"Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" – brzmi polskie i niemieckie przysłowie. Gdyby twórcy Trójkąta Weimarskiego wiedzieli, czym skończy się ich idea, pewnie nigdy by jej nie podjęli. Niedawne spotkanie w Warszawie ministrów ds. europejskich Polski, Francji i Niemiec ma być początkiem rewitalizacji trójstronnej współpracy.
Niemiecko-francusko- polskie porozumienie zawarte w Turyngii w 1991 r. zrodziła potrzeba chwili: po plajcie komunizmu i wyrwaniu się kilku państw z orbity ZSRR w Europie zapanował polityczny nieład. Inicjatywa szefów dyplomacji Hansa-Dietricha Genschera, Rolanda Dumasa i Krzysztofa Skubiszewskiego symbolizowała nowy porządek na kontynencie. Panowie ustalili, że będą wspólnie omawiać bieżące problemy i staną się „nowym motorem rozwoju Europy". Ale było też drugie dno tej inicjatywy: Francja obawiała się wzrostu siły scalonych Niemiec, Polska ponownego wpadnięcia w strefę wpływów Rosji, a Niemcy, niezależnie od poczucia historycznej winy za sytuację, w jakiej znajdował się nasz kraj, nie chciały, aby granica dobrobytu i biedy oraz demokracji i bezhołowia przebiegała na Odrze. Od początku jednak ani Francja, ani Niemcy nie traktowały Polski jako partnera, lecz raczej wiszącego na klamce UE petenta o wybujałych aspiracjach politycznych.
Więcej możesz przeczytać w 7/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.