Przeszczepy komórek przywracają wzrok! Okuliści potrafią już przywrócić oczom młodość za pomocą przeszczepów soczewkowych albo precyzyjnego podgrzewania rogówki. Okulary i szkła kontaktowe można zastąpić wszczepioną na stałe soczewką kontaktową. -Wkrótce będziemy mogli częściowo przywrócić wzrok nawet osobom ociemniałym - mówi prof. Jerzy Szaflik, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki II Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Warszawie. W Europie Zachodniej co trzecia osoba po czterdziestce ma wadę wzroku.
Gwałtownie przybywa również krótkowzrocznych dzieci - w Szwecji połowa dwunastolatków to krótkowidze, w Japonii i Singapurze tę wadę zdiagnozowano prawie u 80 proc. dzieci! Winę za to ponosi obciążający oczy styl życia - od najmłodszych lat spędzamy coraz więcej czasu przed telewizorem i komputerem. Rozwój chorób cywilizacyjnych i starzenie się społeczeństw powoduje, że coraz więcej osób traci wzrok z powodu zwyrodnienia plamki żółtej (AMD), jaskry, zwyrodnienia barwnikowego siatkówki i zaćmy. Za 15 lat zagrożonych ślepotą będzie ponad 200 mln mieszkańców Ziemi! Jedną z głównych tego przyczyn jest epidemia powiązanej z otyłością cukrzycy typu II, która coraz częściej prowadzi do uszkodzenia siatkówki i ślepoty u ludzi w średnim wieku.
Pożegnanie z okularami
Lekarze dobrze sobie radzą z leczeniem wad rogówki - przezroczystej struktury znajdującej się w przedniej części oka. Likwidujące krótkowzroczność zabiegi laserowej keratotomii, czyli zmniejszania grubości rogówki, są już standardem. Niedawno w USA kliniki zaczęły oferować podobne leczenie osobom cierpiącym na prezbiopię, czyli tzw. starczowzroczność - dolegliwość wymagającą noszenia okularów do czytania po 40. roku życia. Zamiast lasera stosowane są bezpieczniejsze dla ludzkich tkanek fale radiowe - zabieg trwa średnio trzy minuty, a kosztuje 1,5-2 tys. dolarów. Można też naprawić powodujące niedowidzenie uszkodzenia rogówki. Okulistom z uniwersytetu w Osace udało się ją zastąpić cienką warstwą komórek nabłonkowych, pobranych z wewnętrznej powierzchni policzka. W USA są również dostępne rogówki wykonane z tworzywa sztucznego, takie jak AlphaCor i Dohlman KPro, które lekarze wszczepiają nawet kilkumiesięcznym dzieciom.
Prezbiopię i krótkowzroczność można likwidować, wszczepiając do oka syntetyczną soczewkę. Taki zabieg najczęściej jest przeprowadzany u chorych na zaćmę. Najnowsze soczewki, m.in. crystalens, są elastyczne, dzięki czemu przywracają oku młodzieńczą sprawność. W przyszłości taki zabieg będzie jeszcze prostszy - uczeni z Washington University pracują nad płynnym żelem, który będzie można wstrzyknąć do oka w miejsce niesprawnej soczewki. Po operacji nie trzeba będzie nawet zakładać szwów na gałkę oczną.
Siatkówka z płodów
Okuliści potrafią przywracać wzrok nawet osobom, u których doszło do nieodwracalnego zniszczenia komórek światłoczułych w oku. Prof. Robert Aramant z University of Louisville przywrócił wzrok sześciu pacjentom za pomocą przeszczepu siatkówki pobranej z płodu. Jednym z nich jest 64-letnia Elisabeth Bryant z Louisville, która przed operacją nie widziała nic. Teraz potrafi dostrzec twarze osób znajdujących się z nią w jednym pomieszczeniu. Zespół Aramanta przeszczepił niewidomym skrawki płodowej siatkówki o powierzchni 2 mm2, które zawierały zarówno czopki i pręciki, jak i chroniące oraz odżywiające je komórki barwnikowe. Dzięki temu przeszczep mógł się przyjąć i zastąpić tkanki biorcy uszkodzone przez proces chorobowy. Ta metoda wzbudza jednak wiele kontrowersji, gdyż uczeni wykorzystali siatkówki z płodów poddanych aborcji. Nawet w USA, gdzie ciążę można przerywać legalnie, matki rzadko zgadzają się na wykorzystanie tkanek dziecka do przeszczepów. "Ludzie zaczynają mówić, że promujemy aborcję" - mówi dr Norman Radtke, lekarz przeprowadzający zabieg transplantacji siatkówki. Istnieją obawy, że kobiety będą zachodzić w ciążę tylko po to, by potem wykorzystać tkanki płodu do wyleczenia swojego wzroku lub wzroku bliskiej osoby. Lekarze mają zatem nadzieję, że do takich zabiegów będzie można wykorzystać komórki macierzyste siatkówki pochodzące od osób dorosłych. Eksperymenty przeprowadzone przez uczonych z University of Toronto pokazały, że te komórki przyjmują się po wszczepieniu do oczu zdrowych myszy i kurcząt. Nie wiadomo jednak, czy poradziłyby sobie w siatkówce zniszczonej przez chorobę. Zdaniem Aramanta, bardziej prawdopodobne jest to, że będzie można przeszczepiać ludziom siatkówkę uzyskaną od transgenicznych świń.
