W stolicy państwa żydowskiego żyje coraz mniej Żydów
W stolicy Izraela systematycznie ubywa jej żydowskich mieszkańców. W ubiegłym roku Jerozolimę opuściło ponad 18 tys. osób, a w ciągu ostatnich 14 lat wyjechało z miasta ponad 200 tys. Tak wielki exodus mieszkańców byłby zastanawiający w wypadku każdego miasta stołecznego, ale casus Jerozolimy jest szczególny.
Jerozolima jest nie tylko historyczną, religijną i polityczną stolicą Izraela - jest stolicą dla Żydów z całego świata. Była zawsze celem modlitw i odwiecznych dążeń Żydów, chcących wrócić do Izraela - ich praojczyzny, o której marzyli przez dwa tysiące lat na wygnaniu. Jerozolima jest nie tylko symbolem, ale i źródłem, z którego Żydzi czerpali natchnienie i dumę. Jest także świętym miejscem dla wyznawców największych religii świata: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.
Tykająca bomba demograficzna
W 2004 r. w Jerozolimie mieszkało 469 300 Żydów i 237 100 Arabów. Wśród wyjeżdżających jest wielu ortodoksyjnie religijnych. Bilans demograficzny jednoznacznie wskazuje na to, że jeśli ta tendencja się nie zmieni, arabscy mieszkańcy miasta będą wkrótce większością. Będzie to miało dramatyczne skutki dla pozycji Jerozolimy jako stolicy żydowskiego państwa. Innymi słowy - mamy do czynienia z tykającą bombą demograficzną.
W 1967 r., po wyzwoleniu Jerozolimy w wyniku wojny sześciodniowej, połączono dwie części miasta: zachodnią - żydowską, oraz starówkę, którą zamieszkują Arabowie. Unię zatwierdzono ustawą o konstytucyjnym charakterze. Zjednoczenie miało wielkie znaczenie z historycznego i politycznego punktu widzenia. W okolicach Jerozolimy - zaledwie 3 km od stolicy - powstały nowe miasta żydowskie. Zamieszkali w nich głównie przedstawiciele klasy średniej. Z kolei 10 km na wschód od Jerozolimy powstało miasto Maale Adumim, które kusi wygodą mieszkania: jest tam taniej niż gdzie indziej, a środowisko jest czystsze. Tysiące młodych z niższych warstw społeczeństwa osiedliło się właśnie tam.
Emigracja high-tech
Jerozolima nie potrafiła stworzyć wystarczającej liczby nowych miejsc pracy. Wielu świeckich mieszkańców Jerozolimy wyjeżdża na wybrzeże - do Tel Awiwu, a także do nowych miast założonych na drodze między Jerozolimą a Tel Awiwem. Przeszkadzała im wszechobecność religii w życiu stolicy: prezydentem miasta wybrano Żyda ortodoksa, a większość we władzach miasta mają też ortodoksi. Emigrują także jerozolimscy Arabowie, głównie do Ramallah, siedziby władz Autonomii Palestyńskiej. Chcą być jak najdalej od muru obronnego, powstającego w tych dniach w Jerozolimie, by ochronić miasto przed falą terroru. Jednak przyrost naturalny w arabskiej części jest tak wysoki, że - mimo wyjazdów - ludności ciągle tam przybywa.
Ponowne rozdzielenie miasta nie wydaje się realne, gdyż stołeczną unię popiera większość Izraelczyków. W najbliższej przyszłości nie będzie politycznej zgody na ponowny podział stolicy na dwa miasta - żydowskie i arabskie. Istnieją różne pomysły zwiększenia liczby ludności żydowskiej w stolicy, np. przez przyłączenie miast Menasseret Jeruszalaim i Maale Adumim. Są też projekty przyciągnięcia do Jerozolimy nowych imigrantów, ale trudno liczyć na masowy napływ nowych osadników.
Miasto pokoju
By osłabić demograficzne napięcia w Jerozolimie, trzeba wykazać elastyczność. Być może warto zrealizować pomysł Abu Allaha (premiera Autonomii Palestyńskiej) i Jossi Beilina, jednego z przywódców izraelskiej lewicy, ojca porozumienia w Oslo. Uważają oni, że palestyńska stolica powinna powstać w wiosce Abu-Diss, koło Jerozolimy. To może zadowolić Palestyńczyków, bo dla nich Abu Diss jest częścią Al-Kuds - jak Arabowie nazywają Jerozolimę.
Jeśli dojdzie do porozumienia z Palestyńczykami w kwestii ich stolicy, być może uda się zawrzeć traktat pokojowy. Wtedy kwestia demograficzna stanie się mniej dramatyczna. I to nie tylko w stolicy. Warto pamiętać, że nazwa Jerozolima (Jeruszalaim) pochodzi od słowa "szalom", czyli pokój. To miasto bardzo potrzebuje pokoju.
