Już kiedy napisałem pierwszą stronę „Nielegalnych”, wiedziałem, że zainteresuje się mną Salon 24, chociaż go wtedy jeszcze nie było na świecie. Im bardziej brnąłem w książkę, tym bardziej narastało we mnie podniecające napięcie, co będzie dalej, jeżeli ktoś zdecyduje się na jej wydanie. Pisanie książek zawsze było moim marzeniem, ale nie potrafiłem sobie jeszcze wyobrazić konsekwencji swojej twórczości. Parcie na pióro i papier miałem jednak większe niż zdolność mimikry wykształconą przez prawie 30 lat służby. Szybko zrozumiałem, że tego nie da się pogodzić i pisarz wydający książki musi bronić swoich bohaterów, których sam przecież stworzył. Ergo szpieg-pisarz to sprzeczność: konspirator i ekshibicjonista.
Jedną konsekwencję jednak przewidziałem. Było to wyjątkowo łatwe w moim przypadku. Wiedziałem, że opis mojego życia zawodowego znajduje się w IPN, bo sam różne akta tam przesyłałem. Wiedziałem doskonale, że z chwilą ukazania się mojej powieści również cena moich akt wzrośnie i tylko kwestią czasu będzie ich upublicznienie. Pewien znajomy dziennikarz powiedział mi podczas wywiadu: „Napisałeś dobrą powieść, ale nie licz na sympatię dziennikarzy. Większość z nas przez całe życie marzy, by napisać taką książkę, a tu nagle taki esbek wyskoczył”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.