Terroryzm do muzeum
"Ta urocza pani jest bardzo niebezpieczna" - ostrzega Reuven Erlich, dyrektor właśnie otwartego Muzeum Terroryzmu, wskazując na manekin ubrany w damską marynarkę. Spod bluzki wystaje gruby pas materiałów wybuchowych, a w ręku widać mały włącznik. "To detonator" - tłumaczy Erlich. Muzeum, znajdujące się w Centrum Informacji Wywiadowczej i Terrorystycznej w telawiwskiej bazie wojskowej, to swoista kronika palestyńskiej drugiej intifady. Można w nim zobaczyć m.in. zdjęcia miejsc po atakach terrorystycznych, dokumenty wskazujące na związki palestyńskich polityków z zamachami, plakietki z terrorystami samobójcami oraz robione odręcznie mapy Izraela. "Ważny jest przekaz. Na mapach zaznaczono rynek w Jaffie, ale nie ma rynku w Tel Awiwie. Są miasta arabskie, ale nie ma żydowskich. Chcemy pokazać, jak wiele jest nienawiści" - tłumaczy Erlich.
(greg)
Marek czy Aleksander?
Osoby wybierające się na wakacje do Wenecji mogą się poczuć zdezorientowane. Brytyjski historyk Andrew Chugg twierdzi, że w słynnej bazylice znajduje się nie grobowiec świętego Marka, lecz Aleksandra Wielkiego. Według niego, wielki wódz został pochowany właśnie w Wenecji. W IV wieku n.e., gdy w tym mieście wybuchło powstanie chrześcijańskie, obrońcy grobu uznali, że bezpieczniej będzie twierdzić, iż znajdują się w nim doczesne szczątki jednego z ewangelistów. To kłamstwo przetrwało do tej pory. Tymczasem, jak twierdzi Chugg, ciało św. Marka zostało wywiezione przez weneckich kupców. Gdyby brytyjski historyk rzeczywiście miał rację, rozwiązałoby to jedną z największych zagadek archeologicznych. Poszukiwania grobu Aleksandra Wielkiego przypominały dotychczas próby odnalezienia świętego Graala.
(WAK)
Rajskie nieloty
Siedem symbolicznych białych gołębi pokoju miało się wzbić w powietrze i zakończyć ceremonię rozpoczęcia międzynarodowej misji pokojowej na Sri Lance. Ku zaskoczeniu wszystkich jeden z ptaków, zamiast pofrunąć, padł martwy na ziemię. Ptak wypadł z rąk Ratnasiri Wickremanayake, ministra bezpieczeństwa publicznego Sri Lanki. Przyczyną zdarzenia były prawdopodobnie panujące na wyspie silne upały, które dały się we znaki nie tylko ludziom. Sprawą zajęła się policja wojskowa, mająca wyjaśnić okoliczności zajścia. A przede wszystkim uspokoić Syngalezów snujących spekulacje o sabotażu dokonanym przez partyzantkę Tamilskich Tygrysów, od lat walczącą o własne państwo na rajskiej wyspie.
(KARO)
Rewolucja o dziesięć dolarów
Dwunastoletni Fidel Castro napisał list do prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta z prośbą o dziesięciodolarowy banknot. List napisany odręcznie w 1940 r. przez przyszłego przywódcę rewolucji kubańskiej odnaleziono właśnie w Narodowym Archiwum USA. "Nigdy jeszcze nie widziałem zielonego dziesięciodolarowego banknotu, dlatego chciałbym mieć jeden z nich" - uzasadniał prośbę mały Fidel. List zakończył sformułowaniem, które teraz nie przeszłoby mu przez gardło: "Twój przyjaciel". W Białym Domu znajduje się wyspecjalizowana komórka do odpisywania na tego typu prośby, więc Castro na pewno dostał odpowiedź. Nie załączono jednak do niej dziesięciodolarówki. Gdyby Roosevelt wysłał pieniądze małemu Fidelowi, historia potoczyłaby się inaczej. A tak do dziś ponosimy konsekwencje zaniedbania FDR.
(WAK)
"Ta urocza pani jest bardzo niebezpieczna" - ostrzega Reuven Erlich, dyrektor właśnie otwartego Muzeum Terroryzmu, wskazując na manekin ubrany w damską marynarkę. Spod bluzki wystaje gruby pas materiałów wybuchowych, a w ręku widać mały włącznik. "To detonator" - tłumaczy Erlich. Muzeum, znajdujące się w Centrum Informacji Wywiadowczej i Terrorystycznej w telawiwskiej bazie wojskowej, to swoista kronika palestyńskiej drugiej intifady. Można w nim zobaczyć m.in. zdjęcia miejsc po atakach terrorystycznych, dokumenty wskazujące na związki palestyńskich polityków z zamachami, plakietki z terrorystami samobójcami oraz robione odręcznie mapy Izraela. "Ważny jest przekaz. Na mapach zaznaczono rynek w Jaffie, ale nie ma rynku w Tel Awiwie. Są miasta arabskie, ale nie ma żydowskich. Chcemy pokazać, jak wiele jest nienawiści" - tłumaczy Erlich.
(greg)
Marek czy Aleksander?
