Design rynkowym hitom nadają dziś projektanci amerykańscy i brytyjscy Precz z szarlatanem!", "Wynocha z Monachium!" - tak w lutym 2004 r. na internetowych forach wielu miłośników samochodów BMW zareagowało na wiadomość o awansowaniu Chrisa Bangle'a na dyrektora zespołu projektantów tego bawarskiego koncernu motoryzacyjnego. Amerykanin, który od 12 lat koordynuje pracę 250 stylistów Bayerische Motoren Werke, budzi kontrowersje, bo Niemcy przywykli do konserwatywnej stylistyki BMW nie mogą darować Bangle'owi zaprojektowanych przez niego nowatorskich linii limuzyn serii 5 i 7, roadstera Z4, terenowego X3 czy nowego coupé serii 6. Szefowie koncernu z Monachium nie zwracali uwagi na protesty i nagrodzili designera, dzięki któremu sprzedaż grupy BMW w 2003 r. przekroczyła 1,1 mln aut, a ich największym odbiorcą stał się rynek USA! Jednym z ojców amerykańskiego stylu we wzornictwie był Raymond Loewy, który w latach 30. zaprojektował słynne pudełko papierosów Lucky Strike i butelkę coca-coli. Od tego czasu design zza oceanu jest awangardowy w formie, a zarazem funkcjonalny i komfortowy. Dziś amerykańscy styliści podbijają Europę, spychając do defensywy królujących do niedawna w świecie designu Włochów oraz Skandynawów, twórców prostego i oszczędnego stylu wzornictwa przemysłowego (od mebli po samochody).
Amerykanin w Paryżu
Pierwszy bodaj w świecie mody zasłynął w latach 60. za oceanem Bill Blass, twórca firmy odzieżowej o obrotach 1,5 mld USD (zmarł w 2002 r. w wieku 79 lat). Blass mawiał, że nie dba o sztukę dla sztuki i projektuje odzież do codziennego użytku, nie tylko na wybiegi dla modelek (ubierał m.in. Nancy Reagan, Barbarę Bush, Barbrę Streisand). Prawdziwym symbolem amerykańskiego desantu na Francję i Włochy jest Tom Ford. "Stałem się Guccim, a Gucci stał się mną" - powiedział kiedyś Ford, który w ciągu ostatniej dekady zmienił oblicze tej włoskiej firmy (odszedł od Gucciego w kwietniu 2004 r.; prawdopodobnie założy własny dom mody). Jego pierwsze kolekcje zaszokowały rodzinę Guccich, bo sztywny styl przeznaczony dla konserwatywnych członków higher class zastąpił eleganckimi, lecz nowoczesnymi kolekcjami dla gwiazd show-biznesu. Jego kreacje zaczęły nosić m.in. Madonna, Jennifer Lopez, Sting czy Tom Hanks, a będący na początku lat 90. w finansowych tarapatach Gucci wyrósł na światowe imperium mody z przychodami w wysokości 2,5 mld USD i zdystansował konkurentów (na przykład cztery lata temu kupił Yves'a Saint Laurenta).
Amerykanie "odświeżają" nawet najbardziej szacowne marki Starego Kontynentu, jak choćby francuskiego Louisa Vuittona. Założona w 1854 r. w Paryżu wytwórnia luksusowych wyrobów skórzanych (torby podróżne, torebki, portfele, rękawiczki itp.) jest dziś u szczytu potęgi dzięki Marcowi Jacobsowi, projektantowi z Nowego Jorku. I tu o sukcesie rynkowym zadecydował narzucony przez projektanta swoisty amerykański luz (metalowe dodatki, barwna kolorystyka). Jacobs zasłynął w pierwszej połowie lat 90. jako twórca stylu grunge w modzie (flanelowe koszule, rozciągnięte swetry, wojskowe buty), nawiązującego do ubioru i sposobu bycia rockmanów takich zespołów z Seattle, jak Nirvana czy Pearl Jam.
