Kocie odchody mogą być przyczyną obłędu
Przeziębienie, katar i zapalenie gardła kojarzone są z dokuczliwymi, ale niegroźnymi dolegliwościami górnych dróg oddechowych. Tymczasem mogą powodować poważne choroby. Uczeni z Karolinska Institutet w Sztokholmie wykryli w surowicy krwi chorych na anoreksję i bulimię przeciwciała atakujące neurony odpowiedzialne za odczuwanie głodu i sytości (obecne w podwzgórzu i przysadce mózgowej). Przeciwciała powstały w wyniku działania wirusów grypy typu A oraz powodujących anginę paciorkowców Streptococcus pyogenes.
Nie dowodzi to jeszcze, że zaburzenia odżywiania są wywoływane przez zarazki. Coraz więcej wyników badań wskazuje jednak, że pospolite drobnoustroje mogą się przyczynić do powstania zaburzeń psychicznych. - Mikroby wywołują głównie infekcje, ale zamiast bezpośrednio atakować tkanki organizmu, mogą sprawić, że będzie je niszczył wprowadzony w błąd układ odpornościowy - mówi dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Tak powstają tzw. choroby autoimmunologiczne, do których zaliczane są m.in. stwardnienie rozsiane i reumatoidalne zapalenie stawów. Podejrzewa się, że podobnie mogą się rozwijać depresje i nerwice natręctw. Wszystko zależy od tego, które tkanki zaatakuje układ immunologiczny - komórki nerwowe czy chrząstki stawów.
Mimikra mikrobów
Paciorkowce powodujące zwykle anginę, zapalenie gardła i ucha mogą uruchomić atak komórek odpornościowych na melanokortyny - hormony przekazujące informacje dotyczące głodu i sytości. Zaburzenie ich działania wywołuje nadmierny apetyt albo brak łaknienia i w efekcie anoreksję lub bulimię. Ponad połowy pacjentów nie udaje się wyleczyć. Badania uczonych z Karolinska Institute wykazały, że podobną reakcję mogą wywołać bakterie Helicobacter pylori, odpowiedzialne za wrzody przewodu pokarmowego, oraz wirusy Epsteina-Barra, powodujące ostre zapalenia gardła i migdałków.
- Wirus wślizguje się do DNA organizmu i powoduje, że komórki zaatakowanego zaczynają produkować obce białka. U niektórych zakażonych mogą one być rozpoznawane przez komórki odpornościowe jako groźne i niszczone - mówi dr Paweł Grzesiowski. Bakterie powodują z kolei tzw. mimikrę molekularną - produkują białka podobne do obecnych w tkankach narządów. Wprowadzony w błąd układ odpornościowy, walcząc z bakteriami, niszczy również własne tkanki. Wirus grypy modyfikuje komórki mięśnia sercowego, narażając je na atak układ odpornościowego, co może doprowadzić do tzw. przewlekłej kardiomiopatii rozstrzeniowej, powodującej ciężką niewydolność serca. Paciorkowce wytwarzają w zaatakowanym organizmie tzw. białko M, przypominające znajdującą się w komórkach serca miozynę, odpowiedzialną za kurczenie się mięśni. Organizm, walcząc z bakterią, niszczy także komórki mięśnia sercowego i znajdujące się w nim naczynia krwionośne. Dochodzi wtedy do groźnego zapalenia mięśnia sercowego, objawiającego się silnymi bólami w klatce piersiowej, przyspieszonym rytmem serca i narastającą dusznością. - Jeśli pacjent lub lekarz zlekceważy te objawy, może dojść do tak znacznego uszkodzenia mięśnia sercowego, że jedynym ratunkiem dla chorego będzie przeszczep serca - mówi prof. Witold Rużyłło z Instytutu Kardiologii w Warszawie.
Penicylina na schizofrenię
Leki przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe mogą się okazać skuteczne w leczeniu niektórych przypadków psychoz i depresji. Najnowsze badania wykazały, że wywołujące kiłę krętki blade (Treponema pallidum) przyczyniają się do rozwoju schizofrenii, manii i depresji. Syfilitycy w pierwszej połowie minionego stulecia stanowili aż jedną trzecią pacjentów zakładów psychiatrycznych. Ta trudno wówczas uleczalna choroba w zaawansowanym stadium atakuje także mózg, powodując m.in. zaburzenia psychiczne i wiąd rdzenia. Chorzy na kiłę zniknęli ze szpitali psychiatrycznych, gdy w latach czterdziestych minionego stulecia zaczęto stosować penicylinę.
