Byle do wiosny Biez wodki nie razbieriosz – tak można ocenić rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy. Na wschodnich rubieżach Unii Europejskiej panuje nieopisany chaos. Bruksela całkowicie straciła kontrolę nad przesyłem gazu do wschodniej części swego imperium, wszyscy się zastanawiają, co robić. Co jakiś czas odzywa się przewodniczący Komisji Europejskiej José Barroso, apelując o odblokowanie przesyłu surowca. Kto jest winien temu zamieszaniu?
Ośmielę się wysunąć tezę, że winna jest Unia Europejska z jej beznadziejną polityką wobec Kremla. Głęboką wiarą, że bez rosyjskiego gazu nie da się żyć, więcej, że bez tego gazu zawali się świat, a Europa jako pierwsza. Na tle tego, co wyprawia Kreml z Ukrainą i połową państw członkowskich UE, apele do polskiego prezydenta o podpisanie traktatu lizbońskiego, jako antidotum na kryzys gazowy, brzmią skrajnie niepoważnie. Jeżeli nie naiwnie. Unia Europejska jest wspólnotą, która ma się wspierać w trudnych chwilach, nieść pomoc pokrzywdzonym w czasach kryzysu. Bez traktatu lizbońskiego też. Nadzieja, że ten papier automatycznie rozwiąże problemy poszczególnych państw jest taka sama, jak wiara, że łączy je wspólnota interesów. Otóż nic bardziej mylnego.
Więcej możesz przeczytać w 4/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.