Listy od czytelników
Jestem za!
Zbliżające się referendum powoduje skrajne zachowania. Zewsząd słychać "Musimy przystąpić do unii, bo..." lub "Nie przystępujmy do unii, bo...". Uważam, iż należałoby raczej użyć sformułowania "Chcemy przystąpić do unii, bo... będzie to korzystne dla rozwoju nas wszystkich i każdego z osobna". Argumentów nie muszę przedstawiać. Kieruję jednak do redakcji tygodnika "Wprost" ideę (moje skromne "jestem za"). W załączeniu przesyłam rysunek mojego autorstwa, który mógłby posłużyć w akcji promocyjnej przed referendum w sprawie przystąpienia do unii. Proponuję tą "łatką" odznaczyć największych oportunistów, aby uświadomili sobie, iż czas w tym wypadku działa na niekorzyść nas wszystkich.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Perły Pendereckiego
W artykule "Perły Pendereckiego" (nr 5) Jacek Melchior radykalnie rozprawił się z systemem szkolnictwa muzycznego w Polsce. Podzielam większość poglądów autora, ale trudno mi zaakceptować tezę dotyczącą "przygasłej renomy" konkursów Chopinowskich. Towarzystwu im. Fryderyka Chopina, organizatorowi Międzynarodowych Konkursów Pianistycznych im. Fryderyka Chopina, nic o tym nie wiadomo. Przeciwnie, zauważamy stały wzrost zainteresowania tym wielkim wydarzeniem artystycznym, odbywającym się od 1927 r. co pięć lat w Warszawie. Ostatnie edycje konkursów Chopinowskich zostały uznane przez najważniejsze gremia światowego życia muzycznego za najbardziej prestiżowe i najlepiej zorganizowane wydarzenia tego typu. Chce w nich też brać udział coraz większa liczba pianistów ze wszystkich kontynentów. Stale rośnie również zainteresowanie konkursami ze strony słuchaczy w kraju i poza jego granicami. Już teraz, na trzy lata przed rozpoczęciem XV edycji konkursu Chopinowskiego, pytają nas o możliwość obserwacji pianistycznych zmagań odbywających się w Filharmonii Narodowej. Dodam, że nagrody dla laureatów konkursu w 2005 r. ufundują prezydent RP, premier, ministrowie kultury, spraw zagranicznych, edukacji i wojewoda mazowiecki.
ALBERT GRUDZIŃSKI
dyrektor generalny Towarzystwa im. Fryderyka Chopina, dyrektor XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina
Bolszewik Hitler
Profesora Marka Bankowicza poniosła publicystyczna werwa, gdy wpisał Hitlera w komunistyczną tradycję ("Bolszewik Hitler", nr 4). Nie Marks i Engels byli jego ulubionymi pisarzami, lecz Karl Lüger, antykapitalistyczny, antysocjalistyczny i antysemicki - ale socjalny i chrześcijański - burmistrz Wiednia, z którego dorobku czerpali twórcy katofaszyzmu, austriackiego faszyzmu inspirowanego przez katolicyzm. Słowa Hitlera: "... socjaldemokrata nigdy nie stanie się narodowym socjalistą, ale komunista - niezawodnie" nie dotyczyły ideologii, lecz dynamizmu, a więc gotowości do walki przeciw porządkowi państwa prawa. Lewe skrzydło NSDAP (bracia Strasserowie, Ernst Rohm) zostało zlikwidowane, twórca koncepcji Nationalbolschewismus Ernst Niekisch był skazany na dożywotnie więzienie. Doceniając ferwor prof. Bankowicza, pragnę zauważyć, że w styczniu 1933 r. Adolf Hitler nie włączył do swego gabinetu socjaldemokratów i komunistów, lecz Franza von Papena, znanego działacza katolickiej partii Centrum, i konserwatywnego nacjonalistę Alfreda Hugenberga, magnata prasowego i filmowego.
