Dziura Raczki
W związku z artykułem "Dziura Raczki" (nr 16) przedstawiającym najgłupsze pomysły ekonomiczne I kwartału 2004 r. chciałbym poinformować, że rozporządzenie ministra środowiska z 10 grudnia 2003 r. "w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy w ogrodach zoologicznych" powstało przy współpracy ze specjalistami, głównie pracownikami ogrodów zoologicznych. Sam projekt - opracowany przez Narodową Fundację Ochrony Środowiska - był szeroko konsultowany, również przez Radę Dyrektorów Ogrodów Zoologicznych i środowiska naukowe.
Tak specjalistyczne spojrzenie sprawiło, że realne lub domniemane zagrożenia ze strony pingwinów, papug i żółwi zapisano w akcie prawnym podpisanym przez ministra środowiska Czesława Śleziaka. Było to jedno z ponad 250 rozporządzeń dostosowujących nasze prawo do wymogów Unii Europejskiej. Kierując się zasadą, że oprócz suchej litery prawa ważny jest także zdrowy rozsądek i społeczne odczucie realności przestrzegania prawa, minister Śleziak podjął decyzję o nowelizacji rozporządzenia.
Ideą nowelizacji będzie bardziej szczegółowe rozróżnienie zwierząt niebezpiecznych z przyczyn oczywistych (rozmiary, naturalna agresywność, jad) od zwierząt, które mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia tylko w wyjątkowych okolicznościach (np. infekcja po zadrapaniu). Zalecenia dla zwiedzających będą wtedy adekwatne do stopnia zagrożenia. Nie oznacza to jednak, że zwierzęta potocznie uważane za bardzo sympatyczne znikną z tej listy. Nawet przemiły zwierzak potrafi niekiedy ugryźć lub zadrapać, co może być niebezpieczne.
Tak zwane choroby odzwierzęce mogą powodować poważne konsekwencje, szczególnie u dzieci. A to one właśnie najczęściej odwiedzają ogrody zoologiczne.
Dziękuję przy okazji za sympatyczny kolaż. Na co dzień minister Śleziak wyprowadza na smyczy pieska Atosa, który chociaż ma ostre ząbki, to znacznie łatwiej go pogłaskać niż pingwina z "zadziornym" dziobem lub "niemrawego" koalę z silnymi pazurkami.
GRZEGORZ PAWEŁCZAK
rzecznik prasowy Ministerstwo Środowiska
Drang nach Westen
W artykule "Drang nach Westen" (nr 19) można przeczytać: "(...) osiemset lat temu na terenach polskich pojawiło się osadnictwo na prawie niemieckim, co oznaczało specjalne prawa dla Niemców osiedlających się na polskich ziemiach...".
Osadnictwo na prawie niemieckim nie oznaczało osiedlania się tylko Niemców. Ogromna część (jeśli nie większość) miast i wsi lokowanych na prawie niemieckim miała polskich osadników. "Prawo niemieckie" oznaczało tylko, że nowa wieś czy miasto miały nadane pewne prawa oparte na wzorach niemieckich. Specjalnym przywilejem mogła się wtedy wydawać renta czynszowa, ale to było niezależne od narodowości.
ANDRZEJ BRZESKI
W związku z artykułem "Dziura Raczki" (nr 16) przedstawiającym najgłupsze pomysły ekonomiczne I kwartału 2004 r. chciałbym poinformować, że rozporządzenie ministra środowiska z 10 grudnia 2003 r. "w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy w ogrodach zoologicznych" powstało przy współpracy ze specjalistami, głównie pracownikami ogrodów zoologicznych. Sam projekt - opracowany przez Narodową Fundację Ochrony Środowiska - był szeroko konsultowany, również przez Radę Dyrektorów Ogrodów Zoologicznych i środowiska naukowe.
Tak specjalistyczne spojrzenie sprawiło, że realne lub domniemane zagrożenia ze strony pingwinów, papug i żółwi zapisano w akcie prawnym podpisanym przez ministra środowiska Czesława Śleziaka. Było to jedno z ponad 250 rozporządzeń dostosowujących nasze prawo do wymogów Unii Europejskiej. Kierując się zasadą, że oprócz suchej litery prawa ważny jest także zdrowy rozsądek i społeczne odczucie realności przestrzegania prawa, minister Śleziak podjął decyzję o nowelizacji rozporządzenia.
Ideą nowelizacji będzie bardziej szczegółowe rozróżnienie zwierząt niebezpiecznych z przyczyn oczywistych (rozmiary, naturalna agresywność, jad) od zwierząt, które mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia tylko w wyjątkowych okolicznościach (np. infekcja po zadrapaniu). Zalecenia dla zwiedzających będą wtedy adekwatne do stopnia zagrożenia. Nie oznacza to jednak, że zwierzęta potocznie uważane za bardzo sympatyczne znikną z tej listy. Nawet przemiły zwierzak potrafi niekiedy ugryźć lub zadrapać, co może być niebezpieczne.
Tak zwane choroby odzwierzęce mogą powodować poważne konsekwencje, szczególnie u dzieci. A to one właśnie najczęściej odwiedzają ogrody zoologiczne.
Dziękuję przy okazji za sympatyczny kolaż. Na co dzień minister Śleziak wyprowadza na smyczy pieska Atosa, który chociaż ma ostre ząbki, to znacznie łatwiej go pogłaskać niż pingwina z "zadziornym" dziobem lub "niemrawego" koalę z silnymi pazurkami.
GRZEGORZ PAWEŁCZAK
rzecznik prasowy Ministerstwo Środowiska
Drang nach Westen
W artykule "Drang nach Westen" (nr 19) można przeczytać: "(...) osiemset lat temu na terenach polskich pojawiło się osadnictwo na prawie niemieckim, co oznaczało specjalne prawa dla Niemców osiedlających się na polskich ziemiach...".
Osadnictwo na prawie niemieckim nie oznaczało osiedlania się tylko Niemców. Ogromna część (jeśli nie większość) miast i wsi lokowanych na prawie niemieckim miała polskich osadników. "Prawo niemieckie" oznaczało tylko, że nowa wieś czy miasto miały nadane pewne prawa oparte na wzorach niemieckich. Specjalnym przywilejem mogła się wtedy wydawać renta czynszowa, ale to było niezależne od narodowości.
ANDRZEJ BRZESKI
Więcej możesz przeczytać w 21/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.