Zachodni recenzenci dobrze przyjęli książkę Masłowskiej, bo potwierdziła stereotypy o Polsce i Polakach
Postkomunistyczna pustka, szatański globalizm, ksenofobia, znużenie kapitalizmem i lęk przed zmianami - za taki obraz współczesnej Polski zachodni recenzenci chwalą książkę Doroty Masłowskiej "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". "W swym wspaniałym debiucie młoda pisarka kreśli zapierający dech w piersiach portret pokolenia polskich outsiderów" - napisał Volker Hage, dziennikarz tygodnika "Der Spiegel". Portret Polski w książce Masłowskiej został uznany w Europie za trafny i przejmujący. Jak zauważył recenzent "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "obraz jest tak sugestywny, że tego opisu nie sposób już traktować w kategoriach rozumowych". Zachodni recenzenci przyjęli ciepło powieść Masłowskiej, bo potwierdziła stereotypy o Polsce i Polakach funkcjonujące w tamtych społeczeństwach. Masłowska jest tym lepsza, im gorszy obraz Polski i Polaków wyłania się z jej książki. - Samokrytycyzm zawsze wzbudza większe zainteresowanie niż laurka. A Masłowska odsłania nasze narodowe kompleksy, strach przed wyimaginowanym wrogiem, czy niechęć do Zachodu. Pokazuje Polskę oddolną - mówi "Wprost" tłumaczka książki na język francuski Zofia Bobowicz.
To, że prawa do debiutu Masłowskiej kupiło amerykańskie wydawnictwo Grove Atlantic, które sprzedało książkę wydawcom z Francji, Włoch, Holandii, Niemiec, Rosji i Węgier, jest jej niewątpliwym sukcesem. Jednak nie ona odpowiada za nadinterpretację swojej książki przez zachodnią prasę. W wywiadzie dla nowego pisma "Lampa" mówi: "Pytają mnie, czy rzeczywiście w Polsce jest taka ksenofobia. Nie chcą mi w ogóle wierzyć, że nie ma żadnych Ruskich (...). Dla nich 'Wojna' to jakiś komentarz polityczno-społeczny, a nie literatura".
Pisane w miesiąc
- O książce Masłowskiej dowiedziałem się od przyjaciela, który nazwał ją skrzyżowaniem Scotta Fitzgeralda z Bretem Eastonem Ellisem - mówi Morgan Entrekin, szef wydawnictwa Grove Atlantic, które przygotowuje amerykańskie wydanie "Wojny polsko-ruskiej". Jego oficyna wydawała w Ameryce takich autorów, jak Samuel Beckett, Jorge Luis Borges, Jean Genet czy Henry Miller.
W Niemczech książka Masłowskiej nosi tytuł "Śnieżnobiały i rosyjskoczerwony". Do księgarń trafiła 23 lutego i - jak twierdzi Eva Betzwieser z wydawnictwa KiWi - dotychczas sprzedano 14 tys. egzemplarzy. Biorąc pod uwagę rozmiary niemieckiego rynku książki, nie jest to komercyjny sukces. Wydawcy liczyli na większe zainteresowanie, bo pierwszy nakład książki wyniósł 50 tys. egzemplarzy. Ostrożniejsi byli Francuzi: przeciętny nakład wynosi tam 8 tys., tymczasem "Polococtail Party" (taki tytuł dano powieści) wydano w 3 tys. Po sprzedaniu 2 tys. sztuk wydawnictwo dodrukowało 1,5 tys. egzemplarzy, ale jak zapewnia Marie Francoise z wydawnictwa Noir sur Blanc, dodruk sprzedaje się już opornie. "Gazeta Wyborcza", która niedawno pisała o oszałamiających zagranicznych sukcesach polskiej dwudziestolatki, mocno przesadziła. Trudno się temu dziwić, bo ten dziennik wykreował Masłowską na literacką gwiazdę sezonu.
