Amerykanie ograli Rosjan w Azji Moskwa poniosła jedną z największych powojennych porażek - w ubiegłą środę uruchomiono w Sangachal pod Baku azerski odcinek pierwszego wielkiego rurociągu, całkowicie niezależnego od Rosji. "Morze Kaspijskie zostało odkorkowane" - mówili obecni na uroczystości prezydenci Azerbejdżanu, Gruzji, Turcji i Kazachstanu. Uruchomienie ropociągu, a w przyszłym roku gazociągu, potem budowa wzdłuż niego kolei i autostrady, całkowicie zmienią układ sił w regionie.
Rejon kaspijski połączy się we wspólny z Zachodem system ekonomiczny, osłabiając dotychczasową pozycję Moskwy. Jednocześnie groźba "zakręcenia kurka", główny atut przetargowy Kremla od czasu upadku muru berlińskiego, przestanie spędzać sen z powiek europejskim i azjatyckim politykom.
W otwarciu rurociągu wzięli udział przedstawiciele piętnastu państw. W ostatniej chwili, by nie drażnić Putina, odwołała swój przyjazd Condoleezza Rice zastąpiona przez sekretarza ds. energii USA Samuela Bodmana, który do Baku przyjechał z Moskwy, gdzie usiłował przekonać, że BTC (ropociąg Baku - Tbilisi - Ceyhan) nie będzie dla Rosji zagrożeniem. Najwyraźniej mu się nie udało, bo Kreml zablokował w ostatniej chwili wyjazd na uroczystość swego przedstawiciela.
Europa zasysa Azję
Ropociąg BTC łączy złoża Morza Kaspijskiego (jedne z większych na świecie) z tureckim terminalem nad Morzem Śródziemnym. Kończą się prace nad odcinkiem tureckim, gruziński jest już niemal gotowy. Za kilka tygodni, jeśli wszystko pójdzie dobrze, zacznie się napełnianie ropą ogromnej, mierzącej 1765 km, rury. Potrzeba będzie na to 10 mln baryłek i prawie pół roku. Pierwsze europejskie tankowce "zassają" azerską ropę bezpośrednio na Morzu Śródziemnym w grudniu 2005 r. i będzie to data historyczna: Zachód zyska pierwszy nie kontrolowany przez Kreml dostęp do zasobów energetycznych Morza Kaspijskiego.
Czy świadoma zagrożeń Moskwa na to pozwoli? Nie ma wyboru. Nie należy jednak lekceważyć jej pragnienia zemsty: brytyjski "The Guardian" już pół roku temu donosił, że moskiewskie służby specjalne szkolą terrorystów, których zadaniem będzie wysadzanie odcinków BTC w Azerbejdżanie, Gruzji i tureckim Kurdystanie. Z Moskwy płyną też podobno pieniądze dla przeciwstawiających się nowemu rurociągowi partii w tych trzech krajach.
Naprawdę wielka gra
Decyzję o budowie BTC podjęto 11 lat temu podczas supertajnego spotkania w Stambule ówczesnego prezydenta Azerbejdżanu Gajdara Alijewa z szefami czołowych towarzystw naftowych świata. Powstało konsorcjum AIOC, którego zadaniem były budowa i eksploatacja rurociągu. Tajność oczywiście na nic się zdała: wiadomość o zebraniu natychmiast dotarła do Moskwy i dla uczestników spotkania zaczęła się droga przez mękę. Dość powiedzieć, że walka AIOC z Moskwą trwała osiem lat, a ukończona obecnie budowa - zaledwie trzy.
Głównymi udziałowcami AIOC są British Petroleum (25 proc.) i azerska kompania SOCAR (19 proc.). Ich zadaniem jest eksploatacja azerskich złóż podmorskich oraz leżących u wybrzeży półwyspu Apszeron. Plan budowy rurociągu nazwano wielką grą. Rurociąg BTC nie należał do tanich: 3,6 mld USD to niewiele mniej niż PKB Azerbejdżanu. Mimo niestabilności politycznej, mimo że wokół toczy się kilka wojen i mnóstwo konfliktów, mimo że trzeba się przebijać przez Kaukaz, przez uskok tektoniczny, powodujący raz po raz katastrofalne trzęsienia ziemi, Bank Światowy i EBOiR sfinansowały budowę ropociągu.
