WSZYSCY LUDZIE BRACHMAŃSKIEGO
Andrzej Brachmański, zdymisjonowany w ubiegłym tygodniu wiceminister spraw wewnętrznych, narzeka, że "polityka można zabić gazetą". Zapewne były wiceminister wiedział, o czym mówi, bo niektórzy z jego współpracowników rekrutują się ze świata mediów. Na przykład Wiesław Podkański, prezes koncernu medialnego Axel Springer Polska, wydawcy dziennika "Fakt" oraz tygodnika "Newsweek Polska". Podkański znalazł się na liście asystentów poselskich ministra Brachmańskiego sporządzonej przez Kancelarię Sejmu w tej kadencji. Obok Podkańskiego znalazł się na niej... Ireneusz Sekuła, nieżyjący od 2000 r. polityk SLD, podejrzewany o bliskie związki z mafią. - To stara lista, z początku lat 90. - poinformował nas Brachmański. Również Wiesław Podkański bagatelizuje w rozmowie z "Wprost", że był kiedyś współpracownikiem polityka SLD. - Rzeczywiście, nie umiem teraz dokładnie określić kiedy, przez rok miałem legitymację asystenta społecznego posła Brachmańskiego, która umożliwiała wejście do Sejmu. Z Andrzejem Brachmańskim znamy się od dzieciństwa, a nasi rodzice się przyjaźnili - mówi Podkański. (ZZ, AB)
WILDSTEIN NON GRATA
Uniwersytet Warszawski nie wydał zgody na debatę organizowaną w ubiegły wtorek przez studentów Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych pod hasłem "Co zmieniła w nas śmierć Jana Pawła II?". Oficjalny powód? Zarezerwowana wcześniej sala konferencyjna została zajęta na potrzeby rektora. Nieoficjalnie jednak dziekan, prof. Tadeusz Mołdawa, poinformował organizatorów, że debata się nie odbędzie, bo... rozpoczyna się kampania wyborcza, a uniwersytet musi pozostać apolityczny. Co politycznego jest w spotkaniu poświęconym zmarłemu papieżowi? Mieli wziąć w nim udział m.in. nasz publicysta Bronisław Wildstein oraz ks. prałat dr Jan Sikorski i dr Tomasz Terlikowski. - Pan dziekan był łaskaw zwrócić nam uwagę, że mogliśmy jednak zaprosić kogoś innego, na przykład ks. Adama Bonieckiego, a nie Wildsteina, który promuje ideę lustracji - mówi Tomasz Grodecki, student IV roku Instytutu Nauk Politycznych, jeden z organizatorów debaty. (prus)
Grypa ekonomii
Jeśli nie powstanie międzynarodowy zespół opracowujący skuteczną szczepionkę, epidemia ptasiej grypy wywoła globalny kryzys ekonomiczny - ostrzegają naukowcy. Pierwsze uderzenie choroby sprawi, że państwa zamkną granice, co i tak nie będzie skuteczne z powodu wysokiej infekcyjności wirusa. Mikrobiolodzy są przekonani, że ataku śmiercionośnej grypy nie sposób uniknąć w najbliższych latach. "Podczas ostatniej epidemii w 1968 r. Chiny miały 790 mln ludności i 12 mln sztuk drobiu, dziś - 1,3 mld ludności i 13 mld sztuk drobiu. Ta bomba musi wybuchnąć" - uważa prof. Michael Osterholm z University of Minnesota. (JAS)
Urban znów rzecznikiem
Tygodnik "Nie" Jerzego Urbana, chcąc się podlizać władzy, stracił umiar. W ubiegłym tygodniu (nr 21 z 26 maja) opublikował artykuł ku czci spółki J&S, która zmonopolizowała dostawy ropy do Polski. Nie sama, jak twierdzą jej właściciele, ale dzięki wsparciu naszych polityków (zarówno z lewicy, jak i prawicy) i zadziwiającej bierności tajnych służb. Owi politycy i tajne służby dziś nie mogą spać po nocach, bo komisja orlenowska jest coraz bliżej odkrycia prawdy o firmie J&S. Urban śpieszy więc na ratunek. Przekonuje, że jeżeli nawet J&S jest powiązana z rosyjskimi tajnymi służbami, to "diabli wiedzieć czemu [rosyjskie służby] działają na naszą korzyść". Korzyść to, oczywiście, droższa ropa, bowiem polskie rafinerie zamiast kupować surowiec od rosyjskich producentów, np. od Łukoilu, kupują ją od J&S, który nabywa ją m.in. od Łukoila. "Nie" idzie za ciosem i przekonuje, że łapówki to w handlu ropą normalna rzecz. "Nawet jeśliby te domniemania [o dawaniu łapówek przez J&S] okazały się prawdziwe, to na konkurentów, którzy ewentualnie mogliby zająć miejsce dotychczasowych pośredników, zapewne też by się coś znalazło" - twierdzi tygodnik.