Najnowsze analizy epidemiologiczne ognisk chorób psychicznych ujawniły, że pojawiają się one i znikają podobnie jak ogniska chorób zakaźnych. Schizofrenię częściej diagnozuje się w dużych miastach, na obszarach o chłodnym klimacie i w wielodzietnych rodzinach, czyli w warunkach sprzyjających rozprzestrzenianiu się zarazków. W Anglii i Walii na schizofrenię zachorowało prawie dwukrotnie więcej osób urodzonych w czasie epidemii grypy w 1957 r. niż w pokoleniu, które przyszło na świat rok wcześniej. U dzieci, których matki chorowały na grypę w czasie ciąży, zagrożenie schizofrenią wzrasta trzykrotnie. "W tym wypadku pierwotną przyczyną rozwoju choroby jest reakcja układu odpornościowego matki" - wyjaśnia amerykański neurolog dr Robert C. Bransfield. "Białka uruchamiające reakcję obronną organizmu (tzw. cytokiny) uszkadzają połączenia nerwowe w mózgu płodu. Ten defekt ujawnia się dopiero w wieku dorosłym" - dodaje.
W podobny sposób do schizofrenii przyczynia się pierwotniak Toxoplasma gondii znajdujący się w kocim kale, zanieczyszczonej wodzie i surowym mięsie. Prof. Alan S. Brown, epidemiolog z University of Columbia, wykazał, że dzieci, które miały kontakt z toksoplazmozą w łonie matki, są nie tylko zagrożone niedorozwojem narządu wzroku czy serca, ale też dwukrotnie częściej chorują na schizofrenię. - Aby uchronić płód przed odrzuceniem, układ odpornościowy kobiet w ciąży działa intensywniej niż normalnie i na ogół potrafi stłumić agresję komórek atakujących własne tkanki. Czasami jednak nie udaje mu się obronić - wyjaśnia dr Grzesiowski.
Zaraźliwa nerwica
Mikrobiolodzy z University of California w Irvine, badając bliźnięta, doszli do wniosku, że u dzieci zarazki są przyczyną aż 60 proc. przypadków nerwicy natręctw. Skutkiem uruchomionego przez zarazki samoniszczenia organizmu może być nawet autyzm, który najczęściej ujawnia się w pierwszych trzech latach życia. Najprawdopodobniej matki chorych dzieci w czasie ciąży zostały zainfekowane wirusem cytomegalii, którym można się zarazić przez kontakt ze śliną, moczem, nasieniem i wydzieliną pochwy.
Jeszcze bardziej zaskakujące jest podejrzenie, że wirusy mogą być przyczyną otyłości! Badania uczonych z University of Wisconsin przeprowadzone na kurczętach wykazały, że wywołujący u ludzi przeziębienie adenowirus Ad 37 powoduje również zaburzenia metaboliczne. Poddany testom drób zaczął nadmiernie przybierać na wadze. Nikt dotychczas nie wykazał, że podobny mechanizm działa u ludzi. Wielu wirusologów jest jednak przekonanych, że współczesna medycyna wciąż nie docenia wpływu drobnoustrojów na powstawanie i rozwój chorób niezakaźnych.
Nie dowodzi to jeszcze, że zaburzenia odżywiania są wywoływane przez zarazki. Coraz więcej wyników badań wskazuje jednak, że pospolite drobnoustroje mogą się przyczynić do powstania zaburzeń psychicznych. - Mikroby wywołują głównie infekcje, ale zamiast bezpośrednio atakować tkanki organizmu, mogą sprawić, że będzie je niszczył wprowadzony w błąd układ odpornościowy - mówi dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Tak powstają tzw. choroby autoimmunologiczne, do których zaliczane są m.in. stwardnienie rozsiane i reumatoidalne zapalenie stawów. Podejrzewa się, że podobnie mogą się rozwijać depresje i nerwice natręctw. Wszystko zależy od tego, które tkanki zaatakuje układ immunologiczny - komórki nerwowe czy chrząstki stawów.
Mimikra mikrobów
Paciorkowce powodujące zwykle anginę, zapalenie gardła i ucha mogą uruchomić atak komórek odpornościowych na melanokortyny - hormony przekazujące informacje dotyczące głodu i sytości. Zaburzenie ich działania wywołuje nadmierny apetyt albo brak łaknienia i w efekcie anoreksję lub bulimię. Ponad połowy pacjentów nie udaje się wyleczyć. Badania uczonych z Karolinska Institute wykazały, że podobną reakcję mogą wywołać bakterie Helicobacter pylori, odpowiedzialne za wrzody przewodu pokarmowego, oraz wirusy Epsteina-Barra, powodujące ostre zapalenia gardła i migdałków.
