Cannes, bastion nudnego kina europejskiego, poddał się Hollywood
Francuska kultura filmowa ostatecznie poddała się amerykańskiej dominacji - to główny fakt tegorocznego festiwalu w Cannes. Po zeszłorocznej fali krytyki organizatorzy zdecydowali się zerwać z pseudoelitarnością i sekowaniem amerykańskiego kina popularnego. Gdy dziesięć lat temu jury pod przewodnictwem Clinta Eastwooda przyznało Złotą Palmę "Pulp Fiction" Quentina Tarantino, a nie "Czerwonemu" Krzysztofa Kieślowskiego, uznano to za amerykańską zmowę i policzek dla europejskiej kultury. Odczytanie werdyktu przyjęto gwizdami i protestami. Dziś Tarantino jest przewodniczącym jury, w którym większość stanowią twórcy anglojęzyczni. Protesty i gwizdy wokół festiwalu wywołują francuscy twórcy kultury, którzy wśród fleszy i kamer z całego świata usiłują wywalczyć jeszcze lepsze warunki pracy, czyli więcej opieki państwa.
Symboliczny jest tegoroczny plakat festiwalu: mała dziewczynka rodem z animacji rzuca na ścianę charakterystyczny cień Marilyn Monroe. Dwa filary amerykańskiego kina popularnego - klasyczna gwiazda Hollywood i postać z kreskówki - są w tym roku symbolem Cannes.
Cztery razy Ameryka
Dziennikarze i zwykli widzowie, którzy zjawili się w Cannes, są złaknieni przede wszystkim Hollywood. Nic dziwnego, że aż cztery amerykańskie produkcje znalazły się w głównym konkursie festiwalu. Wśród nich najnowszy film braci Coen, którzy już trzy razy zdobyli nagrodę za reżyserię i zgodnie z piłkarskimi zasadami powinni otrzymać ją na zawsze. Tym razem przygotowali nową wersję klasycznej komedii "Starsza pani musi zniknąć" z Tomem Hanksem jako szefem przestępczej szajki.
Swój nowy dokument, "Fahrenheit 9/11", pokazuje w Cannes Michael Moore. Z kolei Stephen Hopkins przedstawia biograficzną telewizyjną produkcję (amerykańsko-brytyjską) "Życie i śmierć Petera Sellersa". Rok temu festiwal w Cannes wygrał właśnie amerykański film wyprodukowany na potrzeby małego ekranu - "Słoń" Gusa Van Santa. Widać Amerykanie robią już lepsze filmy dla telewizji niż reszta świata dla kin.
Czwartym amerykańskim tytułem w konkursie jest druga część "Shreka", animowanego przeboju sprzed trzech lat. Nie dość, że kontynuacja, to jeszcze kreskówka - trudno o większą profanację świątyni sztuki, jaką w oczach Francuzów był przez dekady festiwal w Cannes.
Pieprzone arcydzieło Almodovara
Po zeszłorocznej wpadce, czyli otwarciu festiwalu francuską superprodukcją "Fanfan Tulipan", tym razem postawiono na pewnego konia. Pedro Almodóvar, kochany po obu stronach Atlantyku, przywiózł do Cannes swój najnowszy film "Złe wychowanie". Ta ciężka i kontrowersyjna opowieść o pedofilii i transwestytach została przyjęta owacją na stojąco. Reżyser podsumował to stwierdzeniem: "A mówili mi, że w Cannes jest trudna publiczność". Quentin Tarantino żałował, że film Almodóvara nie startuje w konkursie. "To pieprzone arcydzieło" - powiedział z wrodzoną sobie subtelnością reżyser "Wściekłych psów" i "Pulp Fiction".
Poza konkursem pokazywana była również - z wielką pompą - "Troja" Wolfganga Petersena. Przyjechały gwiazdy filmu, z Bradem Pittem na czele. Do pałacu festiwalowego trafiły także brutalny horror "Świt żywych trupów", czarna komedia "Bad Santa" i najnowszy film Tarantino - "Kill Bill vol. 2". Pokazy pozakonkursowe i towarzyszące festiwalowi targi filmowe od lat zdominowane są przez Amerykanów. Czują się oni jak u siebie do tego stopnia, że na targach jako dzienniki wychodzą lokalne wydania hollywoodzkich magazynów "Variety" i "The Hollywood Reporter". Gospodarzom nie pozostaje nic innego, jak uczyć się od lepszych. Skoro tak wielkim sukcesem okazał się "Asterix" - ekranizacja francuskiego komiksu powstała na fali popularności tego nurtu w Hollywood - poszli za ciosem. Cannes obwieszone jest billboardami właśnie realizowanych obrazów - komediowego westernu "Daltonowie" na motywach komiksu "Lucky Luke" i filmu "Iznogud" na podstawie innego dzieła Goscinnego.
