Jeden z członków Komisji Europejskiej postraszył Brytyjczyków, że jeśli odrzucą konstytucję, skończą jak Szwajcarzy. W Londynie panika Nie możemy narzekać, że Europa się o nas nie troszczy. Europa wstaje rano, zjada śniadanie, a potem się troszczy, z przerwą na obiad, aż do kolacji. Dziadek i ojciec Europy, to znaczy Chirac i Schröder, nie robią nawet przerw na posiłki. Ostatnio zatroszczyli się szczególnie o to, że u nas wszystko, w porównaniu z Francją i Niemcami, jest niższe, a zwłaszcza podatki od przedsiębiorstw. Istotnie, sytuacja karygodna, bo słyszałem, że wielu przedsiębiorców niemieckich zrezygnowało z przeniesienia produkcji do Polski, kiedy dowiedziało się, że podatki są u nas o 20 proc. niższe niż w RFN. Gorsze płace tak im nie przeszkadzają jak zbyt niskie podatki. Cóż, nieprzyzwyczajeni.
Poza tym na niższych podatkach nie można tyle wykręcić ile na wysokich. Podobno w naszym Ministerstwie Finansów leżą już podania niemieckich i francuskich koncernów z prośbami o podniesienie opodatkowania. Każda firma, która dobrowolnie zapłaci więcej, ma otrzymać tytuł Europejskiego Mistrza Podatków i zostać wpisana do złotej księgi, jeszcze zanim zbankrutuje.
W telewizji pani Henryka Bochniarz apelowała o zrozumienie dla troski Chiraca i Schrödera o polskie podatki. Niemcy i Francja - tłumaczyła przewodnicząca polskich pracodawców - są największymi płatnikami netto do budżetu unii, z którego wspiera się także Polskę. Dlatego muszą mieć najwyższe podatki i uważają to za niesprawiedliwość, iż kraj nie dość, że wspierany, to ma niższe opodatkowanie. To trochę nie tak. Wpłaty do budżetu unii wynoszą około 1 proc. PKB dla wszystkich i jest to może najsprawiedliwsza regulacja we wspólnocie. Bardzo bym chciał, żeby to Polska była największym płatnikiem netto do unijnego budżetu, i myślę, że trzeba obiecać Berlinowi i Paryżowi, że jak tylko do tego dojdzie, podniesiemy podatki.
Natomiast Bronisław Geremek, który martwi się polskim brakiem entuzjazmu dla konstytucji europejskiej, otrzymał tytuł Architekta Integracji Europejskiej. Wprawdzie tylko od Unii Wolności, ale może sobie to napisać na wizytówce. Jest u nas trochę więcej osób, którym ta konstytucja leży na sercu i które powinny też dostać jakiś budowlany indygenat - majstra, murarza albo winklowego integracji. Jędrek, podaj wapno, bo mi ściana leci. Na Zachodzie jest więcej fantazji - ostatnio ktoś nazwał autora projektu konstytucji, Giscarda, kukułką integracji. Bo jak kukułka z zegara szwarcwaldzkiego wyskakuje regularnie i kuka - konstytucja, konstytucja.
Według Geremka, niechęcią do konstytucji przyprawiliśmy sobie swarliwą gębę. Jednak jeszcze nie wiemy, co nam grozi. Jeden z członków Komisji Europejskiej postraszył Brytyjczyków, że jeśli odrzucą konstytucję w referendum, to skończą jak Szwajcarzy. Nie będą mogli mieć euro i nie dostąpią zaszczytu współfinansowania niemieckiego i francuskiego deficytu wydatków publicznych. W Londynie panika. Anglicy wykupują mydło, świece i zapałki, a także robią zapasy polskiego cukru. Niektórzy uczą się jodłować. Strzeżmy się, żebyśmy też nie skończyli jak Szwajcaria albo Wielka Brytania, w obrzydliwym dobrobycie. Nie daj Boże, bo Niemcy zaczną przyjeżdżać do nas na roboty.
W sytuacji takiego zagrożenia jedynym ratunkiem jest konstytucja dla Europy. Brytyjczycy się opierają, Polacy się wadzą, Duńczycy nie chcą, więc państwa osi Paryż - Berlin wymyśliły, że przesądem byłoby trzymanie się kurczowo zasady, że coś, co ma obowiązywać wszystkich, przez wszystkich musi też być zaakceptowane. Wystarczy, powiedziano na Szczycie Wszystkiego w Paryżu, że konstytucję zaakceptuje 20 krajów. A dlaczego aż 20? Nie wystarczą dwa? Wystarczą, skoro zgodnie z logiką Henryki Bochniarz są największymi płatnikami netto. Reszta, zgodnie ze światłą radą Chiraca, będzie miała okazję milczeć. I nie powinna tej okazji przepuścić.
