- Ranking trutniów
1600 zł miesięcznie ma dostawać były poseł lub senator, który nie może znaleźć pracy. Mimo że najpilniej nad tym pomysłem pracują politycy SLD, mogą liczyć na wsparcie innych partii. Na tę specjalną emeryturę mogliby liczyć wszyscy eksparlamentarzyści, także ci, których jedynym zajęciem w Sejmie jest pobieranie diety.
(PR)- Nie muszę wychodzić na trybunę sejmową i rywalizować z Lepperem lub innymi posłami, aby być aktywnym politykiem - broni się Henryk Lewczuk z ROP. Poseł ten jest absolutnym sejmowym rekordzistą - przez dwa i pół roku ani razu się nie odezwał publicznie, nie zgłosił ani jednego pytania, nie wysłał żadnej interpelacji. Za ten wysiłek dostaje miesięcznie 9249 zł pensji i 2312 zł nie opodatkowanej diety.
- Jeśli miałbym się tylko odzywać i nic by z tego nie wynikało, to wolę milczeć - broni się Witold Firak (SLD), który zgłosił jedną interpelację i wypowiedział się siedem razy. Swą zasadę poseł wcielił w czyn już dwa lata temu, kiedy zamiast relacjonować projekt ustawy, zaniemógł w swym pokoju hotelowym. Przeholował z trunkami.
- Również były marszałek Sejmu Maciej Płażyński (1 pytanie, 0 interpelacji i 7 zapytań) zdecydował się uświetniać parlament milczeniem. - Zamiast wypowiadać się przez regulaminowe dwie minuty, wolę się zaangażować w szerszą działalność polityczną - wyjaśnia. I angażuje się. Zazwyczaj pyta o kursowanie pociągów relacji Lębork - Łeba. - Jestem związany ze swoim okręgiem - tłumaczy.
- Niektórzy z niezbyt przepracowanych posłów chcieliby się teraz równie aktywnie udzielać w Parlamencie Europejskim. Takie plany ma Sebastian Florek (SLD), którego większość pamięta nie z działalności politycznej, ale z udziału w "Big Brother". Nic dziwnego, bo poseł Florek ma na koncie 12 wypowiedzi, z czego większość to jednozdaniowe wtręty do debaty o zwiększeniu lesistości kraju. Najcelniejszy z nich brzmiał: "Aha, to wynika z tego..."
- Powstańcze blizny
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński i naczelny "Wprost" Marek Król wręczyli nagrody zwycięzcom konkursu na esej o Powstaniu Warszawskim. Zwyciężył Krzysztof Rzączyński (nagroda - 5 tys. zł i pióro od prezydenta stolicy), drugi był Dariusz Kwiatkowski, trzeci - Maciej Szymański. W zorganizowanym z Muzeum Powstania Warszawskiego konkursie "Powstańcze blizny" wzięło udział ponad 50 osób.
(GREG) - Trzy szybkie
Wąsy? Wykluczone
Rozmowa z JANUSZEM WOJCIECHOWSKIM, prezesem PSL
- Czy prezes PSL może być gołowąsem?
- Hm... [śmiech] Cóż, teraz będzie bez wąsów.
- A ponadstuletnia tradycja ruchu ludowego?! Witos, Rataj, Kalinowski...
- Z tradycją zrywać nie chcemy i od każdego z liderów coś zaczerpniemy, ale akurat nie wąsy. Zresztą, Mikołajczyk wąsów nie miał...
- ... Pawlak też, i jak skończyli. Obiecał pan, że jeśli dostaniecie w wyborach mniej niż 9 proc., to poda się pan do dymisji. A może, gdy dostaniecie 10 proc., zapuści pan wąsy?
- Wykluczone. Nigdy wąsów nie miałem, nie mam i nie zapuszczę. Nie wyobrażam sobie siebie z wąsami. Czasem, jak jadę na narty, pozwalam sobie na dwa tygodnie bez golenia, ale wąsy na stałe? Nie.