Polski margines
Na targach filmowych obecne są kinematografie Dalekiego Wschodu, które tym razem w swej ofercie mają głównie kino popularne: filmy akcji, horrory, fantastykę. Polskie stoisko i - po raz pierwszy w historii festiwalu - pawilon polski w międzynarodowej wiosce festiwalowej nie są specjalnie zauważalne. Choć może to i lepiej, zważywszy na filmy, które przywieźliśmy. Skoro nikogo z Polski nie zaproszono do żadnej z festiwalowych prezentacji, pokazaliśmy obrazy, które - jak głosi oficjalny komunikat - "w ciągu ostatnich dwóch lat cieszyły się w Polsce i na świecie największym powodzeniem". W tym gronie znalazł się na przykład "Król Ubu" Piotra Szulkina, film tak słaby i archaiczny, że w naszym kraju zobaczyło go w kinach raptem 6 668 widzów. W polskim pawilonie (a tak naprawdę polsko-czesko-słowackim) straszy gości reklamówka filmu "Sfora - Bez litości" Wojciecha Wójcika.
Rekin De Niro
Na specjalnym pokazie Angelina Jolie, Will Smith i Jack Black zaprezentowali fragmenty filmu "Rybki z ferajny", następnego po "Shreku 2" hitu z wytwórni DreamWorks. W tej podwodnej animacji najważniejsze role odgrywają rekiny mafiosi. Ich szefowi Don Lino głosu użyczył filmowy gangster wszech czasów - Robert De Niro. Pomaga mu Sykes, czyli reżyser Martin Scorsese. Podczas spotkania komik Jack Black, który w "Rybkach z ferajny" wciela się w strachliwego syna Don Lino, rekina wegetarianina Lenny'ego, żartował, że teraz będzie mógł opowiadać, iż pracował razem z De Niro i Scorsese.
Will Smith, pytany o wrażenia z Cannes, odpowiedział, że jest tu czwarty czy piąty raz i już wie, dlaczego ten festiwal jest tak popularny wśród gwiazd Hollywood: "Chodzi o wasze, europejskie, podejście do nagości. U nas nagim jest się w łazience, czasami w sypialni, tu nagość jest zdecydowanie bardziej publiczna". Prowadzący spotkanie Jeffrey Katzenberg, producent "Rybek" i współzałożyciel wytwórni DreamWorks, dodał, że Cannes jest jednym z najlepszych miejsc do zaprezentowania amerykańskich produkcji dziennikarzom z całego świata. W ten sposób jeden z najpotężniejszych ludzi w Hollywood zdradził tajemnicę poliszynela. Festiwal, mający być bastionem kina europejskiego i artystycznego, stał się forum amerykańskiego kina popularnego.
Szefujący jury Tarantino nie pozwoli, by wygrał film nudny. To jeden z niewielu twórców, którzy nie widzą sprzeczności między wartością artystyczną a atrakcyjnością filmów. Na otwierającej festiwal konferencji prasowej jury, na pytanie o to, jaki film zostanie nagrodzony Złotą Palmą, Tarantino odpowiedział: "Będziemy wiedzieć, kiedy go zobaczymy".
Symboliczny jest tegoroczny plakat festiwalu: mała dziewczynka rodem z animacji rzuca na ścianę charakterystyczny cień Marilyn Monroe. Dwa filary amerykańskiego kina popularnego - klasyczna gwiazda Hollywood i postać z kreskówki - są w tym roku symbolem Cannes.
Cztery razy Ameryka
Dziennikarze i zwykli widzowie, którzy zjawili się w Cannes, są złaknieni przede wszystkim Hollywood. Nic dziwnego, że aż cztery amerykańskie produkcje znalazły się w głównym konkursie festiwalu. Wśród nich najnowszy film braci Coen, którzy już trzy razy zdobyli nagrodę za reżyserię i zgodnie z piłkarskimi zasadami powinni otrzymać ją na zawsze. Tym razem przygotowali nową wersję klasycznej komedii "Starsza pani musi zniknąć" z Tomem Hanksem jako szefem przestępczej szajki.
Swój nowy dokument, "Fahrenheit 9/11", pokazuje w Cannes Michael Moore. Z kolei Stephen Hopkins przedstawia biograficzną telewizyjną produkcję (amerykańsko-brytyjską) "Życie i śmierć Petera Sellersa". Rok temu festiwal w Cannes wygrał właśnie amerykański film wyprodukowany na potrzeby małego ekranu - "Słoń" Gusa Van Santa. Widać Amerykanie robią już lepsze filmy dla telewizji niż reszta świata dla kin.
Czwartym amerykańskim tytułem w konkursie jest druga część "Shreka", animowanego przeboju sprzed trzech lat. Nie dość, że kontynuacja, to jeszcze kreskówka - trudno o większą profanację świątyni sztuki, jaką w oczach Francuzów był przez dekady festiwal w Cannes.