Całkowicie demokratyczny pomysł na przyjęcie konstytucji ma niezawodny Daniel Cohn-Bendit, który zaproponował referendum ogólnoeuropejskie. Wtedy wszyscy Brytyjczycy i wszyscy Polacy co do jednego, nawet razem z Geremkiem, będą mogli być przeciw, a i tak znajdą się w mniejszości. Będzie pysznie. Konstytucyjnie podniosą nam podatki i ograniczą wydatki. Już nikt nie będzie pokazywał w Paryżu Polaka palcami - zobaczcie, jeździ peugeotem, kupuje w Carrefourze, pije burgunda i je roqueforta, bo ma za niskie podatki. Dopiero wtedy wieża Eiffla zostanie przemianowana na wieżę Geremka.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
W telewizji pani Henryka Bochniarz apelowała o zrozumienie dla troski Chiraca i Schrödera o polskie podatki. Niemcy i Francja - tłumaczyła przewodnicząca polskich pracodawców - są największymi płatnikami netto do budżetu unii, z którego wspiera się także Polskę. Dlatego muszą mieć najwyższe podatki i uważają to za niesprawiedliwość, iż kraj nie dość, że wspierany, to ma niższe opodatkowanie. To trochę nie tak. Wpłaty do budżetu unii wynoszą około 1 proc. PKB dla wszystkich i jest to może najsprawiedliwsza regulacja we wspólnocie. Bardzo bym chciał, żeby to Polska była największym płatnikiem netto do unijnego budżetu, i myślę, że trzeba obiecać Berlinowi i Paryżowi, że jak tylko do tego dojdzie, podniesiemy podatki.
Natomiast Bronisław Geremek, który martwi się polskim brakiem entuzjazmu dla konstytucji europejskiej, otrzymał tytuł Architekta Integracji Europejskiej. Wprawdzie tylko od Unii Wolności, ale może sobie to napisać na wizytówce. Jest u nas trochę więcej osób, którym ta konstytucja leży na sercu i które powinny też dostać jakiś budowlany indygenat - majstra, murarza albo winklowego integracji. Jędrek, podaj wapno, bo mi ściana leci. Na Zachodzie jest więcej fantazji - ostatnio ktoś nazwał autora projektu konstytucji, Giscarda, kukułką integracji. Bo jak kukułka z zegara szwarcwaldzkiego wyskakuje regularnie i kuka - konstytucja, konstytucja.
Według Geremka, niechęcią do konstytucji przyprawiliśmy sobie swarliwą gębę. Jednak jeszcze nie wiemy, co nam grozi. Jeden z członków Komisji Europejskiej postraszył Brytyjczyków, że jeśli odrzucą konstytucję w referendum, to skończą jak Szwajcarzy. Nie będą mogli mieć euro i nie dostąpią zaszczytu współfinansowania niemieckiego i francuskiego deficytu wydatków publicznych. W Londynie panika. Anglicy wykupują mydło, świece i zapałki, a także robią zapasy polskiego cukru. Niektórzy uczą się jodłować. Strzeżmy się, żebyśmy też nie skończyli jak Szwajcaria albo Wielka Brytania, w obrzydliwym dobrobycie. Nie daj Boże, bo Niemcy zaczną przyjeżdżać do nas na roboty.
W sytuacji takiego zagrożenia jedynym ratunkiem jest konstytucja dla Europy. Brytyjczycy się opierają, Polacy się wadzą, Duńczycy nie chcą, więc państwa osi Paryż - Berlin wymyśliły, że przesądem byłoby trzymanie się kurczowo zasady, że coś, co ma obowiązywać wszystkich, przez wszystkich musi też być zaakceptowane. Wystarczy, powiedziano na Szczycie Wszystkiego w Paryżu, że konstytucję zaakceptuje 20 krajów. A dlaczego aż 20? Nie wystarczą dwa? Wystarczą, skoro zgodnie z logiką Henryki Bochniarz są największymi płatnikami netto. Reszta, zgodnie ze światłą radą Chiraca, będzie miała okazję milczeć. I nie powinna tej okazji przepuścić.
Całkowicie demokratyczny pomysł na przyjęcie konstytucji ma niezawodny Daniel Cohn-Bendit, który zaproponował referendum ogólnoeuropejskie. Wtedy wszyscy Brytyjczycy i wszyscy Polacy co do jednego, nawet razem z Geremkiem, będą mogli być przeciw, a i tak znajdą się w mniejszości. Będzie pysznie. Konstytucyjnie podniosą nam podatki i ograniczą wydatki. Już nikt nie będzie pokazywał w Paryżu Polaka palcami - zobaczcie, jeździ peugeotem, kupuje w Carrefourze, pije burgunda i je roqueforta, bo ma za niskie podatki. Dopiero wtedy wieża Eiffla zostanie przemianowana na wieżę Geremka.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Więcej możesz przeczytać w 21/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.