Rosyjski desant literacki na Polskę Rosjanie podbijają Warszawę. Aż 40 proc. powierzchni handlowej 49. Międzynarodowych Targów Książki w Pałacu Kultury i Nauki (20-23 maja) zarezerwowali nasi wschodni sąsiedzi, gość honorowy imprezy. Do Warszawy przyjeżdża ponad sto rosyjskich wydawców, a w spotkaniach autorskich weźmie udział trzydziestu pisarzy. Wszystko pod hasłem: "Rosja - odkrycie na nowo". To część ofensywy rosyjskiej literatury na Europę rozpoczętej rok temu we Frankfurcie nad Menem. Potrwa ona jeszcze przynajmniej rok - do targów książki w Paryżu.
Z promocji książek Rosjanie robią wielkie spektakle. We Frankfurcie zaprezentowali seans łączności z kosmonautą na stacji orbitalnej oraz pokaz mody. W Warszawie 17 maja zostanie otwarta wystawa "Obnażeni dla Stalina. Radziecka fotografia erotyczna w latach 20. i 30.". Paradoksalnie, w Polsce Rosjanom będzie trudniej zareklamować swoich autorów niż na Zachodzie - tam są oni cały czas obecni. U nas natomiast wydawana była przede wszystkim klasyka, bo nasz czytelnik musiał mieć okres kwarantanny po nie nadającej się do czytania literaturze sowieckiej z czasów PRL. Wprawdzie po powieści Wiktora Jerofiejewa, Sergieja Dowłatowa czy Aleksandry Marininej sięgamy coraz częściej, ale wciąż daleko im do popularności Bułhakowa czy Dostojewskiego. - Obawiamy się, że Polacy traktują rosyjską literaturę współczesną tak jak w czasach sowieckich. Tymczasem nasza nowa literatura pokazuje prawdziwy obraz współczesnej Rosji. Zarazem jest na tyle uniwersalna, że świetnie się sprzedaje w Europie - przekonuje Irina Barmetowa, redaktor naczelna pisma literackiego "Oktiabr".
10 książek na rodzinę
Rosja to piąty na świecie rynek wydawniczy - po USA, Wielkiej Brytanii, Chinach i Francji. Rocznie jest tam drukowanych 80 tys. tytułów, których nakład wynosi 550 mln egzemplarzy (ponad 90 proc. znajduje nabywców). - W Rosji żyje około 50 mln rodzin, więc jeśli podzielić nakłady na liczbę gospodarstw domowych, wychodzi na to, że przeciętna rodzina czyta około 10 książek rocznie, a jedna osoba około 3,5 książki - mówi Władimir Grigoriew, pełniący obowiązki pełnomocnika rządu ds. książki. Rosyjski rynek książki jest niemal w całości prywatny. Tylko 12 spośród 3 tys. drukarni należy do państwa. Prywatne są wszystkie duże moskiewskie księgarnie. Najbardziej znana z nich, Biblio-Globus, sprzedaje pół miliona książek miesięcznie. Borys Jesieński, jej dyrektor, chwali się, że w 2001 r. księgarnia trafiła do "Księgi rekordów Guinnessa" - sprzedając 54 302 książki w ciągu dnia. Nowe książki rosyjskich autorów to jednak solidne rzemiosło, czego o polskich nie da się powiedzieć. Może dlatego ta literatura jest w Rosji czytana i popularnością dorównuje programom telewizyjnym.
Parodia Zachodu
Wiktora Pielewina, jedną z gwiazd współczesnej rosyjskiej literatury, "New York Times" zaliczył do grona najlepszych europejskich pisarzy. "Kiedyś w Rosji naprawdę żyło beztroskie młode pokolenie, które pewnego razu, uśmiechnąwszy się do lata, morza i słońca, 'wybrało pepsi'" - pisze on w kultowej książce "Generacja P". Rosjanie ostentacyjnie nosili ją pod pachą, jak niegdyś "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. Czterdziestoletni Pielewin bezlitośnie wykpiwa przemiany mentalności młodych Rosjan, którzy tylko zewnętrznie upodobnili się do swoich zachodnich sąsiadów. W środku wciąż siedzi w nich sowiecki człowiek. Ta sowieckość objawia się choćby w epatowaniu erotyzmem, który jest fasadą przykrywającą pustkę. Pielewin nazywa te przemiany obyczajowe "zdeprawowaną parodią Zachodu".
Przez proputinowską młodzieżową organizację Idziemy Razem Pielewin jest uważany za zdrajcę i szmondaka nie mającego krzty szacunku dla matuszki Rossiji. Za wroga kultury i zdrajcę ojczyzny uchodzi też Władimir Sorokin. Młodzieżowcy z Idziemy Razem wrzucili jego książki do makiety pisuaru. List w obronie Sorokina napisał do prezydenta Władimira Putina inny szargający rosyjskie świętości pisarz Wiktor Jerofiejew. Wydał on właśnie nową powieść "Dobry Stalin", w której obnaża kult największego zbrodniarza w dziejach Rosji. Jerofiejew ma całe zastępy wrogów - przede wszystkim z powodu "Encyklopedii duszy rosyjskiej". Na Kremlu książkę, którą Tadeusz Konwicki określił mianem "bezwstydnej spowiedzi konającej rosyjskości na progu trzeciego tysiąclecia", nazwano kloaką, w której zanurzono głowę matki Rosji.
