przeciw śwince, odrze i różyczce). Przeciw różyczce szczepiono dotychczas tylko trzynastoletnie dziewczęta. Teraz czeka nas tzw. epidemia wyrównawcza - na różyczkę zachorują dzieci, które nie były szczepione i do tej pory nie chorowały. Następna może być wyjątkowo groźna oporna na leki gruźlica, która błyskawicznie rozprzestrzenia się już w Rosji i na Ukrainie.
Paweł Górecki
Współpraca: Monika Florek
Więcej możesz przeczytać w 47/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.