Nowe stare samochody
Ekspansja amerykańskiego wzornictwa jest najlepiej widoczna w branży motoryzacyjnej. Znakiem rozpoznawczym stylu z USA jest chrysler PT cruiser (pokazany po raz pierwszy podczas salonu w Genewie w 1998 r.), zaprojektowany przez Bryana Nesbita. Auto stylistyką nawiązuje do atmosfery Chicago z czasów prohibicji, a jednocześnie prezentuje typowy dla Amerykanów pragmatyzm i wielofunkcyjność (na przykład ustawienie foteli można skonfigurować na 25 różnych sposobów). Nesbit stwierdził kiedyś trafnie, że PT cruiser to samochód typu "kochasz - nienawidzisz": jego wygląd retro wywołuje skrajne emocje, ale nie można go nie zauważyć. Dla koncernu DaimlerChrysler okazał się on prawdziwym hitem (od 2000 r. na świecie sprzedano około 350 tys. aut tego modelu).
Wprowadzony przez Bangle'a styl flame surfacing (karoserie naśladujące kształt płomienia) tylko w 2003 r. zapewnił całej grupie BMW (BMW, Mini i Rolls-Royce) wzrost sprzedaży o 4,5 proc. Po raz pierwszy bawarski koncern sprzedał więcej aut w USA niż w Europie. Dlatego Bangle w BMW zarabia około miliona dolarów rocznie. Amerykański Ford wynajął Anglika Petera Horbury'ego, by odmienił całkowicie wizerunek należącego do koncernu szwedzkiego Volvo. Horbury, który w szwedzkim koncernie pracował od 1997 r., porzucił przewidywalne, pudełkowate kształty i nadał volvo elegancki, a zarazem masywny, nowoczesny wygląd (modele S60, S80, V70, XC90). W 2003 r. Volvo zwiększyło sprzedaż o 2,2 proc., w tym w USA aż o 21 proc. J Mays, naczelny projektant Ford Motor, ściągnął niedawno Horbury'ego do USA i powierzył mu nadzór nad rozwojem marek Ford, Lincoln i Mercury w Ameryce Północnej (koncern z Detroit zaplanował 65 nowych modeli tych trzech marek w ciągu najbliższych pięciu lat). Sam J Mays był wcześniej współautorem sukcesów niemieckiego Volkswagena (był m.in. "ojcem" rynkowego przeboju - nowej wersji "garbusa"). Po odejściu Amerykanina do Forda koncern z Wolfsburga powrócił do tradycyjnej stylistyki i traci na tym. Na przykład piąta generacja golfa sprzedaje się znacznie gorzej, niż oczekiwano.
Pralka z klasą
Anglik Jonathan Ive, który zaczynał karierę jako projektant wanien w Essex, stworzył rewolucyjną linię komputerów iMac czy odtwarzaczy plików muzycznych iPod po serii konsultacji... z fabrykami słodyczy. Gdy w 1992 r. rozpoczynał pracę w amerykańskim Apple'u, postanowił zmienić ówczesne komputery Macintosh - "beżowe pudła", jak je określił - w swego rodzaju dzieła sztuki. Jego kolorowe, przezroczyste monitory, klawiatury, myszki (zainspirowane opakowaniami cukierków) stały się szybko znakiem rozpoznawczym firmy Steve'a Jobsa, która przed dekadą powoli popadała w zapomnienie.
Brytyjczycy i Amerykanie rządzą dziś w dziedzinie wzornictwa przemysłowego. Brytyjczyk Jasper Morrison, królewski projektant przemysłu (tworzył m.in. meble dla galerii Tate w Londynie, porcelanę dla Rosenthala), czy Walijczyk Ross Lovegrove (pracował m.in. nad modelami walkmanów dla koncernu Sony, flakonami perfum dla Cacharela, aparatami Olympus czy autami Mazdy) uchodzą za guru nowoczesnego designu. W USA z kolei wymyślono po II wojnie światowej taką kategorię sztuki designerskiej jak wzornictwo sprzętu AGD. Według anglosaskich projektantów, pralka, prysznic, ale też biurowa kopiarka "nie mogą się po prostu podobać klientom, one mają ich zachwycać". Tak samo jak na przykład telefon komórkowy Nokia 7200 z wymiennymi obudowami pokrytymi wielobarwnymi tkaninami. Frank Nuovo, Amerykanin włoskiego pochodzenia, szef projektantów fińskiej Nokii (w randze wiceprezesa), podkreśla, że nie kieruje się trendami w modzie czy wzornictwie przemysłowym. On je tworzy.
