Sprzeciw Sosnkowskiego
24 marca 1944 r. gen. Władysław Anders, dowódca 2. Korpusu Polskiego, został wezwany do sztabu dowódcy 8. Armii Brytyjskiej, gen. sir Olivera Leese'a. Przebieg tej historycznej rozmowy znany jest z kilku dość zgodnych przekazów. Gen. Leese po krótkim wstępie o tej "cholernej górze", o piekle, które pochłonęło już tyle ofiar, o pośmiewisku, na które zostały wystawione wojska brytyjskie i amerykańskie, zwrócił się do gen. Andersa o "oddanie 2. Korpusu celem ratowania sytuacji". Najważniejsze słowa, które padły w tej rozmowie i do dzisiaj budzą spory historii, wiernie zapisał płk Kazimierz Wiśniowski, szef sztabu gen. Andersa: "(...) 8. Armia otrzymała zadanie otwarcia drogi do Rzymu, co wymaga zdobycia wzgórz klasztornych zamykających tę drogę, oraz sforsowania rzeki Rapido na południe od klasztoru. Zdobycie klasztoru oraz wzgórz klasztornych postanowiłem powierzyć 2. Korpusowi Polskiemu. Zdaję sobie sprawę, jak trudne i ważne jest to zadanie. Gdyby pan generał nie podjął się tego zadania, będę zmuszony powierzyć je innemu korpusowi, a Korpusu Polskiego użyć na innym odcinku. Zechce się pan generał udać wraz z szefem sztabu do pokoju obok, naradzić się i dać mi odpowiedź w ciągu 10 minut".
Według niektórych przekazów, było to 12 minut, a być może nawet kwadrans. Dowódca armii decyzję o polskim udziale w bitwie, w co nie może uwierzyć wielu historyków, oddał w ręce gen. Andersa. 24 marca 1944 r., ponad sześć tygodni przed polskim zwycięstwem w bitwie o Monte Cassino, Anders zadecydował o wielkiej historii. Nie mógł wiedzieć, że dla niego bitwa rozpocznie się następnego dnia. "Anders zdecydował, może w ciągu 10 minut, może mniej, może więcej, ale podjął decyzję samowolnie, samodzielnie, poza naczelnym wodzem, co jest już wystarczającym powodem do usunięcia go ze stanowiska. Kiedy mąż mój się o tym dowiedział - opowiadała Jadwiga Sosnkowska, żona gen. Kazimierza Sosnkowskiego - pierwszą reakcją jego było wyrzucić Andersa, wyrzucić natychmiast i z trzaskiem, i pojechał do Włoch..."
Pióropusz generała
Naczelny wódz przybył do Włoch 26 marca. O rozmowie, którą odbył z Andersem, wiadomo tyle, że była przykra. Gen. Sosnkowski w irytacji miał wykrzyczeć: "Pióropusz biały panu się śni!". Miał również, czemu po wojnie zaprzeczał, powiedzieć: "A Monte Cassino i tak nie zdobędziecie!". Rozpoczynała się zwyczajna polska wojna urażonych ambicji i zranionej miłości własnej. 5 kwietnia wódz naczelny zażądał wyjaśnień w sprawie warunków wykorzystania 2. Korpusu na froncie włoskim. W ciągu czterech dni gen. Anders miał mu przedstawić referat zawierający myśl przewodnią, a także dezyderaty, które dowódca korpusu zamierza skierować do swych przełożonych operacyjnych, na przykład ewentualną zmianę zadania. Z dziennika czynności Andersa można wnosić, że generał na ten rozkaz nie zareagował.
12 kwietnia gen. Sosnkowski przesłał dowódcy 2. Korpusu jeden z najdziwniejszych chyba dokumentów wojskowych w naszej historii, zatytułowany "Sugestie Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego dla gen. Władysława Andersa w sprawie przygotowań do działań w rejonie Cassino". Naczelny wódz domagał się od sprzymierzonych ciężkiej artylerii, przydziału tzw. trzecich brygad, jakimi z powodu braku rekrutów polskie dywizje nie dysponowały. Żądał także równoczesnego natarcia 13. Korpusu Brytyjskiego i Korpusu Francuskiego. Czytając dziś ten dokument, można odnieść wrażenie, że to nie gen. Alexander, gen. Clark, gen. Leese czy gen. Anders dowodzą tą bitwą, lecz sam gen. Sosnkowski zza londyńskiego biurka. "Monte Cassino jest zbyt trudnem do opanowania ze wschodu i południa, a więc przez jednostki brytyjskie, znajdujące się na lewym skrzydle korpusu. Monte Cassino - pisał gen. Sosnkowski, polecając Andersowi przekazanie tych uwag dowódcy 8. Armii - musi być zatem skutecznie obezwładnione ogniem artylerii i lotnictwa..." Nie wiadomo, czy gen. Anders przekazał - zgodnie z rozkazem - "sugestie" gen. Leese'owi i czy Brytyjczycy choćby za nie podziękowali.