WACŁAW ZARYCHTA
Lewicowi idioci
Autorzy artykułu "Lewicowi idioci" (nr 6) niezbyt wnikliwie zbadali plotkę o wyjeździe wokalisty U2 Bono do Iraku. Taka informacja faktycznie pojawiła się w Internecie, ale została zdementowana. Wyjazd do Iraku byłby wielkim nietaktem ze strony Bono, który prawie od pięciu lat usilnie zabiega o zwiększenie wydatków USA na pomoc dla państw Trzeciego Świata. 27 stycznia 2003 r. na łamach "Washington Post" ukazał się artykuł Bono "Panie prezydencie, Afryka nas potrzebuje". Wokalista U2 na dzień przed wystąpieniem prezydenta Busha w Kongresie apelował o zwiększenie wydatków na walkę z dziesiątkującą mieszkańców Afryki epidemią AIDS. Jego wyjazd do Iraku byłby więc rzeczywiście idiotyzmem i politycznym samobójstwem. Choć zespół U2 niejednokrotnie potępiał zbrojne rozwiązywanie konfliktów, i to nie tylko wewnątrzirlandzkich, to Bono zbyt dużo czasu i wysiłku poświęcił na wydeptywanie ścieżek na Kapitolu, by teraz jednym wyjazdem do Bagdadu zniweczyć tę ciężką pracę. Na temat wojny w Iraku Bono, przynajmniej publicznie, się nie wypowiada.
ZBYSZKO ZALEWSKI
Ruchome ilustracje
W felietonie "Ruchome ilustracje" (nr 2) Tomasz Raczek napisał, że sukces filmu "Władca pierścieni" był tak wielki, iż natychmiast przystąpiono do realizacji jego kolejnych odcinków. Otóż wszystkie trzy części "Władcy pierścieni" to jeden film. Co więcej, zasadniczą część materiału do wszystkich trzech części nakręcono jednocześnie, więc powstanie "Dwóch wież" i "Powrotu króla" nie było uwarunkowane sukcesem pierwszej części. Nie będę oceniał, czy film jest przełomem, czy nie. Warto jednak pamiętać o tym, że jest to 10-godzinny film (w wersji DVD nawet 12-godzinny), pierwsze takie widowisko kinowe od ponad 30 lat. I choćby tylko z tego powodu znajdzie miejsce w historii kina.
MICHAŁ LEŚNIEWSKI
Co leży na wieży?
Muszę przyznać rację Tomaszowi Raczkowi, że "Dwie wieże" rozczarowują ("Co leży na wieży?", nr 4). Całość wywołuje wrażenie dobrej rzemieślniczej roboty, w której zabrakło koniecznej w wypadku Tolkienowskich ekranizacji mistyki, iskry geniuszu. Jackson zapomniał o wielu sprawach, realizując pełną rozmachu opowieść "o charakterze batalistyczno-rozrywkowym". Najsmutniejsze jest to, że zaginął kompletnie wątek potęgi słowa i władzy, jaką może posiąść ten, kto dobrze się nim umie posłużyć. W miejsce intryg i sytuacji, w których kluczową rolę odgrywała wewnętrzna siła i umiejętność "retorycznego" pokonania przeciwnika (taką sceną jest wydostanie króla Theodena spod złego wpływu Smoczego Języka), pojawiają się w filmie rozwiązania siłowe - to jakiś smutny znak czasów. Saruman, zdradziecki przywódca Istarich, czarował właśnie słowem (był w tym niezwykle, wręcz niebezpiecznie skuteczny), tymczasem kreacja Christophera Lee przywodzi na myśl postawę dyktatorów bananowych republik. Im brutalniej, tym lepiej...
MIKOŁAJ SĘDEK
Emigracja tęgich głów
Prof. Wacław Szybalski z Uniwersytetu Wisconsin w Madison (USA), którego w artykule "Emigracja tęgich głów" (nr 2) przedstawiłam jako światowy autorytet w dziedzinie onkologii, prosi o sprostowanie: jest wprawdzie profesorem onkologii, ale za światowy autorytet został uznany w dziedzinie genetyki molekularnej. Prof. Szybalski jest pracownikiem McArdle Laboratory for Cancer Research.
