Szczyt reklamowy
Ponad 2 mln dolarów za 30 sekund! Tyle kosztowała reklama emitowana podczas finału rozgrywek amerykańskiego futbolu Super Bowl w San Diego. Przed telewizorami zasiadła ponad połowa Amerykanów. Aż 40 proc. osób włącza telewizor podczas rozgrywek wyłącznie z powodu reklam. 29 proc. zadeklarowało, że kupuje produkty reklamowane podczas transmisji. Za ceną idzie jakość - filmy reklamowe prezentowane podczas finału Super Bowl są z reguły przygotowywane specjalnie na tę okazję, a po rozgrywkach gorąco komentowane. Podczas finału w 1996 r. pokazano taką reklamę filmu "Dzień niepodległości": kosmici wysadzają w powietrze Biały Dom, a głos zza kadru mówi - "Baw się dobrze podczas tego meczu. To może być twój ostatni".
Agnieszka Pukniel
Waszyngton
Rosja nie zagranica
Od tygodnia za wyjazd z Białorusi cudzoziemcy muszą zapłacić na granicy 3 euro, a Białorusnini 1,5 euro. Opłaty wprowadziły władze terenowe niektórych przygranicznych powiatów. Informację potwierdza Iwan Salejka, szef Wydziału Finansowego Powiatowego Komitetu Wykonawczego w Iwju.
- Opłaty obowiązują lub będą obowiązywać we wszystkich powiatach graniczących z Litwą i Polską. Pieniądze z opłat będą przekazywane do miejscowych budżetów na cele socjalne - mówi Salejka. Jak zapowiedział w Radiu Swaboda pułkownik Uładzimir Dzierawiankin z Komitetu Wojsk Pogranicza Białorusi, wkrótce opłaty będą pobierane na wszystkich granicach kraju oprócz granicy z Rosją.
(GREG)
Dziurawe służby
Na moskiewskich bazarach za 70 USD można kupić piracką kopię dysku z bazą danych operatora największej rosyjskiej sieci komórkowej MTS. Zdaniem operatora, te informacje sprzedały piratom rosyjskie służby specjalne. Baza zawiera numery telefonów 5 mln osób, ich imiona, nazwiska, numery kont bankowych i adresy. Gdy terroryści zajęli teatr na Dubrowce, wszyscy rosyjscy operatorzy telefonii komórkowej przekazali swoje bazy danych Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Zdaniem MTS, systemy zabezpieczeń uniemożliwiają pracownikom firmy kradzież informacji.
(AJ)
Prenatalne "tak"
Meksykańska prasa opublikowała zdjęcie ultrasonograficzne nie narodzonego wnuka prezydenta Meksyku Vicente Foxa. Według dziennikarzy, malec już z brzucha matki wyraża poparcie dla partii dziadka, pokazując znak zwycięstwa. Na zdjęciu widać rączkę siedmiomiesięcznego dziecka, którego palce wskazujący i środkowy układają się w literę "V". Komentatorzy twierdzą, że ten gest to aluzja do lipcowych wyborów parlamentarnych, w których startuje prezydenckie ugrupowanie Akcja Narodowa (PAN). Vicente Fox, aktywnie udzielający się w kampanii wyborczej, często pokazuje palce ułożone w znak "V". Wygrywając wybory w 1999 r., Fox położył kres 71-letnim rządom Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI) w Meksyku. PRI nadal jednak zajmuje w Kongresie więcej miejsc niż PAN.
(GREG)
Przystojniak kontra Harry Potter
Wouter Bos jest nowym obiektem westchnień wielu Holenderek, w rozmowach o nim coraz częściej pada określenie lekker kontje, co znaczy jędrny tyłeczek. Bos jest szefem holenderskich socjaldemokratów. Jego olśniewający uśmiech miał ogromny wpływ na sukces partii w zeszłotygodniowych wyborach. Po dotkliwej porażce w zeszłym roku tym razem socjaldemokraci pod wodzą lekker kontje podwoili liczbę miejsc w parlamencie. Tylko o dwa mandaty przegrali z partią Harry'ego Pottera, jak Holendrzy nazywają premiera Jana Petera Balkenende (na zdjęciu z prawej), lidera chadeków.
