Nieobecność największego parlamentarzysty okazała się błogosławiona w skutkach dla ustawy zdrowotnej Sejm udał się na wakacje, więc posłowie przestali dostarczać codziennego kontyngentu sensacji. A ponieważ życie nie znosi próżni, w pustkę wlała się fala najróżniejszych spekulacji, nieraz brzmiących zupełnie fantastycznie. Jednej z gazet udało się na przykład odkryć tajemnicę parlamentarnych niepowodzeń. Z jej inicjatywy gmach Sejmu został przebadany przez specjalistkę od feng shui - starej chińskiej sztuki aranżowania wnętrz w taki sposób, by pomieszczenia sprzyjały zdrowiu i osiąganiu sukcesów. Pani ekspert szybko ustaliła, że prawie w całym gmachu przy ul. Wiejskiej jest zerowa energia. Oznajmiła, że w takich warunkach posłowie, nawet najlepsi, niczego nie są w stanie osiągnąć.
Diagnoza na pewno zainteresuje parlamentarzystów, którzy chcą doczekać końca kadencji. Nie tylko bowiem tłumaczy to dotychczasowe niepowodzenia, ale daje też szansę zasadniczego poprawienia sytuacji. Wystarczy zmienić wystrój sejmowych wnętrz, by wszystko wróciło do normy i oddaliła się niemiła perspektywa wcześniejszych wyborów.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że na przekór ustaleniom znawczyni od feng shui Sejmowi udało się tuż przed wakacjami w atmosferze zgody i w iście ekspresowym tempie uchwalić nową ustawę zdrowotną, tak bardzo potrzebną obywatelom. Czyżby więc ta atrakcyjna teoria niewiele była warta?
Jest pewna szansa jej uratowania. Oko czujnego obserwatora odnotowało bowiem poważną zmianę różniącą to głosowanie od wszystkich innych decyzji sejmowych. W sali brakowało największego parlamentarzysty, który - jak ćwierkają sejmowe wróble - samowolnie tydzień wcześniej udał się na wakacje. W tej absencji dopatrywano się przyczyny wyjątkowo sprawnego głosowania. I nie sposób się nie zgodzić z tą obserwacją. Od dawna przecież nie udało się już izbie uchwalić prawie dwustu poprawek do ważnej ustawy zaledwie w trzy godziny. I to w czasie transmisji telewizyjnej. Nie było przerw w debacie, zabrakło zbędnych pytań, a wszystko dlatego, że największy parlamentarzysta wznosił zamki z piasku nie w Sejmie, jak to ma w zwyczaju, lecz na bałtyckiej plaży, gdzie takie zajęcie ma znacznie większy sens.
Błogosławiony w skutkach dla ustawy zdrowotnej efekt owej nieobecności w połączeniu z mądrościami sztuki feng shui może prowadzić do niesympatycznej dla największego parlamentarzysty hipotezy, iż to on jest niekorzystnym elementem wystroju sejmowej sali. Ale jeśli wystarczyło, by ten detal uległ zmianie i wszystko pod sejmową kopułą poczęło iść jak z płatka, to może nie trzeba się bronić przed zaakceptowaniem nowej teorii?
Nie sposób jednak nie zauważyć, że na przekór ustaleniom znawczyni od feng shui Sejmowi udało się tuż przed wakacjami w atmosferze zgody i w iście ekspresowym tempie uchwalić nową ustawę zdrowotną, tak bardzo potrzebną obywatelom. Czyżby więc ta atrakcyjna teoria niewiele była warta?
Jest pewna szansa jej uratowania. Oko czujnego obserwatora odnotowało bowiem poważną zmianę różniącą to głosowanie od wszystkich innych decyzji sejmowych. W sali brakowało największego parlamentarzysty, który - jak ćwierkają sejmowe wróble - samowolnie tydzień wcześniej udał się na wakacje. W tej absencji dopatrywano się przyczyny wyjątkowo sprawnego głosowania. I nie sposób się nie zgodzić z tą obserwacją. Od dawna przecież nie udało się już izbie uchwalić prawie dwustu poprawek do ważnej ustawy zaledwie w trzy godziny. I to w czasie transmisji telewizyjnej. Nie było przerw w debacie, zabrakło zbędnych pytań, a wszystko dlatego, że największy parlamentarzysta wznosił zamki z piasku nie w Sejmie, jak to ma w zwyczaju, lecz na bałtyckiej plaży, gdzie takie zajęcie ma znacznie większy sens.
Błogosławiony w skutkach dla ustawy zdrowotnej efekt owej nieobecności w połączeniu z mądrościami sztuki feng shui może prowadzić do niesympatycznej dla największego parlamentarzysty hipotezy, iż to on jest niekorzystnym elementem wystroju sejmowej sali. Ale jeśli wystarczyło, by ten detal uległ zmianie i wszystko pod sejmową kopułą poczęło iść jak z płatka, to może nie trzeba się bronić przed zaakceptowaniem nowej teorii?
Więcej możesz przeczytać w 34/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.