"Literacka sensacja w Polsce", "Nastoletni fenomen", "Pisane w miesiąc", "Bestseller! - więcej sprzedał tylko papież", "Polski Trainspotting", "Polska Saganka" - zachwycali się zachodni recenzenci. Wszędzie podkreślano związek tej książki z polską współczesnością. I to chyba dziełku Masłowskiej zaszkodziło, bo czytelnicy szukają raczej prozy uniwersalnej. Także zachwyty nad językiem Masłowskiej były na wyrost, co akurat w wypadku Francji nie dziwi.
- Francuzi gustują w postmodernistycznym i awangardowym stylu, a tak przedstawiano język Masłowskiej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że "Wojna" to coś innego niż znani i cenieni tu Gombrowicz czy Mrożek - mówi Tomasz Michalski z Księgarni Polskiej w
Młoda twarz Polski
Masłowską lansuje się na zachodzie Europy jako nową młodą twarz Polski - inną od znanej z poezji Miłosza i Szymborskiej czy powieści Lema bądź Szczypiorskiego. Faktycznie może ona wzbudzać zainteresowanie, bo przekłady z polskiej literatury ograniczają się do niewielu nazwisk - tych samych od wielu lat. W Rosji i na Ukrainie dobrze się sprzedają kryminały Joanny Chmielewskiej. We Francji najczęściej obecne są książki Gombrowicza, Kapuścińskiego, Szczypiorskiego i Herlinga-Grudzińskiego. Szczypiorski i Lec są najlepiej sprzedającymi się polskimi autorami w Niemczech. Prawdziwe sukcesy odnosi ostatnio Sapkowski w Czechach i Hiszpanii, gdzie zajmuje pierwsze miejsca na listach bestsellerów fantastyki. W całej Europie sprzedano dotychczas ponad 300 tys. jego książek. Rekordzistą jest oczywiście Lem: łączny nakład jego książek (wydanych w 41 językach świata) przekroczył 27 mln egzemplarzy.
W wypadku Masłowskiej można odnieść wrażenie, że częściej się o niej pisze, niż ją czyta. Recenzje i artykuły o "Wojnie polsko-ruskiej", które pojawiły się w tak znanych pismach, jak francuski "Le Nouvel Observateur" czy niemieckie "Frankfurter Allgemeine Zeitung" oraz "Der Spiegel", skupiają się na obecnej rzekomo w książce socjologicznej diagnozie polskiego społeczeństwa neokapitalistycznego. Zainteresowanie młodą autorką jest oczywiście sukcesem, ale nie takim, o jakim donosiła polska prasa. Przecież tylko we Francji co roku pojawiają się recenzje z prawie 1800 debiutów.
Czytelnicy Masłowskiej są bardziej surowi niż krytycy. "Uff, wreszcie przebrnęłam! To jednak bardzo zła książka!" - napisała w internetowej recenzji trzydziestoletnia paryżanka.
To, że prawa do debiutu Masłowskiej kupiło amerykańskie wydawnictwo Grove Atlantic, które sprzedało książkę wydawcom z Francji, Włoch, Holandii, Niemiec, Rosji i Węgier, jest jej niewątpliwym sukcesem. Jednak nie ona odpowiada za nadinterpretację swojej książki przez zachodnią prasę. W wywiadzie dla nowego pisma "Lampa" mówi: "Pytają mnie, czy rzeczywiście w Polsce jest taka ksenofobia. Nie chcą mi w ogóle wierzyć, że nie ma żadnych Ruskich (...). Dla nich 'Wojna' to jakiś komentarz polityczno-społeczny, a nie literatura".
Pisane w miesiąc
- O książce Masłowskiej dowiedziałem się od przyjaciela, który nazwał ją skrzyżowaniem Scotta Fitzgeralda z Bretem Eastonem Ellisem - mówi Morgan Entrekin, szef wydawnictwa Grove Atlantic, które przygotowuje amerykańskie wydanie "Wojny polsko-ruskiej". Jego oficyna wydawała w Ameryce takich autorów, jak Samuel Beckett, Jorge Luis Borges, Jean Genet czy Henry Miller.
