Dlaczego polskie adresy internetowe są najdroższe na świecie
244 zł - tyle żąda za zarejestrowanie i roczne utrzymanie narodowego adresu internetowego (tzw. domeny) Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa. To cztery razy drożej niż w Czechach i na Słowacji. W Estonii rejestracja domen narodowych jest darmowa! Maksymalne ceny za tego rodzaju usługi na świecie to równowartość około 80 zł. Na naszym rynku NASK jest monopolistą i dyktuje horrendalne ceny. W efekcie w Polsce zarejestrowano tylko 117 tys. internetowych adresów narodowych (z końcówką ".pl"). To osiem razy mniej niż w dwuipółkrotnie mniejszej Holandii, pięć razy mniej niż na Wyspach Kokosowych i dwa razy mniej niż w Samoa Zachodnim. A to właśnie duża liczba narodowych domen w sieci decyduje o rozwoju krajowego Internetu, a więc pośrednio także o rozwoju gospodarczym państwa.
Minister może nam NASKoczyć
NASK spełnia funkcje państwowego urzędu (rejestruje adresy internetowe), ale także prowadzi działalność komercyjną jak działająca na warunkach rynkowych firma; oferuje m.in. podłączenia do Internetu i obsługę sieci komputerowych, a ostatnio otrzymała licencję na usługi telefonii stacjonarnej. Oficjalnie NASK podlega Ministerstwu Nauki i Informatyzacji. Zdaniem dyrektora NASK Macieja Kozłowskiego, zwierzchność ministra Michała Kleibera ogranicza się jedynie do zatwierdzania wyników konkursu na stanowisko szefa placówki.
NASK odmówiła ujawienienia, ile zarabia na sprzedaży i obsłudze narodowych domen, tłumacząc to tajemnicą handlową. Ostrożnie szacując, można przyjąć, że wpływy ze sprzedaży i utrzymywania domen stanowią 60 proc. przychodów NASK. Przychody firmy od trzech lat wynoszą około 72 mln zł, a zysk - 8-10 mln zł. Koszty rejestracji i obsługi domen są minimalne, zatem kilkadziesiąt milionów złotych wpływów z rejestracji i sprzedaży domen to czysty zysk NASK. W instytucji bujnie rozwija się biurokracja: zatrudnienie w ciągu ostatnich trzech lat wzrosło o 60 proc. (ze 150 osób do 240 osób), przy czym przychody praktycznie się nie zmieniły!
Maciej Kozłowski tłumaczy, że rejestracja domen u źródła musi być droga, taniej można zarejestrować polski adres internetowy u partnerów NASK. Rzeczywiście, od połowy 2003 r. NASK oferuje kilkudziesięciu wybranym (według własnego uznania) firmom rabaty pozwalające im sprzedawać domeny po około 150 zł. Problem w tym, że to nadal 2-3 razy drożej niż rejestracja adresów internetowych na przykład u pośredników w Wielkiej Brytanii i USA.
Pisz na NASK
NASK jest władcą absolutnym w polskiej sieci. W punkcie czwartym regulaminu opłat za rejestrację i utrzymywanie domen NASK zastrzegła sobie możliwość natychmiastowego zablokowania adresów i anulowania rejestracji nie opłaconych w terminie. Zdarzało się, że blokowała firmowe domeny bez ostrzeżenia. Wystarczy się więc spóźnić dzień z przesłaniem 244 zł do NASK i można stracić prawo używania adresu. A jeśli na przykład klienci firmy nie będą mogli wejść na jej stronę (bo NASK to uniemożliwi), firma może stracić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na dodatek zdarza się, że NASK odmawia rejestracji niektórych domen jednym firmom, a następnie sprzedaje je innym. - Od 1998 r. dzierżawię od NASK adres internetowy kujawy.com.pl. Uruchomiłem wówczas pierwszy portal regionalny i mogłem teoretycznie zarejestrować każdą domenę - opowiada Andrzej Rygielski, właściciel firmy Media Cyfrowe. Teoretycznie, bo praktycznie NASK zablokowała obrót domenami regionalnymi - Odmówiono mi zarejestrowania adresu kujawy.pl, tłumacząc, że ta domena będzie zarządzana przez NASK - informuje Rygielski. Adres www.kujawy.pl NASK sprzedała potem innej firmie. Działalnością NASK nie interesuje się ani Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, ani Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jest tylko jeden sposób, aby skończyć z arogancją firmy urzędników (tym de facto jest NASK) i drenowaniem naszych kieszeni. Ceny narodowych adresów internetowych powinny być ustalane według jas-nych reguł. - Należy ogłosić przetarg na rejestrację domen i zarządzanie nimi. Kto zaoferuje najniższą cenę, będzie miał wyłączność na przykład na cztery lata - uważa Andrzej Piotrowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Proste? Tak, ale nie dla wszystkich.
