Notatki o spotkaniu Kulczyk - Ałganow ujawniono, by odwrócić uwagę od prawdziwej Orlengate W przededniu wyborów ubiegający się o reelekcję prezydent USA zostaje oskarżony o molestowanie małoletniej. Za radą swego doradcy postanawia wywołać fikcyjną wojnę z Albanią ("Dlaczego Albania? A dlaczego nie?"), by odwrócić uwagę obywateli od obyczajowego skandalu - to w skrócie fabuła głośnego filmu "Wag the Dog" ("Fakty i akty") Barry'ego Levinsona. Ten sposób, w Polsce określany swojsko jako metoda "na zająca", jest stary jak świat i wciąż skuteczny. Rolę takiego zająca odgrywa dziś sprawa spotkania Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem w Wiedniu 17 lipca 2003 r., która odwróciła uwagę wszystkich (a zwłaszcza sejmowej komisji ds. Orlenu) od sedna afery paliwowej i prawdziwej mafii, obojętnie jak ją nazwać: paliwową, polityczno-biznesową. - Prawie wyjaśniliśmy okoliczności zatrzymania ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego i zabieraliśmy się do kwestii dostaw ropy do Polski, gdy "wrzucono" nam sprawę Kulczyk - Ałganow. Kiedy powoli zaczęliśmy docierać do jej sedna, nagle przeciekły do gazet podsłuchane rozmowy Marka Dochnala i Andrzeja Pęczaka. Te sprawy są bardzo ważne, ale nikt dziś nie mówi już o właściwej aferze Orlenu. Komuś zależy na wywołaniu chaosu, w którym pogubi się komisja oraz obywatele - mówi "Wprost" Zbigniew Wassermann (PiS), wiceszef sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu.
W gąszczu domysłów, w której klinice leży Kulczyk i czy były szef UOP generał Gromosław Czempiński dostał wreszcie swój milion dolarów, zginęła przede wszystkim sprawa wieloletniej dominacji w dostawach ropy do Polski grupy J&S oraz jej właścicieli - Sławomira (Wiaczesława) Smołokowskiego i Grzegorza Jankilewicza. A to sprawa dostaw ropy jest sercem korupcji w naszym kraju, bo walka o kontrolę nad wartym rocznie miliardy dolarów biznesem angażuje nie tylko prywatne firmy, ale też rafinerie z udziałem skarbu państwa, partie wszystkich barw i najwyższych urzędników państwa.
Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP, a później Agencji Wywiadu, dopiero co zeznał przed komisją śledczą: "Minister Kaczmarek poinformował nas [7 lutego 2002 r.] o trzech istotnych faktach. Po pierwsze, zrelacjonował nam swoje rozmowy z Rosjanami. Nie pamiętam już, niestety, czy miało to związek z jakąś konkretną wizytą w Rosji, czy chodziło o wnioski ze spotkania z zastępcą szefa Łukoilu, który był w Warszawie, czy też wystąpienie pana ministra Kaczmarka stanowiło r�sum� różnych rozmów i spotkań. Ale wniosek był taki, że strona rosyjska nie tylko nie obstaje przy pośrednictwie firmy J&S, ale wręcz sugeruje, że upór kierownictwa Orlenu przy współpracy z cypryjskim pośrednikiem wskazuje, iż pieniądze od J&S bierze ktoś w Polsce". Po takim oświadczeniu (bądź co bądź byłego szefa wywiadu) w wielu krajach doszłoby do politycznego trzęsienia ziemi. W Polsce nikt nie podejmuje tematu, bo na afiszu nagle znalazła się sprawa Kulczyka i jego domniemanych targów o tzw. prowizję za sprzedaż Rafinerii Gdańskiej.