Bożena Kastory
Zbliżające się referendum powoduje skrajne zachowania. Zewsząd słychać "Musimy przystąpić do unii, bo..." lub "Nie przystępujmy do unii, bo...". Uważam, iż należałoby raczej użyć sformułowania "Chcemy przystąpić do unii, bo... będzie to korzystne dla rozwoju nas wszystkich i każdego z osobna". Argumentów nie muszę przedstawiać. Kieruję jednak do redakcji tygodnika "Wprost" ideę (moje skromne "jestem za"). W załączeniu przesyłam rysunek mojego autorstwa, który mógłby posłużyć w akcji promocyjnej przed referendum w sprawie przystąpienia do unii. Proponuję tą "łatką" odznaczyć największych oportunistów, aby uświadomili sobie, iż czas w tym wypadku działa na niekorzyść nas wszystkich.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Perły Pendereckiego
W artykule "Perły Pendereckiego" (nr 5) Jacek Melchior radykalnie rozprawił się z systemem szkolnictwa muzycznego w Polsce. Podzielam większość poglądów autora, ale trudno mi zaakceptować tezę dotyczącą "przygasłej renomy" konkursów Chopinowskich. Towarzystwu im. Fryderyka Chopina, organizatorowi Międzynarodowych Konkursów Pianistycznych im. Fryderyka Chopina, nic o tym nie wiadomo. Przeciwnie, zauważamy stały wzrost zainteresowania tym wielkim wydarzeniem artystycznym, odbywającym się od 1927 r. co pięć lat w Warszawie. Ostatnie edycje konkursów Chopinowskich zostały uznane przez najważniejsze gremia światowego życia muzycznego za najbardziej prestiżowe i najlepiej zorganizowane wydarzenia tego typu. Chce w nich też brać udział coraz większa liczba pianistów ze wszystkich kontynentów. Stale rośnie również zainteresowanie konkursami ze strony słuchaczy w kraju i poza jego granicami. Już teraz, na trzy lata przed rozpoczęciem XV edycji konkursu Chopinowskiego, pytają nas o możliwość obserwacji pianistycznych zmagań odbywających się w Filharmonii Narodowej. Dodam, że nagrody dla laureatów konkursu w 2005 r. ufundują prezydent RP, premier, ministrowie kultury, spraw zagranicznych, edukacji i wojewoda mazowiecki.
ALBERT GRUDZIŃSKI
dyrektor generalny Towarzystwa im. Fryderyka Chopina, dyrektor XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina
Bolszewik Hitler
Profesora Marka Bankowicza poniosła publicystyczna werwa, gdy wpisał Hitlera w komunistyczną tradycję ("Bolszewik Hitler", nr 4). Nie Marks i Engels byli jego ulubionymi pisarzami, lecz Karl Lüger, antykapitalistyczny, antysocjalistyczny i antysemicki - ale socjalny i chrześcijański - burmistrz Wiednia, z którego dorobku czerpali twórcy katofaszyzmu, austriackiego faszyzmu inspirowanego przez katolicyzm. Słowa Hitlera: "... socjaldemokrata nigdy nie stanie się narodowym socjalistą, ale komunista - niezawodnie" nie dotyczyły ideologii, lecz dynamizmu, a więc gotowości do walki przeciw porządkowi państwa prawa. Lewe skrzydło NSDAP (bracia Strasserowie, Ernst Rohm) zostało zlikwidowane, twórca koncepcji Nationalbolschewismus Ernst Niekisch był skazany na dożywotnie więzienie. Doceniając ferwor prof. Bankowicza, pragnę zauważyć, że w styczniu 1933 r. Adolf Hitler nie włączył do swego gabinetu socjaldemokratów i komunistów, lecz Franza von Papena, znanego działacza katolickiej partii Centrum, i konserwatywnego nacjonalistę Alfreda Hugenberga, magnata prasowego i filmowego.