Minister może nam NASKoczyć
NASK spełnia funkcje państwowego urzędu (rejestruje adresy internetowe), ale także prowadzi działalność komercyjną jak działająca na warunkach rynkowych firma; oferuje m.in. podłączenia do Internetu i obsługę sieci komputerowych, a ostatnio otrzymała licencję na usługi telefonii stacjonarnej. Oficjalnie NASK podlega Ministerstwu Nauki i Informatyzacji. Zdaniem dyrektora NASK Macieja Kozłowskiego, zwierzchność ministra Michała Kleibera ogranicza się jedynie do zatwierdzania wyników konkursu na stanowisko szefa placówki.
NASK odmówiła ujawienienia, ile zarabia na sprzedaży i obsłudze narodowych domen, tłumacząc to tajemnicą handlową. Ostrożnie szacując, można przyjąć, że wpływy ze sprzedaży i utrzymywania domen stanowią 60 proc. przychodów NASK. Przychody firmy od trzech lat wynoszą około 72 mln zł, a zysk - 8-10 mln zł. Koszty rejestracji i obsługi domen są minimalne, zatem kilkadziesiąt milionów złotych wpływów z rejestracji i sprzedaży domen to czysty zysk NASK. W instytucji bujnie rozwija się biurokracja: zatrudnienie w ciągu ostatnich trzech lat wzrosło o 60 proc. (ze 150 osób do 240 osób), przy czym przychody praktycznie się nie zmieniły!
Maciej Kozłowski tłumaczy, że rejestracja domen u źródła musi być droga, taniej można zarejestrować polski adres internetowy u partnerów NASK. Rzeczywiście, od połowy 2003 r. NASK oferuje kilkudziesięciu wybranym (według własnego uznania) firmom rabaty pozwalające im sprzedawać domeny po około 150 zł. Problem w tym, że to nadal 2-3 razy drożej niż rejestracja adresów internetowych na przykład u pośredników w Wielkiej Brytanii i USA.
Pisz na NASK
NASK jest władcą absolutnym w polskiej sieci. W punkcie czwartym regulaminu opłat za rejestrację i utrzymywanie domen NASK zastrzegła sobie możliwość natychmiastowego zablokowania adresów i anulowania rejestracji nie opłaconych w terminie. Zdarzało się, że blokowała firmowe domeny bez ostrzeżenia. Wystarczy się więc spóźnić dzień z przesłaniem 244 zł do NASK i można stracić prawo używania adresu. A jeśli na przykład klienci firmy nie będą mogli wejść na jej stronę (bo NASK to uniemożliwi), firma może stracić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na dodatek zdarza się, że NASK odmawia rejestracji niektórych domen jednym firmom, a następnie sprzedaje je innym. - Od 1998 r. dzierżawię od NASK adres internetowy kujawy.com.pl. Uruchomiłem wówczas pierwszy portal regionalny i mogłem teoretycznie zarejestrować każdą domenę - opowiada Andrzej Rygielski, właściciel firmy Media Cyfrowe. Teoretycznie, bo praktycznie NASK zablokowała obrót domenami regionalnymi - Odmówiono mi zarejestrowania adresu kujawy.pl, tłumacząc, że ta domena będzie zarządzana przez NASK - informuje Rygielski. Adres www.kujawy.pl NASK sprzedała potem innej firmie. Działalnością NASK nie interesuje się ani Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, ani Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jest tylko jeden sposób, aby skończyć z arogancją firmy urzędników (tym de facto jest NASK) i drenowaniem naszych kieszeni. Ceny narodowych adresów internetowych powinny być ustalane według jas-nych reguł. - Należy ogłosić przetarg na rejestrację domen i zarządzanie nimi. Kto zaoferuje najniższą cenę, będzie miał wyłączność na przykład na cztery lata - uważa Andrzej Piotrowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Proste? Tak, ale nie dla wszystkich.
Więcej możesz przeczytać w 15/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.