A to dobre! Minister sportu Drzewiecki (ten, co rano kupuje ogórki kwaszone w spożywczaku) ogłosił krucjatę przeciwko nadużywającym alkoholu działaczom. Skłoniła go do tego przygoda wiceprezesa od lekkiej atletyki, który przysnął w Pekinie. Co jak co, ale Drzewiecki nie przysypia po paru głębszych. Ma na to swoje sposoby.
Tenże Drzewiecki zapowiedział, że minister sportu z dziennikarzami zademonstruje, jak można godziwie i kulturalnie spożywać napoje wyskokowe. Już widzimy obrazek z końca demonstracji: Lis bełkocze, Olejnik na czworakach, Paradowska widzi czterech Kaczyńskich, Wołek chrapie i tylko ministra Drzewieckiego nigdzie nie ma. Poszedł na następną imprezę.
Z ciekawościączeka-liśmy momentu przemiany Jarosława Gowina z przesympatycznego intelektualisty w bredzącego aparatczyka. I chyba właśnie to nastąpiło. Profesor obwieścił, że Polacy wracają z emigracji, ponieważ rząd się zmienił. No, no – dawno nie słyszeliśmy czegoś równie idiotycznego. Czy przypadkiem Gowin nie ma na drugie Edgar? Bo gada jak Gosiewski.
Opowiadano nam, że wicepremier Schetyna zawarł przymierze z gazetą „Fakt". Podobne do tego, jakie miał kiedyś premier Kazio Marcinkiewicz, który ku uciesze bulwarówki prasował koszule albo piekł babeczki. W zamian gazeta traktuje takiego swojego faworyta przychylnie, a nie od dziś wiadomo, że ciosy prasy brukowej bardzo bolą. Nie bardzo w to wierzyliśmy, póki nie ujrzeliśmy Schetyny na pierwszej stronie „Faktu", rozwalonego na bułgarskiej plaży. Coś musi być na rzeczy z tym paktem, bo przecież inaczej nie da się wytłumaczyć tak nieapetycznej czołówki.
Centrum Informacyjne Rządu szczegółowo odtworzyło marszrutę prezydenta Kaczyńskiego na uroczystość podpisania umowy w sprawie tarczy rakietowej. Wtedy Kaczorek się spóźnił i twierdził, że to dlatego, że go ganiano po gmachu. Teraz wiadomo już, że prezydent przebył 54 stopnie, co oznacza, że nie jest z nim tak źle, jak twierdzi poseł Palikot. Natomiast z polską polityką jest bardzo źle. Te 54 stopnie to chyba stopnie Celsjusza, nic więc dziwnego, że im się białko w mózgach ścina.
Kompletnie trzecioplanowa postać marszałek Komorowski uznał za stosowne się przypomnieć i zorganizował konferencję prasową. Wypowiedział na niej wiele banałów na temat sytuacji międzynarodowej. Pokazał w ten sposób, że może być doskonałym kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta.
Niejaki Nowak nie chciał być gorszy od Komorowskiego i też opowiadał o polityce międzynarodowej. Facet zna Arabskiego, więc pewnie sądzi, że jest światowy. Poza tym pewnie sobie kompensuje, że nie wzięli go do Peru.
Nowak dał też do zrozumienia, że niezbyt podoba mu się wyjazd prezydenta na szczyt Unii Europejskiej. – Nie wiem, czy jest sens wprowadzać takie zamieszanie – uznał Nowak, znany specjalista od sensu, a zwłaszcza od jego braku.
I jeszcze raz Nowak (czy tam jest ich kilku, bo nie odróżniamy?). Tak czy owak, zawsze Nowak dowcipnie, tak by nie zadrażniać, wypowiedział się o staraniach prezydenta, by jechać na szczyt Unii Europejskiej. Stwierdził, że to niespotykana sytuacja w Europie, gdy „ktoś podskakuje na scenie politycznej, krzyczy – weźcie mnie, jak w »Shreku«, mnie weźcie, mnie wybierz na wyjazd do Brukseli". Podobno tak samo było z wyjazdem pewnego ministra do Peru, ale mniejsza o to. Ważniejsze, że polska scena polityczna jest zdominowana przez Nowaków – pozbawionych poczucia humoru i źdźbła błyskotliwości ponurych wieśniaków.
