Najbogatszy polski mąż Jan Kulczyk (większość majątku jest zapisana na żonę) nie przybył na przesłuchanie. Skompromitował tym nie tylko siebie, ale i "Gazetę Wyborczą", która doniosła o jego przybyciu do Polski i ujawniła, jak będzie się bronił. Pierwsze jeszcze jakoś byśmy wybaczyli, drugiego - nigdy!
Najbogatszy polski mąż faktycznie leciał do Polski, ale po drodze - w Londynie - źle się poczuł i wylądował nie tyle na Heathrow, ile w szpitalu. Oczywiście, wygląda to dość podejrzanie, ale jest całkiem prawdopodobne. W tym samym czasie w Londynie przebywał niejaki Mazurek, a przy nim naprawdę można dostać zapaści.
Z braku Kulczyka przesłuchiwano zacnego biznesmena Kunę, który zorganizował spotkanie najbogatszego polskiego męża z najsłynniejszym rosyjskim agentem. Podczas spotkania w wiedeńskiej restauracji Kuna zajmował się wyłącznie jadłem i napitkiem, więc pożytku wielkiego z niego komisja nie miała! Ba! Nie pamiętał nawet, jakie wino pito podczas słynnej kolacji. Tak się składa, że wiemy jakie, więc chętnie wzbogacimy wiedzę komisji. Było to toskańskie Masseto, rocznik 1997. Drogie.
W znanym z prawości i szczęśliwości mieście Łódź SLD zrobił sobie zjazd. Wystąpił na nim Leszek Miller. - To jest brunatny marsz, który Europa zna. Niestety, hasła Kaczyńskiego i Rokity pobrzmiewają jak tamte sprzed lat! - ostrzegał były premier przed faszyzującą prawicą. Jasne. A poseł Pęczak to Róża Luksemburg?
To skądinąd zabawne, że były premier, który - wiele na to wskazuje - napuszczał UOP na prezesa Orlenu, zarzuca innym gestapowskie skłonności. I to jeszcze Miller się nazywa.
W związku z licznymi pytaniami, czy duet Kuna - Żagiel ma coś wspólnego z duetem Mazurek - Zalewski, oświadczamy, że my nie znamy Ałganowa, tylko zupełnie innych agentów KGB. Przy czym, panie marszałku Oleksy, proszę tego absolutnie nie brać do siebie.
Mieszkańców Olsztyna spotkała rzadka przyjemność. Otóż spotkał się z nimi lider SDPL Marek Borowski. Jest on przekonany, że jego partia dostanie się do następnego Sejmu. Ciekawe, kto go przekonał. Nałęcz?
Jak co miesiąc prezydent Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że Marek Belka jest świetnym premierem. Tym razem dodał, że "w nic nie zamieszanym". To faktycznie wyjątkowa cecha na lewicy.
Ciekawe, dlaczego prezydent tak ciągle wychwala tego Belkę. Może liczy na rewanż? A premier nabrał wody w usta i nawet się nie zająknie, jakiego cudownego mamy prezydenta. Nieładnie, panie Belka!
Okulary równości dostał w tym roku senator SLD Andrzej Jaeschke za promowanie równego statusu kobiet i mężczyzn. Zacnie, że to robił, ale mógłby się też zająć dolą senatorów. Ich to dopiero nikt nie traktuje poważnie.
Człowiek, który całe życie poświęcił odzyskaniu niepodległości przez Polskę, przemówił z okazji Święta Niepodległości. Jakby ktoś myślał, że chodzi o Piłsudskiego, to się myli, bo to prezydent Kwaśniewski przemówił. I przetrzepał językiem opozycyjne pupy za to, że niszczą III Rzeczpospolitą. Panie prezydencie, co tu niszczyć? Tu już prawie nic nie działa. Był pan ostatnio u publicznego lekarza? Niech pan się przejdzie i zobaczy, w jakim raju żyjemy.
Najbogatszy polski mąż faktycznie leciał do Polski, ale po drodze - w Londynie - źle się poczuł i wylądował nie tyle na Heathrow, ile w szpitalu. Oczywiście, wygląda to dość podejrzanie, ale jest całkiem prawdopodobne. W tym samym czasie w Londynie przebywał niejaki Mazurek, a przy nim naprawdę można dostać zapaści.
Z braku Kulczyka przesłuchiwano zacnego biznesmena Kunę, który zorganizował spotkanie najbogatszego polskiego męża z najsłynniejszym rosyjskim agentem. Podczas spotkania w wiedeńskiej restauracji Kuna zajmował się wyłącznie jadłem i napitkiem, więc pożytku wielkiego z niego komisja nie miała! Ba! Nie pamiętał nawet, jakie wino pito podczas słynnej kolacji. Tak się składa, że wiemy jakie, więc chętnie wzbogacimy wiedzę komisji. Było to toskańskie Masseto, rocznik 1997. Drogie.
W znanym z prawości i szczęśliwości mieście Łódź SLD zrobił sobie zjazd. Wystąpił na nim Leszek Miller. - To jest brunatny marsz, który Europa zna. Niestety, hasła Kaczyńskiego i Rokity pobrzmiewają jak tamte sprzed lat! - ostrzegał były premier przed faszyzującą prawicą. Jasne. A poseł Pęczak to Róża Luksemburg?
To skądinąd zabawne, że były premier, który - wiele na to wskazuje - napuszczał UOP na prezesa Orlenu, zarzuca innym gestapowskie skłonności. I to jeszcze Miller się nazywa.
W związku z licznymi pytaniami, czy duet Kuna - Żagiel ma coś wspólnego z duetem Mazurek - Zalewski, oświadczamy, że my nie znamy Ałganowa, tylko zupełnie innych agentów KGB. Przy czym, panie marszałku Oleksy, proszę tego absolutnie nie brać do siebie.
Mieszkańców Olsztyna spotkała rzadka przyjemność. Otóż spotkał się z nimi lider SDPL Marek Borowski. Jest on przekonany, że jego partia dostanie się do następnego Sejmu. Ciekawe, kto go przekonał. Nałęcz?
Jak co miesiąc prezydent Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że Marek Belka jest świetnym premierem. Tym razem dodał, że "w nic nie zamieszanym". To faktycznie wyjątkowa cecha na lewicy.
Ciekawe, dlaczego prezydent tak ciągle wychwala tego Belkę. Może liczy na rewanż? A premier nabrał wody w usta i nawet się nie zająknie, jakiego cudownego mamy prezydenta. Nieładnie, panie Belka!
Okulary równości dostał w tym roku senator SLD Andrzej Jaeschke za promowanie równego statusu kobiet i mężczyzn. Zacnie, że to robił, ale mógłby się też zająć dolą senatorów. Ich to dopiero nikt nie traktuje poważnie.
Człowiek, który całe życie poświęcił odzyskaniu niepodległości przez Polskę, przemówił z okazji Święta Niepodległości. Jakby ktoś myślał, że chodzi o Piłsudskiego, to się myli, bo to prezydent Kwaśniewski przemówił. I przetrzepał językiem opozycyjne pupy za to, że niszczą III Rzeczpospolitą. Panie prezydencie, co tu niszczyć? Tu już prawie nic nie działa. Był pan ostatnio u publicznego lekarza? Niech pan się przejdzie i zobaczy, w jakim raju żyjemy.
Więcej możesz przeczytać w 47/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.