Komisja śledcza popełniła błąd, bo zamiast gonić głównych aferzystów, ściga zająca. Zaatakowany Kulczyk padł w objęcia prezydenta Kwaśniewskiego. W zamian za ochronę zgodził się przyłączyć do ataku Pałacu Prezydenckiego na najaktywniejszych (Romana Giertycha i Zbigniewa Wassermanna), czyli najgroźniejszych dla prezydenta członków komisji. Czy przypadkowo notatki wywiadu o spotkaniu Kulczyk - Ałganow wyciągnięto na światło dzienne akurat na początku października 2004 r.? Agencja Wywiadu z własnej inicjatywy przysłała do komisji śledczej pierwszą z nich (dziwne, że bez załączników). Rzymscy prawnicy powiedzieliby is fecit, cui prodest - ten uczynił, komu to przyniosło korzyść.
Dlaczego przepłacamy za benzynę?
W cieniu wiedeńskich sensacji interesy J&S z PKN Orlen i Grupą Lotos kwitną. Nic w tej sprawie nie robi wymieniona przez skarb państwa rada nadzorcza Orlenu i Igor Chalupec, wybrany na nowego prezesa koncernu. Cały czas Orlen i Lotos przepłacają, kupując ropę od J&S, i zgodnie z podpisanymi długoletnimi umowami mają to robić jeszcze do 2009 r. Na dodatek PKN Orlen, według naszych informatorów, nie dokonał żadnego spotowego (czyli okazyjnego) zakupu ropy. Już w 2003 r. wyraźnie zmalała ilość ropy w ramach tych dostaw - z 19 proc. do 7 proc. Tymczasem to właśnie dostawy spotowe są najtańsze. Prawie identyczna sytuacja jest w Rafinerii Gdańskiej (Grupa Lotos), gdzie dostawy spotowe nie przekraczają 10 proc. W 2003 r. średnia cena ropy w kontraktach terminowych w dostawach do PKN Orlen wynosiła 192,08 USD za tonę, podczas gdy w kontraktach spotowych - 189,02 USD za tonę. W interesie J&S, który dostarcza polskim rafineriom ropę na oba sposoby, jest sprzedaż jak największej ilości ropy w ramach umów terminowych. Z naszych szacunków wynika, że tylko w ostatnich trzech miesiącach PKN Orlen przepłacił 20 mln USD, kupując ropę w kontraktach terminowych. Później odpowiednio przepłacaliśmy my, kupując droższą benzynę i olej napędowy. Biuro prasowe spółki twierdzi wprawdzie, że Orlen kupował spotowo ropę w 2004 r. od trzech firm, ale zignorowało nasze prośby o podanie nazw tych firm i wielkości zakupów.
To nie my, to Rosjanie!
Na żart zakrawa popularna w Polsce teoria, że musimy przepłacać, bo Rosjanie narzucają nam pośrednictwo J&S i nie chcą sami sprzedawać nam ropy. Tak tłumaczyli się szefowie Petrochemii Płockiej i PKN Orlen (Konrad Jaskóła, Andrzej Modrzejewski, Zbigniew Wróbel) oraz ministrowie i premierzy rządów SLD oraz AWS. Opisaliśmy ("Wprost" nr 33 i 35), jak płocki koncern ignorował oferty dostaw ropy rosyjskich koncernów Łukoil i TNK. To samo dzieje się w Rafinerii Gdańskiej, która większość ropy kupuje od J&S, a bez uzasadnienia odrzuciła na przykład ofertę rosyjskiego Tatnieftu w październiku 2001 r.
J&S, która u nas rzekomo jest nieusuwalna, na Słowacji straciła swą pozycję niemal w jeden dzień! Gdy w końcu 2002 r. węgierski MOL przejął kontrolę nad słowackim koncernem paliwowym Slovnaft, z miejsca zerwał kontrakt, który monopolistyczną pozycję w dostawach ropy dawał spółce Apollo Interoil z Wysp Dziewiczych, będącej współwłasnością zarejestrowanej w Londynie J&S Trading Company oraz osób związanych ze Slovnaftem (sic!). Dodajmy, że MOL jest silnie związany z rosyjskim Jukosem, który dla niego jest największym dostawcą ropy i - według naszych informacji - kontroluje około 18 proc. akcji MOL. Dziwne, że Rosjanie nie zapobiegli "wycięciu" z interesu na Słowacji pośrednika, którego ponoć sami narzucają.
