Jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów roku. Główni bohaterowie to bracia Bielscy, Żydzi z Kresów, których podejrzewa się o udział w rzezi 128 Polaków w 1943 r. we wsi Naliboki. Chcąc uniknąć getta, Tewje (w tej roli Daniel Craig, aktualny James Bond), Zus, Asael i Aron Bielscy uciekają do puszczy. Wkrótce dołączają do nich kolejni uciekinierzy i w lesie powstaje osada. Tewje ogłasza się przywódcą społeczności, Zus nie chce poprzestać na ukrywaniu się i wstępuje do Armii Czerwonej, by walczyć z Niemcami. Nierzetelność fi lmu jest oczywista. Polaków w całej opowieści nie ma, na Kresach są tylko Białorusini, Żydzi, naziści i czerwonoarmiści. Jedyny polski akcent to napis „amant Żydów" na zwłokach powieszonego chłopa. Najwyraźniej zabili go owi nieistniejący Polacy. Niedociągnięć jest więcej, ale powszechnie wiadomo, że w hollywoodzkich bajkach jest tyle historycznej prawdy co w filmach o Jamesie Bondzie. Szkoda, że poza tym „Opór" to po prostu sztampowe kino - reżyser nie oparł się np. pokusie banalnego porównania Tewje do Mojżesza.
Agnieszka Niedek
„Spotkanie" reż. Tom McCarthy
Tom McCarthy to kiepski aktor drugoplanowy, który okazał się niezłym reżyserem. Jego „Spotkanie" jest wymieniane wśród kandydatów do Oscara. Muzykę do filmu napisał Polak, Jan A.P. Kaczmarek. „Spotkanie" to nieco naiwna, ale poruszająca historia o dobrym Amerykaninie i złym systemie, który po 11 września traktuje imigrantów jak wrogów. Samotny, nudnawy profesor ekonomii odkrywa w swoim mieszkaniu parę nielegalnych imigrantów: Syryjczyka i Senegalkę. Powoli zaprzyjaźnia się z nimi. Sielanka kończy się jednak, gdy Syryjczyk „wpada” podczas kontroli w metrze i trafia do więzienia. Grozi mu deportacja. Profesor odkrywa w sobie ducha ojców założycieli i podejmuje walkę o sztandarowe hasła Ameryki: wolność, godność i prawa człowieka. Film z serii zaangażowanych, ale nienachalny. Ciepły i pełen emocji.
Iga Nyc„Obywatel Milk", reż. Gus Van Sant Harvey
Milk to postać historyczna. W 1978 r. został pierwszym w historii USA otwarcie homoseksualnym politykiem, który objął stanowisko z wyboru – wygrał wybory do rady San Francisco. Tam forsował wiele reform obyczajowych. Ale spełnienie marzeń nie zawsze niesie szczęście. Historię życia i tragicznej śmierci Milka (w tej roli Sean Penn) nikt nie opowiedziałby lepiej niż Gus Van Sant – reżyser wyrosły z nurtu awangardowego kina. Opowieści adresowane do precyzyjnie dobranego odbiorcy bywają najbardziej uniwersalne. Dzieło Van Santa to przede wszystkim obraz walki o realizację marzeń o zmianie świata. Za wszelką cenę. Warte obejrzenia zwłaszcza w chwili zaprzysiężenia pierwszego czarnoskórego prezydenta USA.
Michał ZygmuntArchiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.