WSI i polityk
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski spotykał się nie tylko z Aleksandrem L., ale także z Leszkiem Tobiaszem, drugim głównym bohaterem afery aneksowej – wynika z Protokołu Przesłuchania marszałka Sejmu w prokuraturze krajowej, do którego dotarł „Wprost".
W listopadzie 2007 r. Komorowski – co 13 czerwca ujawnił „Wprost" – spotkał się w biurze poselskim w Warszawie z płk. WSI Aleksandrem L. Po naszej publikacji Komorowski zeznał, że L. oferował mu dostęp do fragmentu aneksu do raportu o WSI, dotyczącego marszałka Sejmu. W protokole przesłuchania nie ma wzmianki o tym, by Komorowski poinformował o tej ofercie organy ścigania, choć publicznie zapewniał, że „powiadomił odpowiednie służby”.
21 listopada 2007 r., kilka dni po spotkaniu z L., marszałka odwiedził w biurze poselskim Leszek Tobiasz, też pułkownik WSI. „Powiedział mi, że ma dowody na korupcyjną działalność komisji weryfikacyjnej. (…) Mówił, że chodziło o pozytywną weryfikację jego osoby i syna (…). Tobiasz chciał mi okazać zdobyte dowody w postaci nagrań i na kolejne spotkanie, 3 grudnia 2007 r., przyniósł je (…). Tobiasz pytał, co ma z tym materiałem zrobić. Odpowiedziałem mu, że powinien to zabrać, a ja wyjaśnię to z odpowiednimi organami" – zeznawał Komorowski w prokuraturze. Dopiero po tym spotkaniu Komorowski, „o ile pamięta, następnego dnia”, skontaktował się z ówczesnym koordynatorem ds. służb specjalnych Pawłem Grasiem i szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk. Grzegorzem Reszką. Dwa tygodnie później Tobiasz złożył zawiadomienie o przestępstwie płatnej protekcji. Zeznał, że dziennikarz Wojciech Sumliński i Aleksander L. zażądali od niego 200 tys. zł za załatwienie jemu i jego synowi pozytywnej weryfikacji. Z naszych informacji wynika, że Tobiasz nie powiadomił prokuratury o spotkaniu z Komorowskim. – Ze względu na dobro śledztwa nie udzielamy informacji o jego szczegółach – powiedział nam Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej.
Jerzy Smoliński, rzecznik Bronisława Komorowskiego, poinformował nas, że marszałek nie będzie komentować sprawy. Również płk Leszek Tobiasz nie chciał z nami rozmawiać. „Panie, pan masz chyba gorączkę, rozłącz się pan" – powiedział dziennikarzowi „Wprost”.
Łatwość, z jaką oficerowie WSI zamieszani w aferę aneksową docierali do marszałka Sejmu, musi dziwić. Jest on wszak drugą osobą w państwie. Takich przywilejów nie mieli nawet bliscy znajomi marszałka. Sytuacja jest dziwna, tym bardziej że adwokaci Sumlińskiego uważają, iż pułkownicy Tobiasz i L. mogli działać wspólnie, chcąc skompromitować komisję weryfikacyjną.
W listopadzie 2007 r. Komorowski – co 13 czerwca ujawnił „Wprost" – spotkał się w biurze poselskim w Warszawie z płk. WSI Aleksandrem L. Po naszej publikacji Komorowski zeznał, że L. oferował mu dostęp do fragmentu aneksu do raportu o WSI, dotyczącego marszałka Sejmu. W protokole przesłuchania nie ma wzmianki o tym, by Komorowski poinformował o tej ofercie organy ścigania, choć publicznie zapewniał, że „powiadomił odpowiednie służby”.
21 listopada 2007 r., kilka dni po spotkaniu z L., marszałka odwiedził w biurze poselskim Leszek Tobiasz, też pułkownik WSI. „Powiedział mi, że ma dowody na korupcyjną działalność komisji weryfikacyjnej. (…) Mówił, że chodziło o pozytywną weryfikację jego osoby i syna (…). Tobiasz chciał mi okazać zdobyte dowody w postaci nagrań i na kolejne spotkanie, 3 grudnia 2007 r., przyniósł je (…). Tobiasz pytał, co ma z tym materiałem zrobić. Odpowiedziałem mu, że powinien to zabrać, a ja wyjaśnię to z odpowiednimi organami" – zeznawał Komorowski w prokuraturze. Dopiero po tym spotkaniu Komorowski, „o ile pamięta, następnego dnia”, skontaktował się z ówczesnym koordynatorem ds. służb specjalnych Pawłem Grasiem i szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk. Grzegorzem Reszką. Dwa tygodnie później Tobiasz złożył zawiadomienie o przestępstwie płatnej protekcji. Zeznał, że dziennikarz Wojciech Sumliński i Aleksander L. zażądali od niego 200 tys. zł za załatwienie jemu i jego synowi pozytywnej weryfikacji. Z naszych informacji wynika, że Tobiasz nie powiadomił prokuratury o spotkaniu z Komorowskim. – Ze względu na dobro śledztwa nie udzielamy informacji o jego szczegółach – powiedział nam Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej.
Jerzy Smoliński, rzecznik Bronisława Komorowskiego, poinformował nas, że marszałek nie będzie komentować sprawy. Również płk Leszek Tobiasz nie chciał z nami rozmawiać. „Panie, pan masz chyba gorączkę, rozłącz się pan" – powiedział dziennikarzowi „Wprost”.
Łatwość, z jaką oficerowie WSI zamieszani w aferę aneksową docierali do marszałka Sejmu, musi dziwić. Jest on wszak drugą osobą w państwie. Takich przywilejów nie mieli nawet bliscy znajomi marszałka. Sytuacja jest dziwna, tym bardziej że adwokaci Sumlińskiego uważają, iż pułkownicy Tobiasz i L. mogli działać wspólnie, chcąc skompromitować komisję weryfikacyjną.
Więcej możesz przeczytać w 36/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.