Zaślubiny z morzem
Właściciele J&S starają się za wszelką cenę ukryć, jak bardzo ich firma jest związana z Polską. "Polska jest dla nas ważnym rynkiem, to 27 proc. naszych obrotów, ale jak dalej wokół nas będzie tworzona atmo-sfera absurdalnych oskarżeń, to będziemy musieli się wycofać. Będę płakał, ale z głodu nie umrę" - powiedział Smołokowski. J&S podaje, że w 2003 r. sprzedała na świecie 23,2 mln ton ropy, z czego do Polski dostarczyła 8,3 mln ton. Tymczasem według renomowanej brytyjskiej firmy Petroleum Argus, w 2003 r. dostawy ropy do Polski, które zatwierdziła J&S, wyniosły około 11,2 mln ton. Na dodatek J&S w 100 proc. opanowała tranzyt rosyjskiej ropy rurociągiem Przyjaźń do Naftoportu w Gdańsku (zgodnie z umową z Przedsiębiorstwem Eksploatacji Rurociągów Naftowych, podpisaną 12 stycznia 1999 r. i ważną do 31 grudnia 2007 r.). Wliczając tranzyt ropy, polski rynek daje J&S nie 27 proc., ale prawie 83 proc. obrotów!
Doszło do tego, że oprócz J&S nikt inny nie może się dopchać do rury i handlować przez Naftoport. J&S zmonopolizował tranzyt tak samo jak dostawy ropy do polskich rafinerii. "Potem się okazało, że [...] nie było odpowiedzialnego, który by wziął na siebie odpowiedzialność po stronie Orlenu, że wystawione zostały dla tej firmy J&S pełnomocnictwa, że ktokolwiek chciał kupić na własną rękę ropę w Rosji, to musiał i tak iść do J&S, bo ta firma J&S była koordynatorem" - zeznał przed komisją śledczą Siemiątkowski. Owe pełnomocnictwa, którymi dysponowała spółka J&S, przekazywały w ręce jej właścicieli bezpieczeństwo energetyczne Polski. "Wprost" dysponuje protokołem z posiedzenia w rosyjskim Ministerstwie Paliw i Energetyki z 21 grudnia 1998 r., z którego wynika, że o zapotrzebowaniu na rosyjską ropą eksportowaną do Polski (i tranzyt przez Gdańsk) decydował Smołokowski! W posiedzeniu brał też udział jego wspólnik Grzegorz Jankilewicz. Nieobecni byli natomiast prezesi polskich rafinerii, choć otrzymali zaproszenia z rosyjskiego ministerstwa. Czy Rosjanie mogli mieć wątpliwości, że firma J&S reprezentuje interesy państwa polskiego, skoro jej współwłaścicielom dano takie uprawnienia?!
Pogoń za zającem do Londynu
- Próbuje się grać komisją śledczą. Musimy pracować na podstawie materiałów dostarczanych przez prokuraturę i tajne służby, a motywy ich działania budzą wątpliwości. Przez 15 miesięcy, od kiedy wywiad i organy ścigania dowiedziały się o spotkaniu Kulczyka z Ałganowem, prokuratura nie przesłuchała żadnego uczestnika spotkania w Wiedniu - mówi Wassermann.