"Nie" powiela także bajki o tym, że firma J&S to globalny koncern, który jest największym dostawcą rosyjskiej ropy do USA (zapomina dodać, że ropa, którą J&S eksportuje do USA, płynie przez terytorium Polski). Czołobitnie zapewnia, że powinniśmy być wdzięczni firmie J&S, bo dzięki niej "gdańskie instalacje mogły zarabiać i nie pordzewiały". Tak naprawdę J&S za półdarmo tłoczy ropę przez rury należące do państwowego PERN, a polskie firmy, które płacą w Polsce podatki, nie mogą otrzymać zgody od kierownictwa PERN na tłoczenie z uwagi "na brak wolnych mocy przerobowych". Na monopolu, który PERN dał J&S, skarb państwa rocznie traci kilkadziesiąt milionów złotych. "To szatan sprawił, że komisja orlenowska nie zebrała jeszcze dowodów na zagrożenie ze strony spółki J&S" - kpi "Nie". Prawda jest taka, że komisja zebrała dowody na szkodliwe działania J&S. Urban natomiast dał dowód, że nie wyleczył się ze skłonności do tłumaczenia kantów władzy i jest dyspozycyjny tak jak w stanie wojennym.
Jan Piński
Od zera do bohatera
Zostań Dudkiem choć na jeden dzień!" - krzyczy nobliwa BBC. Brytyjski nadawca narodowy podkreśla wprawdzie, że prawdziwy bramkarz Liverpoolu jest niepowtarzalny, ale na swoim portalu internetowym umieścił podobiznę Jerzego Dudka, którą łatwo ściągnąć, wydrukować, a następnie zrobić z niej maskę. Taki hołd na Wyspach Brytyjskich, gdzie przed finałem Ligi Mistrzów o polskim bramkarzu najczęściej mówiono "maślane palce", cieszy podwójnie. Ale akurat nie Dudka - właściwie cała jego kariera polegała na przeskakiwaniu kolejnych belek, które spadały mu pod nogi.
Gdy 13-letni Jurek przyszedł na pierwszy trening Górnika Knurów, nikt nie dawał mu szans na karierę piłkarską. Bardzo długo był rezerwowym w trzecioligowym zespole. Gdy przebił się do pierwszego składu i stał się najlepszym bramkarzem rozgrywek, nie mógł znaleźć drużyny w wyższej klasie. Talent Dudka dostrzegł dopiero trener Bogusław Kaczmarek, który ściągnął go do Sokoła Tychy. Ten transfer zapoczątkował dudkomanię. Bramkarz potrzebował zaledwie 15 pierwszoligowych meczów, aby powołano go do reprezentacji Polski. Wkrótce podpisał kontrakt z jednym z najsłynniejszych europejskich klubów, Feyenoordem Rotterdam. Po przyjeździe do Holandii Dudek przez rok był jednak rezerwowym. Ale już w następnym sezonie uznano go za najlepszego bramkarza ligi holenderskiej, a rok później - za najlepszego piłkarza ligi. Wkrótce w kolejce po Polaka stanęły Arsenal, Barcelona i Liverpool.
Jeśli w Holandii Dudek przeżył chwilę zwątpienia, to w Anglii mógł popaść w depresję, zwłaszcza po fatalnej interwencji w meczu w 2002 r. z Manchesterem United. Wtedy piłka wypadła mu z rąk i przeleciała między nogami do pustej bramki. Brytyjskie bulwarówki prześcigały się w złośliwościach pod jego adresem, a Dudek trafił na ławkę rezerwowych. Pomagało mu jednak szczęście - często kontuzji doznawał Chris Kirkland, jego konkurent, i Dudek wracał do składu. Szczęście nie opuściło go także w finale Ligi Mistrzów z AC Milan. W czasie meczu piłka dwa razy wypadła mu z rąk, ale Włosi nie potrafili tego wykorzystać. A potem przyszły fantastyczne interwencje po strzałach Szewczenki i seria rzutów karnych. Wystarczyły dwie godziny, aby wartość Dudka wzrosła o setki tysięcy funtów.
