Drogi Przyjacielu! W naszej kuchni przyszedł czas na dynię. Zwieźliśmy do Krakowa dorodny okaz z warzywnika w Badowie i teraz zastanawiamy się, co z nim zrobić. Nie, nie - nie myśl sobie, że nie wiemy, jak zamienić miąższ dyni na dobre jedzenie. Wręcz odwrotnie, nie możemy się zdecydować, który z wielu fajnych przepisów wprowadzić w życie. Dynia w Polsce ma bogatą tradycję, zwłaszcza na Śląsku, gdzie mówią na nią bania, i w Wielkopolsce, gdzie ją zwą korbolem. Czy wiesz, że na Górnym Śląsku istniał dawniej zwyczaj, który może nawet jeszcze szczątkowo przetrwał, straszenia powracających z październikowego różańca za pomocą wydrążonej dyni z wyciętymi oczami i zębiskami, podświetlonej umieszczoną w niej świeczką? Zupełnie jak Amerykanie na Halloween!
Wracając do jadłospisu - najpierw będzie zupa. I tu warto zauważyć, że są dwa podstawowe typy zup z dyni, które dzielą smakoszy na przeciwstawne grupy. W Polsce zdecydowanie dominują zupy słodkie - na mleku, z cukrem, czasem migdałami i rodzynkami, doprawiane cynamonem, goździkami, niekiedy nawet wanilią. My stanowczo opowiadamy się za opcją pikantną - dynia gotowana w rosole, zmiksowana, zaciągnięta śmietaną, dosmaczona gałką muszkatołową, imbirem, solą, pieprzem, wreszcie kropelką oliwy truflowej. Jakie jest Twoje stanowisko w tej sprawie? Były u nas na stole też kluseczki dyniowe, które podajemy do mocno naczosnkowanej duszonej baraniny. Kolejnego dnia nie obyło się bez dyni zapiekanej pod beszamelem, można też zrobić pikantny mus, a z niego ewentualnie jarski pasztet. Warto rozważyć włoskie pierożki z dyniowym nadzieniem.
Wypadałoby też pomyśleć o deserze. Choć nie przepadam za słodką zupą z dyni, to przecież wcale nie skreślam jej z udziału w łakociach. Mam na przykład dużą sympatię do klasycznego amerykańskiego pumpkin pie, placka z kruche go ciasta, z warstwą zżelowanego słodkiego musu.
Na razie dynia stoi sobie na stole i opromienia cały dom żółtopomarańczowym blaskiem. Mogłaby tak jeszcze długo postać, ale apetyt ma swoje prawa. Ruszam do boju z korbolem!
Bikont Gruby jak Bania
Piotrusiu!
Z ust, a właściwie z garnka wyjąłeś mi temat. Gdybym to ja pierwszy w tym tygodniu pisał do Ciebie, też poruszyłbym dyniowe kwestie. Ach, jakżeż dynię kocham, ale zarazem jej nienawidzę! Nienawidzę, ale tylko pod postacią bryj na słodko. Słodkie zupy, fuj, paskudztwo kompletne. Nie tylko z dyni zresztą. Ubóstwiam Węgrów i tamtejszą kuchnię, ale ich wersja pomidorowej z dużą ilością cukru to horrendum. Z dyni, jak słusznie wspomniałeś, robią u nas coś w rodzaju zupy mlecznej z zacierkami. Znam lepszy finał dla promiennej grubaski. Wczoraj unicestwiłem jedną, przetwarzając ją na zupę całkowicie bez cukru, za to z czosnkiem i świeżo startą gałką muszkatołową.
Z dynią jęła eksperymentować i moja mama, prokurując genialne kluseczki. Najpierw obraną i wypestkowaną dynię pokroiła na kawałki, wsadziła na blachę i piekła w piecu przez 40 min. Potem ją zmiksowała, przełożyła do rondelka i podgrzewała na płytce, by odparowała. Odparowaną wymieszała z serem ricotta, jajkiem i mąką, by masa nabrała konsystencji ciasta, doprawiła solą i gałką, a potem przełożyła do lodówki, by stężała. Taką nabierała łyżką i kładła na wrzątek, jak kluski kładzione.
Kluseczki dyniowe podane były z masłem, w którym podsmażono kilka listków szałwii, i ze świeżo startym parmezanem. Rewelacja!
Zaraz będę jadł krem z dyni, bo nieco z wczoraj zostało. Pa!
Twój Rm
Wypadałoby też pomyśleć o deserze. Choć nie przepadam za słodką zupą z dyni, to przecież wcale nie skreślam jej z udziału w łakociach. Mam na przykład dużą sympatię do klasycznego amerykańskiego pumpkin pie, placka z kruche go ciasta, z warstwą zżelowanego słodkiego musu.
Na razie dynia stoi sobie na stole i opromienia cały dom żółtopomarańczowym blaskiem. Mogłaby tak jeszcze długo postać, ale apetyt ma swoje prawa. Ruszam do boju z korbolem!
Bikont Gruby jak Bania
Piotrusiu!
Z ust, a właściwie z garnka wyjąłeś mi temat. Gdybym to ja pierwszy w tym tygodniu pisał do Ciebie, też poruszyłbym dyniowe kwestie. Ach, jakżeż dynię kocham, ale zarazem jej nienawidzę! Nienawidzę, ale tylko pod postacią bryj na słodko. Słodkie zupy, fuj, paskudztwo kompletne. Nie tylko z dyni zresztą. Ubóstwiam Węgrów i tamtejszą kuchnię, ale ich wersja pomidorowej z dużą ilością cukru to horrendum. Z dyni, jak słusznie wspomniałeś, robią u nas coś w rodzaju zupy mlecznej z zacierkami. Znam lepszy finał dla promiennej grubaski. Wczoraj unicestwiłem jedną, przetwarzając ją na zupę całkowicie bez cukru, za to z czosnkiem i świeżo startą gałką muszkatołową.
Z dynią jęła eksperymentować i moja mama, prokurując genialne kluseczki. Najpierw obraną i wypestkowaną dynię pokroiła na kawałki, wsadziła na blachę i piekła w piecu przez 40 min. Potem ją zmiksowała, przełożyła do rondelka i podgrzewała na płytce, by odparowała. Odparowaną wymieszała z serem ricotta, jajkiem i mąką, by masa nabrała konsystencji ciasta, doprawiła solą i gałką, a potem przełożyła do lodówki, by stężała. Taką nabierała łyżką i kładła na wrzątek, jak kluski kładzione.
Kluseczki dyniowe podane były z masłem, w którym podsmażono kilka listków szałwii, i ze świeżo startym parmezanem. Rewelacja!
Zaraz będę jadł krem z dyni, bo nieco z wczoraj zostało. Pa!
Twój Rm
Krem z dyni (podaje Robert Makłowicz) |
---|
Pół średniej dyni, 2 l rosołu, 4 ząbki czosnku, pół szklanki słodkiej śmietanki 12 proc., kilka kropel oliwy truflowej, gałka muszkatołowa, sól, pieprz Obraną dynię pokroić na kawałki, zalać rosołem, dodać obrane ząbki czosnku, gotować na małym ogniu 40 min. Zmiksować, dodać śmietankę, zagotować. Doprawić do smaku solą, świeżo zmielonym czarnym pieprzem, świeżo zmieloną gałką muszkatołową i oliwą truflową. |
Więcej możesz przeczytać w 46/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.