Kto odnosi największe korzyści z rozpętania afery Kulczyk - Ałganow i ciszy, jaka okryła sprawę J&S? Choć prezydenta sprawa wiedeńskiego spotkania trochę przybrudziła, to skierowanie zainteresowania sejmowej komisji śledczej w stronę Wiednia było Kwaśniewskiemu na rękę. Kulczyk, który po przecieku do wiadomości publicznej notatek UOP spanikował i zaczął się gubić w zeznaniach, według naszych informacji, przyciśnięty do muru zwrócił się o pomoc do Pałacu Prezydenckiego. Jego wyjazd do USA i niestawienie się na przesłuchanie przed komisją to najpewniej rezultat swoistej umowy z politykami lewicy, którzy mogą się obawiać jego zeznań. Nim biznesmen się zjawi (jeśli się zjawi) na przesłuchaniu 30 listopada, zyska czas, by się solidnie do niego przygotować. Także przeprowadzony przez Kulczyka atak na Giertycha i Wassermanna wygląda na uzgodniony z Pałacem Prezydenckim. Przed tygodniem komentując sprawę spotkania Giertycha i Kulczyka 6 września 2004 r. na Jasnej Górze, prezydent stwierdził: "Uważam, że tego rodzaju przestępcze propozycje, jakie ponoć były składane, wymagają wyjaśnienia". Gdyby zaś zarzuty wobec Giertycha okazały się prawdziwe, "musiałby wyrazić swoje nadzwyczajne wzburzenie i przekonanie, że odpowiednie służby państwa polskiego będą się tym zajmować".
Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP, a później Agencji Wywiadu, dopiero co zeznał przed komisją śledczą: "Minister Kaczmarek poinformował nas [7 lutego 2002 r.] o trzech istotnych faktach. Po pierwsze, zrelacjonował nam swoje rozmowy z Rosjanami. Nie pamiętam już, niestety, czy miało to związek z jakąś konkretną wizytą w Rosji, czy chodziło o wnioski ze spotkania z zastępcą szefa Łukoilu, który był w Warszawie, czy też wystąpienie pana ministra Kaczmarka stanowiło r�sum� różnych rozmów i spotkań. Ale wniosek był taki, że strona rosyjska nie tylko nie obstaje przy pośrednictwie firmy J&S, ale wręcz sugeruje, że upór kierownictwa Orlenu przy współpracy z cypryjskim pośrednikiem wskazuje, iż pieniądze od J&S bierze ktoś w Polsce". Po takim oświadczeniu (bądź co bądź byłego szefa wywiadu) w wielu krajach doszłoby do politycznego trzęsienia ziemi. W Polsce nikt nie podejmuje tematu, bo na afiszu nagle znalazła się sprawa Kulczyka i jego domniemanych targów o tzw. prowizję za sprzedaż Rafinerii Gdańskiej.
Komisja śledcza popełniła błąd, bo zamiast gonić głównych aferzystów, ściga zająca. Zaatakowany Kulczyk padł w objęcia prezydenta Kwaśniewskiego. W zamian za ochronę zgodził się przyłączyć do ataku Pałacu Prezydenckiego na najaktywniejszych (Romana Giertycha i Zbigniewa Wassermanna), czyli najgroźniejszych dla prezydenta członków komisji. Czy przypadkowo notatki wywiadu o spotkaniu Kulczyk - Ałganow wyciągnięto na światło dzienne akurat na początku października 2004 r.? Agencja Wywiadu z własnej inicjatywy przysłała do komisji śledczej pierwszą z nich (dziwne, że bez załączników). Rzymscy prawnicy powiedzieliby is fecit, cui prodest - ten uczynił, komu to przyniosło korzyść.
Dlaczego przepłacamy za benzynę?