Jerozolima jest nie tylko historyczną, religijną i polityczną stolicą Izraela - jest stolicą dla Żydów z całego świata. Była zawsze celem modlitw i odwiecznych dążeń Żydów, chcących wrócić do Izraela - ich praojczyzny, o której marzyli przez dwa tysiące lat na wygnaniu. Jerozolima jest nie tylko symbolem, ale i źródłem, z którego Żydzi czerpali natchnienie i dumę. Jest także świętym miejscem dla wyznawców największych religii świata: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.
Tykająca bomba demograficzna
W 2004 r. w Jerozolimie mieszkało 469 300 Żydów i 237 100 Arabów. Wśród wyjeżdżających jest wielu ortodoksyjnie religijnych. Bilans demograficzny jednoznacznie wskazuje na to, że jeśli ta tendencja się nie zmieni, arabscy mieszkańcy miasta będą wkrótce większością. Będzie to miało dramatyczne skutki dla pozycji Jerozolimy jako stolicy żydowskiego państwa. Innymi słowy - mamy do czynienia z tykającą bombą demograficzną.
W 1967 r., po wyzwoleniu Jerozolimy w wyniku wojny sześciodniowej, połączono dwie części miasta: zachodnią - żydowską, oraz starówkę, którą zamieszkują Arabowie. Unię zatwierdzono ustawą o konstytucyjnym charakterze. Zjednoczenie miało wielkie znaczenie z historycznego i politycznego punktu widzenia. W okolicach Jerozolimy - zaledwie 3 km od stolicy - powstały nowe miasta żydowskie. Zamieszkali w nich głównie przedstawiciele klasy średniej. Z kolei 10 km na wschód od Jerozolimy powstało miasto Maale Adumim, które kusi wygodą mieszkania: jest tam taniej niż gdzie indziej, a środowisko jest czystsze. Tysiące młodych z niższych warstw społeczeństwa osiedliło się właśnie tam.
Emigracja high-tech
Jerozolima nie potrafiła stworzyć wystarczającej liczby nowych miejsc pracy. Wielu świeckich mieszkańców Jerozolimy wyjeżdża na wybrzeże - do Tel Awiwu, a także do nowych miast założonych na drodze między Jerozolimą a Tel Awiwem. Przeszkadzała im wszechobecność religii w życiu stolicy: prezydentem miasta wybrano Żyda ortodoksa, a większość we władzach miasta mają też ortodoksi. Emigrują także jerozolimscy Arabowie, głównie do Ramallah, siedziby władz Autonomii Palestyńskiej. Chcą być jak najdalej od muru obronnego, powstającego w tych dniach w Jerozolimie, by ochronić miasto przed falą terroru. Jednak przyrost naturalny w arabskiej części jest tak wysoki, że - mimo wyjazdów - ludności ciągle tam przybywa.
Ponowne rozdzielenie miasta nie wydaje się realne, gdyż stołeczną unię popiera większość Izraelczyków. W najbliższej przyszłości nie będzie politycznej zgody na ponowny podział stolicy na dwa miasta - żydowskie i arabskie. Istnieją różne pomysły zwiększenia liczby ludności żydowskiej w stolicy, np. przez przyłączenie miast Menasseret Jeruszalaim i Maale Adumim. Są też projekty przyciągnięcia do Jerozolimy nowych imigrantów, ale trudno liczyć na masowy napływ nowych osadników.
Miasto pokoju
By osłabić demograficzne napięcia w Jerozolimie, trzeba wykazać elastyczność. Być może warto zrealizować pomysł Abu Allaha (premiera Autonomii Palestyńskiej) i Jossi Beilina, jednego z przywódców izraelskiej lewicy, ojca porozumienia w Oslo. Uważają oni, że palestyńska stolica powinna powstać w wiosce Abu-Diss, koło Jerozolimy. To może zadowolić Palestyńczyków, bo dla nich Abu Diss jest częścią Al-Kuds - jak Arabowie nazywają Jerozolimę.
Jeśli dojdzie do porozumienia z Palestyńczykami w kwestii ich stolicy, być może uda się zawrzeć traktat pokojowy. Wtedy kwestia demograficzna stanie się mniej dramatyczna. I to nie tylko w stolicy. Warto pamiętać, że nazwa Jerozolima (Jeruszalaim) pochodzi od słowa "szalom", czyli pokój. To miasto bardzo potrzebuje pokoju.
Więcej możesz przeczytać w 42/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.