Rozmawiał Robert Mazurek - Płodny Lepper
Andrzej Lepper pisze książkę. - Przewodniczący miał trochę urlopu, więc już ją kończy - deklaruje Janusz Maksymiuk, doradca wodza Samoobrony. Lepper może i urlop miał, ale do swej książki ręki nie przyłożył. Całość "Dokąd zmierza III RP" - bo tak brzmi roboczy tytuł dzieła - popełniła za niego Agnieszka Wołk-Łaniewska, niegdyś rzeczniczka Leszka Millera, a ostatnio wicenaczelna "Nie". Owoc współpracy duetu Lepper - Wołk-Łaniewska powinien ujrzeć światło dzienne jeszcze w kwietniu. To nie jest ostatnia książka, która ma wyjść spod pióra Leppera. Jeszcze w tej kadencji parlamentu chce on wydać zbiór sejmowych przemówień. "Dokąd zmierza III RP", czyli manifest polityczny Samoobrony, będzie na początku sprzedawany tylko podczas spotkań Leppera z narodem, ale później ma podbić księgarnie. Tam na razie dobrze sobie radzi dzieło jego głównego rywala - "Alfabet Rokity". Ostatnio pojawiła się również biografia Pierwszej Damy III RP pióra Wojciecha Dudkiewicza - "Jolanta Kwaśniewska - Polka idolka".
(MS) - Buszujący w zatoce
Australia zaciera kolonialne ślady swej historii. Tamtejsze władze ogłosiły, że Zatoka Botaniczna, do której przybił w 1770 r. statek Jamesa Cooka, odkrywcy tego lądu, zamieni się w pomnik Aborygenów - rdzennych mieszkańców kontynentu. W tym celu planują usunięcie z zatoki australijskiej flagi oraz kotwicy przypominającej o lądowaniu Cooka. Zostaną też wycięte niemal dwusetletnie sosny, bowiem zbytnio kojarzą się z Europą. Zamiast nich władze chcą posadzić kolczaste krzewy charakterystyczne dla buszu. Ta decyzja to kolejny krok w stronę przywracania godności Aborygenów, którzy do końca lat 70.
XX wieku byli traktowani na własnej ziemi jak obywatele drugiej kategorii. Tylko dlaczego za rasistowską politykę australijskich władz obwinia się Cooka? No i sosny.
(WAK) - Ducha nie gaszą
Francuscy strażacy długo nie byli w stanie przekonać władz, jak niebezpieczny jest ich zawód. Rząd udawał, że o tym nie wie i odmawiał strażakom prawa do wcześniejszej emerytury (w wieku 50 lat). Zdesperowani funkcjonariusze postanowili więc udowodnić, jak groźna może być ich profesja i - w akcie protestu - wzniecili pożar na ulicach Paryża. Gaszeniem musieli się tym razem zająć policjanci. Do ostudzenia rozpalonych głów strażaków użyli armatek wodnych. Na ulicach francuskiej stolicy rozgorzała regularna bitwa między funkcjonariuszami dwóch służb mundurowych, które powinny dbać o spokój i bezpieczeństwo obywateli. W innych krajach taki widok mógłby budzić zdumienie, lecz nie we Francji. Zgodnie z tradycją, każda szanująca się grupa zawodowa przynajmniej raz w roku musi tam dać upust swemu niezadowoleniu, wywołując publiczną burdę. Nie tylko w strażakach duch wielkiej rewolucji nie gaśnie.
(juluŚ) - Bohater tygodnia Heinz Kuttin
33-letni Heinz Kuttin będzie od nowego sezonu trenerem Adama Małysza. Najlepszy polski skoczek, zaniepokojony pogorszeniem swych wyników, stwierdził ostatnio, że "Kuttin ma ciekawą teorię mobilizacji". Tego jeszcze nie wiadomo, ale Kuttin na pewno jest kolegą Ediego Federera, najważniejszej postaci w polskich skokach, tak się składa, że również Austriaka. Edi, były skoczek narciarski, od lat zawiaduje interesami Małysza i postanowił przejąć opiekę nad jego szkoleniem.
Heinz Ernst Kuttin to były mistrz świata juniorów i brązowy medalista igrzysk w Albertville w 1992 r. Będzie zarabiał 5 tys. euro plus premie za wyniki. Ma przygotować polskich skoczków do igrzysk w Turynie za dwa lata. Kuttin od półtora roku był trenerem kadry B, a jego zawodnik Mateusz Rutkowski został mistrzem świata juniorów. Potem jednak przygasł. - To wielki talent, ale drugiego Małysza nie będziecie mieć już nigdy - wyznał niedawno Heinz Kuttin.