Pieprzone arcydzieło Almodovara
Po zeszłorocznej wpadce, czyli otwarciu festiwalu francuską superprodukcją "Fanfan Tulipan", tym razem postawiono na pewnego konia. Pedro Almodóvar, kochany po obu stronach Atlantyku, przywiózł do Cannes swój najnowszy film "Złe wychowanie". Ta ciężka i kontrowersyjna opowieść o pedofilii i transwestytach została przyjęta owacją na stojąco. Reżyser podsumował to stwierdzeniem: "A mówili mi, że w Cannes jest trudna publiczność". Quentin Tarantino żałował, że film Almodóvara nie startuje w konkursie. "To pieprzone arcydzieło" - powiedział z wrodzoną sobie subtelnością reżyser "Wściekłych psów" i "Pulp Fiction".
Poza konkursem pokazywana była również - z wielką pompą - "Troja" Wolfganga Petersena. Przyjechały gwiazdy filmu, z Bradem Pittem na czele. Do pałacu festiwalowego trafiły także brutalny horror "Świt żywych trupów", czarna komedia "Bad Santa" i najnowszy film Tarantino - "Kill Bill vol. 2". Pokazy pozakonkursowe i towarzyszące festiwalowi targi filmowe od lat zdominowane są przez Amerykanów. Czują się oni jak u siebie do tego stopnia, że na targach jako dzienniki wychodzą lokalne wydania hollywoodzkich magazynów "Variety" i "The Hollywood Reporter". Gospodarzom nie pozostaje nic innego, jak uczyć się od lepszych. Skoro tak wielkim sukcesem okazał się "Asterix" - ekranizacja francuskiego komiksu powstała na fali popularności tego nurtu w Hollywood - poszli za ciosem. Cannes obwieszone jest billboardami właśnie realizowanych obrazów - komediowego westernu "Daltonowie" na motywach komiksu "Lucky Luke" i filmu "Iznogud" na podstawie innego dzieła Goscinnego.
Polski margines
Na targach filmowych obecne są kinematografie Dalekiego Wschodu, które tym razem w swej ofercie mają głównie kino popularne: filmy akcji, horrory, fantastykę. Polskie stoisko i - po raz pierwszy w historii festiwalu - pawilon polski w międzynarodowej wiosce festiwalowej nie są specjalnie zauważalne. Choć może to i lepiej, zważywszy na filmy, które przywieźliśmy. Skoro nikogo z Polski nie zaproszono do żadnej z festiwalowych prezentacji, pokazaliśmy obrazy, które - jak głosi oficjalny komunikat - "w ciągu ostatnich dwóch lat cieszyły się w Polsce i na świecie największym powodzeniem". W tym gronie znalazł się na przykład "Król Ubu" Piotra Szulkina, film tak słaby i archaiczny, że w naszym kraju zobaczyło go w kinach raptem 6 668 widzów. W polskim pawilonie (a tak naprawdę polsko-czesko-słowackim) straszy gości reklamówka filmu "Sfora - Bez litości" Wojciecha Wójcika.
Rekin De Niro
Na specjalnym pokazie Angelina Jolie, Will Smith i Jack Black zaprezentowali fragmenty filmu "Rybki z ferajny", następnego po "Shreku 2" hitu z wytwórni DreamWorks. W tej podwodnej animacji najważniejsze role odgrywają rekiny mafiosi. Ich szefowi Don Lino głosu użyczył filmowy gangster wszech czasów - Robert De Niro. Pomaga mu Sykes, czyli reżyser Martin Scorsese. Podczas spotkania komik Jack Black, który w "Rybkach z ferajny" wciela się w strachliwego syna Don Lino, rekina wegetarianina Lenny'ego, żartował, że teraz będzie mógł opowiadać, iż pracował razem z De Niro i Scorsese.
Will Smith, pytany o wrażenia z Cannes, odpowiedział, że jest tu czwarty czy piąty raz i już wie, dlaczego ten festiwal jest tak popularny wśród gwiazd Hollywood: "Chodzi o wasze, europejskie, podejście do nagości. U nas nagim jest się w łazience, czasami w sypialni, tu nagość jest zdecydowanie bardziej publiczna". Prowadzący spotkanie Jeffrey Katzenberg, producent "Rybek" i współzałożyciel wytwórni DreamWorks, dodał, że Cannes jest jednym z najlepszych miejsc do zaprezentowania amerykańskich produkcji dziennikarzom z całego świata. W ten sposób jeden z najpotężniejszych ludzi w Hollywood zdradził tajemnicę poliszynela. Festiwal, mający być bastionem kina europejskiego i artystycznego, stał się forum amerykańskiego kina popularnego.
Szefujący jury Tarantino nie pozwoli, by wygrał film nudny. To jeden z niewielu twórców, którzy nie widzą sprzeczności między wartością artystyczną a atrakcyjnością filmów. Na otwierającej festiwal konferencji prasowej jury, na pytanie o to, jaki film zostanie nagrodzony Złotą Palmą, Tarantino odpowiedział: "Będziemy wiedzieć, kiedy go zobaczymy".
Więcej możesz przeczytać w 21/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.