W każdym razie i premier, i prezydent chcieliby się polansować na szczycie w Brukseli. Wizyta Donka u Kaczorka niewiele przyniosła. Żałosny pojedynek Wielkich Cycków z Syfem i Brudem trwa zatem nadal.
Tenże Drzewiecki zapowiedział, że minister sportu z dziennikarzami zademonstruje, jak można godziwie i kulturalnie spożywać napoje wyskokowe. Już widzimy obrazek z końca demonstracji: Lis bełkocze, Olejnik na czworakach, Paradowska widzi czterech Kaczyńskich, Wołek chrapie i tylko ministra Drzewieckiego nigdzie nie ma. Poszedł na następną imprezę.
Z ciekawościączeka-liśmy momentu przemiany Jarosława Gowina z przesympatycznego intelektualisty w bredzącego aparatczyka. I chyba właśnie to nastąpiło. Profesor obwieścił, że Polacy wracają z emigracji, ponieważ rząd się zmienił. No, no – dawno nie słyszeliśmy czegoś równie idiotycznego. Czy przypadkiem Gowin nie ma na drugie Edgar? Bo gada jak Gosiewski.
Opowiadano nam, że wicepremier Schetyna zawarł przymierze z gazetą „Fakt". Podobne do tego, jakie miał kiedyś premier Kazio Marcinkiewicz, który ku uciesze bulwarówki prasował koszule albo piekł babeczki. W zamian gazeta traktuje takiego swojego faworyta przychylnie, a nie od dziś wiadomo, że ciosy prasy brukowej bardzo bolą. Nie bardzo w to wierzyliśmy, póki nie ujrzeliśmy Schetyny na pierwszej stronie „Faktu", rozwalonego na bułgarskiej plaży. Coś musi być na rzeczy z tym paktem, bo przecież inaczej nie da się wytłumaczyć tak nieapetycznej czołówki.
Centrum Informacyjne Rządu szczegółowo odtworzyło marszrutę prezydenta Kaczyńskiego na uroczystość podpisania umowy w sprawie tarczy rakietowej. Wtedy Kaczorek się spóźnił i twierdził, że to dlatego, że go ganiano po gmachu. Teraz wiadomo już, że prezydent przebył 54 stopnie, co oznacza, że nie jest z nim tak źle, jak twierdzi poseł Palikot. Natomiast z polską polityką jest bardzo źle. Te 54 stopnie to chyba stopnie Celsjusza, nic więc dziwnego, że im się białko w mózgach ścina.
Kompletnie trzecioplanowa postać marszałek Komorowski uznał za stosowne się przypomnieć i zorganizował konferencję prasową. Wypowiedział na niej wiele banałów na temat sytuacji międzynarodowej. Pokazał w ten sposób, że może być doskonałym kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta.
Niejaki Nowak nie chciał być gorszy od Komorowskiego i też opowiadał o polityce międzynarodowej. Facet zna Arabskiego, więc pewnie sądzi, że jest światowy. Poza tym pewnie sobie kompensuje, że nie wzięli go do Peru.
Nowak dał też do zrozumienia, że niezbyt podoba mu się wyjazd prezydenta na szczyt Unii Europejskiej. – Nie wiem, czy jest sens wprowadzać takie zamieszanie – uznał Nowak, znany specjalista od sensu, a zwłaszcza od jego braku.
I jeszcze raz Nowak (czy tam jest ich kilku, bo nie odróżniamy?). Tak czy owak, zawsze Nowak dowcipnie, tak by nie zadrażniać, wypowiedział się o staraniach prezydenta, by jechać na szczyt Unii Europejskiej. Stwierdził, że to niespotykana sytuacja w Europie, gdy „ktoś podskakuje na scenie politycznej, krzyczy – weźcie mnie, jak w »Shreku«, mnie weźcie, mnie wybierz na wyjazd do Brukseli". Podobno tak samo było z wyjazdem pewnego ministra do Peru, ale mniejsza o to. Ważniejsze, że polska scena polityczna jest zdominowana przez Nowaków – pozbawionych poczucia humoru i źdźbła błyskotliwości ponurych wieśniaków.
W każdym razie i premier, i prezydent chcieliby się polansować na szczycie w Brukseli. Wizyta Donka u Kaczorka niewiele przyniosła. Żałosny pojedynek Wielkich Cycków z Syfem i Brudem trwa zatem nadal.
Więcej możesz przeczytać w 36/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.