Tymczasem Polacy - nieświadomi wojny, jak rozgorzała między dowódcami - zajmowali pozycje wzdłuż rzeki Sangro, z dala od morderczych wzgórz. Wygodne pozycje. Dochodziło do wymiany ognia artyleryjskiego, czasem do starcia patroli rozpoznawczych. Od kilku miesięcy docierały na włoski front oddziały 2. Korpusu przewożone statkami z Aleksandrii, Suezu i Port Saidu. W początkach kwietnia miało ich stanąć nad Sangro ponad 40 tys. żołnierzy.
3. Dywizja Strzelców Karpackich gen. Bronisława Ducha, 5. Kresowa Dywizja Piechoty gen. Nikodema Sulika, brygada pancerna, pułk kawalerii pancernej, pułk artylerii. O planowanym ataku na Monte Cassino nikt nie wiedział. Gen. Leese zażądał utrzymania tajemnicy w sprawie ofensywy. Pozwolił wtajemniczyć w sztabie 5-6 oficerów. O tym, że pójdą do szturmu na Monte Cassino, żołnierze mieli się dowiedzieć dwa tygodnie przed bitwą.
Przez Rzym do Warszawy
O co walczyli Polacy i dlaczego ryzykowali własne życie? To jedna z najważniejszych kwestii i jedno z najważniejszych pytań historii o Monte Cassino. Nie chodziło przecież o drogę na Rzym. "Zapał Polaków nie wynikał wyłącznie ze zrozumiałego pragnienia odwetu - napisali po latach brytyjscy historycy. - Polacy mieli ogromną świadomość polityczną. Nawet najskromniejszy żołnierz wierzył, iż jeśli pomoże aliantom odnieść zwycięstwo, droga do wolnej, niepodległej Polski może się jeszcze raz otworzyć".
Sam Anders, wyjaśniając we wspomnieniach, dlaczego zdecydował się pchnąć oddziały 2. Korpusu do tej ryzykownej, krwawej bitwy, dlaczego położył na szali własną sławę, ryzykując konflikt z przełożonymi, odpowiedział prosto: "Wykonanie tego zadania ze względu na rozgłos, jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie, mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej". Sprawą polską w tych dniach było przekonanie świata, że wbrew agresywnej i wszechobecnej sowieckiej propagandzie Polacy chcą walczyć i walczą z Niemcami. Wbrew komunikatowi TASS z 21 marca 1944 r., stwierdzającemu, że "w Armii Polskiej wszyscy ci, którzy wyrażają chęć natychmiastowej walki przeciwko Niemcom, są z całą bezwzględnością prześladowani. Tysiące oficerów i żołnierzy zniknęło bez śladu z szeregów polskiej armii na Środkowym Wschodzie. Ponad 700 oficerów i żołnierzy armii Andersa zostało skazanych na dożywotnie więzienie lub na więzienie od 10 do 14 lat na podstawie fałszywych dowodów". W podobnych celach publikowane było w prasie światowej oświadczenie Nikity Chruszczowa, stwierdzające, że działające na Kresach partyzanckie oddziały sowieckie nigdy nie spotkały żadnego polskiego oddziału partyzanckiego podległego Londynowi. Dziesiątki artykułów o Polsce ukazujących się w centralnej prasie sowieckiej, skwapliwie przedrukowywanych przez lewicowe gazety na świecie, nosiły tytuły w rodzaju: "Sojusznicy Hitlera" czy "Na pasku Hitlera". Choć trudno w to uwierzyć, w trakcie jednej z rozmów z gen. Leese'em pod Monte Cassino Anders poinformował, że "zakazał w oddziałach polskich kolportażu gazety frontowej 8. Armii Brytyjskiej, gdyż nie może dopuścić do zepsucia się stosunków między żołnierzami polskimi i Brytyjczykami, co niewątpliwie będzie miało miejsce, jeśli żołnierz nasz będzie widział w gazecie mapki, na których Polski już nie ma".
Zamknąć usta Sowietom
Dla Polaków bitwa o Monte Cassino w maju 1944 r. była przede wszystkim bitwą o honor, którego próbowano nas pozbawić. Co najważniejsze, była to bitwa wygrana. Wraz z polskim zwycięstwem pod Monte Cassino zamilkła napastliwa sowiecka propaganda. Moskwa przerwała nawet kłamliwą nagonkę zarzucającą Polakom antysemityzm w armii Andersa. Światowa prasa donosiła o wyjątkowym bohaterstwie Polaków, "którzy szli do ataku z lekkim sercem i z pogardą śmierci, jakiej nikt nigdy nie widział u innych żołnierzy". Sam Anders przechodził do legendy wojny, a jego komentarze: "Piękna bitwa, zabiliśmy ponad dwa tysiące Szwabów. Czuć ich wszędzie", powtarzali żołnierze.
Historycy zapewne nadal toczyć będą spór na temat przebiegu tej operacji, błędów, które w jej trakcie popełniono i sensu straszliwej polskiej ceny za zwycięstwo. Ofiary prawie 4 tys. zabitych, rannych i zaginionych. Nawet ci, którzy nie podzielają racji gen. Andersa, nigdy nie zmienią tego, że w tej wojnie okazał się on jedynym zwycięskim polskim wodzem w jedynej polskiej zwycięskiej bitwie tamtych czasów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.