Chip w oku
Kilka ośrodków badawczych prowadzi prace nad sztuczną siatkówką, która ociemniałym ma pomóc odzyskać zdolność widzenia, podobnie jak implant ślimakowy jest w stanie częściowo przywrócić słuch osobom niesłyszącym. W chorym oku zniszczeniu ulegają najczęściej tylko komórki światłoczułe, a połączone z nimi zakończenia nerwowe są nietknięte. Pobudzanie ich za pomocą impulsów elektrycznych sprawia, że człowiek zaczyna odbierać wrażenia wzrokowe. Takie urządzenie, skonstruowane przez prof. Marka Humayuna z University of Southern California, składa się z wbudowanej w okulary pacjenta kamery, która przekazuje obraz do miniaturowego komputera. Z niego dane są przesyłane do nadajnika umieszczonego za uchem, a stąd za pomocą fal radiowych trafiają do implantu w oku.
Początkowo uczeni stosowali implant zawierający 16 elektrod, który pozwalał pacjentom odbierać obraz składający się z siatki jasnych i ciemnych punktów. Mimo to osoba, która pierwsza otrzymała sztuczną siatkówkę w 2002 r., rozróżniała nawet duże litery oraz sztućce i naczynia na stole! Następny prototyp, testowany obecnie na zwierzętach, ma już kilkadziesiąt elektrod, a docelowo będzie ich co najmniej tysiąc. To powinno pozwolić pacjentom na widzenie obrazów (teraz większość może tylko odróżnić światło od ciemności). W przyszłości urządzenie ma się zmieścić w gałce ocznej. - Obiecująco wyglądają też próby przekazywania informacji bezpośrednio do kory wzrokowej w mózgu - mówi prof. Szaflik. Dane z kamery i komputera trafiałyby do neuronów w tylnej części mózgu, które odpowiadają za rozpoznawanie obrazów. Nie byłby potrzebny mikroskopijny implant ani ingerencja w chore oko.
Blokada genów
Największe nadzieje okuliści wiążą z terapią genową. Dzięki niej będzie można naprawić defekty komórkowe będące przyczyną choroby i powstrzymać jej rozwój. Próby z udziałem ludzi rozpoczęła już firma Acuity Pharmaceuticals, która chce leczyć zwyrodnienie plamki żółtej za pomocą nowatorskiej techniki zwanej interferencją RNA (RNAi). Polega ona na blokowaniu wytwarzania określonych białek przez komórkę, bez ingerowania w informację genetyczną zapisaną w DNA. "Zwyrodnienie plamki najbardziej nadaje się do zastosowania takiej terapii, ponieważ komórki barwnikowe siatkówki łatwo wchłaniają leki" - mówi Samuel Reich, dyrektor działu badawczego w firmie.
Uczeni będą wstrzykiwać do oczu pacjentów odpowiednio spreparowane krótkie odcinki RNA, które zablokują wytwarzanie tzw. czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego (VEGF) - substancji powodującej wrastanie do siatkówki niszczących ją naczyń krwionośnych. Próby przeprowadzone na małpach dowiodły, że leczenie jest bezpieczne i skutecznie hamuje rozwój choroby. Za kilka lat terapia genowa trafi do klinik (magazyn "Fortune" już przed dwoma laty uznał RNAi za kolejny przełom naukowy wart miliardy dolarów). Znacznie wcześniej, bo już pod koniec tego roku, pacjenci cierpiący na zwyrodnienie plamki będą mogą korzystać z leku, który również potrafi unieszkodliwiać VEGF. Macugen niedawno został dopuszczony do użytku w USA, wkrótce trafi też do Europy. Czeka na niego 18 mln pacjentów na całym świecie, którym zwyrodnienie plamki powoli odbiera wzrok.
