Likwidacja stref nędzy nie jest kwestią dobroczynności, lecz dobrze pojętego interesu Każde pokolenie ma swoje Westerplatte" - mówi Jan Paweł II. Każda ge-neracja ma swoją bohaterską misję do wypełnienia. Moje pokolenie zmieniło obraz świata, ale dalszą przebudowę globu musimy pozostawić młodym ludziom. Taka jest kolej rzeczy. Nasza cywilizacja przeżywa wielkie przemiany. Otworzyła się przed nami nowa epoka globalizacji, która niesie wspaniałe szanse, ale także niebezpieczeństwa. Mamy do czynienia z pogłębiającym się podziałem na korzystających z dobrodziejstw rozwoju cywilizacji i tych, którzy nie mogą korzystać z postępu. Na ludzi wykształconych i nie wykształconych. Na osoby, grupy i całe społeczeństwa mające szansę lepszego życia oraz te, które są tej szansy pozbawione.
Kiedy skończyła się epoka zimnowojenna, zrzuciliśmy jarzmo kontroli nad wszelkimi przejawami życia, odzyskaliśmy wolność, otworzyliśmy się na świat, a świat z kolei otworzył przed całą cywilizacją nowe możliwości. Widzimy jednak, że globalizacja może służyć równie skutecznie dobrym ideom co fanatyzmowi. Pokonanie totalitaryzmów nie zwolniło nas - ludzi wolności i pokoju - z odpowiedzialności za te wartości. Stoimy przed szczególnymi wyzwaniami, z którymi musimy się zmierzyć w skali całego globu. Jak nie dopuścić do tego, by świat bogatych zbił fortunę kosztem tych krzywdzonych od zawsze państw i narodów? Jakie systemy polityczne, ekonomiczne i społeczne mogą najlepiej funkcjonować w globalizującym się świecie? Czy globalizacja ma przebiegać planowo, jako proces sterowany, czy tak jak dziś, nie koordynowana przez nikogo?
Na czym mamy opierać budowę społeczeństwa przyszłości? Ekonomia, wedle której bogatszy będzie lepszy i sprawiedliwszy, doprowadziłaby nas do strasznego świata, gdzie człowiek nie jest niczym więcej jak niewolniczym towarem XXI wieku. Nie możemy się również godzić na teorię, która głosi, że człowiek współczesny powinien żyć z perspektywą tymczasowości i przemijalności wszystkiego, ponieważ epoka pewników odeszła bezpowrotnie do historii. Nam potrzeba tych pewników. Społeczeństwo XXI wieku i wszelkie działania społeczno-polityczne muszą się opierać na katalogu uniwersalnych wartości. Musimy się stać ludźmi sumienia w działalności publicznej, w rządzeniu i w każdej innej dziedzinie. Musimy przywoływać wspólne wszystkim ludziom i narodom wartości, w których ludzkość wyraża swoje najprawdziwsze i najistotniejsze cechy. To będzie solidny punkt wyjścia do budowania świata dialogu i pokoju. Odrzucając ideologiczne uprzedzenia i egoizm, należy propagować wspólne wartości, aby uniwersalną glebę wzbogacać poszanowaniem życia ludzkiego, solidarnością oraz szacunkiem dla sprawiedliwości i pokoju. Dopiero na takich fundamentach można wznosić konstrukcję państwa przyszłości, a nawet państwa globalnego!
Globalizacja wymaga stworzenia stałych globalnych struktur - parlamentu, rządu, ministerstw, w tym również systemu obrony zapewniającego bezpieczeństwo nowemu światu. Powoli dojrzewamy do stworzenia władzy globalnej, skutecznej dzięki międzynarodowej legitymacji, ale istniejące organy ponadnarodowe nie zaspokajają w pełni tych potrzeb, gdyż tkwią w starej epoce. Naszą cywilizacyjną szansę trzeba upatrywać we współdziałaniu i międzynarodowej solidarności. Tylko wtedy da się pokonać zmory współczesności - pogłębiające się nierówności społeczne i frustracje, które budzą niepokoje, bunty i terroryzm. Dobrze "skanalizowana" globalizacja może w tym pomóc, źle pojmowana i nie regulowana - zaprzepaści szanse i przyniesie kolejne zagrożenia.
