Premierowi Millerowi usłużni koledzy w końcu wyciągnęli korek i bezlitośnie spuścili powietrze
Ważnym składnikiem życia społecznego stało się ostatnio pompowanie. Pompowanie to wbrew pozorom nie jest moda na noszenie czapek z pomponami. Pompowanie polega na ładowaniu powietrza tam, gdzie nastąpiło ogólne sflaczenie i brakuje pary. Okazuje się, że kłopoty z parą mają nie tylko biura matrymonialne czy politycy SLD, z którymi obecnie mało kto chce się dobierać w pary. Braki na rynku pary spowodowały masowe wykupywanie gwizdków. Ekonomiści są bowiem zdania, że w Polsce sporo pary poszło w gwizdek. Niestety - jak głosi przysłowie emerytowanych pracowników wulkanizacji - para dmuchana w gwizdek sprawdza się co najwyżej podczas gotowania wody na herbatę, a nie w gospodarce.
W modzie jest więc intensywne pompowanie. Strongmeni ostro pompują swoje mięśnie na siłowniach. Niektórzy z nich są już tak napompowani, że przypominają postaci z filmów rysunkowych. Biedne ofiary przemysłu chemicznego! Nie mają pojęcia, że najlepiej napompowane w historii były stare parowozy PKP. Pompować można nie tylko mięśnie. W przyrodzie nie brakuje osobników nieźle napompowanych medialnie. Pompowanie medialne często odbywa się w programach muzycznych "Śpiewanie i ziewanie", magazynach w stylu "Wielki Brat - Mały Mózg" czy serialach typu "Koc, gaśnica i zakonnica".
Dzięki dobremu medialnemu napompowaniu gwiazdą może być nawet Kaja Paschalska, kot Gulczasa czy fryzjerka Renaty Beger. Odkryciem jest fakt, że sztucznie napompowane są nie tylko gwiazdki estrady, ale także herosi polityki, tacy jak premier Miller, któremu usłużni koledzy wyciągnęli w końcu korek i bezlitośnie spuścili powietrze. Czasy są takie, że łatwo można zostać zdmuchniętym. Zdaniem botaników, polityk dmuchnięty przez kolegów to dmuchawiec.
Wiosenne pompowanie przebiega w wielu wymiarach. Lepper zapowiada wielkie pompowanie pieniędzy, Borowski pompuje ponton ratunkowy, żeby nie utonąć, Rokita pompuje policzki do walki z populistami, a w Ustce radni chcą napompować cycki. W herbie tego nadmorskiego grodu tkwi miła syrenka, która - zdaniem radnych - ma zbyt płaski biust. Pompowanie cyców w herbie miasta nie jest wbrew pozorom łatwą sprawą. Zgodę na większe cyce musi wydać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które ustawowo akceptuje wszelkie zmiany w symbolice każdej pipidówy. Radni Ustki słusznie kombinują z biustem syrenki, reprezentując iście amerykańskie podejście do tematu. Przecież większe cycki w herbie to więcej turystów w mieście.
W Grudziądzu z kolei jakaś nie dopompowana prestiżowo radna zaproponowała wymianę ławek na sali obrad, bo te, które są, nie zasłaniają nóg. Radna ma nogi, ale nie chce ich pokazywać kolegom. To dosyć rewolucyjny wniosek wart jednak rozpatrzenia. Zdaniem stowarzyszenia stolarzy, łatwiej i prościej będzie wykonać osłony drewniane na twarze dla radnych niż na nogi. Już obliczono, że mała osłonka na twarz dla każdego obradującego radnego to koszt mniejszy niż budowa karmnika dla ptaszków. Ten pomysł można by przenieść także do parlamentu. Zawsze to przecież lepiej jak władza patrzy pod nogi, a nie kłamie prosto w oczy.
W modzie jest więc intensywne pompowanie. Strongmeni ostro pompują swoje mięśnie na siłowniach. Niektórzy z nich są już tak napompowani, że przypominają postaci z filmów rysunkowych. Biedne ofiary przemysłu chemicznego! Nie mają pojęcia, że najlepiej napompowane w historii były stare parowozy PKP. Pompować można nie tylko mięśnie. W przyrodzie nie brakuje osobników nieźle napompowanych medialnie. Pompowanie medialne często odbywa się w programach muzycznych "Śpiewanie i ziewanie", magazynach w stylu "Wielki Brat - Mały Mózg" czy serialach typu "Koc, gaśnica i zakonnica".
Dzięki dobremu medialnemu napompowaniu gwiazdą może być nawet Kaja Paschalska, kot Gulczasa czy fryzjerka Renaty Beger. Odkryciem jest fakt, że sztucznie napompowane są nie tylko gwiazdki estrady, ale także herosi polityki, tacy jak premier Miller, któremu usłużni koledzy wyciągnęli w końcu korek i bezlitośnie spuścili powietrze. Czasy są takie, że łatwo można zostać zdmuchniętym. Zdaniem botaników, polityk dmuchnięty przez kolegów to dmuchawiec.
Wiosenne pompowanie przebiega w wielu wymiarach. Lepper zapowiada wielkie pompowanie pieniędzy, Borowski pompuje ponton ratunkowy, żeby nie utonąć, Rokita pompuje policzki do walki z populistami, a w Ustce radni chcą napompować cycki. W herbie tego nadmorskiego grodu tkwi miła syrenka, która - zdaniem radnych - ma zbyt płaski biust. Pompowanie cyców w herbie miasta nie jest wbrew pozorom łatwą sprawą. Zgodę na większe cyce musi wydać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które ustawowo akceptuje wszelkie zmiany w symbolice każdej pipidówy. Radni Ustki słusznie kombinują z biustem syrenki, reprezentując iście amerykańskie podejście do tematu. Przecież większe cycki w herbie to więcej turystów w mieście.
W Grudziądzu z kolei jakaś nie dopompowana prestiżowo radna zaproponowała wymianę ławek na sali obrad, bo te, które są, nie zasłaniają nóg. Radna ma nogi, ale nie chce ich pokazywać kolegom. To dosyć rewolucyjny wniosek wart jednak rozpatrzenia. Zdaniem stowarzyszenia stolarzy, łatwiej i prościej będzie wykonać osłony drewniane na twarze dla radnych niż na nogi. Już obliczono, że mała osłonka na twarz dla każdego obradującego radnego to koszt mniejszy niż budowa karmnika dla ptaszków. Ten pomysł można by przenieść także do parlamentu. Zawsze to przecież lepiej jak władza patrzy pod nogi, a nie kłamie prosto w oczy.
Więcej możesz przeczytać w 15/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.