Nowa literatura rosyjska to nie tylko obrazoburcy w rodzaju Pielewina czy Jerofiejewa, ale przede wszystkim powieść popularna. Świetnie się tam sprzedają powieści obyczajowe (milionowe nakłady książek Ludmiły Ulickiej), sensacyjne (obok Marininej kryminały retro Wasilija Aksjonowa) i fantastyka (Siergiej Łukianienko czy Kirył Bułyczow).
W księgarniach efekt majowego desantu rosyjskiej literatury na Polskę będzie można zobaczyć najwcześniej za kilka miesięcy. Naszych czytelników czeka raczej miłe zaskoczenie - rosyjska literatura różni się na korzyść od dzieł rodzimych grafomanów.
10 książek na rodzinę
Rosja to piąty na świecie rynek wydawniczy - po USA, Wielkiej Brytanii, Chinach i Francji. Rocznie jest tam drukowanych 80 tys. tytułów, których nakład wynosi 550 mln egzemplarzy (ponad 90 proc. znajduje nabywców). - W Rosji żyje około 50 mln rodzin, więc jeśli podzielić nakłady na liczbę gospodarstw domowych, wychodzi na to, że przeciętna rodzina czyta około 10 książek rocznie, a jedna osoba około 3,5 książki - mówi Władimir Grigoriew, pełniący obowiązki pełnomocnika rządu ds. książki. Rosyjski rynek książki jest niemal w całości prywatny. Tylko 12 spośród 3 tys. drukarni należy do państwa. Prywatne są wszystkie duże moskiewskie księgarnie. Najbardziej znana z nich, Biblio-Globus, sprzedaje pół miliona książek miesięcznie. Borys Jesieński, jej dyrektor, chwali się, że w 2001 r. księgarnia trafiła do "Księgi rekordów Guinnessa" - sprzedając 54 302 książki w ciągu dnia. Nowe książki rosyjskich autorów to jednak solidne rzemiosło, czego o polskich nie da się powiedzieć. Może dlatego ta literatura jest w Rosji czytana i popularnością dorównuje programom telewizyjnym.
Parodia Zachodu
Wiktora Pielewina, jedną z gwiazd współczesnej rosyjskiej literatury, "New York Times" zaliczył do grona najlepszych europejskich pisarzy. "Kiedyś w Rosji naprawdę żyło beztroskie młode pokolenie, które pewnego razu, uśmiechnąwszy się do lata, morza i słońca, 'wybrało pepsi'" - pisze on w kultowej książce "Generacja P". Rosjanie ostentacyjnie nosili ją pod pachą, jak niegdyś "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. Czterdziestoletni Pielewin bezlitośnie wykpiwa przemiany mentalności młodych Rosjan, którzy tylko zewnętrznie upodobnili się do swoich zachodnich sąsiadów. W środku wciąż siedzi w nich sowiecki człowiek. Ta sowieckość objawia się choćby w epatowaniu erotyzmem, który jest fasadą przykrywającą pustkę. Pielewin nazywa te przemiany obyczajowe "zdeprawowaną parodią Zachodu".
Przez proputinowską młodzieżową organizację Idziemy Razem Pielewin jest uważany za zdrajcę i szmondaka nie mającego krzty szacunku dla matuszki Rossiji. Za wroga kultury i zdrajcę ojczyzny uchodzi też Władimir Sorokin. Młodzieżowcy z Idziemy Razem wrzucili jego książki do makiety pisuaru. List w obronie Sorokina napisał do prezydenta Władimira Putina inny szargający rosyjskie świętości pisarz Wiktor Jerofiejew. Wydał on właśnie nową powieść "Dobry Stalin", w której obnaża kult największego zbrodniarza w dziejach Rosji. Jerofiejew ma całe zastępy wrogów - przede wszystkim z powodu "Encyklopedii duszy rosyjskiej". Na Kremlu książkę, którą Tadeusz Konwicki określił mianem "bezwstydnej spowiedzi konającej rosyjskości na progu trzeciego tysiąclecia", nazwano kloaką, w której zanurzono głowę matki Rosji.
Nowa literatura rosyjska to nie tylko obrazoburcy w rodzaju Pielewina czy Jerofiejewa, ale przede wszystkim powieść popularna. Świetnie się tam sprzedają powieści obyczajowe (milionowe nakłady książek Ludmiły Ulickiej), sensacyjne (obok Marininej kryminały retro Wasilija Aksjonowa) i fantastyka (Siergiej Łukianienko czy Kirył Bułyczow).
W księgarniach efekt majowego desantu rosyjskiej literatury na Polskę będzie można zobaczyć najwcześniej za kilka miesięcy. Naszych czytelników czeka raczej miłe zaskoczenie - rosyjska literatura różni się na korzyść od dzieł rodzimych grafomanów.
Więcej możesz przeczytać w 21/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.