Na Radzie Gabinetowej Donald z Kaczorem pili sobie z dzióbków. Jak to podsumował wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak? „Jestem pozytywnie rozczarowany postawą prezydenta". Litości! Naucz się, chłopie, raz na zawsze, że rozczarowanym można być tylko negatywnie, a pozytywnie, to można być zaskoczonym. Kapewu? Bo to, co pan wydajesz z siebie rzekomą polszczyzną, to już nawet nie jest Dolniak, to Denniak.
Największą gwiazdą kongresu PSL ma być Władysław Bartoszewski. Wydaje się to oczywiste, w końcu gdzie indziej miałby występować główny specjalista od bydła?
Nasz milusi pan Władysław nie ma jednak mówić o rogaciźnie, ale tak popaplać trochę w tonie ogólnosłusznym. Chłopom chodzi o to, by media zauważyły ich kongres, a występu Bartoszewskiego – kombinują – pominąć się nie da. Mamy lepszy pomysł. Gdyby Kazik zaśpiewał Waldkowi „Panie Waldku, pan się nie boi", to też byście się przebili.
Pewne kłopoty z percepcją ma ostatnio Bogdan Borusewicz. Zażądał więc od prezydenta wyjaśnienia co trudniejszych słów w jego pytaniu o referendum. Chodziło o słowa „szpital" oraz „prywatyzacja". Borsuku drogi, szpital to Tworki, Srebrzysko, no takie sanatorium dla senatorów, a o to, co znaczy sprywatyzować, spytaj Grześka Schetynę. Wyjaśni ci na jabłuszkach albo na Śląsku Wrocław.
To jednak nie koniec. Borsuk się zawziął i nie wpuścił do Senatu Zbigniewa Religi, bo to w końcu poseł i nie może reprezentować prezydenta. Dlaczego? No jak dlaczego, przecież jest napisane w konstytucji,
że poseł nie może pracować u prezydenta, no nie? Następne trudne słówko dla Borusewicza: „praca". Szczerze mówiąc, nie za bardzo wiemy, co to, bo unikamy, ale możemy ci, Bogdan, dwa inne trudniejsze terminy wyłuszczyć. „Marszałek" – szef Senatu, inaczej: pajac; „laska” – zupełnie nie to, o czym myślisz.
„Czego wy się tak tego Mirka Drzewieckiego czepiacie?" – spytał nas niedawno jeden z ministrów. „To naprawdę strasznie sympatyczny facet". Nie wątpiliśmy ani przez moment. I jak się na sporcie zna! Mógłby też być ministrem rolnictwa, specjalizacja – uprawa ogórków.
My się czepiamy, tak? To posłuchajcie o tym. Otóż, nasz ulubiony minister o mocno nadwerężonym fizis podszedł jakiś czas temu w sejmowej restauracji do grupki posłów PiS. Jeden z nich przyuważył, co Pan Minister miał na talerzu: ogórki kiszone, małosolne
i trochę sałatki. Z ogórków.
Żeby już zakończyć temat ministra, który ogórki zjada kiszone, a zboże spożywa głównie w płynie, dodajmy, że podzielamy jego upodobania. Choć niekoniecznie w godzinach pracy.
Po tym jak miasto stołeczne Warszawa wydało pół miliarda na stadion dla Tusk Vision Network, nic nas nie zdziwi. Ale zawsze ucieszyć może historyjka, że nagradzani są i inni chwalcy Boskiej Hanny G-W. Oto Agora wyprodukowała skromną uroczystość ku czci pani prezydent z okazji zakończenia metra. Za trud, poświęcenie oraz nieprzypominanie obietnicy wyborczej, że w 2009 r. gotowa będzie druga linia, miasto zapłaciło wydawcy „Wyborczej" 182 tys. zł. Owszem niewiele, ale za to ile my zgarniemy za wypromowanie Bufetowej?!
Czym się zajmuje warszawska Straż Miejska w środku wakacji? No, szkoły chroni. Nie od razu wszystkie, tylko tę, która jest niedaleko domu pani prezydent. Okolica jest najpilniej patrolowana w czasie urlopu HGW. To logiczne, wszak gdy zbiry wiedzą, że jest na miejscu, żaden się w jej kwartał nie zapuszcza. Mógłby ją spotkać na ulicy, a wtedy zejście na zawał murowane.
