Zachód stoi przed najpoważniejszą próbą jedności od zakończenia zimnej wojny
Świat patrzy na nas. Patrzy na reakcję NATO!" – wołała kanclerz Angela Merkel podczas pobytu w Tallinie. Ale kremlowscy szachiści doskonale wiedzą, że NATO im nie zagraża i nie wyśle wojska dla ochrony państw trzecich. Świat stanął na głowie: rosyjscy żołnierze są „siłami pokojowymi" i „bronią praw człowieka", a zachodni sojusznicy to imperialiści, którzy „dozbrajają i chcą ratować kryminalny reżim” Micheila Saakaszwilego. Ta retoryka ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa nie jest niczym nowym.
Rosyjscy dyplomaci są mistrzami w robieniu dobrej miny do złej gry i stawiają Zachód przed faktami dokonanymi. Dla krajów bałtyckich przyjazd szefowej rządu RFN ma przede wszystkim znaczenie symboliczne – od lipca lotnicy Luftwaffe patrolują w ramach NATO ich teren powietrzny. Co do reakcji sojuszu na kryzys kaukaski, nikt niczego sobie nie obiecuje, bo nikt nie wyobraża sobie, jak miałaby wyglądać misja wojskowa na Kaukazie czy sankcje wobec Moskwy.
Rosyjscy dyplomaci są mistrzami w robieniu dobrej miny do złej gry i stawiają Zachód przed faktami dokonanymi. Dla krajów bałtyckich przyjazd szefowej rządu RFN ma przede wszystkim znaczenie symboliczne – od lipca lotnicy Luftwaffe patrolują w ramach NATO ich teren powietrzny. Co do reakcji sojuszu na kryzys kaukaski, nikt niczego sobie nie obiecuje, bo nikt nie wyobraża sobie, jak miałaby wyglądać misja wojskowa na Kaukazie czy sankcje wobec Moskwy.
Więcej możesz przeczytać w 36/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.