Agaton Koziński
Benedykt XVI na Lednicy
Największa na świecie rzeźba Chrystusa Frasobliwego, ostatnie papieskie mokasyny wykonane przez szewca Jana Pawła II, akrobacje spadochronowe i lotnicze - wszystko to czeka na uczestników tegorocznych spotkań młodzieży nad Jeziorem Lednickim. W tym roku odbędą się one 4 czerwca. Impreza, którą od dziewięciu lat organizuje poznański duszpasterz akademicki o. Jan Góra, to największy cykliczny happening religijny na świecie - w tym roku może zgromadzić rekordową liczbę 200 tys. uczestników. Wszystko wskazuje na to, że wzorem Jana Pawła II do zgromadzonej młodzieży przemówi z telebimu Benedykt XVI. Prawdopodobnie część przemówienia papież wygłosi po polsku. (MAD)
Podwójne prawo
Stefan Hambura, znany adwokat z Berlina, protestuje przeciwko przekazywaniu Polaków do krajów UE w ramach europejskiego nakazu aresztowania. 27 kwietnia zapisy te zostały uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z polską konstytucją. Jednocześnie jednak trybunał wydłużył okres obowiązywania niekonstytucyjnego przepisu o 18 miesięcy. - Jest nierealne, by w tak krótkim czasie zmienić konstytucję. Po półtora roku europejski nakaz aresztowania przestanie więc w Polsce obowiązywać i nie będzie można przekazywać Polaków do innych krajów. A to oznacza, że inaczej będą traktowani obywatele teraz, a inaczej po uchyleniu przepisów - mówi "Wprost" Stefan Hambura. Jego zdaniem, sądy powinny bezpośrednio stosować konstytucję i odmawiać wydawania polskich obywateli.
- W takich sprawach powinno się każdorazowo zawieszać postępowanie do upływu 18 miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego - proponuje niemiecki prawnik. Przed sądem w Zielonej Górze broni on dwóch Polaków. Grozi im, że na mocy europejskiego nakazu aresztowania zostaną przekazani do Niemiec.
Andrzej Brachmański, zdymisjonowany w ubiegłym tygodniu wiceminister spraw wewnętrznych, narzeka, że "polityka można zabić gazetą". Zapewne były wiceminister wiedział, o czym mówi, bo niektórzy z jego współpracowników rekrutują się ze świata mediów. Na przykład Wiesław Podkański, prezes koncernu medialnego Axel Springer Polska, wydawcy dziennika "Fakt" oraz tygodnika "Newsweek Polska". Podkański znalazł się na liście asystentów poselskich ministra Brachmańskiego sporządzonej przez Kancelarię Sejmu w tej kadencji. Obok Podkańskiego znalazł się na niej... Ireneusz Sekuła, nieżyjący od 2000 r. polityk SLD, podejrzewany o bliskie związki z mafią. - To stara lista, z początku lat 90. - poinformował nas Brachmański. Również Wiesław Podkański bagatelizuje w rozmowie z "Wprost", że był kiedyś współpracownikiem polityka SLD. - Rzeczywiście, nie umiem teraz dokładnie określić kiedy, przez rok miałem legitymację asystenta społecznego posła Brachmańskiego, która umożliwiała wejście do Sejmu. Z Andrzejem Brachmańskim znamy się od dzieciństwa, a nasi rodzice się przyjaźnili - mówi Podkański. (ZZ, AB)
WILDSTEIN NON GRATA
Uniwersytet Warszawski nie wydał zgody na debatę organizowaną w ubiegły wtorek przez studentów Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych pod hasłem "Co zmieniła w nas śmierć Jana Pawła II?". Oficjalny powód? Zarezerwowana wcześniej sala konferencyjna została zajęta na potrzeby rektora. Nieoficjalnie jednak dziekan, prof. Tadeusz Mołdawa, poinformował organizatorów, że debata się nie odbędzie, bo... rozpoczyna się kampania wyborcza, a uniwersytet musi pozostać apolityczny. Co politycznego jest w spotkaniu poświęconym zmarłemu papieżowi? Mieli wziąć w nim udział m.in. nasz publicysta Bronisław Wildstein oraz ks. prałat dr Jan Sikorski i dr Tomasz Terlikowski. - Pan dziekan był łaskaw zwrócić nam uwagę, że mogliśmy jednak zaprosić kogoś innego, na przykład ks. Adama Bonieckiego, a nie Wildsteina, który promuje ideę lustracji - mówi Tomasz Grodecki, student IV roku Instytutu Nauk Politycznych, jeden z organizatorów debaty. (prus)