(RW)
Po nitce do Gazpromu
Nieodżałowany Jan Ciszewski, komentując mecze piłkarskie, zwykł mawiać: "Wróciliśmy z dalekiej podróży", kiedy słupek ratował naszą drużynę przed utratą bramki. To samo mogą powiedzieć komentatorzy ekonomiczni, słuchając wicepremiera Pola. Niemal w przeddzień możliwego przerwania dostaw gazu ziemnego z Rosji została wynegocjowana umowa międzyrządowa zmniejszająca obowiązkowe dostawy gazu z Federacji Rosyjskiej do RP.
Obowiązkowe, bo zawarty wcześniej kontrakt przewidywał, że będziemy musieli kupować od Rosjan o wiele więcej gazu ziemnego, niż potrzebujemy. Co więcej, wciąż nie mamy prawa go odsprzedać, a płacić musimy nawet wtedy, gdy go nie odbierzemy. Żeby można było kupować, musi istnieć droga transportu. Umowa gazowa stanowiła część wielkiego kontraktu na budowę dwóch nitek gazociągu z Syberii do Europy Zachodniej. Na razie powstała - jak mawiają niektórzy posłowie - "mniejsza połowa" tego gazociągu, to znaczy jedna nitka mająca połowę zdolności przesyłowych. Inwestycja, która miała być źródłem zysków dla Polski, nie przyniosła jeszcze ani grosza, a Gazprom domaga się głównie pieniędzy na budowę trzech tłoczni i mówi wprost, że drugiej nitki nie zamierza budować.
Wydawać by się mogło, że nic prostszego, jak powiedzieć Rosjanom: nie wypełniliście swoich zobowiązań, więc będziemy brali połowę zakontraktowanego gazu, bo więcej nie potrzebujemy. Polska jest jednak uzależniona od rosyjskich dostaw. Realizacja umów z Danią i Norwegią, uniezależniających nas od monopolu Gazpromu, stoi po znakiem zapytania. Płacimy więc za gaz więcej niż inni odbiorcy (na przykład prawie dwa razy więcej niż Słowacja) i nie mamy pola manewru. Udało się zmniejszyć wartość kontraktu z Rosjanami o 35 proc., ale i tak gazu kupimy kilkanaście procent więcej, niż potrzebujemy. Dobre i to, ale - wracając do piłkarskiego porównania - piłka odbita od słupka nadal pozostaje w naszym polu karnym.
Jerzy Marek Nowakowski
Ponad 2 mln dolarów za 30 sekund! Tyle kosztowała reklama emitowana podczas finału rozgrywek amerykańskiego futbolu Super Bowl w San Diego. Przed telewizorami zasiadła ponad połowa Amerykanów. Aż 40 proc. osób włącza telewizor podczas rozgrywek wyłącznie z powodu reklam. 29 proc. zadeklarowało, że kupuje produkty reklamowane podczas transmisji. Za ceną idzie jakość - filmy reklamowe prezentowane podczas finału Super Bowl są z reguły przygotowywane specjalnie na tę okazję, a po rozgrywkach gorąco komentowane. Podczas finału w 1996 r. pokazano taką reklamę filmu "Dzień niepodległości": kosmici wysadzają w powietrze Biały Dom, a głos zza kadru mówi - "Baw się dobrze podczas tego meczu. To może być twój ostatni".
Agnieszka Pukniel
Waszyngton
Rosja nie zagranica
Od tygodnia za wyjazd z Białorusi cudzoziemcy muszą zapłacić na granicy 3 euro, a Białorusnini 1,5 euro. Opłaty wprowadziły władze terenowe niektórych przygranicznych powiatów. Informację potwierdza Iwan Salejka, szef Wydziału Finansowego Powiatowego Komitetu Wykonawczego w Iwju.
- Opłaty obowiązują lub będą obowiązywać we wszystkich powiatach graniczących z Litwą i Polską. Pieniądze z opłat będą przekazywane do miejscowych budżetów na cele socjalne - mówi Salejka. Jak zapowiedział w Radiu Swaboda pułkownik Uładzimir Dzierawiankin z Komitetu Wojsk Pogranicza Białorusi, wkrótce opłaty będą pobierane na wszystkich granicach kraju oprócz granicy z Rosją.
(GREG)
Dziurawe służby
Na moskiewskich bazarach za 70 USD można kupić piracką kopię dysku z bazą danych operatora największej rosyjskiej sieci komórkowej MTS. Zdaniem operatora, te informacje sprzedały piratom rosyjskie służby specjalne. Baza zawiera numery telefonów 5 mln osób, ich imiona, nazwiska, numery kont bankowych i adresy. Gdy terroryści zajęli teatr na Dubrowce, wszyscy rosyjscy operatorzy telefonii komórkowej przekazali swoje bazy danych Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Zdaniem MTS, systemy zabezpieczeń uniemożliwiają pracownikom firmy kradzież informacji.