Jan Stradowski
Pożegnanie z okularami
Lekarze dobrze sobie radzą z leczeniem wad rogówki - przezroczystej struktury znajdującej się w przedniej części oka. Likwidujące krótkowzroczność zabiegi laserowej keratotomii, czyli zmniejszania grubości rogówki, są już standardem. Niedawno w USA kliniki zaczęły oferować podobne leczenie osobom cierpiącym na prezbiopię, czyli tzw. starczowzroczność - dolegliwość wymagającą noszenia okularów do czytania po 40. roku życia. Zamiast lasera stosowane są bezpieczniejsze dla ludzkich tkanek fale radiowe - zabieg trwa średnio trzy minuty, a kosztuje 1,5-2 tys. dolarów. Można też naprawić powodujące niedowidzenie uszkodzenia rogówki. Okulistom z uniwersytetu w Osace udało się ją zastąpić cienką warstwą komórek nabłonkowych, pobranych z wewnętrznej powierzchni policzka. W USA są również dostępne rogówki wykonane z tworzywa sztucznego, takie jak AlphaCor i Dohlman KPro, które lekarze wszczepiają nawet kilkumiesięcznym dzieciom.
Prezbiopię i krótkowzroczność można likwidować, wszczepiając do oka syntetyczną soczewkę. Taki zabieg najczęściej jest przeprowadzany u chorych na zaćmę. Najnowsze soczewki, m.in. crystalens, są elastyczne, dzięki czemu przywracają oku młodzieńczą sprawność. W przyszłości taki zabieg będzie jeszcze prostszy - uczeni z Washington University pracują nad płynnym żelem, który będzie można wstrzyknąć do oka w miejsce niesprawnej soczewki. Po operacji nie trzeba będzie nawet zakładać szwów na gałkę oczną.
Siatkówka z płodów
Okuliści potrafią przywracać wzrok nawet osobom, u których doszło do nieodwracalnego zniszczenia komórek światłoczułych w oku. Prof. Robert Aramant z University of Louisville przywrócił wzrok sześciu pacjentom za pomocą przeszczepu siatkówki pobranej z płodu. Jednym z nich jest 64-letnia Elisabeth Bryant z Louisville, która przed operacją nie widziała nic. Teraz potrafi dostrzec twarze osób znajdujących się z nią w jednym pomieszczeniu. Zespół Aramanta przeszczepił niewidomym skrawki płodowej siatkówki o powierzchni 2 mm2, które zawierały zarówno czopki i pręciki, jak i chroniące oraz odżywiające je komórki barwnikowe. Dzięki temu przeszczep mógł się przyjąć i zastąpić tkanki biorcy uszkodzone przez proces chorobowy. Ta metoda wzbudza jednak wiele kontrowersji, gdyż uczeni wykorzystali siatkówki z płodów poddanych aborcji. Nawet w USA, gdzie ciążę można przerywać legalnie, matki rzadko zgadzają się na wykorzystanie tkanek dziecka do przeszczepów. "Ludzie zaczynają mówić, że promujemy aborcję" - mówi dr Norman Radtke, lekarz przeprowadzający zabieg transplantacji siatkówki. Istnieją obawy, że kobiety będą zachodzić w ciążę tylko po to, by potem wykorzystać tkanki płodu do wyleczenia swojego wzroku lub wzroku bliskiej osoby. Lekarze mają zatem nadzieję, że do takich zabiegów będzie można wykorzystać komórki macierzyste siatkówki pochodzące od osób dorosłych. Eksperymenty przeprowadzone przez uczonych z University of Toronto pokazały, że te komórki przyjmują się po wszczepieniu do oczu zdrowych myszy i kurcząt. Nie wiadomo jednak, czy poradziłyby sobie w siatkówce zniszczonej przez chorobę. Zdaniem Aramanta, bardziej prawdopodobne jest to, że będzie można przeszczepiać ludziom siatkówkę uzyskaną od transgenicznych świń.
