Niedzielne wybory prezydenckie zmieniły ukraińską scenę polityczną, ale kraj czekają teraz te same, jeśli nie trudniejsze, problemy do rozwiązania.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich (odbyła się 17 stycznia) wyłoniła dwoje faworytów – Wiktora Janukowycza (35,32 proc. głosów) i Julię Tymoszenko (25,05 proc. głosów). O wyniku drugiej tury (7 lutego) miał zadecydować jednak „ten trzeci", lider mało znanej Silnej Ukrainy, Serhij Tihipko, który 17 stycznia uzyskał aż 13,05 proc. głosów. Jego zwolennicy podzielili swoje preferencje prawie równo na trzy części, z niewielką przewagą Janukowycza. Nie wróżyło to dobrze Julii Tymoszenko, tym bardziej że dwaj pozostali kandydaci z dawnego obozu pomarańczowych – Wiktor Juszczenko i Arsenij Jaceniuk – zachowywali chłodny dystans i żaden nie kwapił się z deklaracjami poparcia dla pani premier. Niekorzystnie dla szefowej rządu wyglądały też dane z poszczególnych obwodów – np. po raz pierwszy Zakarpacie zagłosowało w większości za Wiktorem Janukowyczem.
Więcej możesz przeczytać w 7/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.