Działania polegające na likwidacji stref nędzy nie są więc - ze strony krajów bogatych - sprawą dobroczynności, ale bezpieczeństwa i dobrze pojętego interesu. Skoro świat przeobraził się w globalną wioskę, niemożliwe jest, by mniejszość była rażąco bogata, a większość rażąco biedna. Wyrównanie szans oznacza dawanie biednym krajom możliwości, aby same zarabiały na siebie, przez otwarcie rynku, redukcję lub anulowanie zadłużenia oraz udostępnianie technologii. To jest właśnie zadanie dla młodego pokolenia, które musi przeorganizować nasz glob z małych państw w zwarte regiony, silne kontynenty i przyjazny świat.
Na czym mamy opierać budowę społeczeństwa przyszłości? Ekonomia, wedle której bogatszy będzie lepszy i sprawiedliwszy, doprowadziłaby nas do strasznego świata, gdzie człowiek nie jest niczym więcej jak niewolniczym towarem XXI wieku. Nie możemy się również godzić na teorię, która głosi, że człowiek współczesny powinien żyć z perspektywą tymczasowości i przemijalności wszystkiego, ponieważ epoka pewników odeszła bezpowrotnie do historii. Nam potrzeba tych pewników. Społeczeństwo XXI wieku i wszelkie działania społeczno-polityczne muszą się opierać na katalogu uniwersalnych wartości. Musimy się stać ludźmi sumienia w działalności publicznej, w rządzeniu i w każdej innej dziedzinie. Musimy przywoływać wspólne wszystkim ludziom i narodom wartości, w których ludzkość wyraża swoje najprawdziwsze i najistotniejsze cechy. To będzie solidny punkt wyjścia do budowania świata dialogu i pokoju. Odrzucając ideologiczne uprzedzenia i egoizm, należy propagować wspólne wartości, aby uniwersalną glebę wzbogacać poszanowaniem życia ludzkiego, solidarnością oraz szacunkiem dla sprawiedliwości i pokoju. Dopiero na takich fundamentach można wznosić konstrukcję państwa przyszłości, a nawet państwa globalnego!
Globalizacja wymaga stworzenia stałych globalnych struktur - parlamentu, rządu, ministerstw, w tym również systemu obrony zapewniającego bezpieczeństwo nowemu światu. Powoli dojrzewamy do stworzenia władzy globalnej, skutecznej dzięki międzynarodowej legitymacji, ale istniejące organy ponadnarodowe nie zaspokajają w pełni tych potrzeb, gdyż tkwią w starej epoce. Naszą cywilizacyjną szansę trzeba upatrywać we współdziałaniu i międzynarodowej solidarności. Tylko wtedy da się pokonać zmory współczesności - pogłębiające się nierówności społeczne i frustracje, które budzą niepokoje, bunty i terroryzm. Dobrze "skanalizowana" globalizacja może w tym pomóc, źle pojmowana i nie regulowana - zaprzepaści szanse i przyniesie kolejne zagrożenia.
Działania polegające na likwidacji stref nędzy nie są więc - ze strony krajów bogatych - sprawą dobroczynności, ale bezpieczeństwa i dobrze pojętego interesu. Skoro świat przeobraził się w globalną wioskę, niemożliwe jest, by mniejszość była rażąco bogata, a większość rażąco biedna. Wyrównanie szans oznacza dawanie biednym krajom możliwości, aby same zarabiały na siebie, przez otwarcie rynku, redukcję lub anulowanie zadłużenia oraz udostępnianie technologii. To jest właśnie zadanie dla młodego pokolenia, które musi przeorganizować nasz glob z małych państw w zwarte regiony, silne kontynenty i przyjazny świat.
Więcej możesz przeczytać w 34/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.