W cieniu wiedeńskich sensacji interesy J&S z PKN Orlen i Grupą Lotos kwitną. Nic w tej sprawie nie robi wymieniona przez skarb państwa rada nadzorcza Orlenu i Igor Chalupec, wybrany na nowego prezesa koncernu. Cały czas Orlen i Lotos przepłacają, kupując ropę od J&S, i zgodnie z podpisanymi długoletnimi umowami mają to robić jeszcze do 2009 r. Na dodatek PKN Orlen, według naszych informatorów, nie dokonał żadnego spotowego (czyli okazyjnego) zakupu ropy. Już w 2003 r. wyraźnie zmalała ilość ropy w ramach tych dostaw - z 19 proc. do 7 proc. Tymczasem to właśnie dostawy spotowe są najtańsze. Prawie identyczna sytuacja jest w Rafinerii Gdańskiej (Grupa Lotos), gdzie dostawy spotowe nie przekraczają 10 proc. W 2003 r. średnia cena ropy w kontraktach terminowych w dostawach do PKN Orlen wynosiła 192,08 USD za tonę, podczas gdy w kontraktach spotowych - 189,02 USD za tonę. W interesie J&S, który dostarcza polskim rafineriom ropę na oba sposoby, jest sprzedaż jak największej ilości ropy w ramach umów terminowych. Z naszych szacunków wynika, że tylko w ostatnich trzech miesiącach PKN Orlen przepłacił 20 mln USD, kupując ropę w kontraktach terminowych. Później odpowiednio przepłacaliśmy my, kupując droższą benzynę i olej napędowy. Biuro prasowe spółki twierdzi wprawdzie, że Orlen kupował spotowo ropę w 2004 r. od trzech firm, ale zignorowało nasze prośby o podanie nazw tych firm i wielkości zakupów.
To nie my, to Rosjanie!
Na żart zakrawa popularna w Polsce teoria, że musimy przepłacać, bo Rosjanie narzucają nam pośrednictwo J&S i nie chcą sami sprzedawać nam ropy. Tak tłumaczyli się szefowie Petrochemii Płockiej i PKN Orlen (Konrad Jaskóła, Andrzej Modrzejewski, Zbigniew Wróbel) oraz ministrowie i premierzy rządów SLD oraz AWS. Opisaliśmy ("Wprost" nr 33 i 35), jak płocki koncern ignorował oferty dostaw ropy rosyjskich koncernów Łukoil i TNK. To samo dzieje się w Rafinerii Gdańskiej, która większość ropy kupuje od J&S, a bez uzasadnienia odrzuciła na przykład ofertę rosyjskiego Tatnieftu w październiku 2001 r.
J&S, która u nas rzekomo jest nieusuwalna, na Słowacji straciła swą pozycję niemal w jeden dzień! Gdy w końcu 2002 r. węgierski MOL przejął kontrolę nad słowackim koncernem paliwowym Slovnaft, z miejsca zerwał kontrakt, który monopolistyczną pozycję w dostawach ropy dawał spółce Apollo Interoil z Wysp Dziewiczych, będącej współwłasnością zarejestrowanej w Londynie J&S Trading Company oraz osób związanych ze Slovnaftem (sic!). Dodajmy, że MOL jest silnie związany z rosyjskim Jukosem, który dla niego jest największym dostawcą ropy i - według naszych informacji - kontroluje około 18 proc. akcji MOL. Dziwne, że Rosjanie nie zapobiegli "wycięciu" z interesu na Słowacji pośrednika, którego ponoć sami narzucają.
Zaślubiny z morzem
Właściciele J&S starają się za wszelką cenę ukryć, jak bardzo ich firma jest związana z Polską. "Polska jest dla nas ważnym rynkiem, to 27 proc. naszych obrotów, ale jak dalej wokół nas będzie tworzona atmo-sfera absurdalnych oskarżeń, to będziemy musieli się wycofać. Będę płakał, ale z głodu nie umrę" - powiedział Smołokowski. J&S podaje, że w 2003 r. sprzedała na świecie 23,2 mln ton ropy, z czego do Polski dostarczyła 8,3 mln ton. Tymczasem według renomowanej brytyjskiej firmy Petroleum Argus, w 2003 r. dostawy ropy do Polski, które zatwierdziła J&S, wyniosły około 11,2 mln ton. Na dodatek J&S w 100 proc. opanowała tranzyt rosyjskiej ropy rurociągiem Przyjaźń do Naftoportu w Gdańsku (zgodnie z umową z Przedsiębiorstwem Eksploatacji Rurociągów Naftowych, podpisaną 12 stycznia 1999 r. i ważną do 31 grudnia 2007 r.). Wliczając tranzyt ropy, polski rynek daje J&S nie 27 proc., ale prawie 83 proc. obrotów!