Pierwszy bodaj w świecie mody zasłynął w latach 60. za oceanem Bill Blass, twórca firmy odzieżowej o obrotach 1,5 mld USD (zmarł w 2002 r. w wieku 79 lat). Blass mawiał, że nie dba o sztukę dla sztuki i projektuje odzież do codziennego użytku, nie tylko na wybiegi dla modelek (ubierał m.in. Nancy Reagan, Barbarę Bush, Barbrę Streisand). Prawdziwym symbolem amerykańskiego desantu na Francję i Włochy jest Tom Ford. "Stałem się Guccim, a Gucci stał się mną" - powiedział kiedyś Ford, który w ciągu ostatniej dekady zmienił oblicze tej włoskiej firmy (odszedł od Gucciego w kwietniu 2004 r.; prawdopodobnie założy własny dom mody). Jego pierwsze kolekcje zaszokowały rodzinę Guccich, bo sztywny styl przeznaczony dla konserwatywnych członków higher class zastąpił eleganckimi, lecz nowoczesnymi kolekcjami dla gwiazd show-biznesu. Jego kreacje zaczęły nosić m.in. Madonna, Jennifer Lopez, Sting czy Tom Hanks, a będący na początku lat 90. w finansowych tarapatach Gucci wyrósł na światowe imperium mody z przychodami w wysokości 2,5 mld USD i zdystansował konkurentów (na przykład cztery lata temu kupił Yves'a Saint Laurenta).
Amerykanie "odświeżają" nawet najbardziej szacowne marki Starego Kontynentu, jak choćby francuskiego Louisa Vuittona. Założona w 1854 r. w Paryżu wytwórnia luksusowych wyrobów skórzanych (torby podróżne, torebki, portfele, rękawiczki itp.) jest dziś u szczytu potęgi dzięki Marcowi Jacobsowi, projektantowi z Nowego Jorku. I tu o sukcesie rynkowym zadecydował narzucony przez projektanta swoisty amerykański luz (metalowe dodatki, barwna kolorystyka). Jacobs zasłynął w pierwszej połowie lat 90. jako twórca stylu grunge w modzie (flanelowe koszule, rozciągnięte swetry, wojskowe buty), nawiązującego do ubioru i sposobu bycia rockmanów takich zespołów z Seattle, jak Nirvana czy Pearl Jam.
Nowe stare samochody
Ekspansja amerykańskiego wzornictwa jest najlepiej widoczna w branży motoryzacyjnej. Znakiem rozpoznawczym stylu z USA jest chrysler PT cruiser (pokazany po raz pierwszy podczas salonu w Genewie w 1998 r.), zaprojektowany przez Bryana Nesbita. Auto stylistyką nawiązuje do atmosfery Chicago z czasów prohibicji, a jednocześnie prezentuje typowy dla Amerykanów pragmatyzm i wielofunkcyjność (na przykład ustawienie foteli można skonfigurować na 25 różnych sposobów). Nesbit stwierdził kiedyś trafnie, że PT cruiser to samochód typu "kochasz - nienawidzisz": jego wygląd retro wywołuje skrajne emocje, ale nie można go nie zauważyć. Dla koncernu DaimlerChrysler okazał się on prawdziwym hitem (od 2000 r. na świecie sprzedano około 350 tys. aut tego modelu).
Wprowadzony przez Bangle'a styl flame surfacing (karoserie naśladujące kształt płomienia) tylko w 2003 r. zapewnił całej grupie BMW (BMW, Mini i Rolls-Royce) wzrost sprzedaży o 4,5 proc. Po raz pierwszy bawarski koncern sprzedał więcej aut w USA niż w Europie. Dlatego Bangle w BMW zarabia około miliona dolarów rocznie. Amerykański Ford wynajął Anglika Petera Horbury'ego, by odmienił całkowicie wizerunek należącego do koncernu szwedzkiego Volvo. Horbury, który w szwedzkim koncernie pracował od 1997 r., porzucił przewidywalne, pudełkowate kształty i nadał volvo elegancki, a zarazem masywny, nowoczesny wygląd (modele S60, S80, V70, XC90). W 2003 r. Volvo zwiększyło sprzedaż o 2,2 proc., w tym w USA aż o 21 proc. J Mays, naczelny projektant Ford Motor, ściągnął niedawno Horbury'ego do USA i powierzył mu nadzór nad rozwojem marek Ford, Lincoln i Mercury w Ameryce Północnej (koncern z Detroit zaplanował 65 nowych modeli tych trzech marek w ciągu najbliższych pięciu lat). Sam J Mays był wcześniej współautorem sukcesów niemieckiego Volkswagena (był m.in. "ojcem" rynkowego przeboju - nowej wersji "garbusa"). Po odejściu Amerykanina do Forda koncern z Wolfsburga powrócił do tradycyjnej stylistyki i traci na tym. Na przykład piąta generacja golfa sprzedaje się znacznie gorzej, niż oczekiwano.
