* * * *
Bohaterem filmu braci Dardenne jest rzeczywiście dziecko. Dopiero narodzone, słabe i bezbronne. Bez prawa głosu. Ojciec, drobny złodziejaszek, postanawia je sprzedać do adopcji, matka chce je zachować. Konflikt między małoletnimi rodzicami jest w tym skromnym, ascetycznym filmie pytaniem o granice odpowiedzialności, o człowieczeństwo. Jest jednak ten film czymś więcej - przyspieszoną podróżą dwójki bardzo młodych ludzi ku dojrzewaniu. Ojciec może budzić pogardę, matka niekoniecznie zaskarbia sympatię widzów. To jednak, co się między nimi dzieje, jak wobec narastających przeciwieństw usiłują sobie radzić, jak uczą się, by rozstać się z własnym dzieciństwem, rozwikłać nową i obcą przecież dla nich sytuację, jest tak naprawdę antyczną tragedią. Oscar Wilde kiedyś powiedział, że dramat jest wtedy, kiedy jedna ze stron ma rację, tragedia natomiast, gdy obie strony mają rację. W "Dziecku" obie strony mają rację. Dla ojca liczy się kasa, dla matki - zwierzęcy macierzyński instynkt, który sprawia, że woli ona mieszkać pod mostem, rezygnując z wygodnego życia z "obcymi" rodzicami. Gdy jednak oboje godzą się i płaczą w finałowej scenie widzenia w areszcie, widz jest przekonany o ich szczerości. To zasługa dwójki fenomenalnie grających, wcześniej nie znanych aktorów i maestrii reżyserskiej Dardenne`ów. Trudno wyczuć, czy to był najlepszy film na ostatnim festiwalu w Cannes. Ale że zdobył najwyższą nagrodę, Złotą Palmę, to chyba - zważywszy na jego niebłahe przesłanie - zasłużenie.
Jerzy A. Rzewuski
"Dziecko" (L`enfant), reż. Jean-Pierre i Luc Dardenne. Francja, 2004
Bohaterem filmu braci Dardenne jest rzeczywiście dziecko. Dopiero narodzone, słabe i bezbronne. Bez prawa głosu. Ojciec, drobny złodziejaszek, postanawia je sprzedać do adopcji, matka chce je zachować. Konflikt między małoletnimi rodzicami jest w tym skromnym, ascetycznym filmie pytaniem o granice odpowiedzialności, o człowieczeństwo. Jest jednak ten film czymś więcej - przyspieszoną podróżą dwójki bardzo młodych ludzi ku dojrzewaniu. Ojciec może budzić pogardę, matka niekoniecznie zaskarbia sympatię widzów. To jednak, co się między nimi dzieje, jak wobec narastających przeciwieństw usiłują sobie radzić, jak uczą się, by rozstać się z własnym dzieciństwem, rozwikłać nową i obcą przecież dla nich sytuację, jest tak naprawdę antyczną tragedią. Oscar Wilde kiedyś powiedział, że dramat jest wtedy, kiedy jedna ze stron ma rację, tragedia natomiast, gdy obie strony mają rację. W "Dziecku" obie strony mają rację. Dla ojca liczy się kasa, dla matki - zwierzęcy macierzyński instynkt, który sprawia, że woli ona mieszkać pod mostem, rezygnując z wygodnego życia z "obcymi" rodzicami. Gdy jednak oboje godzą się i płaczą w finałowej scenie widzenia w areszcie, widz jest przekonany o ich szczerości. To zasługa dwójki fenomenalnie grających, wcześniej nie znanych aktorów i maestrii reżyserskiej Dardenne`ów. Trudno wyczuć, czy to był najlepszy film na ostatnim festiwalu w Cannes. Ale że zdobył najwyższą nagrodę, Złotą Palmę, to chyba - zważywszy na jego niebłahe przesłanie - zasłużenie.
Jerzy A. Rzewuski
"Dziecko" (L`enfant), reż. Jean-Pierre i Luc Dardenne. Francja, 2004
Fot. Gutek Film
Więcej możesz przeczytać w 42/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.