PREMIERY
Wystawa
Sztuka dla domu czy dom dla sztuki?
Sto lat temu nie było takiego dylematu, kolekcjom warto było podporządkować nawet projekt rezydencji.
W Wystawa w krakowskim Międzynarodowym Centrum Kultury przypomina ten moment (przełom XIX i XX wieku), kiedy formowało się nowoczesne pojecie sztuki, powstawała nowa architektura, a konsumentem kultury i jej mecenasem stały się mieszczaństwo i finansjera. – Symbolem tego kreatywnego napięcia była choćby wiedeńska secesja oraz policentryczność życia artystycznego. Był Wiedeń czy Paryż, ale i Ołomuniec – mówi prof. Jacek Purchla, dyrektor MCK. Koncepcja wystawy ogniskuje się wokół idei konkursu architektonicznego rozpisanego w 1901 r. przez wydawce Alexandra Kocha. Jego tytuł – „Dom dla miłośnika sztuki" – stał się ważnym hasłem początków XX wieku. Co znaczy po stu latach? Konkluzja jest z jednej strony dość ponura: po obejrzeniu wybitnych projektów (m.in. willi kolekcjonerów Tugendhatów w Brnie, jedna z pierwszych realizacji Miesa van der Rohe, dziś na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO) wraca się do rzeczywistości, gdzie najczęściej najpierw wiesza się zasłony, a dzieło sztuki dopasowuje do nich. Ale też krzepiąca, bo nawet wtedy nieduże ośrodki mogły trzymać taki sam poziom jak centrale kulturotwórcze. Wschodnia Europa, Czechy i Morawy sto lat temu „dawały radę". Warto starać się i teraz.
Wystawa
Sztuka dla domu czy dom dla sztuki?
Sto lat temu nie było takiego dylematu, kolekcjom warto było podporządkować nawet projekt rezydencji.
W Wystawa w krakowskim Międzynarodowym Centrum Kultury przypomina ten moment (przełom XIX i XX wieku), kiedy formowało się nowoczesne pojecie sztuki, powstawała nowa architektura, a konsumentem kultury i jej mecenasem stały się mieszczaństwo i finansjera. – Symbolem tego kreatywnego napięcia była choćby wiedeńska secesja oraz policentryczność życia artystycznego. Był Wiedeń czy Paryż, ale i Ołomuniec – mówi prof. Jacek Purchla, dyrektor MCK. Koncepcja wystawy ogniskuje się wokół idei konkursu architektonicznego rozpisanego w 1901 r. przez wydawce Alexandra Kocha. Jego tytuł – „Dom dla miłośnika sztuki" – stał się ważnym hasłem początków XX wieku. Co znaczy po stu latach? Konkluzja jest z jednej strony dość ponura: po obejrzeniu wybitnych projektów (m.in. willi kolekcjonerów Tugendhatów w Brnie, jedna z pierwszych realizacji Miesa van der Rohe, dziś na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO) wraca się do rzeczywistości, gdzie najczęściej najpierw wiesza się zasłony, a dzieło sztuki dopasowuje do nich. Ale też krzepiąca, bo nawet wtedy nieduże ośrodki mogły trzymać taki sam poziom jak centrale kulturotwórcze. Wschodnia Europa, Czechy i Morawy sto lat temu „dawały radę". Warto starać się i teraz.
Więcej możesz przeczytać w 7/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.