W Niemczech książka Masłowskiej nosi tytuł "Śnieżnobiały i rosyjskoczerwony". Do księgarń trafiła 23 lutego i - jak twierdzi Eva Betzwieser z wydawnictwa KiWi - dotychczas sprzedano 14 tys. egzemplarzy. Biorąc pod uwagę rozmiary niemieckiego rynku książki, nie jest to komercyjny sukces. Wydawcy liczyli na większe zainteresowanie, bo pierwszy nakład książki wyniósł 50 tys. egzemplarzy. Ostrożniejsi byli Francuzi: przeciętny nakład wynosi tam 8 tys., tymczasem "Polococtail Party" (taki tytuł dano powieści) wydano w 3 tys. Po sprzedaniu 2 tys. sztuk wydawnictwo dodrukowało 1,5 tys. egzemplarzy, ale jak zapewnia Marie Francoise z wydawnictwa Noir sur Blanc, dodruk sprzedaje się już opornie. "Gazeta Wyborcza", która niedawno pisała o oszałamiających zagranicznych sukcesach polskiej dwudziestolatki, mocno przesadziła. Trudno się temu dziwić, bo ten dziennik wykreował Masłowską na literacką gwiazdę sezonu.
"Literacka sensacja w Polsce", "Nastoletni fenomen", "Pisane w miesiąc", "Bestseller! - więcej sprzedał tylko papież", "Polski Trainspotting", "Polska Saganka" - zachwycali się zachodni recenzenci. Wszędzie podkreślano związek tej książki z polską współczesnością. I to chyba dziełku Masłowskiej zaszkodziło, bo czytelnicy szukają raczej prozy uniwersalnej. Także zachwyty nad językiem Masłowskiej były na wyrost, co akurat w wypadku Francji nie dziwi.
- Francuzi gustują w postmodernistycznym i awangardowym stylu, a tak przedstawiano język Masłowskiej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że "Wojna" to coś innego niż znani i cenieni tu Gombrowicz czy Mrożek - mówi Tomasz Michalski z Księgarni Polskiej w
Młoda twarz Polski
Masłowską lansuje się na zachodzie Europy jako nową młodą twarz Polski - inną od znanej z poezji Miłosza i Szymborskiej czy powieści Lema bądź Szczypiorskiego. Faktycznie może ona wzbudzać zainteresowanie, bo przekłady z polskiej literatury ograniczają się do niewielu nazwisk - tych samych od wielu lat. W Rosji i na Ukrainie dobrze się sprzedają kryminały Joanny Chmielewskiej. We Francji najczęściej obecne są książki Gombrowicza, Kapuścińskiego, Szczypiorskiego i Herlinga-Grudzińskiego. Szczypiorski i Lec są najlepiej sprzedającymi się polskimi autorami w Niemczech. Prawdziwe sukcesy odnosi ostatnio Sapkowski w Czechach i Hiszpanii, gdzie zajmuje pierwsze miejsca na listach bestsellerów fantastyki. W całej Europie sprzedano dotychczas ponad 300 tys. jego książek. Rekordzistą jest oczywiście Lem: łączny nakład jego książek (wydanych w 41 językach świata) przekroczył 27 mln egzemplarzy.
W wypadku Masłowskiej można odnieść wrażenie, że częściej się o niej pisze, niż ją czyta. Recenzje i artykuły o "Wojnie polsko-ruskiej", które pojawiły się w tak znanych pismach, jak francuski "Le Nouvel Observateur" czy niemieckie "Frankfurter Allgemeine Zeitung" oraz "Der Spiegel", skupiają się na obecnej rzekomo w książce socjologicznej diagnozie polskiego społeczeństwa neokapitalistycznego. Zainteresowanie młodą autorką jest oczywiście sukcesem, ale nie takim, o jakim donosiła polska prasa. Przecież tylko we Francji co roku pojawiają się recenzje z prawie 1800 debiutów.
Czytelnicy Masłowskiej są bardziej surowi niż krytycy. "Uff, wreszcie przebrnęłam! To jednak bardzo zła książka!" - napisała w internetowej recenzji trzydziestoletnia paryżanka.
Więcej możesz przeczytać w 15/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.