Doszło do tego, że oprócz J&S nikt inny nie może się dopchać do rury i handlować przez Naftoport. J&S zmonopolizował tranzyt tak samo jak dostawy ropy do polskich rafinerii. "Potem się okazało, że [...] nie było odpowiedzialnego, który by wziął na siebie odpowiedzialność po stronie Orlenu, że wystawione zostały dla tej firmy J&S pełnomocnictwa, że ktokolwiek chciał kupić na własną rękę ropę w Rosji, to musiał i tak iść do J&S, bo ta firma J&S była koordynatorem" - zeznał przed komisją śledczą Siemiątkowski. Owe pełnomocnictwa, którymi dysponowała spółka J&S, przekazywały w ręce jej właścicieli bezpieczeństwo energetyczne Polski. "Wprost" dysponuje protokołem z posiedzenia w rosyjskim Ministerstwie Paliw i Energetyki z 21 grudnia 1998 r., z którego wynika, że o zapotrzebowaniu na rosyjską ropą eksportowaną do Polski (i tranzyt przez Gdańsk) decydował Smołokowski! W posiedzeniu brał też udział jego wspólnik Grzegorz Jankilewicz. Nieobecni byli natomiast prezesi polskich rafinerii, choć otrzymali zaproszenia z rosyjskiego ministerstwa. Czy Rosjanie mogli mieć wątpliwości, że firma J&S reprezentuje interesy państwa polskiego, skoro jej współwłaścicielom dano takie uprawnienia?!
Pogoń za zającem do Londynu
- Próbuje się grać komisją śledczą. Musimy pracować na podstawie materiałów dostarczanych przez prokuraturę i tajne służby, a motywy ich działania budzą wątpliwości. Przez 15 miesięcy, od kiedy wywiad i organy ścigania dowiedziały się o spotkaniu Kulczyka z Ałganowem, prokuratura nie przesłuchała żadnego uczestnika spotkania w Wiedniu - mówi Wassermann.
Kto odnosi największe korzyści z rozpętania afery Kulczyk - Ałganow i ciszy, jaka okryła sprawę J&S? Choć prezydenta sprawa wiedeńskiego spotkania trochę przybrudziła, to skierowanie zainteresowania sejmowej komisji śledczej w stronę Wiednia było Kwaśniewskiemu na rękę. Kulczyk, który po przecieku do wiadomości publicznej notatek UOP spanikował i zaczął się gubić w zeznaniach, według naszych informacji, przyciśnięty do muru zwrócił się o pomoc do Pałacu Prezydenckiego. Jego wyjazd do USA i niestawienie się na przesłuchanie przed komisją to najpewniej rezultat swoistej umowy z politykami lewicy, którzy mogą się obawiać jego zeznań. Nim biznesmen się zjawi (jeśli się zjawi) na przesłuchaniu 30 listopada, zyska czas, by się solidnie do niego przygotować. Także przeprowadzony przez Kulczyka atak na Giertycha i Wassermanna wygląda na uzgodniony z Pałacem Prezydenckim. Przed tygodniem komentując sprawę spotkania Giertycha i Kulczyka 6 września 2004 r. na Jasnej Górze, prezydent stwierdził: "Uważam, że tego rodzaju przestępcze propozycje, jakie ponoć były składane, wymagają wyjaśnienia". Gdyby zaś zarzuty wobec Giertycha okazały się prawdziwe, "musiałby wyrazić swoje nadzwyczajne wzburzenie i przekonanie, że odpowiednie służby państwa polskiego będą się tym zajmować".
Więcej możesz przeczytać w 47/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.