(AJ)
Prenatalne "tak"
Meksykańska prasa opublikowała zdjęcie ultrasonograficzne nie narodzonego wnuka prezydenta Meksyku Vicente Foxa. Według dziennikarzy, malec już z brzucha matki wyraża poparcie dla partii dziadka, pokazując znak zwycięstwa. Na zdjęciu widać rączkę siedmiomiesięcznego dziecka, którego palce wskazujący i środkowy układają się w literę "V". Komentatorzy twierdzą, że ten gest to aluzja do lipcowych wyborów parlamentarnych, w których startuje prezydenckie ugrupowanie Akcja Narodowa (PAN). Vicente Fox, aktywnie udzielający się w kampanii wyborczej, często pokazuje palce ułożone w znak "V". Wygrywając wybory w 1999 r., Fox położył kres 71-letnim rządom Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI) w Meksyku. PRI nadal jednak zajmuje w Kongresie więcej miejsc niż PAN.
(GREG)
Przystojniak kontra Harry Potter
Wouter Bos jest nowym obiektem westchnień wielu Holenderek, w rozmowach o nim coraz częściej pada określenie lekker kontje, co znaczy jędrny tyłeczek. Bos jest szefem holenderskich socjaldemokratów. Jego olśniewający uśmiech miał ogromny wpływ na sukces partii w zeszłotygodniowych wyborach. Po dotkliwej porażce w zeszłym roku tym razem socjaldemokraci pod wodzą lekker kontje podwoili liczbę miejsc w parlamencie. Tylko o dwa mandaty przegrali z partią Harry'ego Pottera, jak Holendrzy nazywają premiera Jana Petera Balkenende (na zdjęciu z prawej), lidera chadeków.
(RW)
Po nitce do Gazpromu
Nieodżałowany Jan Ciszewski, komentując mecze piłkarskie, zwykł mawiać: "Wróciliśmy z dalekiej podróży", kiedy słupek ratował naszą drużynę przed utratą bramki. To samo mogą powiedzieć komentatorzy ekonomiczni, słuchając wicepremiera Pola. Niemal w przeddzień możliwego przerwania dostaw gazu ziemnego z Rosji została wynegocjowana umowa międzyrządowa zmniejszająca obowiązkowe dostawy gazu z Federacji Rosyjskiej do RP.
Obowiązkowe, bo zawarty wcześniej kontrakt przewidywał, że będziemy musieli kupować od Rosjan o wiele więcej gazu ziemnego, niż potrzebujemy. Co więcej, wciąż nie mamy prawa go odsprzedać, a płacić musimy nawet wtedy, gdy go nie odbierzemy. Żeby można było kupować, musi istnieć droga transportu. Umowa gazowa stanowiła część wielkiego kontraktu na budowę dwóch nitek gazociągu z Syberii do Europy Zachodniej. Na razie powstała - jak mawiają niektórzy posłowie - "mniejsza połowa" tego gazociągu, to znaczy jedna nitka mająca połowę zdolności przesyłowych. Inwestycja, która miała być źródłem zysków dla Polski, nie przyniosła jeszcze ani grosza, a Gazprom domaga się głównie pieniędzy na budowę trzech tłoczni i mówi wprost, że drugiej nitki nie zamierza budować.
Wydawać by się mogło, że nic prostszego, jak powiedzieć Rosjanom: nie wypełniliście swoich zobowiązań, więc będziemy brali połowę zakontraktowanego gazu, bo więcej nie potrzebujemy. Polska jest jednak uzależniona od rosyjskich dostaw. Realizacja umów z Danią i Norwegią, uniezależniających nas od monopolu Gazpromu, stoi po znakiem zapytania. Płacimy więc za gaz więcej niż inni odbiorcy (na przykład prawie dwa razy więcej niż Słowacja) i nie mamy pola manewru. Udało się zmniejszyć wartość kontraktu z Rosjanami o 35 proc., ale i tak gazu kupimy kilkanaście procent więcej, niż potrzebujemy. Dobre i to, ale - wracając do piłkarskiego porównania - piłka odbita od słupka nadal pozostaje w naszym polu karnym.
Jerzy Marek Nowakowski
Więcej możesz przeczytać w 5/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.