Chip w oku
Kilka ośrodków badawczych prowadzi prace nad sztuczną siatkówką, która ociemniałym ma pomóc odzyskać zdolność widzenia, podobnie jak implant ślimakowy jest w stanie częściowo przywrócić słuch osobom niesłyszącym. W chorym oku zniszczeniu ulegają najczęściej tylko komórki światłoczułe, a połączone z nimi zakończenia nerwowe są nietknięte. Pobudzanie ich za pomocą impulsów elektrycznych sprawia, że człowiek zaczyna odbierać wrażenia wzrokowe. Takie urządzenie, skonstruowane przez prof. Marka Humayuna z University of Southern California, składa się z wbudowanej w okulary pacjenta kamery, która przekazuje obraz do miniaturowego komputera. Z niego dane są przesyłane do nadajnika umieszczonego za uchem, a stąd za pomocą fal radiowych trafiają do implantu w oku.
Początkowo uczeni stosowali implant zawierający 16 elektrod, który pozwalał pacjentom odbierać obraz składający się z siatki jasnych i ciemnych punktów. Mimo to osoba, która pierwsza otrzymała sztuczną siatkówkę w 2002 r., rozróżniała nawet duże litery oraz sztućce i naczynia na stole! Następny prototyp, testowany obecnie na zwierzętach, ma już kilkadziesiąt elektrod, a docelowo będzie ich co najmniej tysiąc. To powinno pozwolić pacjentom na widzenie obrazów (teraz większość może tylko odróżnić światło od ciemności). W przyszłości urządzenie ma się zmieścić w gałce ocznej. - Obiecująco wyglądają też próby przekazywania informacji bezpośrednio do kory wzrokowej w mózgu - mówi prof. Szaflik. Dane z kamery i komputera trafiałyby do neuronów w tylnej części mózgu, które odpowiadają za rozpoznawanie obrazów. Nie byłby potrzebny mikroskopijny implant ani ingerencja w chore oko.
Blokada genów
Największe nadzieje okuliści wiążą z terapią genową. Dzięki niej będzie można naprawić defekty komórkowe będące przyczyną choroby i powstrzymać jej rozwój. Próby z udziałem ludzi rozpoczęła już firma Acuity Pharmaceuticals, która chce leczyć zwyrodnienie plamki żółtej za pomocą nowatorskiej techniki zwanej interferencją RNA (RNAi). Polega ona na blokowaniu wytwarzania określonych białek przez komórkę, bez ingerowania w informację genetyczną zapisaną w DNA. "Zwyrodnienie plamki najbardziej nadaje się do zastosowania takiej terapii, ponieważ komórki barwnikowe siatkówki łatwo wchłaniają leki" - mówi Samuel Reich, dyrektor działu badawczego w firmie.
Uczeni będą wstrzykiwać do oczu pacjentów odpowiednio spreparowane krótkie odcinki RNA, które zablokują wytwarzanie tzw. czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego (VEGF) - substancji powodującej wrastanie do siatkówki niszczących ją naczyń krwionośnych. Próby przeprowadzone na małpach dowiodły, że leczenie jest bezpieczne i skutecznie hamuje rozwój choroby. Za kilka lat terapia genowa trafi do klinik (magazyn "Fortune" już przed dwoma laty uznał RNAi za kolejny przełom naukowy wart miliardy dolarów). Znacznie wcześniej, bo już pod koniec tego roku, pacjenci cierpiący na zwyrodnienie plamki będą mogą korzystać z leku, który również potrafi unieszkodliwiać VEGF. Macugen niedawno został dopuszczony do użytku w USA, wkrótce trafi też do Europy. Czeka na niego 18 mln pacjentów na całym świecie, którym zwyrodnienie plamki powoli odbiera wzrok.
Jan Stradowski
Lek w soczewce |
---|
Niedługo zamiast kropli do oczu będzie można użyć szkieł kontaktowych! Soczewka opracowywana przez Edwina Chowa z Instytutu Bioinżynierii i Nanotechnologiiw Singapurze jest przezroczysta, ale zawiera mikroskopijne kanały wypełnione cząsteczkami leku, który jest uwalniany przez kilka godzin lub dni. W ten sposób ma być leczona głównie jaskra. Nowa technologia może posłużyć do produkcji antybakteryjnych szkieł kontaktowych zawierających antybiotyk albo mocno nawilżanych soczewek dla osób cierpiących na tzw. zespół suchego oka. |
Więcej możesz przeczytać w 46/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.