Piekło lub niebo
Postsowiecka Rosja bywa otwarta na wszelkiego rodzaju konfrontacje czy dyskusje; jedynym wyjątkiem są jej interesy naftowe. W ich obronie nie zawaha się przed niczym - ani przed zastraszeniem, ani skrytobójstwem, ani najazdem zbrojnym, ani inspirowaniem zamachów terrorystycznych. Po rozpadzie ZSRR, w 1992 r., Kreml z pewnym opóźnieniem zdał sobie sprawę, że musi dzielić swe największe złoża naftowe w rejonie Morza Kaspijskiego już nie tylko jak niegdyś z Iranem, ale także z Azerbejdżanem, Kazachstanem, Uzbekistanem i Turkmenistanem, które niekoniecznie nadal pragną być w pełni podporządkowane Moskwie. Po dwóch latach Borys Jelcyn podpisał złowrogi dekret "O zabezpieczeniu interesów Federacji Rosyjskiej w rejonie Morza Kaspijskiego".
Od tego czasu wydarzyło się w tamtym regionie wiele: nie kończąca się wojna w Czeczenii (przez którą przechodzi najważniejszy rurociąg - łączący Morze Kaspijskie z terminalem naftowym w Noworosyjsku nad Morzem Czarnym), działania partyzantki w Dagestanie, zamachy na życie byłego prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadzego (który zamierzał wybudować rurociąg Baku - Supsa, byleby tylko uniezależnić swój kraj od rosyjskiego kurka), dwie rewolty w tym kraju i rosyjska okupacja, zduszenie gospodarki azerskiej i turkmeńskiej - by liderom tych krajów wybić z głowy marzenia o własnych rurociągach itp.
Przeważnie skutkowało. Kazachstan uważał, by nie zadrażniać stosunków z Moskwą, i nawet nie próbował budować własnych rurociągów, przynajmniej na Zachód. Uzbecy siedzą na pokładach ropy, której nie mają jak wywieźć ze swojego kraju, jeśli nie za pośrednictwem Rosjan. Odizolowany przez Moskwę od szlaków transportowych i rynków zbytu Turkmenistan musiał sprzedać za bezcen złoża swego gazu Gazpromowi i dzisiaj jest niepodległy wyłącznie z nazwy.
Teraz Moskwa ma do wyboru dwie opcje: może sabotować BTC lub próbować transportować nim własną ropę na najbardziej pożądane zachodnie rynki zbytu.
Europejczycy (zwłaszcza Niemcy!) gotowi byli z rezygnacją przyjąć rosyjski monopol w dziedzinie energetycznej, Amerykanie nie. Interwencje amerykańskie w Afganistanie i Iraku są - zdaniem bardziej wnikliwych analityków międzynarodowych - świadectwem bezpośredniego zainteresowania Amerykanów tym strategicznym obszarem świata. Rozmieszczenie amerykańskich baz wojskowych w Azji Środkowej odpowiada wszak granicom złóż naftowych.