Austriackie strony internetowe przedstawiają go, w przeciwieństwie do zwolnionego właśnie Apoloniusza Tajnera, jako sprawnego menedżera. Były szkoleniowiec kadry nie oponuje. W rozmowie z "Wprost" przyznał, że za jego zwolnieniem stoi zmowa Austriaków, wielki biznes i naiwność Małysza. - Przy Adamie kręcą się ogromne pieniądze, ale dziwnym trafem zawsze omijały trenerów. Przez lata zarabiałem 2900 zł, tylko w ostatnim roku dostałem stuprocentową podwyżkę. Dlaczego Małysz przestał mnie popierać? Zawsze uważałem, że najlepiej wie, co jest mu potrzebne. Wierzyłem w jego intuicję. Dziś uważam, że go zawiodła - mówi Apoloniusz Tajner. (PZ) - Znikające rakiety
Kreatywna księgowość to wciąż rozwojowa dziedzina - dowiodło ostatnio ukraińskie Ministerstwo Obrony. Minister Jewhen Marczuk nie może się bowiem doliczyć jakichś marnych kilkuset rakiet balistycznych, które miały być zniszczone na mocy porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi, zawartego po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Jak odkryli kontrolerzy, nie istnieją żadne dowody zniszczenia tych rakiet. Pewne jest tylko to, że same rakiety też nie istnieją. Cóż więc się z nimi stało? Czyżby trafiły w ręce terrorystów? Raczej nie, każda z rakiet zawierała bowiem złoto, srebro i platynę. Minister obrony jest więc pewien, że rakiety poddano recyclingowi, a ci, którzy przechwycili odzyskane w ten sposób cenne kruszce, już się postarali, by nie pozostał po nich żaden ślad w księgach.
Cóż, pewnie nigdy się nie dowiemy, kim są spryciarze, którzy rozbroili ukraińską armię z kasy, przekuwając rakietową masę upadłościową komunizmu na sztabki pierwotnej akumulacji kapitału.
(juluŚ) - Chata wuja Abdullaha
Ponad milion Europejczyków było niewolnikami w Afryce - dowodzi amerykański historyk Robert Davis w opublikowanej właśnie książce "Chrześcijańscy niewolnicy, muzułmańscy panowie". Europejscy niewolnicy byli uprowadzani, a potem wykorzystywani do katorżniczej pracy przez arabskich władców Afryki Północnej. Ten proceder kwitł w latach 1530-1780, a jego ofiarami padali głównie mieszkańcy Francji, Hiszpanii, Portugalii i Włoch, a także Brytyjczycy, Irlandczycy i Islandczycy. Skala porwań dokonywanych przez Arabów jest oczywiście nieporównywalna z 12 milionami niewolników wywiezionych z Afryki do Ameryki, ale badania Davisa wykazały, że jest dużo większa, niż wcześniej oceniano. "Białych zwykło się przedstawiać jako złych kolonizatorów Afryki. Dlatego nikt nie pisze, że oni także byli zmuszani do niewolniczej pracy" - konkluduje Davis.
(WAK) - Policja zbroi bandytów
Janusz Graf, bandyta z gangu pruszkowskiego, stały klient Centralnego Biura Śledczego, dostał pozwolenie na broń! Wydała mu je jak gdyby nigdy nic stołeczna policja. Graf był żołnierzem Andrzeja Kolikowskiego (Pershinga). Jest podejrzewany o zabójstwa na zlecenie i napady na tiry. Również legalną, wydaną przez stołeczną policję bronią mógł się chwalić Mirosław Dąbrowski, ps. Misiek, uważany za szefa gangu ożarowskiego. Gang Miśka współpracował z rosyjską mafią i pośredniczył w przerzucie na wschód broni i narkotyków. A to nie jedyne wypadki, kiedy bandyci dostają pozwolenie na broń. Na "mieście" takie zezwolenie kosztuje 6 tys. zł.
(VK) - Papież wpływowy
Karol Wojtyła większość swego życia poświęcił walce z totalitaryzmem, nawet wtedy, gdy nie był jeszcze papieżem" - napisał "Financial Times". Tak uzasadniono przyznanie Janowi Pawłowi II tytułu Najbardziej Wpływowy Europejczyk Ostatniego Ćwierćwiecza. Dziennik zorganizował plebiscyt z okazji 25. rocznicy ukazywania się jego międzynarodowego wydania. Papież wyprzedził Michaiła Gorbaczowa, byłego prezydenta ZSRR. "To jednak nie Gorbaczow, lecz Jan Paweł II, był pierwszoplanowym inspiratorem wielkich zmian na kontynencie europejskim" - napisał "Financial Times".
