TRZECH PANÓW W SALI, nie licząc księdza, podpisało pakt. Wszystko było grzecznie i bez zberezeństw, bo całość transmitował Ojciec Wirgiliusz. Albo czyjś inny ojciec.
W REWANŻU DZIENNIKARZE ZBOJKOTOWALI konferencję prasową, na której Kaczyński, Lepper i Giertych opowiadali o pakcie, bo poczuli się dotknięci, że jego podpisanie transmitowała tylko TV Trwam. Koledzy, trochę zrozumienia dla Kaczyńskiego! Pokazywanie się razem z Giertychem i Lepperem to dla każdego ciężki obciach. Wybrał transmisję Trwam, bo tego i tak nikt nie ogląda. Ponoć początkowo chciał podpisać pakto 3.30 rano, a całość miała transmitować wyłącznie telewizja bułgarska, ale Bułgarzy się zbiesili.
NA POŻARCIE ŻURNALISTOM PIS rzuciło Przemysława E. Gosiewskiego ( propos, nasz zwyczaj nazywania go Edgarem przyjął się, choć ani Kalisz, ani dziennikarze nie płacą nam tantiem). Tłumaczył on, że "telewizja Trwam transmitowała jedynie parafowanie umowy stabilizacyjnej. Podpisanie porozumienia odbyło się podczas konferencji prasowej". Wyjaśniamy więc, na czym polega różnica między parafowaniem umowy a jej podpisaniem. Otóż, parafowanie umowy polega na złożeniu na niej podpisów, a jej podpisanie na złożeniu na niej podpisów.
BYŁ SOBIE STOŁECZNY RADNY, nawet niezły, odpowiadał na listy ludzi, coś tam im załatwiał - ot, porządny chłop. Ba, kiedy wszyscy PiS-owcy z rady pouciekali do Sejmu, został nawet szefem Rady Warszawy, politykiem pełną gębą. Do tego był dziennikarzem katolickim w telewizorze. Teraz Senat wybrał Witolda Kołodziejskiego do Krajowej Rady Tego i Owego. No jasne, PiS obiecywało, że w nowej, lepszej radzie nie będzie posłów. O radnych nic nie mówiło.
A PRZYSZŁA MINISTERIALNA PENSYJKA Kołodziejskiemu nie starcza, więc chciałby sobie jeszcze diety z rady zatrzymać i poprzewodniczyć jej trochę. Programy w telewizji też będzie robić, a co tam. W końcu z PiS jest, mogą mu nagwizdać.
NOWĄ SZEFOWĄ ODNOWIONEJ MORALNIE Krajowej Rady itepe zostanie Elżbieta Kruk. Mówił PiS, że już nie będzie posłów w radzie? Mówił. I słowa dotrzymał. 47-letnia panna Krukówna nie jest posłem. Jest posłanką.
ACH, ZAPOMNIELIBYŚMY DODAĆ. Miłościwie nam panujący prezydent (entuzjazm na sali, wiwaty, konfetti) powołał również do Krajowej Rady Tego i Owego jednego Dziomdziorę.
SENAT ZAJĄŁ SIĘ BUDŻETEM. Platformersi obawiali się, że PiS będzie przedłużało prace nad ustawą, a celować miałby w tym wicemarszałek Krzysztof Putra. Jak to mawiają u nas na wsi, przyjdzie Putra i przerwa do jutra.
TYDZIEŃ TEMU ŻARTOWALIŚMY SOBIE, że Janusz Kochanowski, świeżo wybrany rzecznik praw obywatelskich, to faszysta i kanibal. Kochanowski się uśmiał, choć nie wszyscy jego przyjaciele poznali się na żartach. Niezrażony niczym zacytował naszą notkę na komisji senackiej, ale go przekonano, by nie czytał jej wszystkim senatorom, bo pojmą z niej tyle, że Kochanowski to naprawdę zbrodniarz i ludożerca. I mu to zaszkodzi. Ta notka nie ma zabawnej puenty, bo nasi czytelnicy w Senacie RP i tak by jej nie zrozumieli. To po co się wysilać?
ALE ZABAWNĄ ANEGDOTĘ POZNALIŚMY dopiero teraz. Otóż, jak wiadomo, Kochanowskiego rekomendował PiS, a z propozycją, by kandydował, zwrócił się do niego Marek Jurek. Pięć godzin po spotkaniu z Jurkiem do Kochanowskiego zadzwonił Jan Maria etc. Rokita, proponując, by Kochanowski był kandydatem PO. Kiedy dowiedział się, że PiS go ubiegło, wkurzył się i platformersi przeczołgali Kochanowskiego niemiłosiernie. Szalał poseł Piechota, uroczy i jak zwykle zrównoważony był senator Niesiołowski. PO z obrzydzeniem odrzuciła homofoba i klawisza (to senator Niesiołowski). Jak to dobrze, że mamy tak bezinteresownych i zacnych polityków.
CHWILĘ TRIUMFU przeżył poseł PiS Marek Suski, przechadzając się i rzucając każdemu pismakowi, że "są dziennikarze równi i równiejsi". Poseł Suski znany nam jest od lat i to nie tylko z fryzury z falą, fryzjerskiego wąsika oraz cokolwiek specyficznego uśmieszku. W PiS,a wcześniej w Porozumieniu Centrum, miał on etat wioskowego mądrali, a dzięki nieutemperowanej pyszałkowatości przy braku innych zalet zyskał przed laty wśród dziennikarzy ksywę Bardzo Ważnego Pecetowca. W skrócie BWPC. Tak, panie Mareczku, to, co napisaliśmy wyżej, nazywa się kpina, drwina albo szyderstwo. Jak pan wolisz.
koalicja&opozycja.wprost.pl
Więcej możesz przeczytać w 6/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.