Coraz dłuższa rura
Zaskoczeniem była na środowej inauguracji BTC obecność kazachskiego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa; jeszcze większym - podpisanie przezeń z szybkością nieznaną w międzynarodowej dyplomacji traktatu o dostarczaniu kazachskiej ropy (20 mln t rocznie) do terminalu BTC w Baku i natychmiastowym rozpoczęciu prac przy przedłużaniu tego rurociągu na wschód, do Aktau, przyczółka gigantycznych kazachskich pól naftowych w Tengiz, skąd w 2015 r. popłynie 150 mln ton ropy rocznie. Jedną z przyczyn takiego entuzjazmu było to, że Kazachstan i pozostałe państwa regionu nie bardzo wierzyły w powodzenie azersko-gruzińsko-tureckiego przedsięwzięcia. Drugą przyczyną było to, że Astana właśnie przegrała z Moskwą walkę o pozycję na rynku chińskim. Kazachstan dużo zainwestował w rozpoczęcie budowy gigantycznego (ma mieć 3000 km długości) rurociągu z Atasu do Duszanzi w rejonie Xinjiang. Nieporozumienia japońsko-chińskie i rosyjsko-japońskie spowodowały, że po październikowym spotkaniu Putina z Hu Jintao Moskwa zaoferowała Chinom duże (10 mln t w 2005 r., 15 mln t w 2006 r.) ilości syberyjskiej ropy po specjalnych cenach. Chiny straciły część zainteresowania ropą kazachską, a Astana stanęła wobec widma niemożności sprzedaży swojego "czarnego złota", którego wydobycie jest podstawą wszystkich planów gospodarczych klanu Nazarbajewów.
Są już pierwsze sygnały, że również Turkmenbasza Saparmurad Nijazow, podporządkowany Moskwie prezydent Turkmenistanu, zainteresował się transportem swojej ropy poprzez BTC na Zachód.
Kaspijski Orlen?
Kaspijska ropa należy do najtańszych na świecie, więc powinna się cieszyć sporym powodzeniem mimo dużego zasiarczenia. Dla Polski korzystne byłoby połączenie rurociągu Baku - Tbilisi - Ceyhan z rurociągiem Baku - Supsa na gruzińskim wybrzeżu Morza Czarnego. Stamtąd wszak już niedaleko do Odessy, a więc początku coraz bardziej realnego rurociągu Odessa - Brody - Płock - Schwedt. Lista zagranicznych wspólników do eksploatacji złóż pod Tengiz nie jest zamknięta i nasze Orlen czy Lotos mogłyby walczyć o udział w zyskach. I tak moglibyśmy się stać istotnym graczem na tej najważniejszej energetycznej szachownicy świata. A nie należy również zapominać, że kraje Azji Środkowej będą przeżywać w najbliższych dziesięcioleciach - również dzięki powstaniu BTC - boom gospodarczy. Już teraz wzrost gospodarczy Kazachstanu czy Azerbejdżanu jest imponujący. Kraje te będą potrzebowały towarów, usług i doradztwa. Warto powalczyć.
W otwarciu rurociągu wzięli udział przedstawiciele piętnastu państw. W ostatniej chwili, by nie drażnić Putina, odwołała swój przyjazd Condoleezza Rice zastąpiona przez sekretarza ds. energii USA Samuela Bodmana, który do Baku przyjechał z Moskwy, gdzie usiłował przekonać, że BTC (ropociąg Baku - Tbilisi - Ceyhan) nie będzie dla Rosji zagrożeniem. Najwyraźniej mu się nie udało, bo Kreml zablokował w ostatniej chwili wyjazd na uroczystość swego przedstawiciela.
Europa zasysa Azję
Ropociąg BTC łączy złoża Morza Kaspijskiego (jedne z większych na świecie) z tureckim terminalem nad Morzem Śródziemnym. Kończą się prace nad odcinkiem tureckim, gruziński jest już niemal gotowy. Za kilka tygodni, jeśli wszystko pójdzie dobrze, zacznie się napełnianie ropą ogromnej, mierzącej 1765 km, rury. Potrzeba będzie na to 10 mln baryłek i prawie pół roku. Pierwsze europejskie tankowce "zassają" azerską ropę bezpośrednio na Morzu Śródziemnym w grudniu 2005 r. i będzie to data historyczna: Zachód zyska pierwszy nie kontrolowany przez Kreml dostęp do zasobów energetycznych Morza Kaspijskiego.