Grypa ekonomii
Jeśli nie powstanie międzynarodowy zespół opracowujący skuteczną szczepionkę, epidemia ptasiej grypy wywoła globalny kryzys ekonomiczny - ostrzegają naukowcy. Pierwsze uderzenie choroby sprawi, że państwa zamkną granice, co i tak nie będzie skuteczne z powodu wysokiej infekcyjności wirusa. Mikrobiolodzy są przekonani, że ataku śmiercionośnej grypy nie sposób uniknąć w najbliższych latach. "Podczas ostatniej epidemii w 1968 r. Chiny miały 790 mln ludności i 12 mln sztuk drobiu, dziś - 1,3 mld ludności i 13 mld sztuk drobiu. Ta bomba musi wybuchnąć" - uważa prof. Michael Osterholm z University of Minnesota. (JAS)
Urban znów rzecznikiem
Tygodnik "Nie" Jerzego Urbana, chcąc się podlizać władzy, stracił umiar. W ubiegłym tygodniu (nr 21 z 26 maja) opublikował artykuł ku czci spółki J&S, która zmonopolizowała dostawy ropy do Polski. Nie sama, jak twierdzą jej właściciele, ale dzięki wsparciu naszych polityków (zarówno z lewicy, jak i prawicy) i zadziwiającej bierności tajnych służb. Owi politycy i tajne służby dziś nie mogą spać po nocach, bo komisja orlenowska jest coraz bliżej odkrycia prawdy o firmie J&S. Urban śpieszy więc na ratunek. Przekonuje, że jeżeli nawet J&S jest powiązana z rosyjskimi tajnymi służbami, to "diabli wiedzieć czemu [rosyjskie służby] działają na naszą korzyść". Korzyść to, oczywiście, droższa ropa, bowiem polskie rafinerie zamiast kupować surowiec od rosyjskich producentów, np. od Łukoilu, kupują ją od J&S, który nabywa ją m.in. od Łukoila. "Nie" idzie za ciosem i przekonuje, że łapówki to w handlu ropą normalna rzecz. "Nawet jeśliby te domniemania [o dawaniu łapówek przez J&S] okazały się prawdziwe, to na konkurentów, którzy ewentualnie mogliby zająć miejsce dotychczasowych pośredników, zapewne też by się coś znalazło" - twierdzi tygodnik.
"Nie" powiela także bajki o tym, że firma J&S to globalny koncern, który jest największym dostawcą rosyjskiej ropy do USA (zapomina dodać, że ropa, którą J&S eksportuje do USA, płynie przez terytorium Polski). Czołobitnie zapewnia, że powinniśmy być wdzięczni firmie J&S, bo dzięki niej "gdańskie instalacje mogły zarabiać i nie pordzewiały". Tak naprawdę J&S za półdarmo tłoczy ropę przez rury należące do państwowego PERN, a polskie firmy, które płacą w Polsce podatki, nie mogą otrzymać zgody od kierownictwa PERN na tłoczenie z uwagi "na brak wolnych mocy przerobowych". Na monopolu, który PERN dał J&S, skarb państwa rocznie traci kilkadziesiąt milionów złotych. "To szatan sprawił, że komisja orlenowska nie zebrała jeszcze dowodów na zagrożenie ze strony spółki J&S" - kpi "Nie". Prawda jest taka, że komisja zebrała dowody na szkodliwe działania J&S. Urban natomiast dał dowód, że nie wyleczył się ze skłonności do tłumaczenia kantów władzy i jest dyspozycyjny tak jak w stanie wojennym.
Jan Piński
Od zera do bohatera
Zostań Dudkiem choć na jeden dzień!" - krzyczy nobliwa BBC. Brytyjski nadawca narodowy podkreśla wprawdzie, że prawdziwy bramkarz Liverpoolu jest niepowtarzalny, ale na swoim portalu internetowym umieścił podobiznę Jerzego Dudka, którą łatwo ściągnąć, wydrukować, a następnie zrobić z niej maskę. Taki hołd na Wyspach Brytyjskich, gdzie przed finałem Ligi Mistrzów o polskim bramkarzu najczęściej mówiono "maślane palce", cieszy podwójnie. Ale akurat nie Dudka - właściwie cała jego kariera polegała na przeskakiwaniu kolejnych belek, które spadały mu pod nogi.