(WAK)- Michaił Gorbaczow, ostatni przywódca ZSRR
- Margaret Thatcher, była premier Wielkiej Brytanii
- Gro Harlem Brundtland, była premier Norwegii
- Helmut Kohl, były kanclerz Niemiec
- Tim Berners-Lee, pomysłodawca światowej sieci WWW
- Jacques Delors, były przewodniczący Komisji Europejskiej
- Szum medialny interes kobiety
- "Fakt" - Tu dominują ciała. Głównie nagie, ale nie tylko. Jest Ahmed Jasin z mózgiem efektownie rozlanym na chodniku. Zdjęcie jest takie, że aż się nieruchawa zazwyczaj Rada Etyki Mediów obruszyła. Grzegorz Jankowski, redaktor naczelny gazety, wyjaśnił, że chciał jedynie pokazać prawdę. Owszem, mózg i prawda są z sobą ściśle związane, ale - jak by to rzec - w nieco innym kontekście.
- "Przekrój" - Tu też Ahmed Jasin. Mózgu nieco mniej, ale za to zdjęcie znacznie większe. I kolorowe! Prawie tak ostro, jak Izraelczycy przywódcę Hamasu, "Przekrój" atakuje Ilonę Łepkowską, scenarzystkę najpopularniejszych seriali i przeboju "Nigdy w życiu!" na dodatek. W wywiadzie Małgorzata Sadowska zarzuca jej lansowanie konserwatywnej wizji świata, ale są i mocniejsze sprawy: "Ale Żydów u pani nie ma w ogóle! Na przykład o Jedwabnem nic u pani nie było!". Niestety, Łepkowska nie okazuje się komercyjną wersją Antoniego Macierewicza i zamiast się zacietrzewiać, ironizuje (co - jak wiadomo - jest cechą ludzi inteligentnych). Na życzenie prowadzącej wywiad wymyśla nawet kanwę serialu o rodzinie liberalnej: "Powiedzmy, że byłoby to małżeństwo od 20 lat żyjące bez ślubu. Syn jest gejem, córka działaczką oazową. Jedno z rodziców jest buddystą, drugie ortodoksyjnym Żydem... To mogłoby być nawet zabawne, ale jako sitcom, a nie serial realistyczny". Aż dziw, że autorka tych wszystkich nieznośnie poważnych seriali ma takie poczucie humoru. Może by go tak trochę wpompować do "M jak miłość"?
- TVP - Prezes się zmienił i na razie nic poza tym. Kwiatkowski (Andrzej), Jeneralski, Jaworowicz jak straszyli, tak straszą. Ale zostawmy działkę publicystyczno-informacyjną, bo wszyscy się jej czepiają. Weźmy się za sport. Komentatorzy omawiający mecze Ligi Mistrzów w publicznej rozpaczliwie odstają od tych z Polsatu i Canal Plus. Rozumiem, że w 38-milionowym narodzie trudno znaleźć 11 gości, którzy dobrze kopią piłkę, ale wytropienie dwóch facetów, którzy mają gadane (na piłce przecież wszyscy się znają), jest chyba możliwe? Chociażby taki Tomasz Wołek. Polskie dziennikarstwo wiele by nie straciło, a telewizja - zyskała.
- "Trybuna" obawia się, czy złagodzenie ustawy antyaborcyjnej nie zaszkodzi SLD. Wątpliwości te rozwiewa poseł Joanna Senyszyn: "Nawet jeśli przejściowo miałoby to w jakikolwiek negatywny sposób odbić się na partii, musimy to zrobić. Nie możemy kierować się interesami SLD, tylko interesami kobiet, którym w 2001 r. obiecywaliśmy liberalizację ustawy". Lewicowa gazeta, lewicowa kobieta, a poziom obłudy taki, że Dulska wysiada.
- Radiostacja - W najpopularniejszym młodzieżowym radiu prowadząca mówi do słuchaczy per "psubraty". Nie żeby ich obrazić, tylko tak sympatycznie. Chyba jestem za stary na Radiostację. Nie dość, że muza się kiepści, to jeszcze nie nadążam za slangiem.
Igor Zalewski
Więcej możesz przeczytać w 14/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.