Największą gwiazdą kongresu PSL ma być Władysław Bartoszewski. Wydaje się to oczywiste, w końcu gdzie indziej miałby występować główny specjalista od bydła?
Nasz milusi pan Władysław nie ma jednak mówić o rogaciźnie, ale tak popaplać trochę w tonie ogólnosłusznym. Chłopom chodzi o to, by media zauważyły ich kongres, a występu Bartoszewskiego – kombinują – pominąć się nie da. Mamy lepszy pomysł. Gdyby Kazik zaśpiewał Waldkowi „Panie Waldku, pan się nie boi", to też byście się przebili.
Pewne kłopoty z percepcją ma ostatnio Bogdan Borusewicz. Zażądał więc od prezydenta wyjaśnienia co trudniejszych słów w jego pytaniu o referendum. Chodziło o słowa „szpital" oraz „prywatyzacja". Borsuku drogi, szpital to Tworki, Srebrzysko, no takie sanatorium dla senatorów, a o to, co znaczy sprywatyzować, spytaj Grześka Schetynę. Wyjaśni ci na jabłuszkach albo na Śląsku Wrocław.
To jednak nie koniec. Borsuk się zawziął i nie wpuścił do Senatu Zbigniewa Religi, bo to w końcu poseł i nie może reprezentować prezydenta. Dlaczego? No jak dlaczego, przecież jest napisane w konstytucji,
że poseł nie może pracować u prezydenta, no nie? Następne trudne słówko dla Borusewicza: „praca". Szczerze mówiąc, nie za bardzo wiemy, co to, bo unikamy, ale możemy ci, Bogdan, dwa inne trudniejsze terminy wyłuszczyć. „Marszałek" – szef Senatu, inaczej: pajac; „laska” – zupełnie nie to, o czym myślisz.
„Czego wy się tak tego Mirka Drzewieckiego czepiacie?" – spytał nas niedawno jeden z ministrów. „To naprawdę strasznie sympatyczny facet". Nie wątpiliśmy ani przez moment. I jak się na sporcie zna! Mógłby też być ministrem rolnictwa, specjalizacja – uprawa ogórków.
My się czepiamy, tak? To posłuchajcie o tym. Otóż, nasz ulubiony minister o mocno nadwerężonym fizis podszedł jakiś czas temu w sejmowej restauracji do grupki posłów PiS. Jeden z nich przyuważył, co Pan Minister miał na talerzu: ogórki kiszone, małosolne
i trochę sałatki. Z ogórków.
Żeby już zakończyć temat ministra, który ogórki zjada kiszone, a zboże spożywa głównie w płynie, dodajmy, że podzielamy jego upodobania. Choć niekoniecznie w godzinach pracy.
Po tym jak miasto stołeczne Warszawa wydało pół miliarda na stadion dla Tusk Vision Network, nic nas nie zdziwi. Ale zawsze ucieszyć może historyjka, że nagradzani są i inni chwalcy Boskiej Hanny G-W. Oto Agora wyprodukowała skromną uroczystość ku czci pani prezydent z okazji zakończenia metra. Za trud, poświęcenie oraz nieprzypominanie obietnicy wyborczej, że w 2009 r. gotowa będzie druga linia, miasto zapłaciło wydawcy „Wyborczej" 182 tys. zł. Owszem niewiele, ale za to ile my zgarniemy za wypromowanie Bufetowej?!
Czym się zajmuje warszawska Straż Miejska w środku wakacji? No, szkoły chroni. Nie od razu wszystkie, tylko tę, która jest niedaleko domu pani prezydent. Okolica jest najpilniej patrolowana w czasie urlopu HGW. To logiczne, wszak gdy zbiry wiedzą, że jest na miejscu, żaden się w jej kwartał nie zapuszcza. Mógłby ją spotkać na ulicy, a wtedy zejście na zawał murowane.
Więcej możesz przeczytać w 45/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.