WACŁAW ZARYCHTA
Lewicowi idioci
Autorzy artykułu "Lewicowi idioci" (nr 6) niezbyt wnikliwie zbadali plotkę o wyjeździe wokalisty U2 Bono do Iraku. Taka informacja faktycznie pojawiła się w Internecie, ale została zdementowana. Wyjazd do Iraku byłby wielkim nietaktem ze strony Bono, który prawie od pięciu lat usilnie zabiega o zwiększenie wydatków USA na pomoc dla państw Trzeciego Świata. 27 stycznia 2003 r. na łamach "Washington Post" ukazał się artykuł Bono "Panie prezydencie, Afryka nas potrzebuje". Wokalista U2 na dzień przed wystąpieniem prezydenta Busha w Kongresie apelował o zwiększenie wydatków na walkę z dziesiątkującą mieszkańców Afryki epidemią AIDS. Jego wyjazd do Iraku byłby więc rzeczywiście idiotyzmem i politycznym samobójstwem. Choć zespół U2 niejednokrotnie potępiał zbrojne rozwiązywanie konfliktów, i to nie tylko wewnątrzirlandzkich, to Bono zbyt dużo czasu i wysiłku poświęcił na wydeptywanie ścieżek na Kapitolu, by teraz jednym wyjazdem do Bagdadu zniweczyć tę ciężką pracę. Na temat wojny w Iraku Bono, przynajmniej publicznie, się nie wypowiada.
ZBYSZKO ZALEWSKI
Ruchome ilustracje
W felietonie "Ruchome ilustracje" (nr 2) Tomasz Raczek napisał, że sukces filmu "Władca pierścieni" był tak wielki, iż natychmiast przystąpiono do realizacji jego kolejnych odcinków. Otóż wszystkie trzy części "Władcy pierścieni" to jeden film. Co więcej, zasadniczą część materiału do wszystkich trzech części nakręcono jednocześnie, więc powstanie "Dwóch wież" i "Powrotu króla" nie było uwarunkowane sukcesem pierwszej części. Nie będę oceniał, czy film jest przełomem, czy nie. Warto jednak pamiętać o tym, że jest to 10-godzinny film (w wersji DVD nawet 12-godzinny), pierwsze takie widowisko kinowe od ponad 30 lat. I choćby tylko z tego powodu znajdzie miejsce w historii kina.
MICHAŁ LEŚNIEWSKI
Co leży na wieży?
Muszę przyznać rację Tomaszowi Raczkowi, że "Dwie wieże" rozczarowują ("Co leży na wieży?", nr 4). Całość wywołuje wrażenie dobrej rzemieślniczej roboty, w której zabrakło koniecznej w wypadku Tolkienowskich ekranizacji mistyki, iskry geniuszu. Jackson zapomniał o wielu sprawach, realizując pełną rozmachu opowieść "o charakterze batalistyczno-rozrywkowym". Najsmutniejsze jest to, że zaginął kompletnie wątek potęgi słowa i władzy, jaką może posiąść ten, kto dobrze się nim umie posłużyć. W miejsce intryg i sytuacji, w których kluczową rolę odgrywała wewnętrzna siła i umiejętność "retorycznego" pokonania przeciwnika (taką sceną jest wydostanie króla Theodena spod złego wpływu Smoczego Języka), pojawiają się w filmie rozwiązania siłowe - to jakiś smutny znak czasów. Saruman, zdradziecki przywódca Istarich, czarował właśnie słowem (był w tym niezwykle, wręcz niebezpiecznie skuteczny), tymczasem kreacja Christophera Lee przywodzi na myśl postawę dyktatorów bananowych republik. Im brutalniej, tym lepiej...
MIKOŁAJ SĘDEK
Emigracja tęgich głów
Prof. Wacław Szybalski z Uniwersytetu Wisconsin w Madison (USA), którego w artykule "Emigracja tęgich głów" (nr 2) przedstawiłam jako światowy autorytet w dziedzinie onkologii, prosi o sprostowanie: jest wprawdzie profesorem onkologii, ale za światowy autorytet został uznany w dziedzinie genetyki molekularnej. Prof. Szybalski jest pracownikiem McArdle Laboratory for Cancer Research.
Bożena Kastory
Więcej możesz przeczytać w 7/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.