Kiedy rozum zasypia, natychmiast budzą się LPR-owskie upiory Wydawałoby się, że w XXI wieku w środku Europy nie nastąpi takie wydarzenie! Ale zaistniało. I to w tak szacownej instytucji jak sejmik województwa wielkopolskiego. Jego członkowie na wniosek Ligi Polskich Rodzin usunęli z rady naukowej muzeum w Dobrzycy prof. Tadeusza Cegielskiego, karząc go w ten sposób za przynależność do masonerii. Debata, która poprzedziła ten godny inkwizycji wyrok, ustanowiła trudny do pobicia rekord ignorancji i głupoty. Masonerię uznano za organizację tajną, naruszającą swoją działalnością ład konstytucyjny. Z ruchu od kilku wieków zabiegającego o poszerzenie sfery wolności, tolerancji, równości i braterstwa uczyniono demona zagrażającego polskiej demokracji.
Najbardziej przerażający w tym skandalicznym incydencie był brak jakiegokolwiek oporu. Działacze LPR przyzwyczaili już opinię publiczną do swoich bulwersujących zachowań, ale zaproponowany przez ligę samosąd na prof. Cegielskim został dokonany rękami wszystkich radnych, w tym Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Skompromitowali się też radni lewicy, którzy zdobyli się zaledwie na wstrzymanie od głosowania.
Co więcej, chociaż od skandalu minęło już kilkanaście dni, jedynie kilku radnych zrozumiało swój błąd i przeprosiło prof. Cegielskiego. Pozostali udają, że nic się nie zdarzyło, albo są wręcz dumni z pognębienia "bezbożnego masona". Gdyby ignorancja mogła fruwać, ci radni szybowaliby nad Poznaniem i Gnieznem jeszcze wyżej niż legendarny orzeł.
Poznańskiego incydentu nie wolno skwitować wyłącznie pobłażliwym szyderstwem. To przecież kolejny przykład świadczący o tym, że kiedy rozum zasypia, budzą się LPR-owskie upiory. Warto pamiętać, że walka z masonerią zawsze zapowiadała w Polsce złe czasy. Zapoczątkowały to rozbiory. Zaborcy zwalczali wolnomularzy ze szczególną determinacją, bowiem pod masońskim fartuszkiem skrywały się niepodległościowe spiski (wielu wolnomularzy znalazło się w gronie ojców założycieli II Rzeczypospolitej). W odrodzonej Polsce masoneria konsekwentnie broniła wolności, tolerancji i demokracji. Nieprzypadkowo też została w końcu lat 30. rozwiązana przez rządzących piłsudczyków, coraz bardziej ewoluujących w kierunku autorytaryzmu. Nie było też dla masonerii miejsca w PRL. Reaktywowana w podziemiu w 1961 r., czynnie angażowała się po stronie demokratycznej opozycji. Legalne możliwości działania uzyskała dopiero po 1989 r.
Łańcuch masońskich prześladowców jest więc wyjątkowo długi i odrażający. Dziwne, że LPR z taką ochotą chce być jego ostatnim ogniwem. Raz jeszcze znajduje potwierdzenie ludowe porzekadło, że zanim Pan Bóg ześle na kogoś nieszczęście, to najpierw mu rozum odbiera.
Co więcej, chociaż od skandalu minęło już kilkanaście dni, jedynie kilku radnych zrozumiało swój błąd i przeprosiło prof. Cegielskiego. Pozostali udają, że nic się nie zdarzyło, albo są wręcz dumni z pognębienia "bezbożnego masona". Gdyby ignorancja mogła fruwać, ci radni szybowaliby nad Poznaniem i Gnieznem jeszcze wyżej niż legendarny orzeł.
Poznańskiego incydentu nie wolno skwitować wyłącznie pobłażliwym szyderstwem. To przecież kolejny przykład świadczący o tym, że kiedy rozum zasypia, budzą się LPR-owskie upiory. Warto pamiętać, że walka z masonerią zawsze zapowiadała w Polsce złe czasy. Zapoczątkowały to rozbiory. Zaborcy zwalczali wolnomularzy ze szczególną determinacją, bowiem pod masońskim fartuszkiem skrywały się niepodległościowe spiski (wielu wolnomularzy znalazło się w gronie ojców założycieli II Rzeczypospolitej). W odrodzonej Polsce masoneria konsekwentnie broniła wolności, tolerancji i demokracji. Nieprzypadkowo też została w końcu lat 30. rozwiązana przez rządzących piłsudczyków, coraz bardziej ewoluujących w kierunku autorytaryzmu. Nie było też dla masonerii miejsca w PRL. Reaktywowana w podziemiu w 1961 r., czynnie angażowała się po stronie demokratycznej opozycji. Legalne możliwości działania uzyskała dopiero po 1989 r.
Łańcuch masońskich prześladowców jest więc wyjątkowo długi i odrażający. Dziwne, że LPR z taką ochotą chce być jego ostatnim ogniwem. Raz jeszcze znajduje potwierdzenie ludowe porzekadło, że zanim Pan Bóg ześle na kogoś nieszczęście, to najpierw mu rozum odbiera.
Więcej możesz przeczytać w 46/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.