Osoby wybierające się na wakacje do Wenecji mogą się poczuć zdezorientowane. Brytyjski historyk Andrew Chugg twierdzi, że w słynnej bazylice znajduje się nie grobowiec świętego Marka, lecz Aleksandra Wielkiego. Według niego, wielki wódz został pochowany właśnie w Wenecji. W IV wieku n.e., gdy w tym mieście wybuchło powstanie chrześcijańskie, obrońcy grobu uznali, że bezpieczniej będzie twierdzić, iż znajdują się w nim doczesne szczątki jednego z ewangelistów. To kłamstwo przetrwało do tej pory. Tymczasem, jak twierdzi Chugg, ciało św. Marka zostało wywiezione przez weneckich kupców. Gdyby brytyjski historyk rzeczywiście miał rację, rozwiązałoby to jedną z największych zagadek archeologicznych. Poszukiwania grobu Aleksandra Wielkiego przypominały dotychczas próby odnalezienia świętego Graala.
(WAK)
Rajskie nieloty
Siedem symbolicznych białych gołębi pokoju miało się wzbić w powietrze i zakończyć ceremonię rozpoczęcia międzynarodowej misji pokojowej na Sri Lance. Ku zaskoczeniu wszystkich jeden z ptaków, zamiast pofrunąć, padł martwy na ziemię. Ptak wypadł z rąk Ratnasiri Wickremanayake, ministra bezpieczeństwa publicznego Sri Lanki. Przyczyną zdarzenia były prawdopodobnie panujące na wyspie silne upały, które dały się we znaki nie tylko ludziom. Sprawą zajęła się policja wojskowa, mająca wyjaśnić okoliczności zajścia. A przede wszystkim uspokoić Syngalezów snujących spekulacje o sabotażu dokonanym przez partyzantkę Tamilskich Tygrysów, od lat walczącą o własne państwo na rajskiej wyspie.
(KARO)
Rewolucja o dziesięć dolarów
Dwunastoletni Fidel Castro napisał list do prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta z prośbą o dziesięciodolarowy banknot. List napisany odręcznie w 1940 r. przez przyszłego przywódcę rewolucji kubańskiej odnaleziono właśnie w Narodowym Archiwum USA. "Nigdy jeszcze nie widziałem zielonego dziesięciodolarowego banknotu, dlatego chciałbym mieć jeden z nich" - uzasadniał prośbę mały Fidel. List zakończył sformułowaniem, które teraz nie przeszłoby mu przez gardło: "Twój przyjaciel". W Białym Domu znajduje się wyspecjalizowana komórka do odpisywania na tego typu prośby, więc Castro na pewno dostał odpowiedź. Nie załączono jednak do niej dziesięciodolarówki. Gdyby Roosevelt wysłał pieniądze małemu Fidelowi, historia potoczyłaby się inaczej. A tak do dziś ponosimy konsekwencje zaniedbania FDR.
(WAK)
Konkurs Wprost i Ambasady USA rozstrzygnięty! Amerykanizacja czy globalizacja |
---|
Europa się gdzieś potknęła. Amerykański pociąg kulturowy pędzi do przodu, a Europa siedzi sobie w ostatnim wagonie i narzeka na zapaść kulturową, nic w zamian nie proponując" - napisał jeden z laureatów zakończonego właśnie konkursu dla młodych dziennikarzy. "Do tej pory nie stworzyliśmy niczego, co mogłoby naprawdę konkurować z "uniwersalną" kulturą USA, dlatego nieracjonalne wydaje się obrzucanie błotem wszystkiego, co wymyślą Amerykanie" - wtórował mu inny laureat. Ósma edycja konkursu organizowanego przez tygodnik "Wprost" i ambasadę USA w Polsce była rekordowa: napłynęło prawie 200 prac, których poziom był niesłychanie wyrównany i wysoki. Jury w składzie: Jerzy Marek Nowakowski, Marek Zieleniewski i Grzegorz Sadowski (sekretarz) z tygodnika "Wprost" oraz Janusz Buszyński, Grzegorz Gortat i Magda Kowalska z ambasady USA postanowiło pierwszą nagrodę (staż w USA, miesięczny staż w tygodniku "Wprost" oraz roczną prenumeratę tygodnika) przyznać Karolinie Orzechowskiej. Drugą nagrodę (dwutygodniowy staż w tygodniku "Wprost", laptop oraz roczną prenumeratę tygodnika) otrzymał Michał Chrobot, a trzecią (dwutygodniowy staż w tygodniku "Wprost", dyktafon cyfrowy oraz roczną prenumeratę tygodnika) - Justyna Kaczmarczyk. Jury postanowiło także wyróżnić: Uroczystość wręczenia nagród odbędzie się na początku września Grzegorz Sadowski sekretarz konkursu |
Christopher Hill Ambasador USA w Polsce Temat tegorocznego konkursu na esej brzmiał: "Amerykanizacja kultury czy jednolita kultura globalna?". Z pewnością kultura amerykańska ma dużą moc rozprzestrzeniania się na sposoby jeszcze do niedawna trudne do wyobrażenia. Dzięki globalnej komunikacji rozprzestrzenianie się kultur - nie tylko amerykańskiej - stało się nieporównanie łatwiejsze. Oczywiście, oznacza to również, że kultura amerykańska podlega oddziaływaniu innych kultur. To, co charakteryzuje kulturę amerykańską, to wolność wyboru. Gratuluję wszystkim uczestnikom tegorocznego konkursu i życzę sukcesów w karierze dziennikarskiej. |
Więcej możesz przeczytać w 26/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.