Gdy 13-letni Jurek przyszedł na pierwszy trening Górnika Knurów, nikt nie dawał mu szans na karierę piłkarską. Bardzo długo był rezerwowym w trzecioligowym zespole. Gdy przebił się do pierwszego składu i stał się najlepszym bramkarzem rozgrywek, nie mógł znaleźć drużyny w wyższej klasie. Talent Dudka dostrzegł dopiero trener Bogusław Kaczmarek, który ściągnął go do Sokoła Tychy. Ten transfer zapoczątkował dudkomanię. Bramkarz potrzebował zaledwie 15 pierwszoligowych meczów, aby powołano go do reprezentacji Polski. Wkrótce podpisał kontrakt z jednym z najsłynniejszych europejskich klubów, Feyenoordem Rotterdam. Po przyjeździe do Holandii Dudek przez rok był jednak rezerwowym. Ale już w następnym sezonie uznano go za najlepszego bramkarza ligi holenderskiej, a rok później - za najlepszego piłkarza ligi. Wkrótce w kolejce po Polaka stanęły Arsenal, Barcelona i Liverpool.
Jeśli w Holandii Dudek przeżył chwilę zwątpienia, to w Anglii mógł popaść w depresję, zwłaszcza po fatalnej interwencji w meczu w 2002 r. z Manchesterem United. Wtedy piłka wypadła mu z rąk i przeleciała między nogami do pustej bramki. Brytyjskie bulwarówki prześcigały się w złośliwościach pod jego adresem, a Dudek trafił na ławkę rezerwowych. Pomagało mu jednak szczęście - często kontuzji doznawał Chris Kirkland, jego konkurent, i Dudek wracał do składu. Szczęście nie opuściło go także w finale Ligi Mistrzów z AC Milan. W czasie meczu piłka dwa razy wypadła mu z rąk, ale Włosi nie potrafili tego wykorzystać. A potem przyszły fantastyczne interwencje po strzałach Szewczenki i seria rzutów karnych. Wystarczyły dwie godziny, aby wartość Dudka wzrosła o setki tysięcy funtów.
Agaton Koziński
Benedykt XVI na Lednicy
Największa na świecie rzeźba Chrystusa Frasobliwego, ostatnie papieskie mokasyny wykonane przez szewca Jana Pawła II, akrobacje spadochronowe i lotnicze - wszystko to czeka na uczestników tegorocznych spotkań młodzieży nad Jeziorem Lednickim. W tym roku odbędą się one 4 czerwca. Impreza, którą od dziewięciu lat organizuje poznański duszpasterz akademicki o. Jan Góra, to największy cykliczny happening religijny na świecie - w tym roku może zgromadzić rekordową liczbę 200 tys. uczestników. Wszystko wskazuje na to, że wzorem Jana Pawła II do zgromadzonej młodzieży przemówi z telebimu Benedykt XVI. Prawdopodobnie część przemówienia papież wygłosi po polsku. (MAD)
Podwójne prawo
Stefan Hambura, znany adwokat z Berlina, protestuje przeciwko przekazywaniu Polaków do krajów UE w ramach europejskiego nakazu aresztowania. 27 kwietnia zapisy te zostały uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z polską konstytucją. Jednocześnie jednak trybunał wydłużył okres obowiązywania niekonstytucyjnego przepisu o 18 miesięcy. - Jest nierealne, by w tak krótkim czasie zmienić konstytucję. Po półtora roku europejski nakaz aresztowania przestanie więc w Polsce obowiązywać i nie będzie można przekazywać Polaków do innych krajów. A to oznacza, że inaczej będą traktowani obywatele teraz, a inaczej po uchyleniu przepisów - mówi "Wprost" Stefan Hambura. Jego zdaniem, sądy powinny bezpośrednio stosować konstytucję i odmawiać wydawania polskich obywateli.
- W takich sprawach powinno się każdorazowo zawieszać postępowanie do upływu 18 miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego - proponuje niemiecki prawnik. Przed sądem w Zielonej Górze broni on dwóch Polaków. Grozi im, że na mocy europejskiego nakazu aresztowania zostaną przekazani do Niemiec.
Więcej możesz przeczytać w 22/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.