Czy świadoma zagrożeń Moskwa na to pozwoli? Nie ma wyboru. Nie należy jednak lekceważyć jej pragnienia zemsty: brytyjski "The Guardian" już pół roku temu donosił, że moskiewskie służby specjalne szkolą terrorystów, których zadaniem będzie wysadzanie odcinków BTC w Azerbejdżanie, Gruzji i tureckim Kurdystanie. Z Moskwy płyną też podobno pieniądze dla przeciwstawiających się nowemu rurociągowi partii w tych trzech krajach.
Naprawdę wielka gra
Decyzję o budowie BTC podjęto 11 lat temu podczas supertajnego spotkania w Stambule ówczesnego prezydenta Azerbejdżanu Gajdara Alijewa z szefami czołowych towarzystw naftowych świata. Powstało konsorcjum AIOC, którego zadaniem były budowa i eksploatacja rurociągu. Tajność oczywiście na nic się zdała: wiadomość o zebraniu natychmiast dotarła do Moskwy i dla uczestników spotkania zaczęła się droga przez mękę. Dość powiedzieć, że walka AIOC z Moskwą trwała osiem lat, a ukończona obecnie budowa - zaledwie trzy.
Głównymi udziałowcami AIOC są British Petroleum (25 proc.) i azerska kompania SOCAR (19 proc.). Ich zadaniem jest eksploatacja azerskich złóż podmorskich oraz leżących u wybrzeży półwyspu Apszeron. Plan budowy rurociągu nazwano wielką grą. Rurociąg BTC nie należał do tanich: 3,6 mld USD to niewiele mniej niż PKB Azerbejdżanu. Mimo niestabilności politycznej, mimo że wokół toczy się kilka wojen i mnóstwo konfliktów, mimo że trzeba się przebijać przez Kaukaz, przez uskok tektoniczny, powodujący raz po raz katastrofalne trzęsienia ziemi, Bank Światowy i EBOiR sfinansowały budowę ropociągu.
Piekło lub niebo
Postsowiecka Rosja bywa otwarta na wszelkiego rodzaju konfrontacje czy dyskusje; jedynym wyjątkiem są jej interesy naftowe. W ich obronie nie zawaha się przed niczym - ani przed zastraszeniem, ani skrytobójstwem, ani najazdem zbrojnym, ani inspirowaniem zamachów terrorystycznych. Po rozpadzie ZSRR, w 1992 r., Kreml z pewnym opóźnieniem zdał sobie sprawę, że musi dzielić swe największe złoża naftowe w rejonie Morza Kaspijskiego już nie tylko jak niegdyś z Iranem, ale także z Azerbejdżanem, Kazachstanem, Uzbekistanem i Turkmenistanem, które niekoniecznie nadal pragną być w pełni podporządkowane Moskwie. Po dwóch latach Borys Jelcyn podpisał złowrogi dekret "O zabezpieczeniu interesów Federacji Rosyjskiej w rejonie Morza Kaspijskiego".
Od tego czasu wydarzyło się w tamtym regionie wiele: nie kończąca się wojna w Czeczenii (przez którą przechodzi najważniejszy rurociąg - łączący Morze Kaspijskie z terminalem naftowym w Noworosyjsku nad Morzem Czarnym), działania partyzantki w Dagestanie, zamachy na życie byłego prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadzego (który zamierzał wybudować rurociąg Baku - Supsa, byleby tylko uniezależnić swój kraj od rosyjskiego kurka), dwie rewolty w tym kraju i rosyjska okupacja, zduszenie gospodarki azerskiej i turkmeńskiej - by liderom tych krajów wybić z głowy marzenia o własnych rurociągach itp.
Przeważnie skutkowało. Kazachstan uważał, by nie zadrażniać stosunków z Moskwą, i nawet nie próbował budować własnych rurociągów, przynajmniej na Zachód. Uzbecy siedzą na pokładach ropy, której nie mają jak wywieźć ze swojego kraju, jeśli nie za pośrednictwem Rosjan. Odizolowany przez Moskwę od szlaków transportowych i rynków zbytu Turkmenistan musiał sprzedać za bezcen złoża swego gazu Gazpromowi i dzisiaj jest niepodległy wyłącznie z nazwy.