- Wirus wślizguje się do DNA organizmu i powoduje, że komórki zaatakowanego zaczynają produkować obce białka. U niektórych zakażonych mogą one być rozpoznawane przez komórki odpornościowe jako groźne i niszczone - mówi dr Paweł Grzesiowski. Bakterie powodują z kolei tzw. mimikrę molekularną - produkują białka podobne do obecnych w tkankach narządów. Wprowadzony w błąd układ odpornościowy, walcząc z bakteriami, niszczy również własne tkanki. Wirus grypy modyfikuje komórki mięśnia sercowego, narażając je na atak układ odpornościowego, co może doprowadzić do tzw. przewlekłej kardiomiopatii rozstrzeniowej, powodującej ciężką niewydolność serca. Paciorkowce wytwarzają w zaatakowanym organizmie tzw. białko M, przypominające znajdującą się w komórkach serca miozynę, odpowiedzialną za kurczenie się mięśni. Organizm, walcząc z bakterią, niszczy także komórki mięśnia sercowego i znajdujące się w nim naczynia krwionośne. Dochodzi wtedy do groźnego zapalenia mięśnia sercowego, objawiającego się silnymi bólami w klatce piersiowej, przyspieszonym rytmem serca i narastającą dusznością. - Jeśli pacjent lub lekarz zlekceważy te objawy, może dojść do tak znacznego uszkodzenia mięśnia sercowego, że jedynym ratunkiem dla chorego będzie przeszczep serca - mówi prof. Witold Rużyłło z Instytutu Kardiologii w Warszawie.
Penicylina na schizofrenię
Leki przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe mogą się okazać skuteczne w leczeniu niektórych przypadków psychoz i depresji. Najnowsze badania wykazały, że wywołujące kiłę krętki blade (Treponema pallidum) przyczyniają się do rozwoju schizofrenii, manii i depresji. Syfilitycy w pierwszej połowie minionego stulecia stanowili aż jedną trzecią pacjentów zakładów psychiatrycznych. Ta trudno wówczas uleczalna choroba w zaawansowanym stadium atakuje także mózg, powodując m.in. zaburzenia psychiczne i wiąd rdzenia. Chorzy na kiłę zniknęli ze szpitali psychiatrycznych, gdy w latach czterdziestych minionego stulecia zaczęto stosować penicylinę.
Najnowsze analizy epidemiologiczne ognisk chorób psychicznych ujawniły, że pojawiają się one i znikają podobnie jak ogniska chorób zakaźnych. Schizofrenię częściej diagnozuje się w dużych miastach, na obszarach o chłodnym klimacie i w wielodzietnych rodzinach, czyli w warunkach sprzyjających rozprzestrzenianiu się zarazków. W Anglii i Walii na schizofrenię zachorowało prawie dwukrotnie więcej osób urodzonych w czasie epidemii grypy w 1957 r. niż w pokoleniu, które przyszło na świat rok wcześniej. U dzieci, których matki chorowały na grypę w czasie ciąży, zagrożenie schizofrenią wzrasta trzykrotnie. "W tym wypadku pierwotną przyczyną rozwoju choroby jest reakcja układu odpornościowego matki" - wyjaśnia amerykański neurolog dr Robert C. Bransfield. "Białka uruchamiające reakcję obronną organizmu (tzw. cytokiny) uszkadzają połączenia nerwowe w mózgu płodu. Ten defekt ujawnia się dopiero w wieku dorosłym" - dodaje.
W podobny sposób do schizofrenii przyczynia się pierwotniak Toxoplasma gondii znajdujący się w kocim kale, zanieczyszczonej wodzie i surowym mięsie. Prof. Alan S. Brown, epidemiolog z University of Columbia, wykazał, że dzieci, które miały kontakt z toksoplazmozą w łonie matki, są nie tylko zagrożone niedorozwojem narządu wzroku czy serca, ale też dwukrotnie częściej chorują na schizofrenię. - Aby uchronić płód przed odrzuceniem, układ odpornościowy kobiet w ciąży działa intensywniej niż normalnie i na ogół potrafi stłumić agresję komórek atakujących własne tkanki. Czasami jednak nie udaje mu się obronić - wyjaśnia dr Grzesiowski.
Zaraźliwa nerwica
Mikrobiolodzy z University of California w Irvine, badając bliźnięta, doszli do wniosku, że u dzieci zarazki są przyczyną aż 60 proc. przypadków nerwicy natręctw. Skutkiem uruchomionego przez zarazki samoniszczenia organizmu może być nawet autyzm, który najczęściej ujawnia się w pierwszych trzech latach życia. Najprawdopodobniej matki chorych dzieci w czasie ciąży zostały zainfekowane wirusem cytomegalii, którym można się zarazić przez kontakt ze śliną, moczem, nasieniem i wydzieliną pochwy.
Jeszcze bardziej zaskakujące jest podejrzenie, że wirusy mogą być przyczyną otyłości! Badania uczonych z University of Wisconsin przeprowadzone na kurczętach wykazały, że wywołujący u ludzi przeziębienie adenowirus Ad 37 powoduje również zaburzenia metaboliczne. Poddany testom drób zaczął nadmiernie przybierać na wadze. Nikt dotychczas nie wykazał, że podobny mechanizm działa u ludzi. Wielu wirusologów jest jednak przekonanych, że współczesna medycyna wciąż nie docenia wpływu drobnoustrojów na powstawanie i rozwój chorób niezakaźnych.
Więcej możesz przeczytać w 6/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.