Pralka z klasą
Anglik Jonathan Ive, który zaczynał karierę jako projektant wanien w Essex, stworzył rewolucyjną linię komputerów iMac czy odtwarzaczy plików muzycznych iPod po serii konsultacji... z fabrykami słodyczy. Gdy w 1992 r. rozpoczynał pracę w amerykańskim Apple'u, postanowił zmienić ówczesne komputery Macintosh - "beżowe pudła", jak je określił - w swego rodzaju dzieła sztuki. Jego kolorowe, przezroczyste monitory, klawiatury, myszki (zainspirowane opakowaniami cukierków) stały się szybko znakiem rozpoznawczym firmy Steve'a Jobsa, która przed dekadą powoli popadała w zapomnienie.
Brytyjczycy i Amerykanie rządzą dziś w dziedzinie wzornictwa przemysłowego. Brytyjczyk Jasper Morrison, królewski projektant przemysłu (tworzył m.in. meble dla galerii Tate w Londynie, porcelanę dla Rosenthala), czy Walijczyk Ross Lovegrove (pracował m.in. nad modelami walkmanów dla koncernu Sony, flakonami perfum dla Cacharela, aparatami Olympus czy autami Mazdy) uchodzą za guru nowoczesnego designu. W USA z kolei wymyślono po II wojnie światowej taką kategorię sztuki designerskiej jak wzornictwo sprzętu AGD. Według anglosaskich projektantów, pralka, prysznic, ale też biurowa kopiarka "nie mogą się po prostu podobać klientom, one mają ich zachwycać". Tak samo jak na przykład telefon komórkowy Nokia 7200 z wymiennymi obudowami pokrytymi wielobarwnymi tkaninami. Frank Nuovo, Amerykanin włoskiego pochodzenia, szef projektantów fińskiej Nokii (w randze wiceprezesa), podkreśla, że nie kieruje się trendami w modzie czy wzornictwie przemysłowym. On je tworzy.
Amerykański duch Rozmowa z Chrisem Bangle'em, szefem zespołu stylistów BMW |
---|
Michał Kobosko: - Czy BMW to jeszcze firma niemiecka, czy już amerykańska? Chris Bangle: - Oczywiście, że niemiecka, ale pod względem projektowania i sprzedaży samochodów jesteśmy koncernem międzynarodowym z amerykańskim duchem. Bo design nowych samochodów tej marki jest w dużej mierze amerykański. Efekt? W ubiegłym roku pierwszy raz sprzedaliśmy więcej samochodów w USA niż w Niemczech. - Kto lepiej przyjmował nowe modele - Amerykanie czy Niemcy? - Raczej Amerykanie. W innych częściach świata, w tym w Niemczech, gdzie przez dziesiątki lat ukształtował się wizerunek solidnego i eleganckiego BMW, spotkaliśmy się z powątpiewaniem. Krytyka naszych kolejnych projektów nie robi jednak na mnie wrażenia. Liczy się efekt, a ten, patrząc chociażby na sprzedaż w USA, jest bardzo dobry. Nie ma sensu projektować samochodu, który nie wzbudza emocji. Skoro pojawiają się kontrowersje i bardzo krytyczne opinie, to znaczy, że osiągnęliśmy cel: nasze auta mają osobowość. Nigdy nie chodziło nam o to, by wszystkie modele były do siebie bliźniaczo podobne, by nabywcy mieli kłopot z ich rozróżnieniem. Stąd w naszej ofercie z jednej strony jest drapieżny roadster Z4, a z drugiej - elegancka limuzyna z serii 7 o łagodnej linii. BMW wydaje setki milionów euro na projekty, które mają spowodować wzrost sprzedaży. Naszym celem jest odmłodzenie wizerunku koncernu i trafienie w gusta młodszych klientów, zwłaszcza w USA. I ten cel krok po kroku realizujemy. Rozmawiał Michał Kobosko |
Więcej możesz przeczytać w 26/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.