Teraz Moskwa ma do wyboru dwie opcje: może sabotować BTC lub próbować transportować nim własną ropę na najbardziej pożądane zachodnie rynki zbytu.
Europejczycy (zwłaszcza Niemcy!) gotowi byli z rezygnacją przyjąć rosyjski monopol w dziedzinie energetycznej, Amerykanie nie. Interwencje amerykańskie w Afganistanie i Iraku są - zdaniem bardziej wnikliwych analityków międzynarodowych - świadectwem bezpośredniego zainteresowania Amerykanów tym strategicznym obszarem świata. Rozmieszczenie amerykańskich baz wojskowych w Azji Środkowej odpowiada wszak granicom złóż naftowych.
Coraz dłuższa rura
Zaskoczeniem była na środowej inauguracji BTC obecność kazachskiego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa; jeszcze większym - podpisanie przezeń z szybkością nieznaną w międzynarodowej dyplomacji traktatu o dostarczaniu kazachskiej ropy (20 mln t rocznie) do terminalu BTC w Baku i natychmiastowym rozpoczęciu prac przy przedłużaniu tego rurociągu na wschód, do Aktau, przyczółka gigantycznych kazachskich pól naftowych w Tengiz, skąd w 2015 r. popłynie 150 mln ton ropy rocznie. Jedną z przyczyn takiego entuzjazmu było to, że Kazachstan i pozostałe państwa regionu nie bardzo wierzyły w powodzenie azersko-gruzińsko-tureckiego przedsięwzięcia. Drugą przyczyną było to, że Astana właśnie przegrała z Moskwą walkę o pozycję na rynku chińskim. Kazachstan dużo zainwestował w rozpoczęcie budowy gigantycznego (ma mieć 3000 km długości) rurociągu z Atasu do Duszanzi w rejonie Xinjiang. Nieporozumienia japońsko-chińskie i rosyjsko-japońskie spowodowały, że po październikowym spotkaniu Putina z Hu Jintao Moskwa zaoferowała Chinom duże (10 mln t w 2005 r., 15 mln t w 2006 r.) ilości syberyjskiej ropy po specjalnych cenach. Chiny straciły część zainteresowania ropą kazachską, a Astana stanęła wobec widma niemożności sprzedaży swojego "czarnego złota", którego wydobycie jest podstawą wszystkich planów gospodarczych klanu Nazarbajewów.
Są już pierwsze sygnały, że również Turkmenbasza Saparmurad Nijazow, podporządkowany Moskwie prezydent Turkmenistanu, zainteresował się transportem swojej ropy poprzez BTC na Zachód.
Kaspijski Orlen?
Kaspijska ropa należy do najtańszych na świecie, więc powinna się cieszyć sporym powodzeniem mimo dużego zasiarczenia. Dla Polski korzystne byłoby połączenie rurociągu Baku - Tbilisi - Ceyhan z rurociągiem Baku - Supsa na gruzińskim wybrzeżu Morza Czarnego. Stamtąd wszak już niedaleko do Odessy, a więc początku coraz bardziej realnego rurociągu Odessa - Brody - Płock - Schwedt. Lista zagranicznych wspólników do eksploatacji złóż pod Tengiz nie jest zamknięta i nasze Orlen czy Lotos mogłyby walczyć o udział w zyskach. I tak moglibyśmy się stać istotnym graczem na tej najważniejszej energetycznej szachownicy świata. A nie należy również zapominać, że kraje Azji Środkowej będą przeżywać w najbliższych dziesięcioleciach - również dzięki powstaniu BTC - boom gospodarczy. Już teraz wzrost gospodarczy Kazachstanu czy Azerbejdżanu jest imponujący. Kraje te będą potrzebowały towarów, usług i doradztwa. Warto powalczyć.
Więcej możesz przeczytać w 22/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.