W ostatnim tygodniu bandyci pod Warszawą napadli na konwój, ostrzelali go i ukradli 4 mln zł. W Lubuskiem w czasie zatrzymania złodzieja samochodów zginął policjant. W Gdańsku doszło do mafijnej egzekucji – zabito małżeństwo i ich 14-miesięczne dziecko.
Co na to szefowie służb i nowy minister spraw wewnętrznych? Milczą. Na żer mediów wystawiają rzeczników, a ci zapewniają, że wszystko jest pod kontrolą. To incydentalne przypadki. Muszą tak mówić, bo ich szefowie od lat uspokajają, że mafii w Polsce nie ma (tak, jesteśmy jedynym krajem w Europie, zieloną wyspą pod tym względem).
Przy tak dobrym samopoczuciu podpartym właściwymi statystykami decydenci, zamiast zajmować się narastającą przestępczością, wpadają na durne pomysły. Dwa lata temu usłyszałem od jednego z szefów CBŚ, że co jakiś czas ktoś wykoncypuje likwidację u niego pionu kryminalnego. Słyszy: „Wszystkie duże gangi typu Pruszków, Wołomin są rozbite. Albo siedzą, albo się zresocjalizowali. Nie ma już potrzeby trzymania pionu kryminalnego. Przy tym pion kryminalny ma mniejszy stan etatowy niż narkotykowy czy ekonomiczny”.
Dodajmy do tego częste zmiany na fotelu szefa MSW, który zanim nauczy się i zrozumie, że czas coś z tym trzeba zrobić – wylatuje. Czy gangsterzy tego nie wiedzą? Śmieją się z tego.
Jeśli ta beztroska się nie skończy, zapłacimy wysoką cenę za wieloletnie lekceważenie problemu narastającej przestępczości. Mafia będzie coraz częściej strzelała i zabijała, a ofiarami będą padali nie tylko ludzie z ich światka, ale niewinne osoby.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.